Udostępnij
Tweetnij

Recenzja aparatu Sony Smart-Shot DSC QX100

To drugi obiektyw, czy aparat Sony, który trafił do nas na testy. Smart-Shot DSC QX100 różni się od QX10 pod względem specyfikacji, jednak tym, w czym obydwa akcesoria diametralnie od siebie odstają, jest cena. Gwoli przypomnienia, QX10 można nabyć za na niespełna 600 złotych, podczas gdy na QX100 przyjdzie przeznaczyć kwotę blisko 1.700 złotych. Czy tak wysoka cena jest usprawiedliwiona? Co niesie ze sobą?

To drugi obiektyw, czy aparat Sony, który trafił do nas na testy. Smart-Shot DSC QX100 różni się od QX10 pod względem specyfikacji, jednak tym, w czym obydwa akcesoria diametralnie od siebie odstają, jest cena. Gwoli przypomnienia, QX10 można nabyć za na niespełna 600 złotych, podczas gdy na QX100 przyjdzie przeznaczyć kwotę blisko 1.700 złotych. Czy tak wysoka cena jest usprawiedliwiona? Co niesie ze sobą?

Przeczytaj koniecznie >> Recenzja stacji bazowej Apple Airport Express

Gdybyś miał wybrać tylko jedno akcesorium dla tabletu, to co by to było?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

Obiektyw – budowa, jakość, działanie, interfejs

Sony QX100 to akcesorium w zasadzie bliźniacze do poprzednio testowanego QX10. Czy jednak całkowicie? Na początek warto przyjrzeć się specyfikacji:

Sony_QX100_00_Specyfikacja

QX10 jest blisko dwukrotnie cięższy od 10-tki. Posiada nieco inną elektronikę (większa matryca, dodatkowo o większej rozdzielczości), a także inne parametry optyczne – mniejszy zakres ISO (w QX10 do 12800). Testowany model jest obiektywem zdecydowanie „jaśniejszym”, ponieważ przedział otwarcia przesłony – jasność, czy „światło” obiektywu, zawiera się w przedziale 1,8 – 4,9 a nie jak w QX10: 3,3 – 5,9. Sporo niższy jest również zakres ogniskowych, dla porównania w QX10 – 25 do 250 mm. Ten parametr ma bezpośredni wpływ na wielkość powiększenia/przybliżenia fotografowanych obiektów. Tu będzie on sporo niższy.

Sony Smart-Shot DSC QX100 1Sony Smart-Shot DSC QX100 2

DSC QX100 zamknięto w identycznym, walcowatym kartoniku, z tym, ze w kolorze czarnym. Wewnątrz, oprócz aparatu, odnajdziemy również zestaw dodatków, taki jak w przypadku QX10: instrukcje obsługi, „Szybki Start”, karty gwarancyjne, itd., a także przewód USB i smycz.

Sony Smart-Shot DSC QX100 3

Obiektyw jaki jest, każdy widzi… Testowany model dla odróżnienia otrzymaliśmy w czarnej wersji kolorystycznej. Jego waga jest zdecydowanie większa od poprzednika. Co więcej, po prostu czuć go w dłoni. Jak jak w tańszym wariancie, jego korpus wykonano z tworzywa, nota bene znakomitej jakości, z doskonale spasowanymi elementami, zaś panel frontowy i obudowę optyki z metalu. Wydawać by się przy tym mogło, że tak wysoka cena będzie skutkowała na przykład wykonaniem obudowy z magnezu, czyli materiału stosowanego choćby w lustrzankach wyższej klasy. Nic bardziej mylnego. Jakość, choć wciąż perfekcyjna, to dokładnie to samo, z czym mieliśmy do czynienia w QX10.

Jest jednak element, którego oznaczenie na panelu frontowym może budzić uzasadniony respekt. To znajdujący się na pierścieniu obiektywu opis „Carl Zeiss”. Osoby choć trochę wtajemniczone w sprawy fotografii, optyki i aparatów wiedzą doskonale, że to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy producent optyki na świecie. To marka będąca klasą samą dla siebie, a o którą zabiegają najwięksi producenci urządzeń powiązanych z tą tematyką na świecie. Dość wspomnieć, że obiektywy czy układy optyki Carl Zeiss trafiły do topowych smartfonów Nokii. Pytanie, jak sprawdzą się w tym przypadku.

Sony Smart-Shot DSC QX100 4

Z racji zastosowania bardziej zaawansowanego układu soczewek obiektyw zyskał na długości – blisko dwukrotnie. W porównaniu do QX10, tu nie ma wystających elementów, dlatego też przy obchodzeniu się z „setką” należy uważać, aby nie kłaść go na boku, bo najzwyczajniej w świecie może sturlać się z biurka czy stołu i spaść. Podobnie jak w przypadku poprzednika, na obwodzie odnajdziemy suwak blokujący obiektyw po zamocowaniu go na pierścieniu mocującym. Tuż obok umiejscowiono niewielki, monochromatyczny wyświetlacz LCD, którego jedynym zadaniem jest wskazywanie poziomu naładowania baterii obiektywu. A skoro jesteśmy przy ogniwie zasilającym, to warto wspomnieć, że jego pojemność, nota bene identyczna jak w QX10, tu również wystarczy na jedną popołudniową sesję fotograficzną. Nic więcej.

Sony Smart-Shot DSC QX100 5

Po przeciwległej stronie korpusu, skryty pod cienką klapką, umieszczono port microUSB. Umożliwia on ładowanie baterii obiektywu i komunikację z komputerem. Nieco powyżej odnajdziemy przycisk spustu aparatu oraz suwak z mechanizmem powrotnym odpowiedzialny za funkcję zoomu. Tutaj także umiejscowiono slot kart microSD, odmiennie od QX10, w którym znajdziemy go pod klapką baterii.

Z kolei pomiędzy tymi elementami (będzie to widoczne na kolejnych zdjęciach) odnajdziemy ikonkę NFC, zaś pod nią przycisk włączania i wyłączania aparatu i sąsiadującą z nim diodę trybu pracy.

Sony Smart-Shot DSC QX100 6Sony Smart-Shot DSC QX100 7

W identyczny sposób jak w QX10 rozwiązano sposób umieszczenia baterii. Znalazła się ona pod klapką, tuż pod płaszczyzną, na której mocujemy pierścień z klipsem. QX100 także producent zaopatrzył w otwór pozwalający na jego zamontowanie na statywie fotograficznym.

Sony Smart-Shot DSC QX100 8

W QX100, po jego uruchomieniu zauważymy, ze obiektyw stanowią dwie tuleje (trzy w QX10). Są one znacznie większej średnicy w porównaniu do poprzedniego modelu, co może zwiastować potężniejszą optykę, z dokładniejszymi soczewkami. To bywa jednak złudne, więc testy pokażą, ile rzeczywiście jest wart obiektyw.

Sony Smart-Shot DSC QX100 9Sony Smart-Shot DSC QX100 10

Sposób montażu obiektywu na smartfonie wygląda identycznie jak w QX10. Dodatkowy pierścień mocujemy za pomocą rozsuwanych, zaopatrzonych w sprężyny „łapek” na korpusie telefonu. Wnętrze uchwytów wyłożono gumą, ale spodnią część pierścienia, tę mającą styczność z panelem frontowym smartfona, już nie. Może to skutkować szybko pojawiającymi na nim się zadrapaniami. Jak wygląda testowany obiektyw na Xperii, która i w tym przypadku posłużyła za urządzenie kooperujące? Oto zdjęcia:

Sony Smart-Shot DSC QX100 11Sony Smart-Shot DSC QX100 12Sony Smart-Shot DSC QX100 13Sony Smart-Shot DSC QX100 14Sony Smart-Shot DSC QX100 15

Ponownie mamy tu do czynienia z sytuacją z QX10. Rozstaw łapek mocujących jest na tyle duży, aby zamocować urządzenie na smartfonie czy phablecie, jednak na pewno nie wystarczy na rozsunięcie ich na tyle, aby założyć obiektyw na tablet, nawet 7-calowy.

QX100 może funkcjonować jako niezależne akcesorium. To również ustaliliśmy w przypadku poprzedniego modelu. To urządzenie jest blisko dwukrotnie cięższe od poprzednika. Nic zatem dziwnego, ze do używania smartfona z założonym obiektywem trzeba się szczególnie przyłożyć. Całość robi się naprawdę nieprzyjemnie ciężka. Obsługa obiektywu wbudowanymi przyciskami jest tym razem utrudniona, głównie z uwagi na ciężar przechylający całość do przodu. Korzystając z interfejsu ekranowego również radzę solidnie uchwycić smartfona, ponieważ ciężar obiektywu potrafi dać się we znaki dłoniom, szczególne przy zapisie dłuższych klipów wideo.

Tak jak QX10, tak i QX100 cechuje się świetnie spasowanymi mechanizmami obiektywu. Wszystko działa płynnie i sprawnie. W trakcie przybliżania czy oddalania słyszymy tylko szelest tulejek. Niestety, wszystko wskazuje na to, że jest jakiś problem z połączeniem Wi-Fi, ponieważ również i tego modelu aparatu nie udało mi się połączyć z tabletem Asus Fonepad 7, którego recenzję nie tak dawno mieliście okazję przeczytać. Z racji braku innych urządzeń, testy przeprowadziłem z wykorzystaniem również niedawno testowanej Xperii Z1. W jej przypadku połączenie z obiektywem to…. czysta formalność. Jedno przyłożenie akcesorium do ikonki NFC na tylnym panelu phabletu i połączenie zajmuje dosłownie kilka sekund.

Również i tym razem niezbędnym elementem, z tym, że programowym, będzie bezpłatna aplikacja PlayMemories Mobile. Przypomnijmy, jej zadaniem jest nie tylko zawiadywanie połączeniem bezprzewodowym na linii akcesorium <-> smartfon, ale i interfejsem ekranowym, a także podglądem zawartości kadru na żywo.

Foto & wideo

Czas na testy. Może to zbyt górnolotne pojęcie. Czas na przedstawienie próbek fotografii i filmów wideo wykonanych DSC QX100.

Na początek „lajcik”, czyli ujęcia w oświetleniu naturalnym, na otwartej przestrzeni. Ustawienia: pełna automatyka, ostatnie ujęcie wykonane przy możliwie maksymalnym zbliżeniu (po kliknięciu w miniaturę, zdjęcia w dużej rozdzielczości):

Cóż. Zdjęcia są wyśmienitej jakości. Szczegółowość, naturalna kolorystyka, wszystko jest bez zarzutu. Niewielkie zastrzeżenia można mieć do ujęć przy maksymalnym zbliżeniu. Fakt, przesłona ma wówczas najmniejsze otwarcie, czyli obiektyw jest w tym miejscy najmniej „jasny”, zatem pojawiają się problemy z właściwym balansem bieli, czyli doświetlaniem kadrowanych obiektów.

Kolejna tura to zdjęcia również w oświetleniu dziennym, jednak wykonane w pomieszczeniu – mieszkaniu (po kliknięciu w miniaturę, zdjęcia w dużej rozdzielczości):

Poziom jakości identyczny jak powyżej. Tu już jednak widać zdecydowaną przewagę QX100 nad poprzednim modelem. Nie tylko w zakresie jasności obiektywu, ale i ostrzenia kadrowanych obiektów nawet przy maksymalnym zbliżeniu. Z drugiej jednak strony, w QX100 jest zauważalnie mniejszy zakres zbliżenia.

Ostatnia partia to ujęcia w oświetleniu sztucznym oraz zdjęcie nocne. Jak poradzi sobie testowany aparat? (po kliknięciu w miniaturę, zdjęcia w dużej rozdzielczości):

Nawet w stosunkowo trudnych warunkach QX100 radzi sobie po prostu świetnie. Pora przyjrzeć się materiałom wideo. Trzy klipy: oświetlenie naturalne, sztuczne i ujęcie nocne.

Ponownie, jedyne zastrzeżenie można mieć do nieco szarpiącego mechanizmu zbliżania. Do jakości wideo natomiast, dodajmy w rozdzielczości FullHD, nie mam uwag. No, może poza jedną, znaną z modelu QX10. Do nagrania wideo niezbędna jest karta pamięci zainstalowana w slocie obiektywu. Zdjęcia są zapisywane w pamięci smartfona, natomiast klipy wideo bezwzględnie wymagają nośnika microSD w aparacie.

Podsumowanie

Sony QX100 to drugie, prawie bliźniacze akcesorium Sony, jakie testowałem w ostatnich tygodniach. „Prawie” jako słowo – klucz robi wielką różnicę, więc i różnią się między sobą obydwa modele. Są one identyczne pod względem jakości wykonania. Ta jest bezapelacyjnie na najwyższym poziomie. Różnice zaczynają się już w optyce, a co za tym idzie w jakości wykonywanych zdjęć i filmów. Waga, będąca zdecydowanym minusem testowanego modelu, również wynika ze znakomitej jakości układu optycznego w nim zastosowanego. Carl Zeiss okazuje się strzałem w dziesiątkę, ponieważ jakość zdjęć wykonanych QX100 bije na głowę nawet poziom tych, pstrykniętych Zaawansowanymi kompaktami. Ośmieliłbym się nawet dodać, że to już blisko jakości oferowanej przez lustrzanki…

No właśnie. Tu wkraczamy w aspekt poniekąd łączący QX100 z lustrzankami. To nie tylko jakość wykonywanych zdjęć, ale i cena samego urządzenia. Jeśli sięgnięcie w zasoby Internetu, z łatwością dotrzecie do informacji, że testowany aparat można nabyć za kwotę – bagatela! – około 1.700 złotych. Tak, to nie pomyłka. Sony Smart-Shot DSC QX100 kosztuje jeden tysiąc siedemset złotych polskich. W tej cenie można nabyć lustrzankę z obiektywem. To przy okazji suma blisko trzykrotnie wyższa od tej, jaką wydamy na model QX10.

Oczywiście, poza wszelką dyskusją jest pytanie „Czy warto?”. Dla samej jakości zdjęć i wideo tak i po trzykroć tak. Niestety, jest jedna przeszkoda. To cena, która może spowodować, że QX100 zostanie nie popularnym akcesorium dla użytkowników smartfonów i tabletów, a jedynie drogim gadżetem, który zakupią znudzeni codziennością i natłokiem podobnych sobie urządzeń geecy.

Sony Smart-Shot DSC QX100

Nasza ocena: 5/6

+ bardzo wysoka jakość wykonania obiektywu;
+ świetna jakość zdjęć i wideo;
+ możliwość pracy jako oddzielne urządzenie;
+ łatwość obsługi;
+ wysoki zakres ogniskowych;
+ optyczna stabilizacja obrazu.

– cena absolutnie nie do przyjęcia;
– szarpiący zoom podczas nagrywania wideo;

– bardzo mała liczba funkcji i opcji…,
– przeciętna bateria;
– ciężki, a przez to nieporęczny po zamontowaniu.

Sprzęt do testów dostarczył:

Sony_logo

Maciej Rosiński

Jestem miłośnikiem gadżetów i nowoczesnych technologii, fanem Xiaomi i MIUI. Lubię język polski i choć nie jestem absolwentem dziennikarstwa, staram się poprawnie wysławiać i pisać po polsku, a piętnować wszelkie przejawy niepoprawności językowej. Od kilkunastu lat udzielam się w dziennikarstwie, od kilku, jako "naczelny recenzent" ;) portalu Tablety.pl.

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij