ASUS Eee Pad Transformer Prime TF201 – test
No i stało się. W moje ręce trafił wreszcie długo wyczekiwany, uzbrojony w czterordzeniową Tegrę 3 tablet ASUS Eee Pad Transformer Prime TF201. Czasu na zabawę nie miałem zbyt wiele, wszak na egzemplarz testowy czekają też inni, starałem się wszakże sprawdzić każdą dostępną funkcję urządzenia.
No i stało się. W moje ręce trafił wreszcie długo wyczekiwany, uzbrojony w czterordzeniową Tegrę 3 tablet ASUS Eee Pad Transformer Prime TF201. Czasu na zabawę nie miałem zbyt wiele, wszak na egzemplarz testowy czekają też inni, starałem się wszakże sprawdzić każdą dostępną funkcję urządzenia.
Wygląd i pierwsze wrażenia
Nowy Transformer już na pierwszy rzut oka jest urządzeniem zdecydowanie bardziej filigranowym od swego poprzednika. Dotyczy to zresztą obydwu elementów zestawu, czyli zarówno samego tabletu, jak i stacji dokującej z klawiaturą. O ile poprzednik miał grubość około 13 mm, o tyle w TF201 zmniejszono ją zaledwie do 8,3 mm. Wyraźnemu zmniejszeniu uległa też waga tabletu – nowy model waży 586 g, podczas gdy TF101 ważył aż 695 g.
Kup tablet Asus Eee Pad Transformer Prime TF201 w sklepie Gram.pl
Największą różnicę zauważymy w przypadku stacji dokującej, która zmniejszyła swoją grubość z 28 mm do zaledwie 8 mm, tracąc jednocześnie około 100 g wagi. Nowy Transformer jest więc zdecydowanie cieńszy oraz lżejszy od poprzednika i to zarówno jako cały zestaw, jak i porównując poszczególne elementy.
Całość ma bardzo estetyczny wygląd, bez jakichkolwiek zbędnych ozdobników, z przyjemnie zaokrąglonymi krawędziami. Większość elementów obudowy wykonana została ze szczotkowanego aluminium, z charakterystycznym kolistym wzorem na zewnętrznej stronie tabletu. TF201 sprawia, mimo filigranowej konstrukcji, wrażenie urządzenia solidnego i o wysokiej jakości wykonania, choć o tym trudno było się przekonać w trakcie tak krótkiego testu. Każdy z elementów zachowuje też dużą sztywność, nawet przy silnym nacisku w różnych miejscach obudowy nie zauważyłem żadnego wpływu tej czynności na działanie tabletu, czy jakość wyświetlanego obrazu.
Wyposażenie i jego działanie
Na krawędzi tabletu znajdziemy podstawowe przyciski sterujące (power, głośność) oraz kilka złączy, w tym pojedyncze audio (pracujące w trybie mikrofon/słuchawki w zależności od potrzeb), microHDMI oraz czytnik kart microSD. Odchudzenie stacji dokującej zaowocowało natomiast zdecydowanie mniejszą liczbą interfejsów niż w poprzedniku; znajdziemy tu jedynie pojedynczy port USB 2.0, czytnik zwykłych kart SD oraz gniazdo zasilania.
TF201 ma również na pokładzie dwie kamery. Dedykowana wideo-rozmowom oraz zamontowana nad matrycą kamera posiada matrycę o rozdzielczości 1,2 megapiksela i w zasadzie nadaje się jedynie do tej roli. Dużo lepsza jest druga z kamer o matrycy 8 megapikseli, zamontowana na zewnętrznej stronie obudowy. Przyznam szczerze, że choć do dobrego aparatu wciąż jej daleko, bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie jakością wykonywanych zdjęć. Oczywiście najlepiej wypadają tu sceny lub obiekty dobrze oświetlone naturalnym światłem – w nocy kamera radzi sobie zdecydowanie gorzej.
Wiele krytycznych opinii pojawiło się tuż po premierze TF201 odnośnie działania wi-fi i GPS. Nie wiem, czy to wina starszej wersji Androida (testowany tablet posiadał już zainstalowaną wersję 4.0.3), czy jakichś wad tychże egzemplarzy – ja takich problemów bynajmniej nie zauważyłem. Jeśli chodzi o sieci wi-fi, to tablet łączył się i wykrywał bez problemów zarówno publiczne hot-spoty, jak i sieci lokalne sąsiadów, w niczym nie ustępując mojemu netbookowi. Z utrzymaniem połączeń również nie miałem najmniejszych problemów.
Nieco gorzej było z modułem GPS, jednak problem ten występował tylko w budynkach i przy pierwszej próbie połączenia. Długi czas łączenia w jakiś sposób został rozwiązany w chwili, gdy tablet połączył się ze zwykłą siecią internetową. Później nie było z nim w terenie najmniejszych problemów.
Jedynym rozczarowaniem – dla mnie, jako posiadacza tego typu dostępu do sieci – jest całkowity brak modemu 3G w Transformerze Prime. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by w warunkach polowych udostępnić sobie na tablecie połączenie z telefonu, czy też podłączyć do stacji dokującej modem USB (wymaga wszak dostępu do roota), jednak nie są to rozwiązania komfortowe.
Transformer Prime współpracował natomiast bez zarzutu ze wszystkimi nośnikami danych, jakimi dysponuję. Odczytywał nie tylko karty microSD, czy flashowe pamięci z interfejsem USB, ale również bez najmniejszego problemu poradził sobie z zawartością przenośnego dysku twardego WD o pojemności 500 GB (NTFS) i kopiowaniem dużych plików.
Obraz
ASUS Eee Pad Transformer Prime TF201 wyposażono w matrycę o przekątnej 10,1 cala i rozdzielczości natywnej 1280 x 800 pikseli. Jest to pojemnościowy ekran dotykowy wykonany w technologii Super IPS+ z obsługą wielu punktów dotyku. O tym, niezwykle ważnym elemencie tabletu, mogę wypowiadać się jedynie w samych superlatywach.
Jakość obrazu jest rewelacyjna, zarówno jeśli chodzi o odwzorowanie kolorów, jak i doskonałe oraz równomierne podświetlenie. Zabawa w grach, czy nawet oglądanie filmów na tej matrycy, to czysta przyjemność. Zakres regulacji obrazu jest olbrzymi, dodatkowo w prosty i szybki sposób możemy przełączyć tablet w tryb Super IPS+, co jest niezwykle przydatne w słoneczne dni, podczas korzystania z urządzenia na zewnątrz. Ogromne wrażenie robią także kąty widzenia, które w przypadku tej matrycy są naprawdę imponujące.
Producent zachwala niezwykle wytrzymałą i odporną na zarysowania powłokę Gorilla Glass firmy Corning, którą została pokryta matryca. Tutaj również trudno coś powiedzieć po kilku zaledwie dniach, jednak faktem jest, że w tym czasie nie pojawiły się na ekranie najmniejsze nawet zarysowania. Jedyną wadą tego rozwiązania jest mocno opalizująca i odbijająca światło powierzchnia tabletu, co daje się nieco we znaki podczas pracy na słońcu lub pod innym silnym źródłem światła.
Wydajność
Tutaj opierałem się przede wszystkim na odczuciach własnych oraz porównaniu do poprzedniego modelu i typowego netbooka z jednordzeniowym procesorem. Uważam tego typu testy praktyczne za znacznie lepsze, niż syntetyczne, które nie zawsze przekładają się na rzeczywiste walory użytkowe. Testy te w zasadzie można byłoby podsumować jednym zdaniem – w niemalże każdym zastosowaniu TF201 bił na głowę swych rywali.
Płynność obsługi samego systemu, która na poprzednim modelu pozostawiała niekiedy nieco do życzenia, tutaj określiłbym, jako bardzo dobrą. Czy przewijanie kolejnych ekranów, czy czas reakcji na poszczególne polecenia były porównywalne do stawianego często za wzór iPada. Podobnie z obsługą wszelakich podstawowych aplikacji.
Jedyną dziedziną, w której nieco nad obydwoma Transformerami górował klasyczny netbook, była szybkość wczytywania niektórych stron internetowych (oczywiście przy tym samym łączu). W pozostałych zastosowaniach nowy TF201 rządził niepodzielnie.
Szczególnie widoczne było to w grach, gdzie nowa Tegra 3 wspomagana przez 12 rdzeni procesora graficznego pokazała na co ją naprawdę stać. Pod względem efektów i poziomu grafiki gry na nowym Transformerze wyglądają o niebo lepiej, niż na poprzednim modelu, dodatkowo cechując się zadowalającą płynnością.
Tutaj ciekawostka – tablet ma pełne wsparcie dla kilku typów kontrolerów gier. Sam miałem okazję sprawdzić to na gamepadzie do Xboksa 360 oraz jego mutacji firmy Razer. Wszystko działało bez najmniejszych problemów. Jeśli więc ktoś ma ochotę na Shadowguna, czy Da Vinci THD na telewizorze i z padem w dłoni – nic nie stoi na przeszkodzie, by się tak bawić.
Tablet nie ma też żadnych problemów z odtwarzaniem filmów, łącznie z plikami HD – obraz jest płynny, bez zniekształceń, czy jakichkolwiek, najmniejszych nawet przycięć. Oczywiście czasami wymaga to instalowania zewnętrznych aplikacji, czy też kodeków, co uzależnione jest od typu odtwarzanego pliku.
Czas pracy
Ostatni ważny element, to oczywiście rzecz w urządzeniach przenośnych kluczowa, czyli wydajność baterii. Nie jest to kwestia prosta, gdyż Transformer Prime, podobnie do poprzednik, posiada dwa akumulatory. Jeden z nich znajduje się w samym tablecie, drugi zaś w stacji dokującej. Oczywiście należało wziąć pod uwagę różne „schematy zasilania” – nie każdy bowiem wykorzystuje tablet do tych samych działań. Jak wygląda to w praktyce?
Otóż przy „normalnym” użytkowaniu (przeglądanie stron www, edycja prostych tekstów etc.) bateria w tablecie wystarczyła na nieco ponad dwanaście godzin. Podłączenie tabletu do stacji dokującej (która natychmiast zaczęła ładować baterię tabletu) wydłużyło tenże czas pracy do aż 21 godzin. Z kolei przy pełnym obciążeniu (testowanie gier), bateria tabletu wystarczyła na nieco ponad cztery godziny, zaś podłączenie do stacji wydłużyło czas zabawy do około siedmiu i pół godziny. To moim zdaniem naprawdę świetne czasy, a koncepcja „transformera” właśnie w tej kwestii sprawdza się doskonale.
Podsumowanie
Przyznam szczerze, że jestem pod sporym wrażeniem możliwości, jakie oferuje nowe dziecko firmy ASUS. Szczególnie, jako zapalony gracz, mam tu na myśli dużą wydajność w renderowaniu grafiki, co niektóre z „tabletowych” gier zaczyna coraz bardziej zbliżać do produkcji znanych z konsol i pecetów. Tegra 3 pokazała, że świetnie radzi sobie z tego typu oprogramowaniem, a Shadowgun nabrał zupełnie nowych kolorów.
Dla osób namiętnie wykorzystujących tablety, jako urządzenia do surfowania z w internecie, dobrą wiadomością będzie natomiast fakt, że TF201 jest w stanie pracować przez bardzo długi czas na jednym ładowaniu. Całość uzupełnia świetny design, niewielka waga i wymiary oraz rewelacyjna matryca. Czegóż chcieć więcej? Może jedynie mniej odbić słońca w tejże matrycy i… obsługi 3G?