Recenzja tabletów ASUS MemoPad 8 i MemoPad 10
Zgodnie z zapowiedzią mamy dla Was nietypowy test. W szranki z konkurencją stają bowiem dzisiaj dwa – można powiedzieć – bliźniacze tablety Asusa: MemoPad 8 i MemoPad 10. Jak wypadną w testach? Jak będzie wyglądać ich jakość i wydajność, również w odniesieniu do siebie nawzajem? Dowiedzcie się tego, zagłębiając się w wersy niniejszej recenzji. Zapraszamy!
Zgodnie z zapowiedzią mamy dla Was nietypowy test. W szranki z konkurencją stają bowiem dzisiaj dwa – można powiedzieć – bliźniacze tablety Asusa: MemoPad 8 i MemoPad 10. Jak wypadną w testach? Jak będzie wyglądać ich jakość i wydajność, również w odniesieniu do siebie nawzajem? Dowiedzcie się tego, zagłębiając się w wersy niniejszej recenzji. Zapraszamy!
Przeczyta koniecznie >> Recenzja tabletu Asus MemoPad FHD 10
Zanim zaczniemy oględziny, testy i inne, mniej lub bardziej makabryczne działania, przyjrzyjmy się specyfikacji obydwu tabletów Asusa:
Nie trzeba być zaawansowanym znawcą sprzętu, aby dostrzec, że obydwa tablety są prawie identyczne. Te same ilości pamięci operacyjnej i na dane, te same zestawy czujników, modułów łączności bezprzewodowej. Nawet ten sam układ SoC. Tutaj ciekawostka: żadne oficjalne dane Asusa nie definiują wprost chipu zastosowanego w tabletach. Z informacji zasięgniętych w sieci, co prawda nieoficjalnych, ale możliwie prawdopodobnych, procesorem tym jest RockChip RK3188 o taktowaniu 1,6 GHz. To nie jest wprawdzie najwyższa półka wydajnościowa, jednak na tyle wydolna, aby podołać większości wymagań. Czego zabrakło w każdym z modeli, to portów HDMI, które można tak naprawdę napotkać już nawet w najbardziej budżetowych urządzeniach, tym bardziej zatem dziwi ich brak w MemoPadach.
Urządzenia różnią się natomiast ekranami czy raczej ich wielkościami – 8 i 10,1 cala, bo rozdzielczość jest identyczna dla obydwu MemoPadów. Zważywszy na wielkość wyświetlaczy, znacznie korzystniej wypada mniejszy wariant. Tablety różnią się również zastosowanymi bateriami – 5070 vs. 3950 mAh. Tyle na temat suchych danych. Zobaczmy, co pokaże rzeczywistość, która potrafi często w brutalny sposób zweryfikować papierowe dane.
ASUS MemoPad 8
Kartonik to tradycyjna dla Asusa szata graficzna, będąca połączeniem odcieni szarości i… szarości. Obrazek na opakowaniu przedstawia urządzenie, które znajdziemy wewnątrz. Oprócz tabletu, wewnątrz odnajdziemy przewód USB i ładowarkę sieciową. Prawdopodobnie były jeszcze jakieś instrukcje, bo te zawsze znajdują się w zestawach z produktami Asusa, w dodatku zawsze w języku polskim, jednak tym razem zapewne zaginęły w ferworze walki w którejś z redakcji.
Tablet od frontu to okolony niesymetryczną ramką wyświetlacz IPS o rozdzielczości 1280 x 800 pikseli. W zasadzie zamiast się rozpisywać, określę to w jeden sposób – bardzo dobrej jakości. Obraz: wyraźny, czysty i klarowny. Kolory: soczyste i pełne życia. Kąty patrzenia: praktycznie pełne, bez efektu negatywu. Jedynym mankamentem może być nieco niska maksymalna jasność, co może utrudniać odczytywanie jego zawartości przy dużym nasłonecznieniu. Nie muszą się również obawiać zjawiska potocznie zwanego „pikselozą” ci, którzy lubią bardzo wysokie rozdzielczości. Przy zagęszczeniu około 189 ppi na pewno nie będziecie liczyć pojedynczych punktów ekranu. Przy używaniu tabletu należy uważać na ewentualne urazy, zadrapania. Producent nie wyposażył wyświetlacza MemoPada 8 w warstwę ochronną.
Ciekawą sprawą, znaną nota bene z LG G Pada, jest węższa ramka na dłuższych bokach urządzenia. Jak sugeruje choćby samo logo producenta, tablet dedykowany jest do pracy w pozycji portretowej, zatem wąska część nieaktywna może powodować przypadkowe dotknięcie na ekranie. Na panelu frontowym znalazła się również kamerka rozmów wideo. Niestety, zastosowana w niej matryca 1,2 Mpix wprawdzie pozwoli na rejestrowanie obrazu w jakości HD. Tylko teoretycznie ponieważ w rzeczywistości jest on bardzo niskiej jakości.
Panel tylny, i to również nie jest nic odkrywczego, w swoim jak się to teraz ładnie określa – „dizajnie” – do złudzenia przypomina testowanego nie tak dawno FonePada Note 6. Lity blok tworzywa, którego faktura jest matowa i w dotyku przypomina nieco gumę. Jego krawędzi zaokrąglono w sposób dość znaczny, co optycznie wyszczupliło „dachówkę” Asusa. Górną część „plecków” zajmuje logo Asusa oraz umieszczony ponad nim obiektyw aparatu cyfrowego. To o czym warto wspomnieć, a do czego przyzwyczaił nas Asus, to jakość wykonania i spasowania. Nie ma mowy o szczelinach, wystających elementach, trzeszczeniu czy wyginaniu się.
U dołu, w zasadzie już na zaokrąglonej krawędzi urządzenia, znalazła się siateczka otworów, pod którą ukryto głośnik. Jego jakość z powodzeniem można określić jako dobrą. Dźwięk przezeń reprodukowany jest czysty i wyraźny. Jedynym mankamentem jest maksymalne jego natężenie, które choć i tak stosunkowo wysokie jak na urządzenia mobilne, nie wystarczy na odsłuch w bardzo głośnym otoczeniu.
Jeśli sięgniecie do recenzji Fonepada Note 6, to przekonacie się, że nawet kształt umieszczonych na prawej krawędzi przycisków regulacji siły głosu i włączania jest bardzo podobny, jeśli nie identyczne z tymi, z jakimi zetkniecie się w phablecie Asusa. Tutaj jednak, dla odmiany, wykonano je z identycznego tworzywa jak panel tylny. Co do ich pracy nie mam zastrzeżeń – wyraźny, acz miękki i cichy skok.
Niestety, Asus nie rozpieszcza nas w kwestii interfejsów. Jedyne porty jakich można się doszukać w MemoPadzie 8 to gniazdo jack 3,5 mm (słuchawki i mikrofon), slot kart pamięci microSD, a także złącze microUSB, za pomocą którego można ładować baterię tabletu, a także przesyłać dane. Plus za obsługę trybu OTG, bo działają nie tylko urządzenia wskazujące i pamięci przenośne, ale i dysk zewnętrzne 2,5 cala.
ASUS MemoPad 10
Opakowanie „brata większego” nie różni się praktycznie niczym od tego, w jaki zapakowano poprzednika. No, może za wyjątkiem wielkości. No i oczywiście zawartości, choć ta różni się jedynie tym, że tu dodatkowo znajdziemy praktyczny gadżet w postaci wykonanej z tworzywa podstawki pod tablet.
Tym razem urządzenie „pełnowymiarowe”. Matryca o przekątnej 10,1 cala i rozdzielczości – i to również zaskoczenie – identycznej jak w poprzednim modelu, czyli 1280 x 800 pikseli. Przy tej przekątnej jednak zagęszczenie pikseli na cal wynosi około 149 ppi. Skutkuje to oczywiście mniejszą wyrazistością wyświetlanego obrazu. Wprawdzie pikseli jeszcze nie będziemy w stanie policzyć, natomiast kontury już nie są tak ostre jak w mniejszym modelu. Do wad ekranu muszę również zaliczyć mniejsze nasycenie kolorów, które tu sprawiają wrażenie nieco wyblakłych. Jasność, czy ściślej jej maksymalny poziom jest zbliżony do tej, z MemoPada 8. Oznacza to, że przy dużym nasłonecznieniu mogą zdarzyć się problemy z odczytem zawartości wyświetlanej na matrycy.
Wokół ekranu znajduje się tym razem symetryczna ramka, która tradycyjnie dla tabletów, poza logo producenta u dołu, zawiera oczko kamerki rozmów wideo. „Ctr+c” -> „Ctr+v” ;). Jakość przechwytywanego przez nią obrazu jest taka sama jak w mniejszym tablecie. Sprowadza się to do tego samego, czyli do słabości zapisywanego obrazu.
Panel tylny to… W zasadzie MemoPad 8, tyle tylko, że odwrócony na bok. Logo producenta i oczko aparatu cyfrowego są jedynymi obecnymi elementami na tej płaszczyźnie. Identycznie jak w mniejszym modelu, również tutaj zaokrąglono w dość istotny sposób krawędzie boczne. Nie tylko powoduje to, że tablet wydaje się cieńszy, ale i ułatwia trzymanie go w dłoniach.
Patrząc na tył tabletu, nie sposób pominąć pewien dość istotny element. W zasadzie dwa elementów, którymi są rozmieszczone symetrycznie po obydwu bokach panelu tylnego. To przykryte metalową siateczką głośniki stereo. Jakość emitowanego przez nie dźwięku jest bardzo dobra. Głos wydobywający się spod metalowych siateczek jest czysty nawet przy maksymalnej głośności, która choć jest w zupełności wystarczająca, może okazać się zbyt mała w bardzo głośnych pomieszczeniach. O czym nie mogę nie przypomnieć, to patent znany już z Asusa MemoPad FHD 10. Dłonie trzymające tablet z obydwu stron, powodują wraz głośnikami rozmieszczone w ten właśnie sposób efekt tuby, która dodatkowo zwielokrotnia siłę głosu. Tak czy owak, głośniki zaliczam in plus.
MemoPad, choć nieco większy od poprzednika, legitymuje się podobnym asortymentem portów. Slot kart microSD umieszczono tuż przy gnieździe słuchawkowym, na prawej krawędzi.
Na górnym boku umiejscowiono tym razem samotny przycisk zasilania,
…, zaś na przyległej, bocznej krawędzi znalazł się port micro USB, a tuż pod nim przycisk regulacji siły głosu. Działają one identycznie jak w „Ósemce” – cicho, miękko i z wyraźnym skokiem.
System, aplikacje, multimedia
Sekcje poświęcone sprawom programowym tym razem postanowiłem połączyć. Dlaczego? Zarówno MemoPad 8 jak i MemoPad 10 pracują pod kontrolą Androida w wersji 4.2.2. Obydwa wyposażono w nakładkę Asusa, która w zasadzie całkowicie zmienia interfejs systemu Google. To w tym wypadku dobre posunięcie, ponieważ nakładka jest dopracowana w każdym szczególe, w każdym, nawet najmniejszym elemencie. Podobnie jak w LG G Padzie, oprócz tego znajdziemy sporo dodatkowego oprogramowania:
- ASUS AudioWizard – panel ustawień audio;
- ASUS AppBackup – wykonywanie kopii zapasowych;
- ASUS AppLocker – szyfrowanie danych;
- ASUS Blokada rodzicielska;
- ASUS Manager Plików;
- ASUS Movie Studio – aplikacja pozwalająca na edycję filmów wideo;
- ASUS Splendid – panel zarządzania dodatkowymi ustawieniami wyświetlacza;
- ASUS Story – aplikacja umożliwiająca tworzenie pamiętnika;
- ASUS SuperNote – rozbudowany notatnik;
- Kindle – czytnik e-book, połączony z biblioteką;
- My Bit Cast – tworzenie notatek odręcznych, fotograficznych i audio (wymaga konta na ASUS WebStorage);
- MyLibrary – Czytnik książek e-book;
- Pogoda – aplikacja pogodowa oparta na prognozach AccuWeather (z widżetami na pulpit);
- PressReader – przegląd prasy;
- Zinio – czytnik e-book, połączony z biblioteką;
Do powyższych należy doliczyć usługę przechowywania danych w chmurze. ASUS oferuje każdemu nabywcy tabletu 16 GB miejsca na dane bezpłatnie, na okres jednego roku.
Jeśli mówimy o przydatnych dodatkach, to nie sposób nie wspomnieć o dodatkowych, podręcznych menu, które możemy uaktywnić za pomocą widocznej na pulpicie strzałki (w lewym, dolnym narożniku ekranu), zaś drugie poprze naciśnięcie i przytrzymanie przycisku „Ekran startowy”.
System w każdym z obydwu tabletów pracuje bez zarzutu. Aplikacje uruchamiają się szybko, bez zbędnych opóźnień. Sporadycznie jednak zdarzają się momenty, gdy można odnieść wrażenie, że tablet zamyślił się na pół sekundy zanim wykonał polecenie. Jest to na tyle rzadkie, że nie wpływa na komfort pracy na urządzeniach. Gry, nawet te bardziej wymagające, nie powodują zadyszki u tandemu będącego sercem każdego z MemoPadów.
Nie można mieć żadnych zastrzeżeń do działania modułów Wi-Fi. Tablet po wybudzeniu łączy się z siecią błyskawicznie. Może nie aż tak, co nie zmienia faktu, iż bardzo szybko, tablet wyszukuje tzw. fixa, czyli komunikuje się z satelitami. Mowa tu oczywiście o GPS.
Baterie zastosowane w tabletach można uznać za przeciętne. W zasadzie ich czasy działania są porównywalne. To swego rodzaju kompromis, ponieważ w mniejszym modelu zastosowano mniej pojemną baterię, zaś w większym – odwrotnie. Ogniwa w „dachówkach”, oczywiście jest to czas nie mierzony stoperem, bez problemu wytrzymają całe popołudnie wałkowania gier i filmów np. na YouTube. W tym czasie wyłączony jest GPS, a w łączony, to oczywiste, moduł Wi-Fi. przy umiarkowanym wykorzystaniu bateria w każdym z testowanych egzemplarzy powinna wystarczyć na dzień, półtora działania. Dodam, że to mniej aniżeli w testowanym wcześniej MemoPadzie FHD 10. Nie jest źle, ale nie jest też rewelacyjnie. Po prostu przeciętnie.
Tablet, czy tablety nie mają problemów z mediami. Myślę tu głównie o odtwarzaniu filmów. Czy to materiał SD, czy HD, prezentowany jest bez problemowo, bez przycięć, zmian tempa, itd. Nie ma sensu wymienianie teraz formatów, z którymi niepoprawnie wyświetlane były napisy, bo problem ten można rozwiązać instalując ze sklepu Play odpowiedni odtwarzacz, który samodzielnie uzupełni niezbędne kodeki.
Skoro o multimediach, to nie sposób pominąć wbudowanych aparatów cyfrowych. Jakość zdjęć jakie można nimi wykonać przedstawia się następująco:
– oświetlenie naturalne, dzienne:
– oświetlenie sztuczne:
Zdjęcia żadnego z tabletów nie zasługują na pochwałę. Wyraźnie jednak widać, że matryca w MemoPadzie 8 jest lepsza, zdjęcia – zarówno te wykonane przy naturalnym, jak i przy sztucznym oświetleniu – są mimo wszystko wyraźniejsze i można z nich coś odczytać.
Obydwie „dachówki” wyposażono w układ SoC pochodzący od RockChip. To oczywiście nieoficjalne dane. Procesor ten pozwala na komfortową rozgrywkę, nie ma co do tego wątpliwości. Jak natomiast wypadną w testach syntetycznych? Spójrzcie:
Wydajność obydwu tabletów w benchmarkach jest bardzo zbliżona. Różnice w osiągniętych wynikach różnią się od siebie o co najwyżej kilkadziesiąt punktów, co przy wartościach sięgających 4, 6 czy 20-kilku tysięcy punktów można uznać za pomijalne. Świadczy to o tym, że układy w obydwu modelach są identyczne. Całościowo rezultaty jakimi mogą pochwalić się oba MemoPady są co najmniej zadowalające. To ścisła czołówka wśród dotychczas testowanych tabletów. Oczywiście w dalszym ciągu bezkonkurencyjny pozostaje LG G Pad z jego Snapdrogonem 600.
Nie jest źle w kwestii przeglądania witryn internetowych. Choć z drugiej strony, mimo tego, że strony ładują się szybko i sprawnie, mówiąc kolokwialnie: bawiłem się już lepszym sprzętem.
Słabiej jest z pamięciami zastosowanym w tabletach. Przypomnę, mają one wprawdzie wpływ na prędkość działania całego systemu, ale głównie to od nich zależy szybkość z jaką będziemy mogli kopiować pliki. W przypadku MemoPadów to środek stawki.
Podsumowanie
Zarówno MemoPad 8, jak i MemoPad 10 to bardzo dobre tablety. Bardzo dobra jakość materiałów i ogólnie, wykonania urządzeń. Dobra, czy może bardzo dobra wydajność układów SoC, plasuje obydwa modele w czołówce w rankingu dotychczas testowanych tabletów. Autorska nakładka na system, która jednym może się podobać, innym nie, jednak w połączeniu ze sporą ilością dodatkowego oprogramowania winna być odnotowana na plus. W zasadzie do tego momentu ciężko cię do czegokolwiek przyczepić.
Nie ma jednak róż bez kolców. więc żadne z obydwu urządzeń nie jest wolne od wad. Znajdziemy tu zatem kiepskiej jakości aparaty i kamerki rozmów wideo, co w zasadzie stało się normą we wszystkich urządzeniach mobilnych. Przeciętne i tylko przeciętne są baterie w każdym z testowanych urządzeń. Nie można zapomnieć o wyświetlaczach. O ile w przypadku 8-calowego modelu stosunkowo niska rozdzielczość nie jest jakimś wielkim problemem, to już w większym ten obraz nie jest taki, do jakiego przyzwyczaił swoich użytkowników Asus. Poza tym nie znajdziemy tu warstw ochraniających matryce, co szczególnie u osób nie do końca pedantycznie dbających o sprzęt może być problemem. No i w końcu ceny. MemoPad 8 kosztuje 799 PLN, zaś MemoPad 10 wyceniono na 902 PLN (Ceneo, na dzień 29.01.2014 r.). To przedział, gdzie jest olbrzymi tłok pośród tabletów. To wymaga zaproponowania czegoś, co odróżni dany produkt od konkurencji. Tutaj tego trochę zabrakło. Mnie osobiście tęskno za tak zwanym „kopem”, który zwykle towarzyszy produktom Asusa.
ASUS MemoPad 8
Nasza ocena: 4,5/6
+ bardzo dobra jakość wykonania;
+ dobrej jakości głośnik;
+ dobra wydajność układu SoC;
+ tryb OTG dla portu microUSB (działają również dyski zewnętrzne);
+ dobrej jakości ekran (jak na te przekątną);
+ obsługa technologii Miracast;
– brak portu HDMI;
– kiepskiej jakości aparat i kamerka rozmów wideo;
– tylko przeciętna bateria;
ASUS MemoPad 10
Nasza ocena: 4,0/6
+ bardzo dobra jakość wykonania;
+ bardzo dobrej jakości głośniki;
+ dobra wydajność układu SoC;
+ tryb OTG dla portu microUSB (działają również dyski zewnętrzne);
+ obsługa technologii Miracast;
– tylko przeciętny ekran (jak na tę przekątną);
– brak portu HDMI;
– kiepskiej jakości aparat i kamerka rozmów wideo;
– tylko przeciętna bateria;
Sprzęt do testów dostarczył: