Samsung Galaxy S7 Edge – pokrzywiona rzeczywistość
Dzisiaj zajmiemy się absolutnym flagowcem koreańskiego potentata. Samsung Galaxy S7 Edge to smartfon bezkompromisowy. Czy jednak w każdym względzie? Przekonajcie się sami!
Przeczytaj koniecznie >> Samsung Galaxy Tab S2 9.7 – test i recenzja
Samsung Galaxy S7 Edge: specyfikacja, zawartość opakowania
To kolejne urządzenie koreańskiego potentata, jakie trafiło do naszego redakcyjnego labu. Jego premiera wprawdzie już za nami, jednak Galaxy S7, a zwłaszcza Galaxy S7 Edge, to smartfony wywołujące wciąż błysk zainteresowania w oczach niejednego geeka. Testowane urządzenie jest bezkompromisowe. Nie tylko pod względem wykonania, ale i wyposażenia w podzespoły. Oto pełna specyfikacja:
5,5 cala sprawia, że Galaxy S7 Edge skategoryzujemy do linii phabletów. Tu mamy do czynienia z matrycą – a jakże – Super AMOLED, zaopatrzoną w technologię Dual Edge, i oferującą rozdzielczość 1440 x 2560 pikseli. Przy przytoczonej przekątnej, daje nam to zagęszczenie na poziomie 534 ppi. To wartość, która z pewnością nie pozwoli na wyszukiwanie pojedynczych pikseli na ekranie.
Sercem Samsunga Galaxy S7 Edge jest ośmiordzeniowy układ SoC Samsunga, Exynos 8890. Składa się on z czterech rdzeni Mongoose o maksymalnym taktowaniu 2,3 GHz każdy, oraz czterech rdzeni Cortex-A53, pracujących z prędkością 1,6 GHz. Chip jest wspomagany przez GPU Mali-T880 MP12. Pozostała specyfikacja obejmuje aż 4 GB pamięci operacyjnej, a także sporą przestrzeń dyskową – w testowanym egzemplarzu było to 32 GB, choć w sprzedaży dostępny jest również model z 64 GB pamięci masowej. Co ciekawe, a co chwalić należy Samsungowi, producent nie poszedł za trendami i dodatkowo wyposażył phablet w slot kart pamięci microSD.
Oczywiście na pokładzie nie mogło zabraknąć pełnego asortymentu interfejsów łączności bezprzewodowej, a także portu microUSB z trybem OTG i wsparciem dla technologii MHL trzeciej generacji. Do kompletu są jeszcze dwa aparaty: kamerka rozmów wideo i aparat główny oraz zasilająca całość bateria o pojemności 3600 mAh.
Smartfon mierzy 150,8 x 72,6 x 7,7 milimetra, zaś jego waga wynosi 157 gramów. Bardzo istotnym jest to, że Samsung Galaxy S7 Edge spełnia wymagania norm IP68, a to oznacza, że jego obudowa jest pyłoszczelna, a także pozwala na zanurzenie phabletu w wodzie, na głębokość do 1,5 metra przez maksymalnie pół godziny. Phablet trafił do mnie na testy w opakowaniu – delikatnie mówiąc – niecodziennym.
Czarna walizka, z aluminiowymi okuciami i olbrzymim logo producenta, wypełniona gąbkowymi wytłoczkami, zawiera cały zestaw urządzeń tego producenta. To dzieło Jerzego Łabudy z Samsung Polska. Poza smartfonem, znalazły się tam słuchawki bluetooth, zegarek inteligentny oraz okulary Gear VR. Z oczywistych względów, przedmiotem tego artykułu jest Galaxy S7 Edge, jednak warto wspomnieć, że taki zestaw promocyjny, przygotował jedynie polski zespół Samsunga. Pojawienie się tego zestawu było szeroko komentowane w wielu redakcjach na całym świecie. Pomysłowe i robiące wrażenie.
Phablet natomiast, zapakowano w znacznie skromniejsze pudełko.
Grafitowy, estetycznie wykonany kartonik, zawiera „papierologię”, kluczyk do tacki SIM, ładowarkę sieciową, przewód USB, zestaw słuchawek dousznych oraz adapter microUSB do USB. Całkiem sporo, należy jednak pamiętać, że Samsung Galaxy S7 Edge nie jest tani. Gorzej jest drogi. 3500 złotych za model z 32 GB pamięci to bardzo duża suma, więc zestaw akcesoriów dostarczanych ze smartfonem, choćby taki jak na powyższym zdjęciu, nie jest czymś co mogłoby rzutować na wspomnianą cenę. Co zatem ma Galaxy S7 Edge w sobie, że tak go ceni producent?
Samsung Galaxy S7 Edge: budowa, materiały, ekran, wyposażenie
Przy zetknięciu z Galaxy S7 Edge w oczy rzucają się krągłości. W zasadzie ciężko tu znaleźć jakiekolwiek ostre załamania powierzchni czy kanciaste krawędzie. I trzeba przyznać, że smartfon może się podobać. Inżynierowie Samsunga przysiedzieli fałdów i zaprojektowali coś, co zdecydowanie wyróżnia się na tle innych smartfonów dostępnych na rynku.
Oczywiście, na froncie urządzenia, pierwsze skrzypce gra zakrzywiony na dłuższych krawędziach ekran. Matryca, pokryta szkłem ochronnym Gorilla Glass 4. generacji, jest na pierwszy rzut oka wzorem. Sposób odwzorowania kolorów, konturów, jasność czy kontrast są bez zarzutu. Również jakość czujników dotyku i działanie tychże funkcji są nieomal perfekcyjne. Dopiero przy przechyleniu smartfona można zauważyć, że pomimo pełnych kątów patrzenia, ekran ma nieco przekłamane barwy. Prawdopodobnie może to wynikać ze specyfiki budowy ekranów AMOLED. Na pewno jednak, wyświetlacz S7 Edge to jeden z najlepszych ekranów na rynku.
Ekran, jak już wspomniałem, posiada zaokrąglone, dłuższe krawędzie. To z jednej strony zaleta, bo sprawia, że smartfon ma wymiary poprzeczne dokładnie takie jak sam ekran – brak jest ramek, z drugiej jednak strony ot wada, wydatnie wpływająca na ergonomię. Dlaczego tak? Konia z rzędem temu, kto łapiąc Edge za dłuższe krawędzie, za każdym razem uniknie przypadkowego dotknięcia części aktywnej wyświetlacza. Krawędzie ekranu mają w S7 Edge dodatkowe funkcje, co opiszę w dalszej części artykułu, jednak przypadkowe ich wywoływanie podczas podnoszenia smartfona, może być nieco… uciążliwe.
Dolna część panelu frontowego, to pasek zawierający przyciski dotykowe powrotu i listy ostatnich aplikacji, oraz ulokowany centralnie przycisk fizyczny ekranu domowego, który jest jednocześnie czytnikiem linii papilarnych. Co do dwóch pierwszych elementów, to należy wspomnieć o bardzo sprawnym działaniu, a także o fakcie zaopatrzenia ich w podświetlenie. Zwłaszcza o tej ostatniej funkcjonalności producenci często zapominają.
W zasadzie same peany zachwytu należą się środkowemu przyciskowi. Nie tyle jemu samemu, co zintegrowanemu skanerowi linii papilarnych. Przez cały czas użytkowania (testów) nie pomylił się on ani razu, a za każdym razem odblokowanie trwało krócej niż sekundę.
Na górnym pasku, nad ekranem, umiejscowiono czujniki oświetlenia i zbliżeniowy, co do jakości działania których nie mam żadnych zastrzeżeń. Bez najmniejszych uwag spisuje się również głośnik rozmów, w którym rozmówcę słyszymy wyraźnie i czysto, bez jakichkolwiek efektów niepożądanych.
Kamerka rozmów wideo, umieszczona po prawej stronie głośnika, to również element nie dający powodów do narzekania. Matryca o rozdzielczości 5 Mpix i przysłoną f/1.7 umożliwia zapis wideo w jakości Full HD, a także sporo dodatkowych możliwości – wymienić tu należy choćby tryb selfie panorama, pozwalający wykonanie zdjęcia panoramicznego, poprzez przesunięcie telefonu, czy – w związku z brakiem lampy flash – możliwość doświetlania twarzy za pomocą ekranu telefonu.
Tył Samsunga Galaxy S7 Edge, podobnie zresztą ja blok konstrukcyjny i ramki (górną i dolną) frontu, wykonano z aluminium. Powłoka panelu tylnego została wypolerowana, jednak – co ciekawe – ma delikatną strukturę sprawiającą, że odnosi się wrażenie, iż panel jest chropowaty. Kształt tyłu jest identyczny jak frontu. Myślę tu o kształcie płaszczyzny panelu tylnego, gdzie środek jest poszerzony, a dłuższe krawędzie zwężają się ku bokom urządzenia. Oczywiście, zabieg taki optycznie odchudza smartfona. Niestety. Taka konstrukcja, a także zastosowanie takich, a nie innych materiałów konstrukcyjnych, powodują niemałe problemy wprost wpływające na ergonomię użytkowania. Smartfon mierzy niespełna 8 mm grubości. Zwężające się krawędzie powodują, że trudno urządzenie podnieść z płaskiej powierzchni. To raz. Dwa, gdy już go uniesiemy, śliskie powłoki powodują, że trzeba bardzo uważać aby S7 Edge nie wyślizgnął się nam z dłoni. A o to wcale nie trudno. Tym bardziej, biorąc pod uwagę cenę urządzenia, z Galaxy trzeba obchodzić się bardzo ostrożnie.
Górna część panelu tylnego zawiera logo producenta, a ponad nim układ aparatu głównego, zaś tuż obok, dwutonową diodę doświetlającą. Nie posiadam informacji czy obiektyw aparatu jest chroniony szkłem hartowanym, natomiast dobrze funkcję osłonową spełnia srebrna ramka okalająca optykę. Co ważne, i jak chwali się Samsung, wystaje ona ponad obudowę zaledwie o 0,5 mm. Oznacza to w praktyce, że telefon nie będzie się kołysał, jeśli położymy go na płaskiej powierzchni.
To co przed chwilką opisywałem jako mankament, a myślę tu o zwężonych krawędziach bocznych phabletu, w tym miejscu sprawia, że powinno być uważane za zaletę. Umieszczone bowiem po bokach przyciski fizyczne głośności i zasilania, zostały idealnie wkomponowane w te przestrzenie. Nie dość, że umiejscowiono je na wysokości chyba idealnej do komfortowej obsługi, przynajmniej dla mnie, to oprócz ich świetnego działania, nie sposób ich nie odnaleźć palcami, nawet nie patrząc na telefon. To między innymi takie elementy świadczą o tym, że mamy do czynienia z urządzeniem, które zaprojektowano i wykonano z polotem.
Na dolnej krawędzi Galaxy S7 Edge ulokowano gniazdo słuchawkowe jack 3,5 mm (po lewej), port microUSB (centralnie) oraz głośnik mediów (po prawej) i znajdujący się nieopodal mikrofon połączeń telefonicznych
O ile co do pierwszego z wymienionych nie mam uwag, choć ulokowanie gniazda na dole urządzenia, może początkowo wydać się nieco karkołomne, i należy się do takiego rozwiązania przyzwyczaić, to w odniesieniu do portu komunikacyjnego mam kilka zastrzeżeń. Owszem, na pochwałę zasługuje obsługa trybu OTG i zintegrowanie interfejsu MHL 3.0.
Nie mam również zbyt wielu dobrych słów pod adresem głośnika. Przetwornik, owszem, gra głośno i wyraźnie, jednak tylko tyle można o nim powiedzieć. W smartfonie w tym przedziale cenowym, spodziewałbym się przetwornika Hi-Fi. Tu niestety takiego nie uświadczycie.
Górna krawędź zawiera tylko mikrofon połączeń wideo oraz tackę kart SIM i pamięci. Ten element, nie wiedzieć dlaczego, i odmiennie dla większości elementów konstrukcyjnych Samsunga Galaxy S7 Edge, został wykonany z plastiku. Nie przystaje to nieco do ekskluzywności całego smartfona.
Samsung Galaxy S7 Edge: system, aplikacje, multimedia, wydajność, łączność i bateria
Samsung Galaxy S7 Edge pracuje pod kontrolą systemu Android 6.0.1. Wsparto go nieśmiertelną nakładką TouchWiz. Choć zmiany w wyglądzie interfejsu są widoczne, to jednak nie są wielkie, a sam zarys i koncept nakładki jest kontynuacją tego, co rozpoczął Galaxy S6. Nowinką jest pojawienie się znanej choćby z Lumii funkcji „always on”, polegającej na wyświetlaniu podstawowych informacji (czasu i daty) oraz powiadomień na wygaszonym ekranie. Nie zabrakło w S7 Edge funkcji dzielenia ekranu na dwie połowy czy pływających okien, jednak ciekawostką jest pojawienie się aplikacji Muzyka Google, miast dedykowanego odtwarzacza.
Co do działania systemu i aplikacji nie można mieć większych zastrzeżeń. No, może poza niezmordowaną nakładką TouchWiz, która wydaje się być niezbyt obciążającą dla podzespołów Galaxy S7 Edge, jednak potrafi dość często przyciąć się wyraźnie, nawet podczas przełączania się pomiędzy pulpitami, i nawet na 1 – 2 sekundy.
W kwestii multimediów, Samsung Galaxy S7 Edge nie zaskakuje. O ile nie można narzekać na samą obsługę plików multimedialnych, to już można narzekać na brak w systemie „z pudełka” odtwarzacza wideo. I co z tego, że w zasadzie bez zakłóceń można odtworzyć każdy materiał wideo, skoro w połączeniu z przeciętnym głośnikiem mediów, nie ma (a powinien być) efektu „WOW!”.
Na uwagę, a na pewno na oddzielny akapit, zasługuje zakładka/panel boczny, którego aktywacja następuje poprzez przesunięcie palcem od krawędzi do środka ekranu. Opcji jest kilka, od umieszczenia na 10 polach skrótów aplikacji, poprzez swego rodzaju skrótów do makr, aż do ulubionych kontaktów czy widżetów – choćby linijka. Działa to sprawnie i jest atrakcyjne pod względem użytkowym, jednak w połączeniu z problematyczną krzywizną ekranu, często bywa wywoływane w najmniej odpowiednim momencie – na przykład podczas podnoszenia telefonu z blatu.
Oddzielny akapit należy się aparatowi głównemu Samsunga Galaxy S7 Edge. Na pokładzie znajduje się matryca Sony IMX260 Exmor RS, wyposażona w technologię dual pixel, a także jasną optykę f/1.7. Oczywiście tak jak u większości producentów, w ich aplikacjach obsługi aparatu, tak i tutaj nie zabrakło sporej liczby funkcjonalności – trybu HDR, trybów wykonywania zdjęć (również manualny), kompozycji tematycznych, etc. Efekt tego konglomeratu możecie zobaczyć w poniższej galerii:
Jak można zrecenzować aparat? Świetny. W oświetleniu dziennym zdjęcia są szczegółowe, nie noszą znamion zbyt wielu zniekształceń, świetnie działa układ autofocusu. Sytuacja zmienia się tylko nieznacznie w oświetleniu sztucznym, czy nawet w przypadku braku właściwego oświetlenia. Dzięki sensorowi dual pixel, nawet wówczas na zdjęciach zobaczymy cokolwiek, podczas gdy u innych producentów zobaczymy tylko czarne tło. Żeby nie było tak landrynkowo, warto wspomnieć, że szybki i celny autofokus zaczyna się mocno gubić w przypadku wykonywania zdjęć na dużych zbliżeniach lub w trakcie fotografowania z bardzo bliskiej odległości. Nie mniej zdecydowanie jest to najlepszy aparat, z jakim miałem do czynienia w testowanych smartfonach i tabletach.
Aby dopełnić formalności, pozostaje sprawdzić wydajność benchmarkową Samsunga Galaxy S7 Edge. Ta, przedstawia się następująco:
Wyniki w AnTuTu, Quadrancie i 3DMark Unlimited mówią same za siebie. Galaxy S7 Edge jest piekielnie wydajny, choć nie najwydajniejszy. Phablet miażdży natomiast wszelką konkurencję w teście Andro Bench, który sprawdza prędkość zapisu i odczytu danych kości flash, stanowiących magazyn danych urządzenia. Wyniki, takie a nie inne, zostały oczywiście oczywiście dzięki zastosowaniu kości flash zgodnych ze standardem UFS 2.0. Wszystko świetnie, tyle tylko, że co nam po tak szybkich transferach na dysku wbudowanym, skoro USB 2.0, a przypomnę, że takie właśnie złącze mamy w smartfonie, ogranicza prędkości przesyłu do nominalnych 42 mb/s dla odczytu i 32 mb/s dla zapisu.
W kwestii modułów łączności bezprzewodowej, Samsung Galaxy S7 Edge jest smartfonem najgorszym z możliwych do oceny. Dlaczego? Ano dlatego, że wszystkie elementy działają jak powinny. Bez względu na to, czy rozmawiamy o Wi-Fi, LTE, NFC czy Bluetooth, nie ma mowy o jakichkolwiek zerwaniach połączeń. Wszystkie media działają stabilnie i bez zakłóceń.
Na pochwałę, bez wątpienia, zasługuje ogniwo zasilające Samsunga Galaxy S7 Edge. Przypomnę tylko, to bateria o pojemności 3600 mAh. Na ile pozwala? Na bardzo dużo, jeśli weźmiemy pod uwagę parametry phabletu. Na zasilenie tak wydajnych podzespołów, a przede wszystkim dużego ekranu, o wysokiej rozdzielczości, potrzeba niewątpliwie sporo energii. Tej ostatniej wystarcza w Galaxy S7 Edge na niespełna dwa dni. Tyle tylko, że te dwa dni, to nawet nie intensywne użytkowanie, a orka telefonem – włączone non stop Wi-Fi/LTE, większość czasu w ciągu dnia poświęcone na przeglądanie filmów w YT i Twitch, a także drobne dodatki, w postaci połączeń głosowych, SMS czy ciągłego pozostawania w kontakcie ze znajomymi, via Facebook i Messenger. No i zapomniałbym, że w przerwach pomiędzy wideo, sporo gierek. Z czystym sumieniem można zatem Samsunga pochwalić za zasilanie, a ściślej, za wydajność baterii.
Samsung Galaxy S7 Edge: podsumowanie
Jeśli pierwszy raz weźmiecie do ręki Samsunga Galaxy S7 Edge, z pewnością nie będziecie mogli powstrzymać się od westchnień zachwytu. Świetne wykonanie i materiały. Obłości, które ułatwiają trzymanie urządzenia, rewelacyjny ekran, tworzą wraz z ogólnym efektem prac projektantów efekt „wow!”. Niestety, smartfon Samsunga jest niczym róża. Piękny, ale ma kolce. Im dłużej użytkujecie Galaxy S7 Edge, tym więcej tych kolców zaczyna kłuć palce. A to co rusz telefon wyślizgnie się z ręki podczas podnoszenia z biurka, a to łapiąc telefon, przypadkowo (albo i nie, bo nie da się uniknąć wskutek zakrzywienia ekranu) naciśniecie wyświetlacz uruchamiając pasek skrótów lub – wprost – aplikację, a to – i to jest najgorsze – świetnie wykonane, ale diabelnie śliskie powłoki spowodują wyślizgnięcie się telefonu i jego upadek. Tych kolców z biegiem czasu pojawia się więcej. To nawet jedno- czy dwusekundowe zawieszki interfejsu, przekonanie się na własnej skórze, że kopiowanie plików na telefon trwa znacznie dłużej niż powinno.
Z drugiej strony, otrzymujemy najlepszy aparat fotograficzny w urządzeniu mobilnym, z jakim miałem dotąd styczność, bardzo wydajną baterię, pracujące bez zastrzeżeń moduły łączności bezprzewodowej, czy w końcu – było nie było – nietuzinkową, zdecydowanie plasująca na szczycie piramidy, wydajność podzespołów smartfona.
Samsung Galaxy S7 Edge
Nasza ocena: 5/6
+ świetna jakość materiałów i wykonania phabletu,
+ powiew świeżości na rynku – konstrukcja (wygląd) może wprawić w zachwyt,
+ rewelacyjny ekran,
+ iście diabelska wydajność,
+ jeden z najlepszych aparatów w smartfonie,
+ slot kart pamięci microSD,
+ wydajna bateria,
+ obsługa QuickCharge i ładowania bezprzewodowego,
+ spełnia wymogi norm IP68,
+ OTG i MHL 3.0;
– TouchWiz do poprawki. Znowu…,
– śliskie powłoki i wąskie krawędzie, a przez to upośledzona ergonomia,
– głośnik mediów o wiele za wiele poniżej oczekiwań,
– cena!
Sprzęt do testów dostarczył: