Recenzja: Norton Tablet Security
Tablet to dla wielu z nas bardzo osobiste narzędzie. Niektórzy używają go do pracy, inni rozwijają z jego pomocą swoje
Tablet to dla wielu z nas bardzo osobiste narzędzie. Niektórzy używają go do pracy, inni rozwijają z jego pomocą swoje hobby, dla reszty to czysta rozrywka i zwykły gadżet. Łączy nas wszystkich strach przed stratą urządzenia czy też o bezpieczeństwo naszych danych. Czy można temu zaradzić?
Myślę, że najmniejszym problemem dla większości osób jest sama wartość sprzętu, bo to tylko kawałek elektroniki – strata z naszej (bądź nie) winy będzie jedynie nauczką na przyszłość. Wszystko rozbija się o zawartość tabletu. Przetrzymujemy tutaj dane osobiste, prywatne zdjęcia i filmy, jesteśmy zalogowani do kilkunastu usług społecznościowych, dających dostęp do jeszcze większej ilości danych rozrzuconych po sieci globalnej. Nie trzeba jednak wcale stracić sprzętu, aby nasze dane były zagrożone, gdyż niebezpieczeństwo czyha bez przerwy, a źródłem jego jest Internet. To w trakcie serfowania po sieci możemy nieświadomie paść ofiarą phishingu (wyłudzania danych) bądź też trafić na wirusa ściągając aplikacje i pliki z nieznanych źródeł. Firma Symantec postanowiła dostarczyć nam kompleksowe rozwiązanie, które w domyśle ma odciążyć nas od tych wszystkich trosk i pomóc, kiedy sytuacja będzie podbramkowa.
Norton Tablet Security jest kolejną cegłą w ścianie produktów firmy Symantec, która dalej forsuje swoją strategię Norton Everywhere. Od kilku dobrych lat niebezpieczeństwa z sieci nie dotyczą jedynie komputerów stacjonarnych, ale również smartfonów oraz tabletów. Rynek e-zabezpieczeń przeniósł się na platformy mobilne, dbając o komfort psychiczny użytkowników. Z początkowo prostych aplikacji urosły programy, których rozwój idzie naprzód, ramię w ramię z trendami panującymi na rynku, a najlepszym tego przykładem jest testowany przeze mnie pakiet zabezpieczeń.
Instalacja całości nie odbywa się tradycyjną drogą za pomocą Android Market, tylko przez stronę internetową Symnatec. Pobieramy niewielką paczuszkę i instalujemy program na naszym urządzeniu – wszystko objaśnia prosta instrukcja jakby ktoś miał z tym problemy. W końcu naszym oczom ukazuje się menu główne programu.
Jakie było moje pierwsze wrażenie po zobaczeniu ekranu startowego, wprowadzeniu klucza licencji i przejścia do menu głównego? Bardzo pozytywne! Pierwsze skrzypce grają tutaj trzy główne moduły służące kolejno do skanowania tabletu w poszukiwaniu złośliwego oprogramowania oraz bieżącej ochrony przed zagrożeniami czającymi się w Internecie, na jakie narażeni jesteśmy podczas korzystania z Sieci. Trzeci, przeciwkradzieżowy moduł nie jest dostępny z początku i trzeba doposażyć program w odpowiedni plug-in, a następnie skonfigurować go za pomocą podprogramu, aby móc z niego skorzystać – mało wygodne rozwiązanie.
Przyznaję, że niezbyt dużo jest tutaj do roboty. Największą pracę aplikacja wykonuje oczywiście za naszymi plecami, nadzorując ruch sieciowy podczas przeglądania Internetu (funkcjonalność zarezerwowana jedynie dla androidowej przeglądarki) czy też dbając o każdy kolejny plik jaki pobieramy. Skoro o wykonywaniu czynności mowa, to warto byłoby wspomnieć o bardzo wygodnym i doskonale przystosowanym do specyfiki tabletu interfejsie użytkownika. Wszystko mamy wyłożone prosto wyłożone, zarówno podstawowe informacje, jak i przyciski funkcjonalne.
Skanowanie mojego urządzenia, które wykonałem automatycznie chwilę po włączeniu aplikacji, zostało ukończone ekspresowo. Chwilę dłużej wszystko trwało, gdy do skanowanych obiektów dodałem kartę SD. Nie ma mowy o wielogodzinnych sesjach skanowania rodem z komputerów klasy PC – to nie Windows i sfragmentowane dyski twarde, żeby pojawiały się dłużyzny. W skrócie: prędkość działania programu i wygoda obsługi nie pozostawiają wiele do życzenia.
Bardzo ciekawy jest plug-in aplikacji o nazwie Anti-Theft. Daje nam on szereg narzędzi, które możemy wykorzystać w sytuacji, kiedy nasz tablet zostaje skradziony czy też gdzieś nam się zawieruszy. Po pierwsze, możemy zrobić to, co robi się chociażby z kartą kredytową w takiej sytuacji: zablokować urządzenie przez stronę internetową, do której dostęp otrzymujemy po prawidłowej konfiguracji plug-inu. Z użyciem tejże samej strony możemy użyć także innego narzędzia służącego pomocą w lokalizowaniu naszego cacka. Sprawdziłem tę opcję schowawszy się w w głębi mieszkania – wykryta lokalizacja niewiele różniła się od prawidłowej, co już stanowiłoby świetną podpowiedź przy poszukiwaniach tabletu. Tak oto wygląda to narzędzie w przeglądarce:
Moduł Anti-theft pozwala nam na jeszcze jedną fajną rzecz: zrobienie zdjęcia otoczeniu i osobie aktualnie przebywającej w najbliższym otoczeniu tabletu. Ostateczną funkcjonalnością na wypadek utraty urządzenia jaką firma przygotowała jest możliwość wyświetlenia specjalnego komunikatu po stwierdzeniu, że nie jest on w naszym posiadaniu – miałby on pomóc w odzyskaniu urządzeń od co uczciwszych ludzi.
Ostatnie słowo należy się bazom wirusów. Ich aktualizacja wykonuje się w zaiste ekspresowym tempie, oferując kolejny cykl aktualizacji dopiero za ok. tydzień. W świecie komputerów klasy PC taki czas oczekiwania z aktualizacją byłby igraniem z ogniem. Co ważna, aplikacja sprawdza, czy przypadkiem nie mamy włączonego roamingu, aby nie narazić nas na koszty – bardzo dobrze pomyślane!
Czy jest coś, co mi w tym programie nie pasuje? Nie ma się do czego specjalnie przyczepić, bo wszystko jest wyłożone jak na dłoni, a obsługa nie nastręcza żadnych problemów. Mógłbym się uczepić tego, że po wgraniu plug-inu antykradzieżowego w systemie pojawia się dodatkowa aplikacja– po co?
Nie sądzę również, aby problemem dla twórców programu było stworzenie polskiej wersji językowej swojego antywirusa. To samo tyczy się strony internetowej służącej do obsługi funkcji lokalizujących i blokujących tablet kiedy to potrzebne.Brak języka polskiego w aplikacji to zdecydowana wada.
Czy stosowanie tego programu to nie jest pewien przerost formy nad treścią? Jeszcze do niedawna byłem o tym przekonany, ale te kilka dni spędzone na obcowaniu z Nortonem dedykowanym mojemu tabletowi i poznanie jego funkcji utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto jest się zabezpieczyć na wszelką ewentualność, szczególnie że cena 139 zł za ten pakiet nie wydaje się być zbyt wygórowaną. W końcu przezorny zawsze ubezpieczony.
Ocena: 9
Zalety: czytelny interfejs, szybkość działania, dokładność funkcji lokalizacyjnej, wysoka przydatność
Wady: brak polskiej wersji językowej