To pierwsze tego typu akcesorium, jakie trafiło do naszej redakcji. Sony QX10 to obiektyw i cyfrowy aparat fotograficzny w jednym. Od tych typowych różni się jednak dość istotnie, ponieważ nie został wyposażony w wyświetlacz ani okienko podglądu, tak jak to ma miejsce w typowych aparatach fotograficznych. Tu tę rolę ma pełnić smartfon lub tablet. Jak sprawuje się urządzenie Sony? Czy da się „tym” wykonać zdjęcia?
Przeczytaj koniecznie >> Recenzja stacji bazowej Apple Airport Express
Obiektyw – budowa, jakość, działanie, interfejs
Sony QX10 to produkt, który ma uzupełnić lukę na rynku urządzeń mobilnych. Jaką? Tę, której nie są stanie wypełnić aparaty wbudowane w smartfony i tablety. Z reguły oferują one możliwość wykonania fotografii w przeciętnej lub wręcz mizernej jakości. Japoński potentat pomyślał zatem o miłośnikach fotografii i postanowił zaopatrzyć ich w narzędzie, które umożliwi odłożenie lustrzanki czy kompaktu na półkę i zastąpienie ich czymś, czym jest właśnie QX10. O tym, czym jest Sony Qx10, mówi również specyfikacja:
Sony Smart-Shot DSC QX10, bo tak brzmi jego pełna nazwa, trafił do opakowania w kształcie walca. Wewnątrz znalazł się także całkiem pokaźny pakiet dodatków:
Poza niezliczoną liczbą instrukcji obsługi, instrukcji „Szybki Start”, kart gwarancyjnych, deklaracji zgodności, odnajdziemy przewód USB do microUSB oraz smycz, pozwalającą zawiesić urządzenie np. na nadgarstku.
Obiektyw, taką nazwę przyjmijmy na potrzeby recenzji, to połączenie tworzywa i metalu. Ma on średnicę około 6 cm, zaś jego niewielka waga sprawia, że jest praktycznie niewyczuwalny w dłoni. Metal to panel frontowy i obudowa optyki. Z plastiku natomiast wykonano samo body urządzenia. I choć nie jest to, tak jak w przypadku lustrzanek cyfrowych korpus wykonany z magnezu, to jakości tworzywa zastosowanego w Sony QX10 nie można absolutnie nic zarzucić. Wszystkie elementy zostały spasowane wzorcowo.
Owalna obudowa otrzymała dodatkowe, wystające elementy, dzięki którym całość można postawić, nie obawiając się o to, że obiektyw obróci się w trakcie wykonywania zdjęć. Z prawej strony znalazły się dwa dodatkowe elementy. To suwak blokady zamocowania obiektywu oraz wyświetlacz monochromatyczny, którego jedyną rolą jest wskazywanie poziomu naładowania baterii.
Po lewej stronie, w wystającym elemencie, pod specjalną klapką umieszczono port microUSB. Dzięki niemu nie tylko naładujemy baterię obiektywu, ale i prześlemy materiały zapisane np. na karcie pamięci. Tuż obok umiejscowiono przycisk spustu aparatu, a także suwak z mechanizmem powrotnym, za pomocą którego możemy przybliżać i oddalać fotografowane obiekty, mówiąc kolokwialnie „zoom”.
A skoro o karcie pamięci, stosowny port odnajdziemy po zsunięciu klapki zakrywającej komorę baterii. To ta szczelina, widoczna na powyższym zdjęciu nieco poniżej krawędzi komory. Ogniwo litowo-jonowe zastosowane w QX10 ma pojemność 630 mAh. I teoretycznie i praktycznie niedużo. Na jednym naładowaniu ze spokojem możemy udać się na popołudniową sesję fotograficzną, jednak całodziennej wyprawy bez ładowarki nie polecam nikomu. Może się nie udać.
Co się bardzo chwali, Sony potraktowało QX10 jak pełnoprawny aparat, ponieważ znalazł się tu nawet nagwintowany otwór, który umożliwia zamontowanie akcesorium na statywie fotograficznym.
Ostatnim elementem jaki odnajdziemy na body, dokładne na jego górze, jest przycisk uruchamiania obiektywu. Jego pracę sygnalizuje sąsiadująca z nim zielona dioda LED.
Przedstawiony na poprzednich zdjęciach obiektyw uzupełnia widoczny na powyższej fotce pierścień. Wykonano go z identycznego tworzywa co korpus akcesorium. Jego zadaniem natomiast jest umożliwienie zamocowania obiektywu na smartfonie czy tablecie.
Z jednej strony posiada on nacięcia, które po dopasowaniu do body i wykonaniu części obrotu względem siebie, powodują zespolenie obydwu elementów (ich rozłączenie może nastąpić po odsunięciu przycisku blokady i przekręceniu elementów względem siebie w kierunku przeciwnym do ruchu przy montażu). Z drugiej strony natomiast odnajdziemy dwie składane łapki. Każda z nich posiada gumową podkładkę, która zapobiega powstawaniu otarć na obudowie smartfona czy tabletu, a jednocześnie powoduje stabilne zamocowanie obiektywu na nich. Tutaj niestety zła wiadomość. Łapki po rozłożeniu można oczywiście rozsunąć. Jedna z nich jest zamocowana na stałe, natomiast druga wysuwa się i jest zabezpieczona sprężyną. Ich maksymalny rozstaw umożliwia montaż całego akcesorium na nawet największym smartfonie czy wręcz phablecie, jednak w żaden sposób nie pozwoli na założenie go na tablet. Na szczęście producent przewidział taką opcję i stad przyciski jakie odnajdziemy na body, a które pozwalają stać się QX10 całkowicie niezależnym od smartfona czy tabletu urządzeniem. Brakuje jedynie wyświetlacza.
Całość po zmontowaniu i założeniu na urządzenie „matkę” wygląda tak:
W tym momencie warto wspomnieć, że obiektyw jako oddzielne akcesorium jest niewygodny w użytkowaniu. Obsługa dwóch urządzeń, po jednym w każdej ręce, niekoniecznie jest komfortowa. W chwili, gdy założymy go na smarfona, całość robi się stosunkowo ciężka. Obiektyw przeważa, powodując że całość przechyla się w stronę jego zamocowania. Poza tym dość szerokie łapki wymuszają montaż w takim miejscu aby nie założyć akcesorium na przyciskach smartfona. Najbardziej optymalny wydaje się przy tym środek wysokości tego ostatniego, przy czym właśnie z uwagi na przyciski nie zawsze takie ułożenie jest możliwe. Nie wspominam już nawet o tym, że w miejscu styku obiektywu z panelem tylnym błyskawicznie pojawią się zarysowania. Tak to przynajmniej wyglądało w przypadku wykorzystanej podczas testów Xperii Z1.
Obiektyw, czy raczej jego mechanizmy, działają bardzo szybko. Co więcej, przesuwanie pierścieni skrywających optykę odbywa się praktycznie bezszelestnie. To spory plus. Skoro mamy założony obiektyw, warto połączyć obydwa urządzenia. Posłuży nam do tego pobrana ze sklepu Play aplikacja PlayMemories Mobile. Najlepszym i najszybszym rozwiązaniem jest połączenie ich z pomocą łączności NFC. Jeśli smartfon nie posiada tego modułu, możemy je połączyć za pośrednictwem Wi-Fi. Warunek jest tylko jeden – nasz smartfon musi posiadać funkcję Wi-Fi Direct. Co potem? W przypadku NFC łączenie obydwu urządzeń następuje automatycznie i błyskawicznie. Po zakończeniu procesu łączenia zostanie natychmiast wyświetlony podgląd z obiektywu.
Wspomniana aplikacja nie tylko służy jako panel zarządzenia połączeniem. To również interfejs ekranowy aparatu z panelem ustawień.
W tym miejscu niestety wychodzi na jaw jedna z głównych wad QX10 jako urządzenia całościowo, czyli połączenia sfery sprzętowej z programową. Aplikacja, a przez to aparat oferuje jedynie podstawowy zakres funkcji oraz ustawień. Jest on bardzo ubogi. W zakresie trybów fotografowania umożliwia wybór pomiędzy trybem inteligentnej lub ulepszonej automatyki oraz autoprogramu. Ten ostatni pozwala tylko na dobór ISO (wartości Auto, 100, 200, 400, 800, 1600, 3200) oraz korekty ekspozycji (EV) w zakresie -2 do +2, ze skokiem co 1/3. Oczywiście mamy również możliwość wyboru pomiędzy fotografowaniem lub nagrywaniem wideo, a także – do dyspozycji – panel ustawień, na który składają się zmiana rozdzielczości zapisywanych mediów, miejsce zapisu zdjęć i klipów czy rozdzielczości (szczegółowości) okna podglądu przechwytywanych obiektów. Warto tu zauważyć, że wyszczególniony w specyfikacji fokus manualny to opcja pozwalająca wybrać punkt skupienia ostrości poprzez dotknięcie określonego miejsc na wyświetlaczu smartfona.
Foto & wideo
Skoro test obiektywu, nie mogło zabraknąć próbek zdjęć i materiałów wideo. Nasz wortal jest ukierunkowany na tablety, więc nie będzie tablic testowych i innych tego typu wynalazków. Pozostawimy to portalom specjalizującym się w testach aparatów i obiektywów. Pozostaniemy przy próbkach fotografii i klipów wykonanych przy różnych warunkach oświetleniowych, z uwzględnieniem dodatkowych wariantów. Do dzieła zatem.
Na pierwszy strzał kilka zdjęć wykonanych w świetle dziennym. Tryb foto, pełna automatyka, ostatnie ujęcie wykonane przy możliwie maksymalnym zbliżeniu (po kliknięciu w miniaturę, zdjęcia w dużej rozdzielczości):
Zdjęcia są bardzo dobrej jakości, szczegółowe, dobrze wyostrzone. Co istotne, bardzo naturalnie odwzorowane są kolory. Obiektyw ma jednak niewielkie tendencje do problemów z niewłaściwym doświetlaniem obiektów, szczególnie na dużym zbliżeniu. Ogólnie jednak QX10 robi bardzo dobre wrażenie, no i oczywiście fotografie.
Kolejna porcja to oświetlenie dzienne, ale w pomieszczeniu (po kliknięciu w miniaturę, zdjęcia w dużej rozdzielczości):
Również bardzo wysoki poziom jakości fotografii. Duża szczegółowość, bardzo dobre odwzorowanie kolorów. Pomimo dość niskiego progu jakim jest minimalna odległość ostrzenia na poziomie 5 cm, obiektyw wykazuje tendencje do nieznacznego rozmywania fotografowanych z bardzo bliska i na dużym zoomie obiektów.
Następna seria zdjęć to sztuczne oświetlenie oraz zdjęcie nocne (po kliknięciu w miniaturę, zdjęcia w dużej rozdzielczości):
Tu również możemy mówić o bardzo wysokiej jakości fotografii, niemniej te wykonane na dużym zbliżeniu wyraźnie potwierdzają to, że układ ma problemy z poprawnym ostrzeniem przy dużych zbliżeniach, zwłaszcza gdy dodatkowo obiektyw znajduje się w bliskiej odległości od fotografowanego obiektu. Dość dobrze, choć ewidentnie QX10 ma problem ze słabo doświetlonymi obiektami, urządzenie radzi sobie wykonując zdjęcia w warunkach nocnych.
Ostatnia seria to już klipy wideo. Wykonane zostały w identycznych warunkach jak zdjęcia – na zewnątrz w oświetleniu dziennym, wewnątrz w oświetleniu sztucznym oraz w nocy. Oto rezultaty:
W zasadzie jedyne zastrzeżenia można mieć do niezbyt płynnego mechanizmu zbliżania, który potrafi szarpać obrazem. Sama jakość nie pozostawia wątpliwości – płynny materiał w rozdzielczości 1920 x 108 pikseli. W dodatku zarówno w naturalnym (dziennym), jak i sztucznym oświetleniu. Niestety po raz kolejny obiektyw ma problemy z poprawnym balansem bieli i z właściwym doświetleniem obiektów przy dużym zbliżeniu. Nie najlepiej radzi sobie w warunkach nocnych, choć obiekty są rozpoznawalne. Warto tu wspomnieć, iż niestety, nie nakręcimy wideo nie posiadając karty pamięci. O ile fotografie zapisywane są domyślnie w pamięci smartfona, w folderze noszącym nazwę aplikacji sterującej, to nagrywanie wideo jest możliwe tylko i wyłącznie na karcie microSD.
Podsumowanie
Sony QX10 to akcesorium skierowane przede wszystkim do użytkowników smartfonów. Ustaliliśmy, że może ono współdziałać z tabletami, przy spełnieniu określonych warunków. Jego rynkowa cena waha się w okolicach kwoty nieco poniżej 600 złotych. Czy warto?
Za wspomnianą sumę otrzymujemy przede wszystkim urządzenie mogące w pełni zastąpić, a nawet (szczególnie w przypadku słabszych kompaktów) wyprzeć całkowicie posiadanie oddzielnego aparatu cyfrowego. Świetna jakość materiałów i wykonania, bardzo wysoka kultura pracy i generalnie świetna alternatywa dla wbudowanego aparatu. Do tego ostatniego nawet nie warto QX10 porównywać, bo każdego pobije o kilka klas.
Nie obyło się bez wpadek. Słaba bateria, nie do końca płynny zoom (wideo), problemy z doświetlaniem obiektów, czy w końcu mała liczba funkcji. Jeśli jednak zależy Wam na dobrej jakości zdjęć i wideo za w miarę rozsądne pieniądze, to Sony QX10 jest zdecydowanie dla Was.
Sony Smart-Shot DSC QX10
Nasza ocena: 4,5/6
+ świetna jakość wykonania obiektywu;
+ bardzo wysoka jakość zdjęć i wideo;
+ możliwość pracy jako oddzielne urządzenie;
+ łatwość obsługi;
+ wysoki zakres ogniskowych;
+ optyczna stabilizacja obrazu.
– szarpiący zoom podczas nagrywania wideo;
– bardzo mała liczba funkcji i opcji…,
– dosyć długi czas parowania obiektywu ze smartfonem;
– problemy z balansem bieli, szczególnie przy dużych zbliżeniach;
– przeciętna bateria;
– mimo wszystko, nieco nieporęczny na smartfonie.
Przy okazji zachęcamy was do udziału w konkursie fotograficznym Wielki Konkurs PS pod patronatem naszego starszego brata – Gram.pl, w którym do wygrania są samochody i inne cenne nagrody! Szczegóły znajdziecie pod tym adresem.
Sprzęt do testów dostarczył: