Recenzja kontrolera do gier Mad Catz C.T.R.L. R

Jakiś czas temu mieliśmy okazję sprawdzić, jak sprawdzi się w roli narzędzia do wirtualnej rozgrywki kontroler SteelSeries Free. Tym razem do naszej redakcji trafił kontroler gier z prawdziwego zdarzenia. Sprawdźcie sami czego można oczekiwać po Mad Catz C.T.R.L. R.

Przeczytaj koniecznie >> Recenzja klawiatur i kontrolera gier do tabletów

 Loading ...

Mad Catz to marka znana zdecydowanie bardziej użytkownikom komputerów PC. To uznany producent urządzeń wskazujących – klawiatur, myszek, a także specjalistycznego sprzętu do symulatorów lotniczych. W kwestii myszek i klawiatur, Mad Catz znany jest z… ekstrawaganckich i zdecydowanie wybijających się ponad przeciętność produktów. Testowany kontroler C.T.R.L. R to ni mniej ni więcej pad, czyli urządzenie sterujące podobne tym, które większość z Czytelników zna doskonale z konsol do gier – Xbox czy PlayStation.

W biało – niebieskim kartoniku, na którym oprócz fotografii urządzenia, umieszczono podstawowe informacje techniczne, zapakowano pad, uchwyt, instrukcję obsługi oraz miły dodatek w postaci nalepek z logo producenta.

C.T.R.L R komunikuje się z odbiornikami za pośrednictwem łączności Bluetooth. Jest zgodny z urządzeniami Android (wersja 3.0 lub wyższa), Amazon Fire TV, typu smart, komputerami PC (Windows 8.1, 8, 7 i Vista) i Mac (OS X 10.8 lub wyższy) oraz M.O.J.O. To jednak nie wszystko. Oferuje także funkcjonalność pilota zdalnego sterowania i pozwala obsługiwać serwisy YouTube, Netflix, Hulu Plus, HBO GO, Plex, Movies by Flixster, radio internetowe Pandora i Twitch TV. Do poprawnej komunikacji wymaga urządzenia zgodnego z HID (Human Interface Device), wyposażonego w moduł Bluetooth w wersji co najmniej 3.0.

Kontroler Mad Catz, swoim kształtem, wymiarami oraz wagą bliski jest tym, spotykanym w zestawach z Xbox czy PlayStation. Górną część korpusu wykonano z wypolerowanego na wysoki połysk, czarnego tworzywa. O dziwo, pomimo lustrzanej wręcz powierzchni, dość trudno zostawić na nim odciski palców czy smugi. Nie wiadomo jak z odpornością tworzywa na zarysowania, bo choć pad był na testach ponad 3 tygodnie i przez ten czas nie zauważyłem żadnych rys czy otarć, nie wiadomo czy tak będzie zawsze. Nie mniej sam materiał jest bardzo wysokiej jakości i nie mam co do tego wątpliwości. Całość drapieżnej czerni rozbija jedynie krwistoczerwone logo producenta, wyglądające jak rozdarcie pazurami na prawym uchwycie.

Prawa część korpusu to przyciski akcji A, B X, Y. Wyraźnie wystają one ponad płaszczyznę i mają dość długi i dobrze wyczuwalny skok. Są one nieco hałaśliwe, choć ich klekot nie jest drażniący, natomiast generuje specyficzny dźwięk. Coś podobnego do dźwięku jaki wydają klawisze w klawiaturze mechanicznej.

Pośrodku korpusu odnajdziemy klawisze powrotu i Start. One z kolei mają skok bardzo krótki skok i są osadzone głęboko, w niewielkim stopniu wystając ponad płaszczyznę korpusu. Pomiędzy nimi umiejscowiono klawisz z logo producenta, podświetlany trójkolorową diodą LED. Odpowiada on za włączanie/wyłączanie zasilania, parowanie (migające na przemian kolory czerwony i niebieski), a także wskazują połączenie Bluetooth (paląca na stałe dioda niebieska).

Nieco powyżej odnajdziemy, tu odmiennie to typowych padów do gier, klawisze sterowania odtwarzaniem mediów – start/pauza, w przód, w tył. Na prawym i lewym końcu ciągu klawiszy z kolei pojawiły się te, odpowiadające za sterowanie głośnością odbiornika.

Jednymi z moich najbardziej ulubionych elementów w padach są dżojstiki. ;) Tu mamy do czynienia z analogowymi elementami całkowicie pokrytymi gumą. Nieco chropowata w swojej strukturze zapewnia wyśmienitą przyczepność do opuszków palców. Dodatkowo, na wgłębieniu grzybka, umieszczono cztery wyprofilowania mające ułatwić wyczucie bez patrzenia, w którym miejscu nacisnąć grzybek, aby uzyskać polecenie ruchu w jednym z czterech podstawowych kierunków. Dżojstik posiada bardzo silnie sprężysty mechanizm powrotu, przy czym nie wymaga dużej siły do operowania nim. Mając wcześniej styczność z innymi padami, lepszym i gorszymi, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że dżojstik powraca do położenia wyjściowego w niesamowitym wręcz czasie i z zawrotną sprawnością.

Skoro mówimy o padzie do gier, nie mogło zabraknąć krzyżaka, zwanego również D-padem. Ten ma średni skok, wyraźnie wyczuwalny i pracuje z oporem nieco większym niż inne klawisze urządzenia. Różnica siły jakiej należy użyć do jego wciśnięcia jest wyraźnie rozróżnialna.

Dolna część korpusu kontrolera również została wykonana z tworzywa. Jest ono również świetnej jakości, ale ma półmatowe wykończenie i jest delikatnie chropowate w dotyku. Tego typu powierzchnia nie tylko chroni się sama przed odciskami palców, ale i zapobiega wyślizgiwaniu się pada z dłoni. Warto tu zwrócić uwagę, że w C.T.R.L. R poza bardzo wysoką jakością materiałów jest też na nie niższym poziomie wykończony. W elementach takich jak łączenie dwóch połówek korpusu, czy choćby otworach na wkręty mocujące całość obudowy nie znajdziecie pozostałości po odlewach i nawet niezeszlifowanych krawędzi.

Pośrodku dolnej części korpusu odnajdziemy zamykaną na zatrzask klapkę. Pod nią skrywa się komora baterii. Mieści ona dwa ogniwa typu AAA, bo właśnie takiego zasilania wymaga kontroler Mad Catz.

Po wyciągnięciu baterii naszym oczom ukazuje się port microUSB. Znamy go doskonale z smartfonów i tabletów. Tam to właśnie za jego pośrednictwem odbywa się przesył danych, ale i ładowanie ogniw zasilających owe urządzenia. W tym jednak wypadku jest całkowicie inaczej. rzeczone złącze służy tylko i wyłącznie do podłączenia, i owszem, do komputera PC. Czynność tę jednak wykonujemy tylko po to aby zaktualizować oprogramowanie firmware kontrolera. I tylko to.

Kontroler wyposażono w kilka dodatkowych udogodnień. Pierwszym z nich jest znajdujący się pomiędzy uchwytami suwak. Pozwala on wybrać jeden z trzech trybów pracy kontrolera – jak urządzenie wskazujące dla komputerów PC i Mac (tryb PC), jako kontroler gier dla urządzeń z Androidem (tryb GameSmart) oraz także jako myszka dla urządzeń połączonych przez Bluetooth. W tym trybie sterowanie kursorem odbywa się za pomocą lewego, analogowego sticka i przycisków akcji.

Od czoła kontrolera znalazły się dwa tzw. „triggery” czyli spusty oraz dwa przyciski dodatkowe. Pośrodku natomiast umocowano śrubę z nakrętką, służącą do montowania uchwytu. Tu należy się kolejny plus, bo elementy skręcane – śruba i nakrętka posiadają newralgiczne elementy wykonane z metalu (w przypadku nakrętki obłożone karbowanym tworzywem). Zwiększa to zdecydowanie trwałość całego połączenia i pozwala być pewnym, że z czasem elementy ulegną zniszczeniu i najzwyczajniej uchwytu nie będzie można stabilnie zamocować, a tym bardziej umieścić w nim coś ciężkiego.

Okazuje się, że Mad Catz pomyślał o każdym aspekcie. Jeśli skręcilibyśmy uchwyt z otworem okrągłym, musielibyśmy to albo zrobić bardzo silnie, albo ryzykować, że nasz smartfon zacznie się przechylać na boki. Tu w uchwycie nawiercono podłużny, owalny otwór. Pasuje on idealnie do wystającego karbu w korpusie pada. Po umieszczeniu na nim uchwytu skręcamy całość nakrętką i voile’a.

Warto tu wspomnieć, ze dla zabezpieczenia stabilności smartfona czy tabletu w uchwycie, wewnętrzną część jego prowadnicy wyłożono karbowaną gumą. Sam montaż urządzenia w uchwycie polega na rozsunięciu dwóch łap uchwytu i wsunięciu pomiędzy nie smartfona. Zaopatrzone w sprężyny, samoczynne zaciskają się na krawędziach smartfona. To lepsze rozwiązane aniżeli te z wykorzystaniem elementów skręcanych. Sprężyny powodują zaciśnięcie łap z odpowiednią, nie za dużą i nie za małą siłą.

Niestety. Rozstaw uchwytu jest na tyle niewielki, że zmieści się tam smartfon i co najwyżej phablet, o szerokości nie większej niż 80,5mm. Tablety, nawet te 7-calowe będą musiały spoczywać nie w uchwycie, ale leżeć przed nami.

Montujemy phablet i… Akcja!

Całość, po zamontowaniu phabletu w uchwycie, wygląda tak:

Możemy teraz zająć się częścią rozrywkową. Parujemy nasz odbiornik z kontrolerem i pobieramy z sklepu Play aplikację Mad Catz A.P.P. Pozwoli ona nie tylko monitorowanie stanu baterii kontrolera, ale i na zmianę jego ustawień w trybie myszki.

W czasie testów sprawdziłem działanie kontrolera praktycznie we wszystkich grach, które są zadeklarowane przez Mad Catz jako współpracujące z padem. Przyznam szczerze, że jako osoba lubująca się raczej w PC-towym stylu gry: myszka plus klawiatura, zostałem mile zaskoczony. Kontroler działa po prostu świetnie. Owszem, przez pierwsze kilka dni musiałem nabrać wprawy w sterowaniu, jednak to co działo się potem było prawdziwą przyjemnością. Wszystkie przyciski  i przełączniki, zwłaszcza te analogowe w piekielnie precyzyjny sposób przekazują nasze polecenia. Nie mam mowy o jakichkolwiek lagach czy przycięciach (tzw. freezach). Sam kontroler trzyma się wygodnie, lekko chropowaty spód korpusu sprawia, że nawet po dłuższej rozgrywce pad nie wyślizguje się z dłoni.

Niestety, w zależności od tego, jakiego urządzenia używacie jako ekranu i jednostki centralnej, całość zestawu nie należy do lekkich. Nawet kilkudziesięciominutowa rozgrywka spowoduje, że dłonie zaczną czuć ciężar spiętych urządzeń. Na plus na pewno zasługuje wykorzystanie przez C.T.R.L. R energii zgromadzonej w bateriach. Po blisko dwóch tygodniach testów nie zmusiłem pada do zawołania o wymianę ogniw.

Muszę też wspomnieć o błędzie który pojawił się w trakcie testów. Dotyczył on jednej aplikacji – gry Walking Dead. Po sparowaniu kontrolera z phabletem (w testach wykorzystałem prywatny smartfon LG G Pro Lite) rozpocząłem grę. Wszystko było świetnie do chwili zakończenia rozgrywki. Po rozłączeniu obydwu urządzeń, pomimo resetowania pada, usuwania kontrolera z panelu dodanych urządzeń w ustawieniach Bluetooth w smartfonie, wielokrotnym ponownym uruchamianiu i parowaniu obydwu urządzeń, kontroler Mad Catz nie dawał się ustawić w menu gry jako urządzenie sterujące. Co więcej, aplikacja nawet go nie wykrywała, pomimo poprawnego ustabilizowania połączenia Bluetooth obydwu urządzeń. Pomogło dopiero wyczyszczenie danych gry w ustawieniach aplikacji. Wówczas na powrót dało się wykorzystać kontroler w grze, jednak co z tego, skoro rozgrywkę trzeba było rozpoczynać od początku.

Podsumowanie

Jeśli miałbym określić jednym słowem Mad Catz C.T.R.L. R, padłoby określenie „świetny”. Znakomita jakość materiałów wykorzystanych w konstrukcji, a także spasowanie elementów, nie budzą najmniejszych wątpliwości co do poziomu jakości wykonania urządzenia. Pod względem funkcjonalności również niewiele można zarzucić. Jedyny błąd jaki się pojawił i tak leży po stronie aplikacji, a nie sprzętu.

Czy Mad Catz ma wady? Owszem. Najistotniejsza wynika bezpośrednio z jakości zastosowanych materiałów. Ta waga. Sam pad waży 440 gramów. Dorzucamy do tego masę smartfona czy phabletu i robi się nam grubo ponad pół kilograma. To powoduje, że dłuższe rozgrywki mogą być męczące dla dłoni. Wadą może być również brak możliwości zamontowania w uchwycie urządzeń szerszych niż 8 cm. Z drugiej jednak strony, jeśli policzyć znów masę kontrolera plus wagę tabletu, nawet tego 7-calowego…

Niewątpliwym plusem jest na pewno cena pada. Ta sugerowana przez producenta wynosi 219 PLN. Owszem, kwota sama w sobie nie jest niska. Przypomnijmy jednak, że w chwili pisania recenzji pada SteelSeries Free, urządzenie to kosztowało 262 złote. Na dzień dzisiejszy, na zakup SteelSeries przyjdzie nam wydać – bagatela! – 368 PLN! Przy całokształcie funkcjonalności i jakości C.T.R.L. R, cena nieco ponad 200 złotych jest rozsądną wartością. A możecie być pewni, że ten produkt z całą pewnością jest wart każdej, wydanej nań złotówki.

Mad Catz C.T.R.L. R

Nasza ocena: 5,5/6

+ świetna jakość wykonania i materiałów;
+ bezproblemowa i stabilna łączność z odbiornikiem;
+ wydajny system zarządzania energią;
+ bardzo precyzyjne i pozbawione jakichkolwiek błędów sterowanie;
+ trzy tryby pracy, dodatkowo zwiększające funkcjonalność kontrolera;
+ dobrze wyważona cena urządzenia;
+ przemyślany i skuteczny system mocowania phabletów i smartfonów…,

– …, który jednak nie pozwala na zamontowanie nawet małych tabletów;
– waga, dająca się we znaki nawet po niedługiej rozgrywce.

Sprzęt do testów dostarczył:

Maciej Rosiński: Jestem miłośnikiem gadżetów i nowoczesnych technologii, fanem Xiaomi i MIUI. Lubię język polski i choć nie jestem absolwentem dziennikarstwa, staram się poprawnie wysławiać i pisać po polsku, a piętnować wszelkie przejawy niepoprawności językowej. Od kilkunastu lat udzielam się w dziennikarstwie, od kilku, jako "naczelny recenzent" ;) portalu Tablety.pl.
Powiązane wpisy
Disqus Comments Loading...

W serwisie wykorzystywane są pliki cookies. Stosujemy je w celach zapewnienia maksymalnej wygody użytkownika oraz do zbierania informacji statystycznych. Jeżeli nie wyrażasz zgody - zmień ustawienia swojej przeglądarki.