ART AS-B11 to kolejne akcesorium, mające uprzyjemnić korzystanie z tabletu. Zwłaszcza, jeśli ten ostatni ma wbudowany modem 3G/LTE i umożliwia prowadzenie rozmów w czym ma pomóc znajdujący się w głośniku system głośnomówiący. Jak wypadnie w testach odsłuchowych, zarówno pod kątem odtwarzania muzyki, jak i komfortu prowadzenia rozmów? Sprawdźcie, czytając niniejszy artykuł.
Przeczytaj koniecznie >> Recenzja bezprzewodowego głośnika Prestigio PBS7
ART AS-B11 to nie pierwszy głośnik, jaki trafił do redakcji. Był już Prestigio PBS7 i Genius SP-960BT. Przyjrzyjmy się, nieco porównawczo, specyfikacji urządzenia ART:
Dwa głośniki w układzie stereo, o łącznej mocy muzycznej (RMS) 6 W i impedancji 4 Ohm to w zasadzie standard. Nieco odbiega od parametrów dotychczas testowanych głośników pasmo przenoszenia, które tu dość istotnie zawężono, zaś znacząco podniesiono wartość współczynnika sygnału do szumu. Czy, a jeśli tak, to w jaki sposób wpłynie to na jakość reprodukowanego dźwięku? Warto wspomnieć, że ART AS-B11 to urządzenie wyposażone w system głośnomówiący, umożliwiający prowadzenie rozmów telefonicznych z tabletu czy telefonu, bez konieczności trzymania w dłoni tychże. Wbudowana bateria o pojemności 1200 mAh ma zapewnić do 10 godzin odtwarzania. I to wszystko za niespełna 80 złotych.
Głośnik
ART AS-B11 zapakowano w wykonane z przezroczystego tworzywa pudełko, będące swego rodzaju „witrynką”, prezentującą głośnik.
Wewnątrz, poza samym głośnikiem, odnajdziemy polskojęzyczną instrukcje obsługi, a także przewód microUSB do ładowania baterii urządzenia i zakończony dwoma wtyczkami typu jack 3,5 mm przewód, umożliwiający podłączenie źródła dźwięku do gniazda AUX.
Prostopadłościan o wymiarach 60 x 55 x 160 mm został w całości wykonany z metalu. To czuć w jego słusznej wadze. Powierzchnia ścianek została pokryta gumą z gatunku „soft touch”. To nie tylko ułatwia chwytanie ciężkiego urządzenia, ale i sprawia, że ciężko na powierzchni o odciski palców. Korpus, czy raczej materiały, elementy i sposób ich spasowania nie budzą najmniejszych nawet zastrzeżeń. Właściwie źle to określiłem. Ich wykonanie stoi na bardzo wysokim poziomie. Nie ma mowy o niedokładnościach, luźnych elementach czy jakichkolwiek błędach wynikających z procesu produkcji.
Cała bryła została okraszona prostokątnymi i kwadratowymi przetłoczeniami. Tu pełnią one raczej ozdobną rolę. Przy tak małej powierzchni boków urządzenia nie może być mowy o jakiejkolwiek utracie sztywności konstrukcji. Nie zmienia to faktu, że głośnik wygląda ładnie i nieco… futurystycznie. Czerń powłok rozbija umieszczone na górze, białe logo producenta.
Jedynie frontowa ścianka została wykonana z perforowanej, polakierowanej na czarno blachy. Ona również posiada przetłoczenia, zaś po lewej stronie umieszczono niewielką tabliczkę informującą o systemie łączności bezprzewodowej, z jakiego korzysta ART AS-B11. Warto dodać, że z prawej strony, skryta pod siatką, znajduje się wielokolorowa dioda LED, która sygnalizuje parowanie czy połączenie z nadajnikiem (niebieski kolor) lub ładowanie baterii głośnika (kolor czerwony). Jeśli przyjrzeć się dokładnie frontowi, pod siatką można dostrzec dwa, rozmieszczone przy bocznych krawędziach głośniki.
Spód głośnika to cztery gumowe stopki. Ich rozmiar może wydawać się nieproporcjonalny do wielkości całego urządzenia, jednak jest to całkowicie zamierzone. Podkładki bowiem nie tylko uniemożliwiają przesuwanie się głośnika po powierzchni, ale i mają za zadanie minimalizować drgania przenoszone przez zamontowane w nim przetworniki.
Jeśli wrócimy do górnej ścianki, musimy wspomnieć o przyciskach sterowania systemem głośnomówiącym oraz siłą głosu głośnika. Są one duże więc łatwo je obsługiwać palcami. Dzięki wytłoczonym symbolom są również bardzo łatwo wyczuwalne. Do ich wciśnięcia wymagane jest użycie siły, posiadają one krótki i bardzo wyczuwalny skok. W tym miejscu nie sposób wspomnieć o systemie nawigacji czy raczej informacji głosowej, oferowanej przez głośnik. Każdy ruch, czyli parowanie, połączenie, odtwarzanie, etc. jest poprzedzane komunikatem głosowym wypowiadanym przez damski głos, w języku angielskim. Ten ostatni fakt można przełknąć. To proste informacje typu „Pairing” („Parowanie”) czy „Your phone is connected” („Twój telefon jest połączony”). Bardziej istotny jest sposób ich przekazywania. Otóż głośność tych komunikatów jest tak duża, że potrafi przyprawić o palpitacje serca. Co gorsza, nie da się ich w żaden sposób wyciszyć, ponieważ regulacja siły głosu dotyczy jedynie dźwięku przekazywanego przez źródło – odtwarzacz muzyki czy głos rozmówcy w trakcie połączenia telefonicznego. Minus.
Skoro jesteśmy w tym miejscu, warto wspomnieć słowem o jakości wbudowanego zestawu głośnomówiącego. Sam przebieg połączenia nie przysparza problemów. Połączenie jest stabilne, głos rozmówcy usłyszymy praktycznie natychmiast po odebraniu połączenia. Nasz głos jest słyszalny wyraźnie, co świadczy o dobrej jakości wbudowanego mikrofonu. Z kolei głos rozmówcy nie jest najlepszej jakości. Owszem, jest wyraźny, pozbawiony jakichkolwiek trzasków, jednak jest nieco zaszumiony i wyraźnie przytłumiony. Istotne, że w zupełności wystarczy do prowadzenia rozmów, co tak naprawdę w przypadku AS-B11 jest funkcją dodatkową.
Odsłuch
Głównym zadaniem głośnika bezprzewodowego jest odtwarzanie muzyki z tabletu, telefonu czy też z innego urządzenia wyposażonego w port słuchawkowy bądź interfejs bezprzewodowy Bluetooth, oznaczony numerkiem co najmniej 3.0. W testach wykorzystałem phablet Xiaomi Redmi Note, z którego na co dzień korzystam podczas słuchania muzyki, wobec czego mam relatywnie obiektywny punkt odniesienia. W skład „pakietu odsłuchowego” weszły następujące utwory muzyczne, nota bene wykorzystywane również w odsłuchach wszystkich testowanych głośników:
- Mike Oldfield – The Bell – Tubular Bells II;
- Steve Straus – Just like love, Angels, Youngstown – Just like love;
- Sara.K – Would You Break My Heart;
- The Spirit Of Gambo – Martin Minoit Son Portion Au Marche;
- Lindsey Sterling – Crystalize;
- Aga Zaryan – Wild is the wind, My baby juts cares for – Remembering Nina & Abbey;
- Marek Biliński – Ucieczka z tropiku – E=mc2;
Wszystkie utwory to pliki .flac charakteryzujące się studyjną jakością dźwięku. Korektor w odtwarzaczach został ustawiony na „flat”, aby maksymalnie wyeliminować wpływ czynników programowych. Głośność do testu zasadniczego ustawiona została na ~50%, a dodatkowo sprawdziłem jakiej jakości dźwięk generują głośniki przy maksymalnej głośności.
Dźwięk reprodukowany przez AS-B11 jest bardzo czysty. Nie jest przy tym zmatowiony czy metaliczny, co często ma miejsce w tanich głośnikach, a jedynie posiada nutę swego rodzaju mroku. Wszystkie tony – soprany, średnica i bas są generowane bardzo dobrze i są równomiernie rozłożone w scenie. W odpowiednich miejscach nie zabraknie ani dźwięku basowego, ani szeleszczenia (nie będącego w tym przypadku zniekształceniem). Środek nie ma sceny, której można by oczekiwać zwłaszcza w utworach jazzowych, jednak wciąż jego jakość jest świetna, a soprany i basy, w żaden sposób nie ingerują w jej odzwierciedlenie i nie są nazbyt przerysowane. Co ciekawe, podobna sytuacja ma miejsce w zasadzie w każdym rodzaju odsłuchiwanej muzyki. W utworach chóralnych, jazzowych zarówno sekcje rytmiczne (kontrabas, perkusja z „miotełkami” czy wokale) są jak na tę klasę sprzętu odwzorowane po prostu świetnie. Na pochwałę zasługuje separacja poszczególnych kanałów. Pomimo niewielkiego rozstawu przetworników w korpusie jest bardzo wyraźna. Niewielkie zastrzeżenia można mieć do basu, który w niektórych utworach sprawia wrażenie niezbyt dokładnego i zbyt delikatnego w miejscach, gdzie można by spodziewać się łupnięcia. Niemniej, jest wciąż świetnie odwzorowany.
Będąc pomny doświadczeń z innymi głośnikami, obawiałem się nieco zachowania AS-B11 przy ustawieniu maksymalnej głośności. Jak się okazało – niepotrzebnie. Nawet w tej sytuacji jakość dźwięku jest świetna, nie ma mowy o zniekształceniach, charczeniach czy trzaskach. Całość jest jedynie nieco ponad miarę rozjaśniona, z delikatnym ubytkiem sceny, ale to wszystko. Pamiętać należy, że przy maksymalnej głośności skutecznie zgłuszycie odbiornik radiowy, telewizyjny czy nawet dość głośno prowadzoną konwersację.
Podsumowanie
Patrząc na cenę ART AS-B11 można zrazu pomyśleć, że to kawałek gumowanego metalu, który trochę pogra i tyle. Nic bardziej mylnego. Choć można zarzucić nie do końca dobrą jakość dźwięku w trakcie połączeń głosowych czy nieszczęsny system powiadomień głosowych zabijający siłą głosu przelatujące komary, to w kwestii odsłuchu muzyki głośnik – mówiąc kolokwialnie – powalił mnie na kolana. Za te pieniądze, a na dzień 17.02 można go było znaleźć w cenie 79 złotych, zyskujemy świetnej jakości przetwornik, o bardzo wysokiej jakości wykonania, dodatkowo uzupełniony o funkcjonalność zestawu głośnomówiącego. Dlatego też z czystą przyjemnością mogę przyznać ART AS-B11 logo „Rekomendacji” i „Dobrej ceny” portalu Tablety.pl. Przyjemnie jest mieć takie urządzenie pod ręką…
ART AS-B11
Nasza ocena: 5/6
+ bardzo wysoka jakość wykonania i materiałów głośnika;
+ jak na ten pułap sprzętu – rewelacyjna jakość dźwięku odtwarzanej muzyki;
+ cena;
+ funkcja zestawu głośnomówiącego;
– nie do końca oczekiwana jakość dźwięku podczas prowadzenia rozmów;
– potrafiący obudzić umarłego system informacji głosowych, którego nie da się wyłączyć czy przyciszyć.
Sprzęt do testów dostarczył: