Fibaro – mieć oko na swój dom
Czy wyjeżdżając na dłuższy czas martwiliście się o bezpieczeństwo swojego domu? Sprawdźcie, jak z pomocą Fibaro stworzyć dom inteligentny i bezpieczny.
Czy wyjeżdżając na dłuższy czas martwiliście się o bezpieczeństwo swojego domu? Sprawdźcie, jak z pomocą Fibaro stworzyć dom inteligentny i bezpieczny.
Fibaro – wprowadzenie
W zasadzie odkąd pojawiła się własność, pojawił się problem z tym, że mógł znaleźć się ktoś, kto w niekoniecznie uczciwy sposób chciałby nam tę własność odebrać. Z wiekami zmieniały się sposoby ochrony tejże własności. W dzisiejszych czasach coraz częściej element ludzki – ochronę ludzką – zastępuje się elektroniką. Nie dość, że jest ona bardziej niezawodna, może przetworzyć więcej informacji, może być bardziej uniwersalna, to jeszcze po prostu nie męczy się, więc może bronić naszego dobytku przez 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu.
O ile dotychczas najbardziej popularnymi były systemy ochrony oparte na różnego rodzaju czujnikach (ruchu, ciśnieniowych, etc.), monitoringu wizualnym, jednak prowadzonym w wyspecjalizowane firmy ochroniarskie, to wraz z pojawieniem się internetu, a w zasadzie z faktem, że pewne technologie stały się po prostu dostępne finansowo dla mas, zaczęły się pojawiać urządzenia pozwalające samodzielnie chronić swój dobytek. Wraz z coraz szybszym rozwojem urządzeń przenośnych (tabletów i smartfonów) pojawiła się również możliwość zdalnego monitoringu oraz sterowania. Tym sposobem doszliśmy do clue, czyli tego co jest przedmiotem niniejszego artykułu.
Fibaro – zestaw
Fibaro to producent nie tylko urządzeń, ale i oprogramowania, pozwalającego na w zasadzie pełen monitoring (zdalny) naszego domu i dobytku. Warto tu wspomnieć, że testowany produkt (jako jedyny produkt z Polski) otrzymał statuetkę Złotego Delfina na 7. edycji Festiwalu Cannes Corporate Media & TV Awards.
Nasz redakcja otrzymała do testów specjalny zestaw, tzw. StartKit. To zestaw początkowy, który z pozycji testera daje pogląd na możliwości systemu jako całości, a z pozycji użytkownika daje pozycję wyjściową do stworzenia takiegoż systemu we własnym domu. Nie mogę tu nie wspomnieć, że cena za zestaw startowy Fibaro wynosi 2.100 złotych. Cóż zatem otrzymujemy za tę kwotę na początek? Oto zawartość kartonu:
Fibaro, a raczej kartonik z zestawem waży sporo. W jego wnętrzu odnajdujemy dwupoziomowy układ plastikowych wytłoczek. Integralne elementy systemu Fibaro omówię za chwilę, zaś poza nimi, producent dostarcza wielojęzyczną instrukcję obsługi (bardzo dobrze przygotowano sekcję w języku polskim), przewód podłączeniowy do internetu z standardowymi wtykami RJ45, zasilacz sieciowy centralki, a także zestaw wyciętych (wyprofilowanych) kawałków taśmy dwustronnej oraz kołków rozporowych z wkrętami, służących do zamocowania poszczególnych czujników wchodzących w skład systemu. Zostały one odpowiednio skompletowane – każdy woreczek żyłkowy zawiera przylepce dla odrębnego elementu i został dokładnie opisany. Przyznam szczerze, że dbałość o takie szczegóły jest czymś, co nastraja bardzo pozytywnie użytkownika otwierającego taki zestaw.
Sercem systemu jest centralka. Niewielkie urządzenie o wymiarach około 12 x 12 x 3 cm stanowi centrum dowodzenia. Od góry umiejscowiono tam diody sygnalizujące status jego pracy. Z tyłu ulokowano dwa niewielkie przyciski – zasilania i resetu, a także gniazdo do podłączenia anteny zewnętrznej. Centralka komunikuje się bowiem z elementami składowymi (czujnikami) układu poprzez sieć bezprzewodową. Stąd wskazane jest wzmocnienie sygnału wysyłanego i odbieranego przez centralkę. Od spodu umiejscowiono zagłębienie, w którym znajdujemy gniazdo zasilania oraz port RJ45. Na krawędzi (u dołu fotografii) zamontowano pasek z rzepem, który skutecznie mocuje przewody, zabezpieczając je przed przypadkowym wysunięciem.
Fibaro, jak wspomniałem na wstępie, to centralka współdziałająca z siecią czujników. Pierwszym z nich jest sensor zalania. W owalnej, białej, wykończonej na fortepianowy połysk obudowie zamknięto płytkę z układem elektronicznym, diodą LED, zasilaniem oraz potencjometrami do regulacjo czułości. Znalazł się tam również przycisk parowania czujnika z centralką. Na spodzie obudowy ulokowano z kolei trzy miedziane bolce, pełniące funkcję czujników wilgoci. Są one zamocowane na sprężynkach, więc nie ma obawy, że któryś nie przylega do podłoża.
Drugim elementem zestawu jest czujnik ruchu. Biała kulka, po rozkręceniu, dla użytkownika udostępnia jedynie baterię oraz przycisk parowania. Mocuje się ją w specjalnych widełkach, a te przykręca do podłoża. Dzięki temu czujnik można obracać w dowolnym kierunku. Jego centralnym punktem jest okrąg wykonany z mlecznego tworzywa. Oprócz obecności samego sensora ruchu, w miejscu tym pojawiła się wielokolorowa dioda LED. Jej kolor zależy od intensywności przechwytywanych informacji oraz od odległości od czujnika – przechodzi od zielonego, poprzez żółty, aż do czerwonego koloru.
Fibaro, czy raczej zestaw startowy, zawiera również czujnik dymu. Płaski krążek, wykonany w większości z materiałów identycznych z tymi, z jakich stworzono wszystkie detektory, jest również otwierany. Tutaj mamy jednak dostęp tylko do zasilania oraz do przycisku parowania, odmiennie, ulokowanego na górze, w centralnym punkcie korpusu.
Kolejny, czwarty element układanki, to czujnik otwarcia okna/drzwi. W jego skład wchodzą dwa elementy – jeden mocowany na ościeżnicy i drugi, mocowany na ruchomej ramie. karby na korpusie obydwu elementów wskazują położenie względem siebie, w jakim powinny one zostać zamontowane. Otwierana obudowa ponownie daje nam dostęp do płytki drukowanej z układem elektronicznym i zasilania. Podobnie jak w przypadku czujnika dymu, obudowa tego sensora musi pozostawać zamknięta w chwili parowania go z centralką.
Ostatnim elementem „układanki” jest wtyk sieciowy. Jego jedynym elementem odróżniającym go od innych wtyków jest przycisk parowania z centralką oraz zamontowany miernik zużycia energii elektrycznej. Ze względów bezpieczeństwa, ten element jest nierozbieralny.
Fibaro – aplikacja, konfiguracja, sterowanie i działanie
Fibaro współpracuje z urządzeniami (smartfonami i tabletami) pracującymi w oparciu o system Android lub iOS. Do kontroli całego systemu wymagana jest aplikacja Fibaro, natomiast do monitoringu wystarczy program Fibaro for Tablets.
Aplikacja, co należy podkreślić, jest polskojęzyczna i nie ma tu mowy o żadnych bugach w postaci chińskich „krzaczków”. Jest ona lekka i trzeba przyznać, jej interfejs może się podobać. Przełączniki i przyciski na grafitowym tle przypominającym szczotkowane aluminium robi dobre wrażenie, wszak jest to interfejs do komunikacji z użytkownikiem. Nie może on zatem zniechęcać, a wręcz przeciwnie, powinien zachęcać do współpracy z systemem.
Pierwszą czynnością jaką należy wykonać po uruchomieniu programu, jest zalogowanie się do panelu sterującego centralki Fibaro. Niestety centrala musi być podłączona do sieci przewodowo. Nie można wykorzystać łączności bezprzewodowej, a przynajmniej nie w testowanym modelu. Dostęp do apletu administratorskiego otrzymujemy w dwojaki sposób – albo lokalnie, przez podłączenie wprost, bezprzewodowo z centralką, albo zdalnie, poprzez sieć Wi-Fi czy GSM. Ta druga opcja – z oczywistych względów – wymaga pierwszej konfiguracji przeprowadzonej lokalnie.
Fibaro to system, zatem konglomerat centrum sterującego i czujników. Kolejne kroki zatem kierujemy do panelu dodawania czujników. Procedura jest bardzo uproszczona, polega na wciśnięciu w odpowiednim momencie przycisku parowania na czujniku. Przez cały czas – warto dodać – wyświetlają się informacje o postępie czy kolejnych czynnościach. Pierwszym etapem konfiguracji jest tu dodanie pomieszczeń, w których zlokalizowane będą sensory. Nazewnictwo jest w pełni konfigurowalne. Po określeniu pomieszczeń, dodajemy sekcje, w których zlokalizowane będą czujniki. Ma to o tyle znaczenie, że w przypadku np. wielu okien czy drzwi, monitoring ukierunkuje naszą uwagę na element monitujący naruszenie systemu. Nie będziemy zmuszeni do przeszukiwania wszystkich czujek po kolei aby zlokalizować naruszenie. Po skonfigurowaniu pomieszczeń i sekcji, pozostaje nam dodać same sensory. Tu warto nadmienić, że np. czujnik ruchu, dzięki swojej funkcjonalności, dodatkowo oferuje funkcję termometru. Z kolei czujka ruchu, oprócz właściwej funkcjonalności, oferuje czujnik natężenia oświetlenia.
Opisanie pełnych możliwości systemu zajęłoby pewnie kilka ładnych tomów, więc ograniczę się, na bazie testowanego zestawu startowego, do zwrócenia uwagi na najważniejsze z punktu widzenia przeciętnego Kowalskiego aspektów.
- Dzięki błyskawicznym powiadomieniom w czasie rzeczywistym, użytkownik w krótkim czasie może zlokalizować naruszenie systemu. Nie tylko pod kątem wystąpienia samego faktu, ale i czasu jego trwania i przebiegu akcji w jego czasie;
- Aplikacja prowadzi dziennik alertów pozwalając tym samym na możliwość śledzenia zmian w systemie, analizę notyfikacji;
- Użytkownik może w dowolny sposób konfigurować zachowanie poszczególnych sensorów, a także sposób notyfikacji. Mając przy tym pełen podgląd każdego elementu systemu w dowolnym czasie;
- Wyłączanie alarmów jest dodatkowo zabezpieczone kodem PIN;
- System jest w pełni konfigurowalny – pozwala zmieniać położenie (lokalizację) czujników, ich przypisanie do sekcji i pomieszczeń, przy zachowaniu ciągłości monitoringu. Możliwości w tym zakresie są w zasadzie nieograniczone;
- Zestaw startowy jest bardzo ubogi. Nie pod względem zawartości pudełka samej w sobie, a możliwości jakie oferuje system. Różnorodność urządzeń mogących zostać podłączonymi do sieci jest ograniczona tylko tym, co stworzy producent;
- Funkcjonalność poszczególnych sensorów nie odbiega w zasadzie od tego, co oferują profesjonalne urządzenia;
- Zakupując Fibaro, otrzymujemy wsparcie producenta, polegające na bezpośrednim dostępie do dedykowanych osób z działu wsparcia technicznego, mających za zadanie pomoc w dowolnym momencie korzystania z systemu.
Niestety. Nie ma rzeczy idealnych, a jedynie zbliżone do ideału. Tak też jest z aplikacją Fibaro. Choć generalnie działa bez zarzutu, to nie wiedzieć dlaczego, przy pierwszej próbie wyłączenia alarmu zostałem poproszony o ustalenie kodu PIN dla systemu. Po wpisaniu czterech, wybranych przeze mnie cyfr okazało się, że system zaczął je traktować jako błędnie podany kod, nie pozwalając na jego zmianę ani usunięcie. Dlaczego tak się stało? Choć nie to ma bezpośredniego wpływu na działanie samego systemu i czujników, a jedynie uniemożliwia stałe wyłączenie alarmu, to jednak nie powinno mieć miejsca.
Fibaro możemy sterować, choć z ograniczonymi (głównie co do konfiguracji – nie możemy choćby dodawać urządzeń do systemu) możliwościami, aplikacją dedykowaną do tabletów:
Jest ona, oprócz możliwości monitoringu na poziomie podobnym temu z aplikacji – nazwijmy ją – głównej, umożliwia pomiar zużycia energii (dzięki wspomnianej wcześniej wtyczce). Pozwala ona również na aktywację/dezaktywację alarmów. Niestety i ona powielała w trakcie testów błąd związany z kodem PIN.
Fibaro – podsumowanie
Fibaro to chyba pierwszy na rynku system pozwalający na ochronę domu. Nie tylko jednak na to. Fibaro jako system umożliwia o wiele więcej – sterowanie multimediami, oświetleniem, systemem monitoringu wizualnego, zużyciem energii czy nawet roletami w oknach. W zasadzie to, co można włączyć do systemu jest ograniczone tylko i wyłącznie dostępnością fizycznych elementów końcowych.
Niestety, dla potencjalnego klienta, a produkt jest kierowany do zwykłych użytkowników, cena zestawu nie jest niska. Co więcej, każdy kolejny element, który zdecydujemy się dołączyć do zestawu spowoduje, że kwota wydana na system będzie wzrastać.
Fakt jednak pozostaje faktem. Wysoka jakość samych urządzeń wchodzących w skład Fibaro, ich sposób (w sumie nie dający powodów do narzekania) działania, przejrzystość i szybkość działania aplikacji sterującej, dają powody do uznania zestawu za bardzo, ale to bardzo interesujący. Czy wart zakupu, to zależy już wyłącznie od Was.
Nasza ocena: 5/6
+ świetna jakość urządzeń pod względem wykonania,
+ funkcjonalność nieodbiegająca od systemów stosowanych przez profesjonalne firmy,
+ w zasadzie nieograniczone możliwości konfiguracyjne,
+ nieograniczone możliwości dołączania elementów do systemu;
– stosunkowo wysoka cena jak za zestaw dla przeciętnego Kowalskiego,
– aplikacja, która w trakcie ustalania PIN traktowała kod jako błędny.
Sprzęt do testów dostarczył: