Fragmentacja Androida wcale nie ulega poprawie, a Jelly Bean sprawi tylko, że proces ulegnie pogłębieniu. Co ciekawe, uaktualnienie do nowej wersji platformy Google’a dostają już chińskie tablety, te z niższej półki cenowe, a producenci topowych urządzeń ciągle każą nam czekać. Całkiem możliwe, że w nieskończoność! Dlaczego tak się dzieje?
Przeczytaj koniecznie >> Android 4.1 Jelly Bean – nowości w pigułce
Fragmentacja Androida jest jednym z największych problemów systemu Google’a. Słowom krytyki nie ma końca i choć firma z Mountain View dwoi się i troi w celu zmniejszenia skali problemu, tak raczej efekty tych działań są dosyć mizerne. Dla przykładu: w lipcu Ice Cream Sandwich zainstalowany był już na około 15,9% wszystkich urządzeń z Androidem. Prym wiedzie oczywiście Gingerbread, który debiutował niespełna dwa lata temu. Sytuacja co prawda uległa nieznacznej poprawie, ale nadal fragmentacja platformy jest duża. Zwłaszcza, że do gry wkroczył kolejny gracz – Jelly Bean udostępniony kilku urządzeniom w zeszłym miesiącu.
Czy Android 4.1 Jelly Bean sprawi, że fragmentacja platformy się zmniejszy? Nie, na pewno nie! Wręcz przeciwnie. Spodziewajmy się tylko pogłębienia problemu. Wielu z was ciągle czeka na Androida Ice Cream Sandwich, który debiutował dziesięć miesięcy temu! Co dopiero na żelka.
Kilku producentów już zapowiedziało, że zamierza uaktualnić własne urządzenia do Jelly Bean, w tym Samsung czy Asus. To jednak tylko kropla w morzu potrzeb, a poza tym są to tylko zapowiedzi, bez żadnych konkretnych dat. Dla przykładu: Samsungowi dostarczenie aktualizacji do ICS dla tabletów z zeszłego roku zajęło aż dziewięć miesięcy! Tak długo rodziła się lodowa kanapka dla Galaxy Tabów. Co ciekawe, wielu z was i tak ciągle jeszcze czeka na pojawienie się uaktualnienia, zgadza się? Zwłaszcza ci z was, którzy posiadają modele tabletów z modułami 3G (w przypadku wariantów z Wi-Fi proces przebiegł nieco szybciej).
Co bardzo ciekawe, Android 4.1 Jelly Bean już pojawia się dla chińskich tabletów! Nie są to żadne wypasione konstrukcje, a typowe budżetowe urządzenia kosztujące poniżej 200 dolarów, na przykład dla takiego Cube U30GT. Powtarza się więc sytuacja z zeszłego roku, gdy urządzenia kojarzone przez większość jako „chińska tandeta” otrzymały uaktualnienie do Ice Cream Sandwich w zaledwie kilka tygodni po tym, jak Google uwolniło kod lodowej kanapki w ramach projektu AOSP (Android Open Source Project). Wy z kolei wydaliście na tablety nawet po trzy tysiące złotych i do tek pory musicie męczyć się z Honeycombem. Zapewne jest tutaj wielu z was, którzy borykają się z tym problemem.
Niestety, w przypadku Jelly Bean może być podobnie. W najlepszym przypadku otrzymacie aktualizację za kilka miesięcy, w gorszym za około rok lub… w ogóle jej nie dostaniecie i będziecie musieli kombinować z nieoficjalnymi portami, opartymi na przykład na CyanogenMod czy innych alternatywnych ROM-ach.
Prawda jest taka, że podejście gigantów rynku tabletów z Androidem do procesu aktualizacji jest co najmniej dziwiące. Skoro chińskim producentom zajmuje to tak mało czasu, jak i również niezależnym deweloperom, to dlaczego musicie tak długo czekać? Już wyjaśniamy. Pamiętajmy, że bardziej uznani producenci podchodzą do procesu aktualizacji znacznie ostrożniej. Tutaj liczy się przede wszystkim jakość, a nie czas. Nowy firmware musi być dopięty na ostatni guzik. Wszystko musi działać jak należy. Nie ma mowy o żadnych kompromisach. Stąd też trwa to tak długo… z drugiej strony chyba jednak zbyt długo.