Aoson – nowa marka, nowa jakość?

Marka Aoson raczej nie jest szerzej znana. Ba! Śmiało można powiedzieć, że niewiele osób o niej słyszało. Producent ten rozpoczął ostrą ekspansję na rynek europejski w branży nas szczególnie interesującej, czyli tabletów. Kilka urządzeń właśnie tej firmy, kilka tygodni temu trafiło do naszej redakcji. Przyjrzeliśmy się im nieco, zaś z wynikami tychże „badań” możecie zapoznać się, zgłębiając wersy niniejszej recenzji.

Przeczytaj koniecznie >> ADAX 8DC1 – przepis na dobry i tani tablet?

Zanim przyjrzymy się dokładniej, popatrzmy na dane testowanych tabletów:

Już na pierwszy rzut oka widać, że różnica w specyfikacji pomiędzy pierwszymi dwoma urządzeniami a ostatnim jest dość spora. Z kolei na pewno interesującym jest fakt wyposażenia drugiego z modeli w modem 3G. To zdecydowany plus.  Nie powinna zatem nikogo dziwić rozpiętość cenowa. Producent określił bowiem ceny swoich tabletów na poziomie 899 PLN za model M11, 640 PLN, 640 PLN za model M71G oraz 299 PLN za model M7L. Wszystkie kwoty są cenami sugerowanymi i zawierają podatek VAT.

Aoson M7L
Sugerowana cena detaliczna: 299 PLN

To najtańsze z trzech opisywanych, a zarazem najtańsze urządzenie jakie dotychczas gościło w naszej redakcji. Dotarło do nas, zapakowane w niepozorny, biały kartonik.

Wewnątrz wszystko to, co niezbędne. Oprócz podstawowej instrukcji obsługi (w języku angielskim), znajdziemy tu ładowarkę sieciową, przewód USB -> mini USB i przejściówkę  mini USB -> USB (wtyk żeński). Ta ostatnia, ma rzecz jasna ułatwić podpięcie do tabletu pamięci przenośnych. Bardzo miłym dodatkiem są zakończone wtyczką jack 3,5m słuchawki. Choć mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać, że nie są one najwyższej jakości (głównie z uwagi na swoją „plastikowość”), to nie jest źle. Dźwięk przez nie emitowany jest przyzwoity.

Tablet został wyposażony w ekran okolony czarną ramką o szerokości ok. 1,5cm, z umieszczonymi u dołu, podświetlanymi na biało przyciskami dotykowymi i kamerką rozmów wideo umieszczoną centralnie na jednym z dłuższych boków ekranu, na ramce wokół wyświetlacza. Webkamerka, wyświetla obraz zaledwie poprawnie. Zresztą nie ma się co dziwić, skoro mamy tu do czynienia z matrycą o rozdzielczości 0,3Mpix. Niemniej jakość obrazu powinna wystarczyć do swobodnego przeprowadzenia rozmowy wideo choćby via Skype.

Sam wyświetlacz, czyli część aktywna, ma przekątną 7 cali i rozdzielczość 800 x 480 pikseli. Cóż… Krótko mówiąc szału nie ma. Wprawdzie nie widać tzw. „pikselozy”, ale matryca sprawia wrażenie nieco przymglonej. Dodatkowo jej kąty patrzenia pozostawiają wiele do życzenia, ponieważ odchylenie już o ok. 45 stopni powoduje powstanie efektu negatywu i wypaczenie obrazu. Minus. Nieco poprawia wizerunek wyświetlacza dobra jakość działania funkcji dotyku.

Tył tabletu, wraz z zachodzącą aż na wyświetlacz ramką, wykonano z tworzywa. Jest to jednak tworzywo dobrej jakości, o fakturze przypominającej nieco gumowaną, nieco aksamitną powłokę. Dzięki temu tablet trzyma się wygodnie, żeby nie rzec nawet przyjemnie. Poza opisami, na panelu tylnym znajdziemy schowany dyskretnie w umieszczonym w górnej części owalu, głośnik. W tym miejscu warto wspomnieć o jakości tego ostatniego. Mogłoby się wydawać, ze w urządzeniu tak tanim, głośnik nie będzie najwyższych lotów. Nic bardziej mylnego. Głośnik emituje dźwięk wyraźny, przyzwoicie czysty, może nieznacznie metaliczny, ale przy tym wszystkim głośny. Tak naprawdę, to jeden z lepszych głośników w tabletach, które jak dotąd miałem okazję testować. Zdecydowany plus.

Na tylnym panelu, nieco nietypowo umieszczono slot kart pamięci microSD. Nietypowo, bo zwykle umieszczany jest on przez producentów na jednej z krawędzi. Oczywiście jego położenie nie ma generalnie większego znaczenia. Plusem natomiast jest sam fakt, że znalazł się on w tak tanim urządzeniu.

Jeśli mowa o tanim urządzeniu, to co bardziej spostrzegawczy zauważą brak wbudowanego aparatu. Wspomniana webkamerka jest jedynym urządzeniem obrazowania w tym tablecie.

Tablet, choć sprawiający nieco wrażenie kanciastego, sprawia pozytywne wrażenie. Boki tabletu posiadają ścięte krawędzie, co powoduje, że tablet leży w dłoniach wygodnie. W M7L zagospodarowano dwie krawędzie.

Na prawej znalazły się przyciski regulacji głośności oraz przycisk usypiania/wybudzania tabletu. Co do ich jakości działania nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Bardzo dobry skok, opór i responsywność.

Ostatnia krawędź, została zagospodarowana najbardziej. Licząc od lewej strony, znalazły się tu gniazdo ładowarki, porty mini USB i mini HDMI, schowany w otworze przycisk resetu urządzenia, gniazdo jack 3,5mm i mikrofon.

Aoson M71G
Sugerowana cena detaliczna: 640 PLN

Łapiąc pudełko. miałem wrażenie deja vu. I w rzeczy samej, opakowania poprzedniego i tego modelu różnią się pomiędzy sobą tylko oznaczeniem tego, co jest wewnątrz. A co w środku?

Przypomnijmy, że to urządzenie jest ponad dwukrotnie droższe od poprzednika. Jeśli powiedziałbym, że zawartość pudełka jest identyczna z tą, w poprzednim modelu, nie minąłbym się bardzo z prawdą. Jedyne różnice dotyczą przewodów, bo mamy tu do czynienia z identycznym jak poprzednio zestawem kabli i przejściówek, z tym że zakończonych złączem microUSB, zaś druga różnica dotyczy słuchawek, jakie znalazły się w zestawie. Tam były to zwykłe słuchawki stereo, przeznaczone do odsłuchu muzyki. Tu, z uwagi na dodatkową funkcjonalność, słuchawki wyposażono w możliwość ich wykorzystania jako zestaw słuchawkowy do prowadzenia połączeń głosowych. Jeśli przyjrzeć się samym słuchawkom, każda posiada dwie końcówki. W zależności od preferencji możemy słuchawki założyć jedną lub drugą stroną. Poziom dźwięku jaki emitują określam na dobry. Dźwięk jest generowany poprawnie, bez względu na to, jaką stronę słuchawek wykorzystujemy. Nie jest to oczywiście produkt dla audiofilów, jednak z powodzeniem pozwoli posłuchać muzyki czy przeprowadzić konwersację.

Sam tablet, na pierwszy rzut oka nie różni się od poprzednika. Wyświetlacz, podobnie jak w M7L, okala czarna ramka, na której znalazły się podświetlane przyciski, a także webkamerka. Ta ostatnia reprezentuje identyczną jakość obrazu jak w poprzedniku, więc nie będę powielał tego opisu.

Sam wyświetlacz sprawia wrażenie bycia klonem ekranu z modelu M7L. Różni go od poprzednika jedynie rozdzielczość, tu określona na poziomie 1024 x 768 piskeli. Obraz wyświetlany na ekranie M71G jest pozbawiony żywości i ostrości, ma wyblakłe kolory pozbawione kontrastu, jest nieco przymglony i w dodatku ma słabe kąty patrzenia. Minus.

Różnica jest widoczna po odwróceniu tabletu. Biały panel, w połączeniu z czernią pozostałych elementów urządzenia tworzy projekt, który może się podobać. W tym modelu znajdziemy odsłonięty głośnik, umieszczony w górnej części panelu. Ponownie zaskoczenie, ponieważ jakości i siły głosu nie powstydziłby się tablet nawet z spoooooro wyższej półki cenowej. Plus.

Także i ten model został pozbawiony funkcjonalności, której tak wiele osób oczekuje od swoich urządzeń moblinych, czyli wbudowanego aparatu. Do pstrykania zdjęć, choć przyznam – to nieco kłopotliwe, musi zatem wystarczyć wspomniana już webkamerka.

Kolejna różnica w panelu tylnym dotyczy slotu. W M7L znajdował się tu slot kart pamięci. W M71G (choć drugostronnie w porównaniu do M7L) jest coś, co mnie osobiście najbardziej zainteresowało – slot kart SIM, czyli wbudowany modem 3G. Co do jego działania nie mam absolutnie żadnych zarzutów. Identycznie jak w Lenovo czy Asusie, cała procedura podłączenia do sieci sprowadza się do wsunięcia karty do slotu i ponownego uruchomienia tabletu, a następnie wpisaniu kodu PIN. I tyle. Modem działa bez zarzutu, nie zrywa połączeń, oferując bardzo dobry zasięg. Duuuuży plus.

Identycznie jak w M7L, tak i tutaj zagospodarowano dwie krawędzie urządzenia.

Na prawej znalazły się identycznie jak w poprzedniku przyciski sterowania głośnością oraz włączania/wyłączania tabletu.

Patrząc od lewej strony, na krawędzi tej znalazł się przycisk resetu (ukryty w otworze), gniazdo słuchawkowe, porty microUSB i mini HDMI. Za nimi mieszczono slot kart microSD i gniazdo ładowarki sieciowej.

System, działanie

Obydwa małe tablety Aoson, po wyciągnięciu z pudełka mają system Android 4.0.4, niestety domyślnie w wersji angielskiej. Nic nie stoi na przeszkodzie aby to zmienić w ustawieniach systemu, jednak miło byłoby zobaczyć język polski po uruchomieniu urządzenia. Sam OS pracuje poprawnie, choć przyznam szczerze, że swoją prędkością szału nie czyni. Niemniej aplikacje uruchamiają się bez zbędnych opóźnień.

Przy kwocie jaką przyjdzie nam zapłacić za obydwa tablety, nie możemy oczekiwać wodotrysków w kwestii dodatkowego oprogramowania. I tak też jest w rzeczywistości. Naszym oczom ukazuje się goły system Android. Dodać tu jednak trzeba, że oba, było nie było, budżetowe urządzenia posiadają certyfikację Google. Oznacza to oczywiście dostęp do kluczowych usług potentata, czyli Google Play czy GMail. Za to plus.

Jako, że wygląd systemu we wszystkich urządzeniach z Androidem 4.0 jest identyczny, pozwoliłem sobie zarzucić część zdjęciową, na korzyść opisowej. Jak wspomniałem sam system pracuje raczej bez zakłóceń, pomimo faktu, że obydwa opisywane tablety wyposażono w budżetowe układy (w przypadku M7L jest to chip jednordzeniowy o taktowaniu 1,0GHz, w przypadku M71G – dwurdzeniowy o taktowaniu 1,2GHz). I niestety widać pomiędzy nimi różnicę w wydajności. Może nie jest ona powalająca, jednak widoczna gołym okiem. Nie zmienia to oczywiście faktu, że w przypadku obydwu tabletów, zastosowane w nich układy nie należą do potworów wydajności. Jest to widoczne szczególnie podczas otwierania wielu kart w wbudowanej przeglądarce internetowej, tym bardziej, jeśli otwierane strony zawierają obiekty flash. Przycięcia i spowolnienia zobaczymy także podczas otwierania i przeglądania zawartości sklepu Play. Nie inaczej będzie również w czasie gania. Bez problemów pogramy w tytuły mniej wymagające, jednak te, mające większe zapotrzebowanie na moc graficzną, albo nie uruchomią się w ogóle powodując zawieszenie całego urządzenia, albo będą wyświetlane z przycięciami i spowolnieniami.

Paradoksalnie, pomimo nie najwydajniejszych procesorów, obydwa tablety świetnie sobie radzą z wyświetlaniem filmów, nawet tych w dużej rozdzielczości. Na obydwu z powodzeniem odtworzycie film w jakości 1080p, pomimo tego, że producent obiecuje odtwarzanie filmów w rozdzielczości 720p. Mowa oczywiście o materiałach z rozszerzeniem .mkv, czy .x264, ponieważ tradycyjnie, androidowy odtwarzacz nie lubi się z plikami formatu .mp4. Za odtwarzanie filmów w tak dużej rozdzielczości – plus.

Odtwarzacz muzyki, tradycyjnie dla wbudowanego playera, oferuje sortowanie zgromadzonych utworów według nazwy, wykonawcy, ścieżki, etc. Dodatkowo, połączenie wbudowanego korektora graficznego z głośnikami dobrej jakości, skutkuje tym, że muzyki czy filmów słucha się z dużą przyjemnością. Plus.

W kwestii łączności bezprzewodowej niestety niewiele można o obydwu urządzeniach powiedzieć. Poza modemem 3G w M71G, w obydwu znajduje się jedynie moduł WiFi. Do niego też mam spore zastrzeżenia. Nie ma problemu z połączeniem z istniejącą siecią czy utrzymaniem tego połączenia. Niestety jednak, do chwili przejścia do innego pomieszczenia. Wszystkie tablety są poddawane testom w mieszkaniu w bloku z płyty. Stanowią one niejednokrotnie dobrą przeszkodę dla urządzeń bezprzewodowych. Dotychczas jednak, wszystkie testowane tablety nie miały problemu za utrzymaniem łączności po przejściu z nimi w najbardziej odległy od źródła sygnału punkt mieszkania. W przypadku tabletów Aoson, obydwa natychmiast gubiły zasięg. Minus za słaby pod względem mocy i zasięgu modem WiFi.

Kolejną sprawą, którą niestety należy poczytać jako wadę jest brak choćby Bluetooth, nie mówiąc już o GPS. Rozumiem, że niewiele można oczekiwać od tabletów za tak niewielką kwotę, jednak żeby tylko sam moduł WiFi…?

W kwestii baterii w obydwu urządzeniach, również nie należy oczekiwać cudów, choć z drugiej strony tragedii nie ma. Owszem, w trybie czuwania, wytrzymają dzień, półtora, jednak w przypadku wykorzystywania ich do surfowania w sieci czy do gier, ogniwa w nich zastosowane odmówią posłuszeństwa po 3, maksymalnie 4 godzinach używania. Przeciętnie.

W kwestii wydajności w grach czy w benchmarkach, zachowanie obydwu tabletów pozwolę sobie omówić przy końcu recenzji, wraz z opisem kolejnego testowanego tabletu.

Aoson M11
Sugerowana cena detaliczna: 829 PLN

To trzeci z rodzinki, największy i najdroższy model w dzisiejszym zestawieniu.

W zestawie z tabletem, można powiedzieć,  standard dla Aoson. Ładowarka sieciowa, przewód microUSB -> USB, przejściówka microUSB -> USB (wtyk żeński) , słuchawki i makulatura. Słuchawki są identyczne z tymi, dołączanymi do modelu M7L, więc nie będę się nad nimi zbytnio rozwodził. Pomimo nieco „chińskiego” wyglądu, grają całkiem przyzwoicie i na takim samym poziomie można określić icj jakość pod względem materiałów i budowy. To jednak nie wszystko. M11 to flagowiec Aoson, zatem jeśli dokładnie „rozbierzemy” pudełko, doszukamy się czegoś jeszcze.

Wykonane z skóry etui (nie jestem w stanie stwierdzić, czy materiał to skóra ekologiczna czy naturalna) składa się z okładki i ramki, w którą wsuwamy tablet. Warto dodać, że samo etui jest usztywniane, więc znakomicie chroni tablet, natomiast ramka przytrzymująca tablet, posiada zestaw stosownych otworów, zatem podpięcie pamięci USB, czy ładowarki, nie będzie na nas wymuszało wyciągania tabletu z pokrowca. Wnętrze wyłożono miękkim materiałem przypominającym zamsz, zatem nie musimy obawiać się, że na naszym tablecie znajdą się rysy czy otarcia. Za etui – plus.

Już przy pierwszym spojrzeniu widać różnicę w stosunku do dotychczas przedstawionych tabletów. I nie mam tu na myśli jedynie wielkości wyświetlacza. Ten bowiem, oprócz tego, że posiada wielkość 9,7 cala w nietypowym formacie 4:3, został okolony szeroką na ok. 2cm czarną ramką i srebrną listwą. Ta ostatnia niewątpliwie dodaje uroku i powagi urządzeniu. W obrębie czarnej, nieaktywnej rami, zlokalizowano również oczko webkamerki. Podobnie jak w poprzednich modelach, wyposażono ją w matrycę 0,3Mpix, zatem obraz przez nią przekazywany nie będzie rewelacyjny, niemniej spełnia ona swoje zadanie w podstawowym zakresie.

Sam ekran to matryca IPS. Jego niewątpliwie największym mankamentem jest rozdzielczość. 1024 x 768 pikseli to mało, zbyt mało jak na dzisiejsze realia. Nie pozwoli choćby obejrzeć filmu w jakości HD, bo materiały w tej rozdzielczości będą interpolowane w dół. Choć nie przeczę, pomimo tej wady, wyświetlacz charakteryzuje się bardzo dobrym odwzorowaniem kolorów i kontrastem, a także bardzo dobrymi kątami patrzenia. Dotyk działa wyśmienicie, nawet gdy powłoka jest zabrudzona, w dodatku charakteryzuje się świetną czułością. Nawet muśnięcie wywołuje interakcję.

Panel tylny, czy raczej jego dwie części, rozdziela srebrna listwa. Ponad nią, panel wykonano z karbowanego tworzywa. Asymetrycznie, nieco po lewej stronie, umieszczono obiektyw wbudowanego aparatu.W dolnej części, wykonanej z nieco błyszczącego, a jednocześnie delikatnie szorstkiego tworzywa, poza napisami naniesionymi przez producenta, znajdziemy zabezpieczone siateczką głośniki stereo. Pomijam już fakt, że zostały one zlokalizowane w ten sam sposób co w Asusie TF300LT, gdzie dłoń trzymająca tablet powoduje efekt tzw. „tuby”, zwielokrotniając siłę samych głośników. Istotne jest to, że to jedna z najlepszych głośników z jakimi dotychczas miałem do czynienia w tabletach. Gło przez nie emitowany jest czysty, wyraźny, a w dodatku o sporym natężeniu. Bardzo duży plus.

Identycznie jak w przypadku mniejszych „braci” (to już chyba jakaś tradycja ;P ), zagospodarowano jedynie dwie krawędzie tabletu.

Na górnej umieszczono kilka przycisków. Znalazły się tu zatem klawisze włączania/usypiania, a także typowe dla urządzeń z Androidem – Ekran Początkowy, Menu i dodatkowo Esc. Wszystkie działają bardzo dobrze, mają wystarczająco długi wyraźny skok.

Ostatnia z krawędzi… No właśnie. Słusznie zauważyliście… Tablet nie posiada przycisków regulacji głośności. No może nie do końca tak, bo nie posiada tych fizycznych przycisków, a regulacja natężenia głosu odbywa się tylko przyciskami programowymi, znanymi z interfejsu Androida od wersji 4.0. Czy to dobre rozwiązanie? Zdecydowanie nie. Wyobraźcie sobie bowiem, że gracie w grę czy oglądacie ulubiony film. Ktoś mówi do was, chcecie przyciszyć tablet i… robi się problem. Trzeba wyjść z gry/odtwarzacza aby dotrzeć do regulacji głośności. Za brak fizycznych przycisków regulacji głośności – minus.

Skoro o ostatniej krawędzi… Została ona wykorzystana na przysłowiowego „maksa” Patrząc od góry znajdziemy tu mikrofon, gniazdo słuchawkowe jack 3,5mm, zaś za listwą gniazdo kart SIM. No właśnie. To pewien niuans, który mnie zdziwił. Z tego co udało mi się dowiedzieć, jest, czy będzie dostępna na rynku wersja tabletu M11 z modemem 3G. Czy jednak pozostawianie, wprawdzie zaślepionego, ale jednak, złącza w modelu nie wyposażonym w sam modem to dobry pomysł? W pewnym stopniu staram się to zrozumieć, bo producent zapewne chciał zaoszczędzić dodatkowej linii produkcyjnej dla tłoczenia oddzielnych paneli dla modeli z lub bez modemu 3G, a co za tym idzie slotu SIM, jednak gdyby to się tyczyło tabletu np. Asusa, byłyby zapewne dwa modele paneli…

Idąc dalej wzdłuż opisywanej krawędzi, znajdujemy slot kart microSD. Tu kolejna uwaga. Po wsunięciu weń karty, jej końcówka wystaje poza obręb tabletu do tego stopnia, że powoduje dyskomfort podczas jego trzymania. Minus. Za slotem znajdziemy otwór, z schowanym w nim przyciskiem resetu tabletu, port microUSB, gniazdo ładowarki, złącze mini HDMI, aż w końcu pełnowymiarowy port USB.

System,  aplikacje, działanie

Przede wszystkim, na samym początku opisu działania spieszę z wyjaśnieniem. Nie wiedzieć dlaczego, czy to kwestia blokady, czy jakiegoś błędu, z M11 nie chciała współpracować żadna (bezpłatna) aplikacja do wykonywania zrzutów ekranu. Pozostaje więc mi jedynie wykazać się kunsztem pisarskim i spróbować opisać to, co zwykle w tym miejscu znajduje się w połączeniu z obrazkami.

Podobnie jak w przypadku M7L i M71G, tablet uruchamia się z „gołym” systemem, choć – i tu niespodzianka – w wersji 4.1. Nie pozostaje to rzecz jasna bez wpływu na jakość jego działania, wszak jak wszyscy wiedzą, Android 4.1 został okraszony technologią Project Butter. Powoduje ona, że wszystkie aplikacje działają płynniej. I tak rzeczywiście jest. W tym miejscu warto nadmienić słów kilka na temat procesora „zasilającego” tablet. Jest nim układ RockChip 3066. Cóż… Początkowo byłem przekonany, że co takiego tablet z mało znanym układem może pokazać? Okazało się jak bardzo się myliłem. M11 jest po prostu piekielnie szybki. Aplikacje uruchamiają się błyskawicznie. Gry, nawet te wymagające, działają bez najmniejszych przycięć. A to przecież wciąż zaledwie dwa rdzenie, pracujące z prędkością 1,6GHz… Plus będący największym zaskoczeniem dla mnie samego…

Wracając do samego systemu, czy bardziej jego „doposażenia”. To nie pułap cenowy Lenovo czy Asusa, zatem mając do dyspozycji kwotę trzykrotnie mniejszą aniżeli w przypadku np. Transformera, nie mamy co liczyć na dodatkowe, dodawane przez producenta aplikacje. Nie jest to oczywiście wielki problem, bo dowolnych programów znajdziemy na pęczki w sklepie Play, jednak warty nadmienienia. Skoro o tym wspomniałem, to rzeczą oczywistą jest fakt, iż M11 posiada certyfikację Google, a co za tym idzie, dostęp do wszystkich kluczowych usług potentata. Czy to do przeglądarki zatem, a dodajmy że tablet obsługuje flash w wersji 11.1, czy to GMail, czy Play store działają tak jak powinny, czyli bez żadnych uwag. Co do pierwszej wymienionej aplikacji, zadyszki u M11 nie powoduje nawet otwarcie kilku zakładek, przy np. jednocześnie odtwarzanej muzyce w tle. W połączeniu z świetnie działającymi funkcjami dotykowymi, mogę się pokusić o stwierdzenie, że to jeden z najszybszych tabletów jaki miałem dotąd okazję testować. A to przecież wciąż zaledwie dwa rdzenie, pracujące z prędkością 1,6GHz… Czy ja się powtarzam…? ;)

Niewątpliwym minusem jest brak w tablecie modułu GPS i modemu 3G. Choć ten drugi, i do tego zdążyłem się już przyzwyczaić jest traktowany nieco jako „towar” deficytowy czy luksusowy w „dachówkach”, to brak możliwości korzystania z map wskutek braku połączenia z satelitami nie mogę podarować producentowi. Dobrze, że choć Aoson, w przeciwieństwie do M7L i M71G wyposażył M11 w moduł Bluetooth. Skoro o łączności bezprzewodowej… Niestety wspominana przy okazji opisu poprzedników przypadłość związana z WiFi, nie ominęła M11. Również i tu jest dobrze, dopóki nie wyjdzie się do (w moim przypadku – przypominam – blok z płyty) ostatniego pomieszczenia. Tam gdzie dotąd testowane urządzenia innych producentów miały zasięg – Aoson nie ma. Minus.

Podobnie jak „bracia mniejsi”, również M11 nie ma problemów z odtwarzaniem wideo w jakości FullHD. Sporadycznie zdarzają się sytuacje, gdzie tablet nie rozpoznaje pliku .mp4, ale dogranie kodeków, czy w ostateczności innego niż systemowy odtwarzacza, rozwiązuje problem. Odtwarzacz muzyki… Cóż… Czy wspominałem już o głośnikach…? No właśnie. Dzięki nim i możliwości dostosowania dźwięku w odtwarzaczu, słuchanie muzyki na M11 to przyjemność. Czysto, a przede wszystkim głośno i wyraźnie.

W kwestii zapotrzebowania na baterię, M11 nie bije rekordów wytrzymałości, ale też z drugiej strony nie ma powodów do narzekania. Zastosowane tu ogniwo o pojemności 7000mAh skutkuje tym, że w przypadku sufrowania w sieci czy oglądania filmów, grania w gry, słuchania muzyki, tablet wytrzyma 4-5 godzin. W trybie czuwania – nawet dwa dni. Plus za baterię.

W m11, w odróżnieniu od poprzedników, znalazł się umiejscowiony na panelu tylnym aparat. Zdjęcia nim wykonane wyglądają tak:

Choć nie można wiele oczekiwać od matrycy 2,0Mpix, to zdjęcia są przeciętne. Nie powalają na kolana pod względem ostrości, kontrastu czy nasycenia barw, jednak można je uznać za „do przyjęcia” tym bardziej, że topowi producenci (choćby Lenovo) mogliby polec na tym polu…

Podsumowanie

– Chwila…! Chwila…! A gdzie testy…!?

– Tak, słyszę, i już wyjaśniam. Ten element celowo pozostawiłem na koniec. Tradycyjnie, wszystkie trzy tablety przetestowałem w aplikacji Quadrant. Może nie jest ona jakimś pełnowartościowym benchmarkiem, jednak daje jakiś pogląd na ogólną wydajność urządzenia:

Nie muszę chyba wiele wyjaśniać w kwestii dwóch małych tabletów. Ich wynik w teście mówi sam za siebie. Miłą niespodziankę sprawił natomiast M11 bijąc wszystkie dotychczas testowane tablety. Chciałoby się rzec: Bravo!

Testując tablety Aoson byłem pełen rozterek. Dobra jakość wykonania – to na pewno. Słabe wyświetlacze w 7-calowych modelach i dobry w 9,7-calowym – również. Słaba wydajność mniejszych i świetna dużego – to widać. Wszystkie tablety łączyły dwie rzeczy. Wspominany słaby zasięg modułu WiFi i coś, o czym dotąd nie wspomniałem. Ta przypadłość, to nie tyle co niedokładne spasowanie paneli tylnych, co objawiające się we wszystkich trzech urządzeniach wrażenie niewielkiej, pustej przestrzeni pod nimi. Mogła ona mieć wielkość około 1mm, jednak chwytając każdy z tabletów wyczuwalnie panel tylny uginał się w środku o wspomnianą wartość. Najprawdopodobniej wynika to z konstrukcji, zaś fakt zauważenia tego to takie moje czepialstwo, więc nie poczytam tego za istotną wadę. Oczywiście co do spasowania czy jakości materiałów nie można mieć zastrzeżeń. Jak na ten przedział cenowy jest naprawdę nieźle.

Ustaliliśmy już, że wręcz bardzo dobrze, no, może poza rozdzielczością ekranu i brakiem choćby GPS, wypadł M11. Wyniki w testach przekładające się na ogólną wydajność – świetne. Dlatego też w pełni zasłużenie może otrzymać ode mnie logo „Wydajność”.

Największe wahania nastrojów miałem w starciu z M71G. Nieczęsto bowiem się zdarza, żeby tablet kosztujący ~600 złotych był wyposażany w modem 3G, prawda? Z drugiej strony, słaba jakość wyświetlacza i ie najwyższa wydajność ogólna. Na dokładkę, aby całkowicie zdezorientować, dobra jakość materiałów wykorzystanych w konstrukcji i bardzo dobre głośniki. Wystarczająco skonfundowani? Niemniej jeśli dane dotyczące wyświetlacz i wydajności możecie uznać za pomijalne, tablet wart jest zakupu choćby z uwagi na modem 3G i z tego powodu otrzyma logo „Dobra Cena”.

Najtańszy z prezentowanych tabletów, M7L niestety może zaoferować bardzo dobrą jakość materiałów i wbudowanych głośników, przeciwko słabej wydajności i nie najwyższej jakości matrycy weń zastosowanej. Czy cena jest w stanie to zrekompensować? To już zależy od Was.

Aoson, choć marka powoli wchodząca na europejski rynek, chce zwabić klientów dobrą jakością materiałów i wykonania tabletów. I w tej kwestii niewątpliwie jest na bardzo dobrej drodze, wybijając się ponad rzesze producentów, zalewających rynek urządzeniami pochodzących w zdecydowanej większości z Państwa Środka. Do tego dodajmy przyzwoicie atrakcyjną cenę. To, szczególnie na naszym, rodzimym rynku, bardzo duży atut.

Czy warto? Nie odpowiem wprost na to pytanie, ale podpowiem: na pewno warto zwrócić uwagę na markę Aoson…

Aoson M7L

+ atrakcyjna cena;
+ certyfikacja Google i dostęp do usług potentata;
+ slot kart microSD;
+ bardzo dobrej jakości głośnik;
+ odtwarzanie filmów nawet w jakości FullHD;
+ dobra jakość materiałów użytych do konstrukcji;

– brak wbudowanego aparatu;
– słaba wydajność urządzenia;
– nie najlepszy wyświetlacz o słabych kątach patrzenia;
– brak modemów 3G, Bluetooth, GPS;
– modem WiFi o słabym zasięgu;

Aoson M71G

+ wbudowany modem 3G, w dodatku świetnie działający;
+ certyfikacja Google;
+ slot kart pamięci;
+ atrakcyjna cena;

+ odtwarzanie filmów nawet w jakości FullHD;
+ bardzo dobrej jakości głośnik;
+ dobra jakość materiałów użytych do konstrukcji;

– ledwie zadowalająca wydajność tabletu;
– brak wbudowanego aparatu;
– nie najlepszy wyświetlacz, dodatkowo ze słabymi kątami patrzenia;
– brak modemów Bluetooth, GPS;
– modem WiFi o słabym zasięgu;

Aoson M11

+ slot kart pamięci;
+ świetna wydajność tabletu;
+ dobra wydajność baterii;
+ dobrej jakości wyświetlacz (kąty patrzenia, działanie dotyku);
+ bardzo dobrej jakości głośnik;

+ odtwarzanie filmów nawet w jakości FullHD;
+ certyfikacja Google;
+ dobra jakość materiałów użytych do konstrukcji;

– niska rozdzielczość ekranu
– wystająca karta microSD;
– brak fizycznych przycisków regulacji głośności;
– brak modemów 3G, GPS;
– modem WiFi o słabym zasięgu;

Sprzęt do testów dostarczył:

Maciej Rosiński: Jestem miłośnikiem gadżetów i nowoczesnych technologii, fanem Xiaomi i MIUI. Lubię język polski i choć nie jestem absolwentem dziennikarstwa, staram się poprawnie wysławiać i pisać po polsku, a piętnować wszelkie przejawy niepoprawności językowej. Od kilkunastu lat udzielam się w dziennikarstwie, od kilku, jako "naczelny recenzent" ;) portalu Tablety.pl.
Powiązane wpisy
Disqus Comments Loading...

W serwisie wykorzystywane są pliki cookies. Stosujemy je w celach zapewnienia maksymalnej wygody użytkownika oraz do zbierania informacji statystycznych. Jeżeli nie wyrażasz zgody - zmień ustawienia swojej przeglądarki.