Nic bardziej mylnego w stwierdzeniu, że najnowsza wersja Facebook Messengera dla iOS i Androida jest aplikacją Facebookową. Program nosi nazwę Messenger, nie Facebook Messenger. Jego interfejs – ikony, czcionka i przyciski – otrzymały nową kolorystykę (czy raczej jej odcień), teraz bardziej żywą. I to nie przypadek, że pomimo dużego znaczka „lajka”, Messengera można pomylić z z innymi aplikacjami umożliwiającymi wysyłanie wiadomości i zdjęć do znajomych.
Przeczytaj koniecznie >> 7 najciekawszych aplikacji na Androida dla najmłodszych
Można pomylić Messengera z inną aplikacją chatu. I o to właśnie chodzi…
Już wcześniej w tym roku Facebook dał do zrozumienia, że nie zamierza ustępować pola aplikacjom typu WhatsApp, z których korzystają setki milionów użytkowników miesięcznie. Facebook Home to w tej chwili najbardziej progresywny element całości, będący aktualnie w swoim najlepszym okresie rozwoju. Dowodem na to ma być najnowsza odsłona Messengera dla iOS i Androida.
Sama zmiana nazwy z Facebook Messenger na – po prostu – Messenger ma być nie tylko zmianą pro forma. To jeden z elementów, dzięki którym mamy przestać czuć się częścią strony internetowej Facebooka. Messenger ma być teraz czymś bliższym komunikatorowi mobilnemu – choćby wspomnianemu WhatsApp czy Kik. Przeprojektowana aplikacja trafiła dzisiaj na testy do losowo wybranej grupy użytkowników Androida, zaś do wszystkich posiadaczy urządzeń z systemami iOS i Android „trafi w ciągu kilku najbliższych tygodni”.
Nowy Messenger oferuje wszystkie funkcje, które dostępne były w dotychczasowych wersjach programu. Teraz jednak nacisk położono na elementy, które mają dystansować aplikację od typowego wyglądu, który od razu kojarzy się z witryną czy aplikacją Facebook. A co zmieni się w wyglądzie aplikacji? Poza wspomnianym upodobnieniem do aplikacji chatowej, awatary są teraz okrągłymi znaczkami (posiadającymi niewielką tabliczkę jeśli posiadamy ich w gronie przyjaciół używających aplikacji Messenger). Jednym słowem – wszystko jest teraz ukierunkowane na bezpośrednią rozmowę tekstową czy wymianę informacji medialnych. Co równie istotne, w przeciwieństwie do Messengera, aplikacje typu WhatsApp nie są częścią sieci społecznościowej. Przynależność do takiego ekosystemu stanowi właśnie o sile Messengera.
„To całkowite odświeżenie marki Messenger” – mówi projektant Luke Woods, „skupione na nie tylko na łączności telefon <-> telefon czy tablet <-> tablet, ale na dopasowaniu aplikacji pomiędzy systemami iOS i Android i ich cechami funkcjonalnymi”.
Pod względem funkcjonalnym, w odświeżonym Messengerze znajdzie się sporo ulepszeń. „Głównie tych, niewidocznych dla użytkownika, ale mających wydatny wpływ na szybkość komunikacji – szybsze wysyłanie i odbieranie wiadomości” mówi szef produktu, Peter Martinazzi. Jak zapewnia, spora część zmian dotyczy wersji aplikacji na Androida, gdzie została usunięta część odpowiedzialna za wysyłanie wiadomości SMS. To szczególnie ciekawe w odniesieniu do nadchodzącej wersji systemu Google, KitKat, w której użytkownik będzie mógł wybrać własną aplikację do obsługi wiadomości tekstowych SMS (w urządzeniach sygnowanych logo Google ma nią prawdopodobnie być Hangouts).
Choć Facebook nie umożliwi wysyłania SMS via Messenger, firma planuje wykorzystanie numerów telefonów w inny sposób: do identyfikacji użytkowników na sposób podobny temu z aplikacji WhatsApp. Pierwsze uruchomienie Messengera będzie połączone z prośbą o podanie numeru telefonu. Potem aplikacja będzie łączyć nas z osobami umieszczonymi w spisie telefonów (kontaktach), które jednak jednocześnie nie są naszymi znajomym na Facebooku.
Źródło: The Verge, Engadget