Recenzja tabletu o’Lofer Raptor T1
o’Lofer, czy raczej tablet tej marki gościł już w naszej redakcji. Był to 10-calowy model C1041 IPS, który okazał się całkiem przyzwoitym budżetowcem. Dzisiaj na testy trafił model mniejszy, z 7-calowym ekranem. Jak wypadnie w odniesieniu do poprzednika? Czy cena jaką przyjdzie nam zapłacić za to urządzenie jest adekwatna do oferowanej jakości i możliwości? Sprawdźcie to, czytając niniejszą recenzję. Zapraszamy!
o’Lofer, czy raczej tablet tej marki gościł już w naszej redakcji. Był to 10-calowy model C1041 IPS, który okazał się całkiem przyzwoitym budżetowcem. Dzisiaj na testy trafił model mniejszy, z 7-calowym ekranem. Jak wypadnie w odniesieniu do poprzednika? Czy cena jaką przyjdzie nam zapłacić za to urządzenie jest adekwatna do oferowanej jakości i możliwości? Sprawdźcie to, czytając niniejszą recenzję. Zapraszamy!
Przeczytaj koniecznie >> Recenzja tabletu o’Lofer JustTab C1041 IPS
Tablet o’Lofer Raptor T1, na dzień 3 grudnia, kosztuje około 373 złote. To niewielka kwota za tablet, nawet biorąc pod uwagę, że ma on wyświetlacz o wielkości tylko 7 cali. Co otrzymujemy za tę kwotę? Jakie podzespoły upakowano we wnętrzu Raptora? Oto jego specyfikacja:
O procesorze Actions z pewnością niewiele osób słyszało, a jeszcze mniej miało z nim jakąkolwiek styczność. Dość wspomnieć, że to cztery rdzenie A9, pracujące tutaj z taktowaniem 1,3GHz. Niestety, w tym wypadku mamy do czynienia ze słabszą wersją chipu GPU czyli Vivante GC 1000+. W wersji bardziej wydajnej, w układzie znajduje się procesor Mali 400. Pozostałą część specyfikacji uzupełniają 1GB pamięci operacyjnej, 8GB miejsca na dane i dość przyzwoity jak na tę półkę cenową ekran o rozdzielczości 1280 x 800 pikseli.
Tablet – jakość wykonania, opakowanie, akcesoria
Otwierając kolorowy kartonik, utrzymany w barwach czerwieni i bieli, nie należy oczekiwać wysypującej się zawartości. Wewnątrz bardzo skromnie – ładowarka sieciowa, przewód USB do microUSB i kolorowa, polska instrukcja obsługi. Oczywiście nie tylko to. ;) Oprócz niezbędnych akcesoriów wewnątrz odnajdziemy tablet.
I tu pierwsze zaskoczenie, w dodatku w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Przyjemny dla oka kształt, przypominający nieco produkty Apple, szczególnie modele poprzednich generacji potentata z Cupertino. Krawędzie boczne prostopadłe do paneli tylnego i frontowego predestynują Raptora do rangi tabletu eleganckiego, choć o nieco surowym designie. Jedynie zaokrąglone narożniki bryły korpusu rozbijają wrażenie… kanciastości, choć to cały czas odczucia pozytywne.
Panel przedni to nieregularna ramka okalająca wyświetlacz. W jej obszarze znalazły się jedynie oczko kamerki rozmów wideo, o której powiedzmy, że po prostu jest, a także głośnik.
Tak, to nie pomyłka. To element, którym o’Lofer zdecydowanie odbiegł od panujących trendów. Przeniesienie głośnika na front mogłoby zaowocować znaczącą poprawą jakością odbioru dźwięku, a także zniwelować ryzyko zasłonięcia go dłonią trzymającą tablet, co często ma miejsce, gdy głośniki są rozlokowane na panelach tylnych „dachówek”. Niestety, zabieg, choć genialny w zamyśle, tu spotkał się z niedopracowaniem inżynierów. Dźwięk przezeń emitowany nie dość, że stosunkowo cichy, to dodatkowo spłaszczony, bez separacji tonów niskich, średnich czy wysokich i bez polotu. Po prostu wystarczy do odsłuchu, choć o komforcie nie można tu mówić. Minus.
Matryca zastosowana w Raptorze to panel IPS o wielkości 7 cali i wspomnianej już rozdzielczości 1280 x 800 pikseli. Ta ostatnia wartość jest bardzo przyzwoita i przekłada się na faktycznie dobrej jakości obraz. Kolory, przejścia tonalne są bez zarzutu. Kąty patrzenia również, choć to akurat nie jest niespodzianką, bo w końcu to matryca IPS. Niewielkie zastrzeżenia mam do kontrastu i ostrości, ponieważ ekran sprawia wrażenie pokrytego bardzo delikatną mgiełką. Poważniejszym natomiast mankamentem ekranu jest sprawiający problemy dotyk. Jego niedomagania nie są notoryczne, a jedynie dotyczą niektórych elementów, np. interfejsu systemu. Przykładowo, nie sposób wyczyścić paska powiadomień poprzez naciśnięcie na rozwiniętej liście symbolu „schodków”. To znaczy, być może istnieje taka opcja, jednak nie sposób weń trafić, a właściwie można trafić, ale system nie zareaguje. Koniec końców listę notyfikacji musimy oczyścić wysuwając z listy poszczególne wiadomości.
Bardzo miłe, zarówno dla zmysłu wzroku, jak i dotyku wrażenie, sprawia panel tylny Raptora. To rzadko spotykana sytuacja, że w tak budżetowych urządzeniach korpus jest wykonywany z aluminium. Za to plus. Materiał ten ma kolor srebrny i charakteryzuje się porowatą fakturą, ułatwiającą trzymanie i tak lekkiego i cieniutkiego tabletu. Warto tu wspomnieć, że „dachówka” o’Lofer ma zaledwie 7mm grubości (wartość zmierzona).
Jedynym elementem ulokowanym na tyle urządzenia jest aparat cyfrowy, o którego jakości napiszę kilka słów w sekcji poświęconej multimediom.
Na pochwałę zasługuje pełen pakiet interfejsów, jaki znalazł się w tablecie o’Lofer” microHDMI, microUSB, audio jack 3,5mm, a także slot kart pamięci microSD.
Wszystkie (dwa) przyciski fizyczne natomiast, odpowiedzialne za regulację siły głosu i włączanie/wyłączanie urządzenia, umieszczono na jednej krawędzi. Działają one sprawnie, ale cechują się niewielkimi luzami. Wszystko jednak w granicach rozsądku.
System, aplikacje, multimedia, wydajność
Tablet o’Lofer pracuje pod kontrolą „czystego” systemu Android 4.1.1. Producent nie skaził go żadnymi nakładkami, a jedyne dodatki to TVN Player, odtwarzacz mediów OWL Player oraz pogodynka.
W Raptorze zrezygnowano z przycisków fizycznych na korzyść wirtualnych, programowych. Ciekawym dodatkiem do tych, tradycyjnie powiązanych z systemem operacyjnym Google, jest pojawienie się dodatkowej ikonki, której naciśnięcie pozwala na wykonanie zrzutu ekranu. Pomysłowe i przydatne.
Pomimo zastosowania czterordzeniowego układu, system sprawia wrażenie ociężałego. Niby działa w miarę sprawnie, ale cały czas ma się wrażenie.. spowolnienia. Jeśli dobrze się przyjrzeć, to przycięcia są widoczne nawet w przypadku uruchamiania sekcji ustawień w menu. Jeśli mówimy o aplikacjach, to nie najwyższych lotów wydajność jest odczuwalna szczególnie w sklepie Play, gdzie kolejne podstrony są generowane z mozołem. Widać to również w przeglądarce. Dopóki pracujemy na jednej zakładce, to choć załadowanie strony zajmuje dłuższą chwilę, to da się to przeżyć. Otwarcie kilku kart już powoduje widoczne spowolnienie aplikacji.
W tablecie o’Lofer zastosowano matrycę o rozdzielczości zaledwie 2Mpix. Układ optyczny nie otrzymał żadnych systemów wspomagających, a wykonywane przezeń zdjęcia wyglądają tak:
Jest źle. Nawet przy świetle dziennym tablet nie spisuje się dobrze w roli aparatu. Brak konturów, brak kontrastu, ogólne rozmycie kadru, dodatkowo widoczne w przypadku zdjęć przy sztucznym oświetleniu potężne zaziarnienie. Na pociechę można dodać, że aparat radzi sobie dość dobrze z przejściami tonalnymi.
Co mówią aplikacje do testów syntetycznych o tablecie o’Lofer? Oto wyniki uzyskane przezeń w Quadrancie, AnTuTu, 3DMarku:
Tak jak przypuszczałem, wydajność chipu Actions pospołu z GPU Vivante oscyluje w okolicach dołu tabeli. Nie inaczej jest w teście przeglądarkowym SunSpider 1.0.2:
Niewiele lepiej jest również w kwestii pamięci flash, zastosowanej w tablecie o’Lofer. To dalej najsłabsze rezultaty z dotychczas testowanych urządzeń:
Paradoksalnie, pomimo słabej wydajności ogólnej, tablet dość dobrze radzi sobie z odtwarzaniem wideo. Wbudowany odtwarzacz pozwala na obejrzenie wideo nawet w jakości FullHD. Rzadko też powoduje problemy z napisami czy dźwiękiem. Za to plus.
Nie powala na kolana wydajność baterii tabletu, ale też i nie ma się zbytnio czemu dziwić. 3000 mAh to coraz częściej zdarzająca się pojemność ogniw stosowanych w smartfonach, dlatego nic dziwnego, że w tym wypadku nie zapewni długiego życia tabletowi. A wygląda to tak, że w stanie czuwania (moduł Wi-Fi wyłącza się po wygaszeniu ekranu), ze sporadycznym używaniem przeglądarki, kilkanaście, kilkadziesiąt minut gry dziennie, tablet wytrzyma do dwóch dni. Intensywne zabawy z „dachówką” o’Lofer spowodują śmierć baterii w niecałe popołudnie.
Przeciętny jest niestety również modem Wi-Fi. Ponowne podłączenie do sieci domowej, po wybudzeniu, trwa dobrych kilka, kilkanaście sekund. Dodatkowo siła sygnału wychwytywanego przez antenę tabletu jest stosunkowo niska.
Podsumowanie
Tablet o’Lofer RAPTOR T1 to urządzenie budżetowe, bez dwóch zdań. I to nie tylko z uwagi na niezbyt wydajny układ w nim zastosowany, ale i z powodu braków w postaci modułu Bluetooth czy GPS, co najwyżej przeciętnej baterii i słabych aparatu i webkamerki. W zamian otrzymujemy całkiem przyzwoity ekran IPS, a także dobrej jakości materiały, wśród których warte zauważenia jest aluminium, będące budulcem korpusu urządzenia. Tablet o’Lofer cechuje się jeszcze jedną, istotną zaletą – to cena. 373 złote to kwota stosunkowo niewielka, choć trzeba przyznać, że w strefie budżetowej zaczyna się robić coraz ciaśniej, a urządzenia do niej zakwalifikowane zaczynają oferować coraz lepsze parametry i jakość.
Jeśli zatem potrzebujecie podręcznego „przeglądacza” internetu, maili, Facebooka, a w dodatku nie przeszkadza Wam kilku-, kilkunastosekundowe oczekiwanie na otwarcie się stron, to o’Lofer RAPTOR T1 powinien znaleźć się w kręgu Waszego zainteresowania.
o’Lofer Raptor T1
Nasza ocena: 3,5/6
+ dobra jakość wykonania;
+ bardzo porządne materiały wykorzystane w konstrukcji (aluminiowy korpus!);
+ bardzo dobrej jakości wyświetlacz…;
– …choć z nie do końca precyzyjnym dotykiem;
– bardzo niska wydajność tabletu;
– co najwyżej przeciętna bateria;
– głośnik emitujący dźwięk kiepskiej jakości i o niskiej głośności;
– mizernej jakości aparat i webkamerka.
Sprzęt do testów dostarczył: