Tym razem w nasze ręce wpadł prawdziwy hicior. Tak można chyba określić jeden z najbardziej oczekiwanych tabletów, LG G Pad 8.3. Wyposażony w ekran o coraz bardziej popularnej wielkości i proporcji, bardzo wydajny układ SoC, jest postrzegany jako jedna z najciekawszych „dachówek” na rynku. Jak to wygląda w rzeczywistości miałem okazję przekonać się osobiście, spotykając się z tym urządzeniem podczas testów, zaś Wam proponuję przeczytanie poniższego artykułu, będącego swoistego rodzaju streszczeniem tego spotkania.
Przeczytaj koniecznie >> Recenzja tabletu iPad mini z ekranem Retina
To pierwszy tablet LG jaki trafił do naszej redakcji. Nic w tym dziwnego, ponieważ producent dotychczas nie należał do potentatów tego segmentu rynku. G Pad 8.3 to tak naprawdę jego pierwszy, poważny atak na tę półkę elektroniki użytkowej. Zanim zaczniemy oględziny urządzenia, spójrzmy na jego specyfikację:
Ekran o wielkości 83 cala i rozdzielczości 1920 x 1200 pikseli (proporcja 16:10), co daje nam zagęszczenie na poziomie 273 ppi, a co obiecuje bardzo dobrej jakości obraz. Sercem tabletu jest najświeższy układ Qualcomm, procesor Snapdragon 600, pracujący z prędkością 1,7 Ghz. Wspomaga go układ graficzny Adreno 320. Jak wynika z testów przeprowadzanych przez zachodnie portale, to chip niewiele odbiegający swoją wydajnością od sklasyfikowanego wyżej modelu, Snapdragon 800. 2 GB pamięci RAM, 16 GB przestrzeni na dane (~11 GB dostępne dla użytkownika), moduły Wi-Fi i Bluetooth, a także GPS uzupełniają specyfikację G Pada. Warto dodać, że tablet LG obsługuję technologię Miracast,. o której nieco szerzej pisaliśmy w tym artykule.
Zawartość opakowania, tablet – budowa, jakość wykonania, ekran
Biel przejawia się we wszystkim. Kartonik, opatrzony podstawowymi informacjami o tablecie, a także jego fotografiami, zawiera instrukcje obsługi i akcesoria (w kolorze białym, a jakże ;): przewód USB i ładowarkę sieciową. Niewiele, choć z drugiej strony tablety kosztujące znacznie więcej są często dostarczane z tym samym, podstawowym zestawem dodatków. Dość dodać, że instrukcja obsługi jest w całości po polsku. Z autopsji wiem, że LG dba pod tym względem o klienta.
Choć osobiście nie gustuję w białych urządzeniach, czy to smartfonach, czy tabletach, to G Pad budzi naprawdę pozytywne odczucie. Głównie z uwagi na swój kształt, z wyraźnie zaokrąglonymi narożnikami. Panel frontowy został dobrze zagospodarowany. Ramka posiada niewielki rant, minimalnie wystający ponad płaszczyznę wyświetlacza, co skutkuje niewielkim bo niewielkim, ale jednak zabezpieczeniem matrycy przy położeniu tabletu na „brzuszku”. Na dłuższych bokach nieaktywna część panelu ma szerokość około 0,5 cm, co może nastręczyć nieco problemów w pozycji portretowej, głównie z uwagi na możliwość przypadkowego dotknięcia aktywnej części panelu. Na górnej, jedynej zagospodarowanej tu krawędzi znajdziemy czujnik oświetlenia oraz oczko kamerki rozmów wideo oraz. Ta ostatnia, z racji niezbyt wyżyłowanych parametrów, po prostu jest i umożliwia (choć z zanieczyszczeniami) poprawne odwzorowanie przechwytywanego obrazu, co ciekawe, nawet przy sztucznym oświetleniu.
Matryca zastosowana w LG G Padzie to panel IPS o wspomnianej na wstępie rozdzielczości 1920 x 1200 pikseli, którą pokryto warstwą szkła ochronnego Gorilla Glass drugiej generacji. Wypowiadać się można o nim w zasadzie w samych superlatywach. To jeden z najlepszych ekranów, z jakimi miałem dotychczas do czynienia. Kolory są soczyste i pełne, kontrast na bardzo dobrym poziomie, zaś ostrość i wyrazistość wyświetlanego obrazu to najwyższa półka wśród tabletów (i nie tylko). Celowo napisałem „w zasadzie”, ponieważ mam jeden zarzut co do matrycy. To zbyt niska jasność maksymalna ekranu. Jeśli będziecie używać urządzenia w domu czy na powietrzu, ale w tym ostatnim przypadku przy nie nazbyt dużym nasłonecznieniu, nie powinno być problemów. Przy ostrym słońcu, również z racji wykorzystania błyszczącej powłoki panelu, możecie napotkać problemy z odczytem zawartości ekranu.
Warto tu wspomnieć o dwóch pierwszych dodatkach programowych, które LG zastosowało w swoim tablecie. Większość osób przyzwyczaiła się do wybudzania urządzenia poprzez stosowny przycisk fizyczny. Tu nie jest to konieczne. Tak jak Acer ma w swoich Iconiach system wybudzania tabletów za pomocą jednoczesnego naciśnięcia matrycy pięcioma palcami, tak LG opracowało swój autorską technologię pozwalającą na uniknięcie poszukiwań przycisku na krawędzi urządzenia. Nosi ona miano „Knock(ON)” i polega na tym, że „dachówkę” budzimy za pomocą szybkiego, dwukrotnego puknięcia w ekran. Dodam, iż system działa w dwie strony, zatem w identyczny sposób uśpimy urządzenie. Nie jest to jedynie chwyt marketingowy, całość działa wyśmienicie i sprawdza się szczególnie wtedy, gdy w ciemności musicie nagle uruchomić tablet. Drugi z dodatków to technologia SmartScreen. Podobnie jak w urządzeniach Samsunga, tablet wykrywa czy patrzymy w danej chwili na ekran. Jeśli tak, nic się nie dzieje. Jeśli nie rozpozna naszej twarzy skierowanej wprost na matrycę przez dłuższy czas – wygasi ekran.
Całość górnego, a także ramki tylnego panelu, wykonano z białego tworzywa. To bardzo dobrej jakości plastik, który z tyłu łączy się w zgrabną całość z wykonaną ze szczotkowanego aluminium klapką.
Obojętnie, co by nie mówić o G Padzie (mnie osobiście bardzo przekonuje niewielka grubość urządzenia), to używa się go bardzo wygodnie. Spasowanie wszystkich elementów to najwyższej klasy „szkoła jazdy”. Nie znajdziecie tu żadnych przypadkowych szczelin, braków w doleganiu elementu do elementu. Nie uświadczycie również żadnych skrzypień czy ugięć któregokolwiek z elementów korpusu.
Na wspomniane już aluminiowej części panelu tylnego umieszczono dwa głośniki stereofoniczne. Niestety. Prywatnie używałem dotychczas smartfona LG L9 i co do jego głośników raczej nie miałem zastrzeżeń. W przypadku G Pada mam, w dodatku spore. Dźwięk generowany przezeń jest przytłumiony, sprawia wrażenie dochodzącego zza osłony. Tak jakby głośniki zostały czymś przykryte. Owszem, natężenie jest na bardzo dobrym poziomie, nawet przy maksymalnym ustawieniu nie ma mowy o zniekształceniach, jednak jakość zdecydowanie zawiodła moje oczekiwania, reprodukując dźwięki metaliczne i stłumione.
Kolejnym i ostatnim elementem jaki znajdziemy na panelu tylnym, jest obiektyw aparatu cyfrowego. Umiejscowiono go na białej ramce, umieszczonej w górnej części tabletu, a jego jakość omówię przy okazji opisu multimediów. Co jednak rzuca się w oczy już przy oględzinach, brakuje diody LED doświetlającej fotografowane obiekty.
To, że w tablecie zastosowano możliwość wybudzania go bez korzystania z przycisków fizycznych nie oznacza, że ich tam nie ma. Są, zgromadzone na prawej krawędzi. To klawisz wybudzania i nieco pod nim klawisz regulacji głośności. Obydwa są stabilnie zamocowane i działają bez zarzutu, zaś samo urządzenie bez zbędnej zwłoki wykonuje ich polecenia.
Na górnej krawędzi tabletu, przy lewym narożniku umieszczono gniazdo audio typu jack 3,5mm, zaś tuż obok klapkę. Skrywa ona slot kart pamięci microSD oraz port podczerwieni (IR). Ten pierwszy element, stawia G Pada w o wiele lepszym świetle, w porównaniu do konkurencyjnego Nexusa czy iPada mini, które to nie posiadają portu rozszerzeń pamięci. Ostatni element z kolei będzie nam niezbędny w przypadku korzystania z kolejnej funkcjonalności, którą LG dodaje do tabletu.
Dolna krawędź tabletu to umiejscowiony pośrodku port microUSB. Jest on o tyle ciekawy, że oferuje tryb OTG (choć bez możliwości obsługi modemów – będą działały jedynie urządzenia wskazujące), a także jest jednocześnie złączem SlimPort. Umożliwia to, za pośrednictwem stosownej przejściówki, podłączenie tabletu do portu HDMI telewizora i przesłanie obrazu na tenże. Szkoda tylko, że w zestawie nie znalazł się odpowiedni przewód.
Tę część potraktujcie jako nieoficjalny dodatek. Wraz z tabletem, do testów otrzymałem dedykowane etui. Nie posiadam informacji na temat tego, czy znajduje się ono w zestawie sprzedażowym wraz z tabletem.
Etui wykonano z tworzywa o strukturze przypominającej papier wizytówkowy w kolorze kości słoniowej. Posiada ono stosowne wycięcia na głośniki oraz obiektyw aparatu. Klapka przykrywająca ekran posiada załamanie umożliwiające odchylenie części klapki i sprawdzenie paska powiadomień w pozycji pejzażowej.Posiada ona oczywiście pasek magnetyczny, dlatego jej zamknięcie i otwarcie powoduje (odpowiednio) uśpienie i wybudzenie tabletu.
Wewnątrz etui, a w zasadzie jego klapka, zostało wyściełane miękkim materiałem, które zabezpiecza ekran urządzenia zamocowanego w nim. Tablet montuje się w specjalnej ramce wykonanej z białego plastiku. Okala ono w zasadzie cały tablet, za wyjątkiem miejsc gdzie znajdują się przyciski i porty, aby umożliwić użytkownikowi korzystanie z tychże.
G Pad zamocowany w etui jest zabezpieczony przed niewielkimi urazami. Najważniejsze, że w sposób dobry chroniona jest matryca urządzenia. Spasowanie ramki etui jest idealne. Nie ma mowy o jakichkolwiek luzach, przesuwaniu się tabletu w niej, zatem nie musimy obawiać się przypadkowego wysunięcia czy wypadnięcia G pada z case.
System, oprogramowanie
LG G Pad pracuje pod kontrolą Androida 4.2.2, a z niepotwierdzonych jeszcze informacji wynika, iż otrzyma aktualizację systemu do wersji oznaczonej numerkiem 4.4. Tutaj mamy jednak z całkowicie zmienionym OS. LG to jeden z tych producentów, którzy inwestują, i to sporo, w zmianę systemu Google pod kątem kontaktu z użytkownikiem.
Pulpit, czy raczej pulpity, odróżniają G Pada od innych tabletów już na pierwszy rzut oka. Co bardziej wnikliwi zauważą, że nie ma tu widocznych czarnych pasków u dołu i gór ekranu. Nie oznacza to jednak, że ich tam nie ma. Całość panelu wypełnia tapeta, pasek z przyciskami ekranowymi jest nałożony na pulpit, zaś pasek powiadomień jest całkowicie chowany. Na uwagę zasługują tu dwa elementy, do których przyzwyczajeni są użytkownicy smartfonów LG – w pełni funkcjonalna i atrakcyjna pogodynka oraz tzw. „czyściciel pamięci RAM”, który oczyszcza pamięć operacyjną z nieużywanych aplikacji i zwalnia jej zasoby. Po jego naciśnięciu zostaniemy przeniesieni do menadżera zadań, gdzie sami będziemy mogli zarządzań uruchomionymi aplikacjami/usługami.
LG przeniosło na prawą stronę pasek skrótów, na którym możemy umieścić ikony najczęściej wykorzystywanych programów.
Pasek powiadomień, oprócz dostępu do typowych dla Androida ustawień, zawiera przyciski do kilku autorskich aplikacji LG.
Pierwszą z nich jest QuickMemo. To nic innego jak Paint na ekranie tabletu. Na ekranie możemy nanosić dowolne notatki, rysunki. Do dyspozycji mamy różne kroje pisma, rodzaje, rozmiary i kolory przyborów do pisania. Całość możemy po zakończeniu pracy zapisać w formie pliku graficznego, aby potem go edytować lub wysłać.
Oprócz samej funkcji wielozadaniowości, bo to oferuje sam Android, LG zatroszczyło się o jej dodatkowe ułatwienie i uatrakcyjnienie. Funkcja QSlide pozwala na atrakcyjną graficznie pracę na kilku oknach jednocześnie, zaś Slide Aside na przełączanie się pomiędzy aplikacjami, czy wyrzucanie ich przez przytrzymanie trzema palcami i przesunięcie poza ekran. W ten sposób możemy schować maksymalnie trzy aplikacje, które potem przywołujemy, klikając na znajdującą się przy krawędzi fiszkę.
Następnym dodatkiem jest QPair. Pozwala ona za pośrednictwem łączności Bluetooth sparować tablet np. z telefonem. Samo w sobie nie ma to niczego odkrywczego, jednak dzięki tej aplikacji ułatwimy sobie możliwość udostępniania połączenia internetowego via. smartfon, czy będziemy mogli odczytywać SMSy na ekranie tabletu.
Kolejną aplikacja dostępna z paska powiadomień jest QRemote. To nic innego jak (w połączeniu z wspomnianym wcześniej portem IR) pilot zdalnego sterowania urządzeniami AV. Konfiguracja jest banalnie prosta. Podążając za instrukcjami wyświetlanymi na ekranie kierujemy tablet w kierunku odbiornika TV i po kilku naciśnięciach przycisków sterujemy naszym telewizorem czy innym urządzeniem, do obsługi którego wykorzystywany jest tradycyjny pilot zdalnego sterowania.
Menu w G Padzie nie wnosi nic nowego, poza sporą liczbą dodanych aplikacji. Przyznać przy tym należy, że LG dorównuje w tej materii Asusowi, jest jednak bezkonkurencyjne w kwestii dopracowania nakładki i jej optymalizacji.
LG pomyślało o czymś, co jest nieuniknione w przypadku korzystania z urządzeń pracujących pod kontrolą systemu operacyjnego – aktualizacjach. W menu znajdziemy panel zarządzania aplikacjami LG, tymi dostarczonymi z systemem i tymi dodanymi.
Nie mogło zabraknąć aplikacji pozwalającej na edycję nagranych czy zgromadzonych na tablecie plików wideo…,
…, a także programu do wykonywania kopii zapasowej danych i samego urządzenia, umożliwiającej zaprogramowanie wykonywanie tychże czy przywracanie danych z utworzonej kopii.
Ciekawą dla miłośników kontaktów z innymi użytkownikami, znajomymi czy rodziną może być aplikacja LifeSquare. Kolekcjonuje ona aktywność użytkownika w poczcie, portalach społecznościowych, notatki tekstowe i głosowe, posty umieszczane na stronach www w swego rodzaju kronice, która dodatkowo kataloguje chronologicznie zapisane dane.
Notatnik to rozbudowany program do tworzenia szkiców i zapisków…,
…, zaś Voice Mate to aplikacja umożliwiająca wydawanie poleceń głosowych (w tym również uruchamianie aplikacji). To aplikacja podobna do Siri czy S Voice, jednak jej minusem jest brak obsługi języka polskiego.
Uzupełnieniem pakietu aplikacji dodanych przez LG są rozbudowany serwis pogodowy (oparty o prognozy serwisu AccuWeather, której element podręczny w postaci widżetu znajdziecie na pulpicie) oraz usługa przechowywania danych w chmurze o nazwie Box.
Doskonale znaną aplikacją z serii smartfonów „L” jest tłumacz. Jest to o tyle ciekawa aplikacja, że łączy dwie funkcje – słownika i aparatu. Wystarczy najechać obiektywem na słowo czy frazę, które chcemy przetłumaczyć, aby aplikacja wyświetliła ich znaczenie we wcześniej zadanym języku docelowym. Aplikacja mówiąc kolokwialnie daje radę, choć od czasu do czasu zdarzają się „kwiatki” podobne temu, jaki możecie zobaczyć na zrzucie powyżej. ;)
LG ma również własny sklep z aplikacjami. To LG SmartfWorld. Jest on znacznie, czy nawet nieporównywalnie uboższy od sklepu Play, a większość aplikacji jest płatnych i dodatkowo anglojęzycznych.
Działanie, multimedia, wydajność
Walory użytkowe tabletu będą zdecydowanie zależały od osobistych preferencji każdego z osobna. Mnie G Pad przekonuje z jego płaskim korpusem, mało chropowatą obudową. Oczywiście, jak nie ma róży bez kolców, tak i nie ma tabletów idealnych. Poza wspomnianą niską jasnością maksymalną i nie najwyższych lotów głośnikami, tablet zawodzi niestety w długości działania na jednym naładowaniu. Bateria zastosowana w G Padzie to ogniwo o pojemności 4600 mAh. Niby nie dużo i nie mało, jednak w rzeczywistym użytkowaniu okazuje się, że bateria po prostu nie jest mistrzostwem świata. Przy intensywnym użytkowaniu – włączone Wi-Fi, oglądanie filmów na YouTube, granie i surfowanie w sieci, nie wytrzyma dłużej niż 7-8 godzin. W przypadku umiarkowanego korzystania (włączony moduł Wi-Fi, kilkanaście, kilkadziesiąt minut przeglądania internetu, poczty, trochę gierek), czas ten może się wydłużyć do 1,5 dnia. Nawet przy oszczędnym i sporadycznym korzystaniu z urządzenia, 2 dni mogą być osiągnięciem poza zasięgiem.
LG G Pad w kwestii multimediów dostarczy wiele radości swojemu właścicielowi. Wbudowany odtwarzacz mediów bez problemu odtwarzał wszystkie pliki wideo jakimi go traktowałem. Tradycyjnie już, zdarzały się problemy z poprawnym wyświetlaniem napisów w przypadku materiałów .mkv. Łatwym sposobem, w dodatku nie generującym kosztów, jest doinstalowanie ze sklepu Play odtwarzacza, który „bierze” wszystko. ;)
Multimedia to również dźwięk, o którym pisałem przy okazji omawiania głośników, ale i aparat cyfrowy. Ten, z którym mamy do czynienia w tym przypadku, to matryca o rozdzielczości 5 Mpix, zaopatrzona w sensor BSI i mechanizm autofokusa.
Tym razem, wyjątkowo, jedna próbka fotografii wykonanej w mieszkaniu, przy sztucznym oświetleniu. Jeśli aparat spisuje się dobrze w takich warunkach, w przypadku zdjęć wykonywanych przy oświetleniu naturalnym, na dworze, może być jedynie lepiej. A jak jest w tym przypadku? Nieźle, ale nie ma też powodów do hurraoptymizmu. Obraz nosi znamiona niewielkiej ziarnistości i przesytu koloru żółtego, ale całościowo obraz jest do przyjęcia.
Dzięki aplikacjom jest bardzo przyjazny użytkownikowi. System i programy działają bez przysłowiowego zająknięcia. Dzieje się tak nie tylko dzięki zoptymalizowanemu interfejsowi i systemowi. To również zasługa 2 GB pamięci RAM oraz wydajnych układów: procesora i chipu graficznego. W rzeczywistym użytkowaniu ciężko znaleźć dysproporcje pomiędzy tabletem, czy systemem działającym świetnie a bardzo dobrze. Przy pewnym poziomie mocy różnice w normalnym użytkowaniu są niewidoczne dla użytkownika, a dysproporcje wykazują dopiero programy testujące. Jak w benchmarkach wypada LG G Pad 8.3?
Cóż… To znowu, ale taka jest kolej rzeczy wraz z pojawianiem się coraz to nowych urządzeń, następny najwydajniejszy tablet jaki trafił do mnie na testy. Dotychczasowy zwycięzca, Asus Fonepad Note 6 jest słabszy w AnTuTu i 3DMarku o około 20%. To bardzo dużo. W Quadrancie wynik Asusa został prawie zdublowany przez tablet LG! To świetna wydajność. Nie ma w tym nic dziwnego, wszak Snapdragon 600 to drugi poziom wydajności układów SoC Qualcomma. Wyżej stoi tylko Snapdragon 800.
Nieco słabiej w testach wypadają kości flash, które odpowiadają za magazynowanie danych na naszym tablecie. Od ich prędkości również (przynajmniej częściowo) zależy wydajność urządzenia. Tu LG nie zajmuje miejsca na pudle. Oznacza to jednak to, że G Pad w tej kwestii jest wciąż w czołówce.
Wynik osiągnięty w SunSpiderze plasuje G Pada na trzecim miejscu z wynikiem 1057 punktów. Wyprzedzają go jedynie Asus Fonepad Note 6 oraz Huawei MediaPad 10 FHD. Trzecie miejsce to nie tylko lokata na podium, ale i gwarancja błyskawicznego generowania stron www, ich zawartości.
Podsumowanie
LG stawiało już swoje pierwsze kroki na rynku tabletów, jednak konia z rzędem temu kto powie, że wówczas jego „dachówki” zrobiły furorę i będzie miał rację. G Pad 8.3 to pierwszy poważny „strzał” koreańskiego potentata w ten segment elektroniki użytkowej. Osobiście mam wrażenie, że LG przygotowywało sobie grunt, badało go wprowadzając coraz to nowsze smartfony, implementując w nich funkcje, które miały znaleźć się w przyszłych tabletach firmy. Jeśli tak rzeczywiście było, to poproszę nagrodę Nobla za jasnowidzenie, a LG należą się brawa za sposób podejścia do zagadnienia.
Jakość wykonania samego tabletu, materiałów wykorzystanych w konstrukcji i spasowanie elementów to najwyższa półka. To nie wszystko. LG zrobiło coś, czego albo obawiają się producenci tabletów, albo im to po prostu często nie wychodzi. Myślę tu o zaopatrzeniu systemu we własny interfejs użytkownika. Bez dwóch zdań, to co zrobiło LG – mówię tu nie tylko o samym interfejsie, ale i o dodanych aplikacjach, naprawdę funkcjonalnych i faktycznie przydatnych, a nie dodanych trochę (mówiąc wulgarnie) „na odwal” – to jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza nakładka systemowa jaka istnieje na rynku. Dodajmy do tego świetnie działające moduły łączności bezprzewodowej (w tym GPS, co do działania którego nie miałem żadnych zastrzeżeń) i ogólnie rewelacyjną wydajność układu napędzającego tablet.
Łyżka dziegciu w beczce miodu, szczypta soli w cukierniczce… Jakkolwiek by tego nie nazywać, chodzi o to samo – nie ma ideałów i tablet LG takim ideałem nie jest. Wystarczy wspomnieć nie najwyższych lotów głośniki, a także niską maksymalną jasność ekranu, aż w końcu tylko przeciętną, czy może nawet poniżej oczekiwań baterię zastosowaną w urządzeniu. W moim odczuciu równoważą to zalety G Pada i jego cena. To tablet, który z powodzeniem może stawać w szranki z najpotężniejszymi graczami tego rynku i z większości bitew wyjdzie z tarczą. Tym samym z powodzeniem LG G Pad 8.3 może otrzymać logo „Rekomendacji”, „Jakości” i „Wydajności” portalu Tablety.pl.
LG G Pad 8.3
Nasza ocena 5,5/6
+ bardzo wysoka wydajność tabletu;
+ bardzo dobra jakość wykonania tabletu i materiałów wykorzystanych w konstrukcji;
+ obsługa technologii Miracast;
+ dopracowana, prawdopodobnie najlepsza na rynku nakładka systemowa;
+ sporo dodatkowego, faktycznie przydatnego i funkcjonalnego oprogramowania;
+ SlimPort i port podczerwieni; + slot kart microSD;
+ duże szanse na aktualizację do Androida 4.4;
+ świetny wyświetlacz…,
– …, choć o niskiej jasności maksymalnej;
– tylko przeciętne webkamerka i wbudowany aparat;
– słabej jakości głośniki.
Sprzęt do testów dostarczył: