Polski producent, rodem z Poznania, coraz śmielej zaczyna poczynać sobie na rynku urządzeń mobilnych. Po serii niewielkich, tanich smartfonów przyszedł czas na urządzenia nieco i wiele większe. Jedno z nich trafiło do nas na testy, a niniejszy artykuł jest opisem tego, co było związane z przebywaniem na co dzień z Goclever Quantum 600. Zapraszamy do lektury!
Przeczytaj koniecznie >> Recenzja phabletu Asus Fonepad Note 6
Jak wspomniałem na wstępie, Goclever to nasz rodzimy producent. Urządzenia, i owszem, są produkowane w Chinach, jednak myśl techniczna, projektowanie i testowanie odbywa się w naszym kraju. Producent tym razem zaczął z wysokiego C, ponieważ nowym flagowcem w linii dużych smartfonów jest model Quantum 600.
Ekran o wielkości 6 cali robi wrażenie. Można zarzucić producentowi, że ma on stosunkowo niską rozdzielczość, jednak nie możemy zapominać, iż produkt można zakupić za kwotę już niespełna 600 złotych! (Ceneo na dzień 01.09.2014 r.). Na uwagę zasługuje też niesłychanie rzadko spotykany układ SoC. Broadcom BCM23550 to zaprezentowany w połowie ubiegłego roku chip, który miał być bezpośrednią konkurencją procesora MT6589 MediaTeka. Na jego budowę składają się cztery rdzenie Cortex-A7 o taktowaniu 1,2 GHz, z wbudowanym modułami HSPA+, Bluetooth, WiFi i GPS. Na pokładzie odnajdziemy wprawdzie 1 GB pamięci RAM, co jest dzisiaj absolutnym minimum, jednak bardzo niewiele mamy do dyspozycji miejsca na dane – zaledwie 4 GB.
Phablet – zestaw, budowa, jakość wykonania
Quantum 600 został zapakowany w dwuczęściowy kartonik:
W zawierającym podstawowe informacje techniczne opakowaniu, poza samym aparatem umieszczono instrukcję „Szybki Start”, ładowarkę sieciową, przewód USB oraz stereofoniczny zestaw słuchawkowy. W przypadku tego ostatniego akcesorium jakość wykonania jest zaskakująco dobra. Co więcej, osoby nie wymagające audiofilskiej jakości z pewnością docenią, że słuchawki grają całkiem przyzwoicie.
Phablet Goclever jest stosunkowo cienki. Niespełna 9 mm powoduje, że przy pozostałych wymiarach wydaje się niemal płaski. To dobrze, bo rzeczywiście, szerokość i długość robią wrażenie. Nie tylko na papierze, ale i w rzeczywistości. Biorąc urządzenie do ręki wyzbądźmy się złudzeń, że będziemy w stanie obsługiwać je jedną dłonią. To fizycznie niemożliwe. Ciężko jest sięgnąć kciukiem do przeciwległej krawędzi, a co dopiero dotknąć wyższej części ekranu. To oczywiście nie jest zarzut, bo wybierając phablet z tak dużym wyświetlaczem musimy być świadomi pewnych niedogodności.
Ekran wykorzystany w Quantum 600 to matryca IPS. Charakteryzuje się ona dobrymi kątami patrzenia i dobrym kontrastem. Nieco gorzej wypadają jasność, która normalnie wystarczająca, w dużym nasłonecznieniu może okazać się zbyt niską do komfortowego odczytania zawartości ekranu. Jakość funkcji dotykowych jest na poziomie bardzo dobrym, nie ma się tu nic, do czego można się przyczepić. Kolory natomiast nie są najsoczystsze, a raczej nieco przygaszone. Nie czepiam się rozdzielczości, bo musimy pamiętać, że to wciąż phablet kosztujący niespełna 600 złotych, więc gdzieś oszczędności muszą się pojawić. Na szczęście „pikseloza” nie grozi i oglądanie filmów czy fotografii nie niesie żadnego dyskomfortu.
Olbrzymią powierzchnię ekranu dodatkowo powiększają ramki, górna i dolna. Choć zawarto na nich pewne elementy, to moim zdaniem z powodzeniem można było je zmniejszyć, powodując tym samym zmniejszenie wymiarów całego urządzenia.
Na dole umiejscowiono fizyczne (dotykowe) przyciski Ekranu Domowego, Powrotu i Menu. W górnej części natomiast, oprócz głośnika rozmów, którego jakość określam na dobrą: wyraźny i wystarczająco głośny, umieszczono czujnik zbliżeniowy, kamerkę rozmów wideo oraz – co rzadko spotykane w urządzeniach z niskiej półki cenowej – czujnik oświetlenia. Jakość webkamerki oceniam co najwyżej dostatecznie. Jest, jednak materiał przez nią przechwytywany jest zaszumiony, zaziarniony, niewyraźny i w dodatku klatkuje.
Sama jakość wykonania phabletu jest… przeciętna. Całkiem niezłe materiały, jednak już spasowanie nie jest najlepsze. Dzięki temu, ze Quantum 600 trafił do mnie już po kilku „przygodach” mogę stwierdzić, że klapka baterii już jest luźna i przesuwa się nieznacznie na zaczepach. To zły prognostyk na dłuższy okres użytkowania.
Sam materiał pokrywy to tworzywo, które na zewnątrz pokryto warstwą przypominająca gumę. Zapewnia to pewny chwyt, bo dzięki niej phablet nie ślizga się w dłoni. Materiał łapie wprawdzie odciski palców, jednak błyskawicznie można je usunąć przecierając klapkę chociażby dłonią.
W górnej części panelu tylnego umieszczono optykę wbudowanego aparatu cyfrowego, która wspomagana jest przez diodę doświetlającą LED.
Dół z kolei to głośnik mediów. Jakość emitowanego przezeń dźwięku określam jako dość dobrą, na pewno jest przewyższającą większość urządzeń budżetowych. Z drugiej jednak strony nie spodziewajmy się dźwięku na poziomie odsłuchu audiofilskiego. Dość powiedzieć, że przetwornik radzi sobie z powodzeniem nawet z utworami Mike Oldfielda (The bell) czy Agi Zaryan (My baby just cares for me). Owszem, ma nieco plastikowe brzmienie, pozbawiono go basu i…. duszy, jednak jak na tę klasę urządzeń naprawdę jest dobrze. No i co najważniejsze jego głośność jest na akceptowalnym poziomie.
Na aluminiowych, wyglądających na oksydowane krawędziach bocznych rozmieszczono porty i przyciski phabletu. Na dole znajdziemy zatem złącze micro USB, które oferuje tryb OTG, czyli pozwala na podpięcie pamięci zewnętrznych czy urządzeń wskazujących. W samej klapce, co widać na powyższym zdjęciu, znajduje się niewielkie wcięcie, które ułatwia dostanie się do komory baterii i kart.
Na prawym boku umiejscowiono klawisz włączania urządzenia, który służy również do jego wyłączania, wybudzania i usypiania. Jest on zdecydowanie większy niż w dotychczas testowanych phabletach, jednak jego rozmiar jest adekwatny do gabarytów całego urządzenia. Ponadto został on bardzo dobrze wyprofilowany, wystaje ponad obrys listwy dokładnie tyle ile potrzeba. Jego krawędzie są zaokrąglone, dzięki czemu nie haczy palców, ale jest jednocześnie wyczuwalny. Mój zarzut co do niego to słabo wyczuwalny moment reakcji, brak tzw. kliku.
Lewa krawędź to z kolei klawisz regulacji głośności. Budową i działaniem jest on identyczny z klawiszem zasilania.
Na górze z kolei odnajdziemy gniazdo słuchawkowe jack 3,5 mm. Warto tu wspomnieć, że jakość dźwięku odpowiada mniej więcej jakości jaką reprezentuje głośnik.
Pod klapką baterii, odnajdziemy dwa loty kart SIM (pełnowymiarowych), które oferują pasywny tryb dual SIM, a także miejsce na kartę pamięci formatu microSD.
Warto wspomnieć, że tylko do jednej z kart SIM mamy dostęp bez wyciągania baterii. Dostęp do drugiej z nich oraz do slotu karty pamięci jest możliwy dopiero po wyjęciu ogniwa zasilającego phablet.
System, działanie, multimedia
Quantum 600, co zdarza się rzadko wśród urządzeń z najniższej półki cenowej, pracuje pod kontrolą Androida w wersji 4.4.2. Choć sam system nie nosi znamion ingerencji producenta, to znajdziemy tu kilka dodatkowych aplikacji, których normalnie nie znajdziemy w stockowym OS: ES Explorator (eksplorator plików), Cool Reader (czytnik e-book), Flotis Mobile (zarządzanie i monitoring pracowników), Kingsoft Office (pakiet aplikacji biurowych), Menadżer Zadań ES, a także dwie aplikacje do nawigacji – Mireo (w 7-dniowej wersji próbnej) oraz Yanosik.
Niestety. Już sam interfejs w Quantum 600 wyraźnie się przycina, nazbyt widoczne są freezy systemu, które nawet jeśli wziąć pod uwagę cenę urządzenia są nie do pominięcia w codziennym użytkowaniu. Kiedy pracujemy z jakąś aplikacją, jest znośnie. Wystarczy jednak wyjść z niej do pulpitu po to, aby uruchomić inny program i zaczyna się. Podobnie po wybudzeniu urządzenia. Wynika to niewątpliwie z złej optymalizacji systemu, bo aplikacje działają generalnie bez zarzutu. Procesor Broadcom nie pozwala na wiele i nie ma co liczyć na wysoką wydajność. Widać to szczególnie w bardziej wymagających grach, chociażby w nieśmiertelnym Real Racing 3, gdzie można zauważyć wyraźne klatkowanie i przycięcia obrazu. Tak Quantum 600 i zasilający go SoC Broadcom BCM23550 wypada w testach syntetycznych:
Wyniki osiągnięte w aplikacjach syntetycznych mówią same za siebie. Średnia lub poniżej średniej. Do wspomnianych wcześniej przycięć systemu, należy dodać niezbyt powalającą prędkość ładowania stron czy powiększania/pomniejszania stron www. W zasadzie w większości aspektów, Quantum 600 daje się poczuć jako budżetowiec.
Bardzo pozytywnie można z kolei powiedzieć na temat baterii zastosowanej w Quantum 600. To ogniwo litowo-jonowe o pojemności 28oo mAh, które pozwoli na około 5 – 5,5 godziny przeglądania Internetu czy nieco ponad 6 godzin oglądania filmów. W czasie normalnego użytkowania (jedna karta SIM, włączony 24/h przesył danych, obsługa dwóch kont pocztowych i Facebook Messenger 8h/dzień, sms, rozmowy, sporadycznie Internet, trochę muzyki) phablet powinien zawołać o podłączenie do gniazdka po około 1,5 – 2 dniach. To bardzo dobry rezultat, zwłaszcza zważywszy na wielkość wyświetlacza.
Niewiele można także zarzucić modułom łączności bezprzewodowej. Producent mógłby zadbać o nieco silniejszą antenę Wi-Fi. Moduł działa dobrze, jednak po przejściu o kilka pomieszczeń dalej od routera, można zauważyć spadek siły sygnału o połowę. To sporo.
W kwestii multimediów Quantum 600 również nie zaskakuje. Owszem, jeśli chodzi o rodzaje plików, wbudowany odtwarzacz radzi sobie z każdym praktycznie materiałem wideo, jednak sposób w jaki to czyni zależy od rozdzielczości. Wideo w jakości 720p jest obsługiwane bez zarzutu. 1080p już z mozołem. Jeśli natomiast pokusicie się o próbę odtworzenia wideo w jakości 4K, możecie być pewni, że phablet…. samoczynnie zrestartuje się.
Tak wyglądają zdjęcia wykonane wbudowanym aparatem. Oświetlenie dzienne (na zewnątrz i wewnątrz) oraz oświetlenie sztuczne i z wykorzystaniem diody doświetlającej:
Zdjęcia wykazują problemy z właściwym wyostrzeniem obiektów, niewielką ziarnistość (oświetlenie dzienne) i kłopoty optyki z przejściami tonalnymi. Z kolei w oświetleniu sztucznym, ciężko mówić o jakiejś przyzwoitej jakości. Lepsza jakość jest, owszem, przy wykorzystaniu diody LED. Ta jednak oświetla obiekty nieco zbyt punktowo.Fotografując z bliska należy zatem liczyć się z niewłaściwym doświetleniem.
Podsumowanie
Goclever Quantum 600 to phablet kosztujący niewiele. Kwota niespełna 600 PLN nie jest wygórowana. Niestety za niewysoką ceną idą oszczędności. Chcąc stworzyć produkt tani, Goclever musiał pójść na ustępstwa. Tylko przeciętny układ SoC, słabej jakości wbudowane aparaty i nie najlepsza jakość wykonania phabletu. Największą z wad jest notoryczne przycinanie interfejsu, którego po prostu nie sposób nie zauważyć.
Czy otrzymamy coś w zamian? Owszem. To przyzwoity ekran IPS o wielkości 6 cali, niezłe materiały, dobra bateria czy dobre głośniki i ogólnie dobra jakość dźwięku.
Czy warto? Tabletofon nie zasługuje na logo „Jakości” i „Wydajności”. Na pewno zasługuje jednak na to aby nazwać go rozsądnym urządzeniem za niewielkie pieniądze. Na pewno nie jest urządzeniem, które zwróci uwagę osób poszukujących bezkompromisowej wydajności, ani osób poszukujących perfekcji w wykonaniu. Jest natomiast niedrogim, nadającym się do wielu wykorzystań phabletem, który sprosta oczekiwaniom osób o niezbyt wygórowanych wymaganiach
Goclever Quantum 600
Nasza ocena 4/6
+ dobra jakość materiałów;
+ duży, czytelny wyświetlacz o dobrych parametrach;
+ przyzwoity przetwornik dźwięku;
+ wydajna bateria;
+ przyzwoite pod kątem wykonania i jakości dźwięku słuchawki w zestawie;
+ cena.
– niska jakość spasowania elementów;
– niezbyt dobre: webkamerka i aparat;
– nienajwyższa wydajność układu SoC;
– notoryczne zamrożenia i przycięcia interfejsu;
– niemożliwa obsługa jedną ręką;
– słabe Wi-Fi.
Sprzęt do testów dostarczył: