Recenzja tabletu Samsung Galaxy Tab S 10.5 LTE
To kolejny tablet firmy Samsung, jaki trafił na testy do naszej Redakcji. Model Galaxy Tab S 10.5 LTE charakteryzuje się przede wszystkim ekranem Super AMOLED o nieco innej niż zwykle przekątnej, a także wbudowanym modemem LTE. Czy Samsung jest w stanie czymś zaskoczyć użytkownika? Sprawdźmy!
Przeczytaj koniecznie >> Recenzja tabletu Samsung Galaxy Tab S 8.4
Samsung to bezsprzecznie największy producent urządzeń elektroniki użytkowej, w tym urządzeń mobilnych, na rynku polskim i ogólnoświatowym. Jak donosi IDC, w drugim kwartale bieżącego roku Samsung sprzedał 8,5 mln tabletów. Choć wartość ta jest mniejsza aniżeli w identycznym okresie roku ubiegłego, a dodatkowo Samsung nieznacznie traci na przychodach, to wciąż jego urządzenia mobilne stanowią 1/4 całego rynku tych urządzeń!
Wielu (nie tylko) użytkowników gani Samsunga za kiepską, wręcz „samsungową” jakość wykonania i niedopracowaną sferę programową. To jednak nie przeszkadza potentatowi zarabiać rokrocznie potężnych pieniędzy ze sprzedaży swoich produktów, co więcej, cieszyć się rosnącą rzeszą miłośników i potencjalnych klientów. Samsung jako jeden z niewielu producentów odświeża swoje urządzenia, wprowadzając ich nowe generacje lub ulepszone, nieco zmodernizowane wersje niejednokrotnie częściej aniżeli raz w roku. Znakomitym tego przykładem jest właśnie Galaxy Tab S 10.5 LTE.
Tablet – budowa, materiały, jakość wykonania
Tablet zapakowano w wykonane z ekologicznych materiałów opakowanie, bez jakichkolwiek nadruków. Wewnątrz, poza samym urządzeniem, odnajdziemy jedynie ładowarkę sieciową oraz przewód USB. Zanim przystąpię do oględzin, przyjrzyjmy się specyfikacji tabletu:
W zasadzie, po przejrzeniu tabelki możemy określić to jednym stwierdzeniem – pełnia szczęścia. Potężny procesor z nie mniej mocnym układem graficznym, 3 GB pamięci operacyjnej, prawie pełen przegląd interfejsów łączności bezprzewodowej (brakuje jedynie NFC) oraz pełen pakiet portów. Wisienką na torcie może już tylko być bateria o pojemności 7900 mAh.
Jeśli porównacie Galaxy Taba S 10.5 z testowanym jakiś czas temu modelem oznaczonym cyferką 8.4, to z łatwością dostrzeżecie, że w kwestii „dizajnu” urządzenia nie różnią się praktycznie wcale. No, może kolorystycznie, a także natywnym trybem użytkowania tabletu (w modelu 8.4 tryb porterowy, a tutaj pejzażowy, co wymusza inną lokalizację przycisków i interfejsów). Tym razem satynowa, ale wciąż wystająca ponad płaszczyznę ekranu ramka dodaje urządzeniu elegancji, ale i dodatkowo chroni matrycę przed ewentualnymi zarysowaniami. Nieaktywny pasek wokół wyświetlacza jest niesymetryczny (szerokość około 1 cm i 2,5 cm) i ma kolor brązowy, który koresponduje z ogólną kolorystyką urządzenia. Warto tu wspomnieć, że producent nie wspomina w specyfikacji nic na temat użycia szkła Gorilla Glass, jednak po dwóch tygodniach testów nie zauważyłem żadnych rysek, a i z odciskami palców powłoka radzi sobie wyśmienicie, nie przywiązując się do nich nazbyt i oferując bardzo dobry poślizg opuszków palców.
W górnej części panelu frontowego, tuż obok logo producenta umieszczono oczko kamerki rozmów wideo oraz czujnik oświetlenia. Jakość webkamerki określam jako bardzo dobrą. Pewnie byłaby jedną z najlepszych z jakimi miałem do czynienia, radząc sobie świetnie z jakością obrazu (konkretnie prawie całkowitym brakiem ziarna), z doświetleniem obiektów i z płynnością gdyby nie to, że wszystkie obiekty w kadrze (obiekty główne i tło) są przesycone nienaturalną ilością kolorów czerwonego i żółtego). Szkoda.
Dolna część ramki, to umieszczone centralnie przyciski w układzie znanym doskonale użytkownikom urządzeń Samsunga – fizyczny „Ekran domowy”, a po jego dwóch stronach dotykowe przyciski powrotu oraz menu menadżera uruchomionych aplikacji. Wszystkie przyciski otrzymały białe podświetlenie, a dodatkowo, w środkowym znalazł się (pomysł przeniesiony z smartfona Galaxy S 5) czytnik linii papilarnych. I trzeba przed producentem pochylić w tym miejscu głowę – działa on wyśmienicie.
Skoro o panelu frontowym, nie możemy pominąć elementu w sumie dość istotnego jeśli rozmawiamy o tablecie, czyli ekranu. A ten… Cóż. Super AMOLED potęgą jest i basta. W zasadzie w tym akapicie płynie taki cukier, że tablet cały się klei. To oczywiście żart, natomiast nie jest już żartem jakość ekranu. Matryca zastosowana w Galaxy Tab 10.5, pomijając jej nietypową przekątną, niekoniecznie wiele różniącą się od typowego rozmiaru, czyli 10,1 cala, jest po prostu klasą samą dla siebie. Jakość odwzorowania kolorów, kontrast, jasność czy rozdzielczość tu przekładająca się wprost na ostrość wyświetlanych obiektów są po prostu rewelacyjne. A ta czerń….. Dotyk w pełni dorównuje pozostałym parametrom. O kątach patrzenia nie będę nawet wspominał, bo są pełne.
Dość lukrowania, odwracamy tablet na plecki…
Tył, to znany z modelu 8.4 plastik z perforacją, tu w kolorze brązowo – satynowym. W kwestii jakości powłok można wypowiadać się po czasie, jednak wiedziony doświadczeniem w kontaktach z urządzeniami Samsunga wiem, że z tym bywa różnie. Informacje o łuszczącej się farbie czy wycieraniu się powłok nie biorą się znikąd. Pewne jest to, że samo tworzywo jest dobrej jakości, jest przyjemne w dotyku i nie ma tu miejsc gdzie uginałoby się pod naporem nacisku, a tym bardziej nie doświadczymy efektów dźwiękowych typu skrzypienie.
Na tylnym panelu tabletu, u góry, w jego centrum umieszczono obiektyw aparatu cyfrowego, tuż pod nim diodę doświetlającą LED, a jeszcze niżej logo producenta.
U dołu, przy obydwu bokach umiejscowiono dwa okrągłe… przyciski. Znamy je z modelu 8.4. To zapięcia mocujące dedykowane etui do tabletu.
Pisałem na wstępie o pakiecie interfejsów oferowanych przez Galaxy Taba 10.5. Zacznijmy od krawędzi górnej. Na jej lewym krańcu ulokowano przyciski zasilania i regulacji głośności. Zostały one ładnie wkomponowane w korpus. Wystają na tyle, aby je dokładnie wyczuć, ale nie na tyle żeby przeszkadzać w chwycie urządzenia. Ich skok jest niewielki ale wyraźnie wyczuwalny.
Również na górnej krawędzi, pośrodku, odnajdziemy port podczerwieni. Z jego pomocą, a także oprogramowania przygotowanego przez producenta, będziemy mogli sterować naszymi urządzeniami audio wideo – choćby odbiornikiem telewizyjnym.
Na lewym boku umiejscowiono gniazdo słuchawkowe jack 3,5 mm. Tuż pod nim odnajdziemy jeden z dwóch głośników, z których każdy skrywa się pod perforowaną płytką, a które rozmieszczono na obydwu krótszych krawędziach. Głośniki grają głośno, wyraźnie i bardzo czysto. Dźwięk przez nie emitowany jest może nieco metaliczny i jak w praktycznie wszystkich tabletach pozbawiony basu, jednak to wciąż jedne z lepszych głośników z jakimi miałem do czynienia. Duży plus za jakość dźwięku.
Na prawej krawędzi dzieje się najwięcej. Pod drugim z wspomnianych przetworników dźwięku ulokowano slot kart microSD.
Poniżej, w miejscu charakterystycznego zgrubienia panelu tylnego, znalazł się port microUSB, który oferuje nie tylko tryb OTH, ale służy również jako złącze MHL. Jeszcze niżej, podobnie jak złącze karty pamięci, pod plastikową klapką ukryto slot kart microSIM. Tu warto wspomnieć, że modem znajdujący się na pokładzie Galaxy Taba 10.5 wspiera standard LTE i czuje się w tym świetnie. Niewiele gorzej modem ten sprawuje się gdy włożymy w slot kartę Aero2. Również i ta sieć jest obsługiwana w pełni poprawnie.
W zestawie z tabletem otrzymałem dedykowane etui (Back Cover). Zgrane kolorystycznie z tabletem, zabarwione na kolor satynowo – brązowy, idealnie komponuje się z samą „dachówką”:
Z zewnątrz okładzina z tworzywa, z charakterystyczną, chropowatą strukturą i tłoczonymi logo producenta oraz oznaczeniem linii produktowej. Wewnątrz natomiast miękki materiał, który dodatkowo chroni korpus tabletu.
Etui jest składane i zamykane na zaopatrzoną w magnes zakładkę. Oprócz otworu na mikrofon w miejscu złamania, case posiada zabezpieczone metalową rameczką okienko, poprzez które na świat spoglądać będzie obiektyw aparatu i dioda doświetlająca.
Po zamocowaniu Galaxy Taba wygląda to tak:
Etui nie można odmówić praktyczności. Jest cieniutkie, nie zwiększa gabarytów tabletu, wygodnie się je trzyma. Zakładka z magnesem stabilnie utrzymuje zapiętą klapkę. Etui pozwala na postawienie tabletu pod dwoma kątami względem podłoża, co uważam za w zupełności wystarczające. Jedyny zarzut mam do elementu z otworem na aparat. Część za zgięciem (ta, która przylega do plecków tabletu właśnie na wysokości aparatu), nie jest nigdzie zamocowana. Jeśli będziecie robić zdjęcia, musicie uważać i chwycić ten element case wraz z tabletem, aby w trakcie na przykład nagrywania wideo nie spadł on zasłaniając obiektyw aparatu.
System, aplikacje, działanie
Galaxy Tab S 10.5 pracuje pod kontrolą Androida 4.4, wspomaganego czy wręcz zasłoniętego nakładką TouchWiz. Ta w zasadzie nie różni się od tej, z jaką mieliśmy do czynienia w modelu 8.4. Pulpit (czy pulpity), do których „doklejono dwa kafelkowe pulpity. Niestety, w dalszym ciągu nie możemy dodawać swoich źródeł informacji w pulpicie po lewej stronie i swoich skrótów aplikacji w pulpicie po prawej stronie.
Nie uległy zmianie również aplikacje dostępne na pulpicie – poza skrótami i widźetami mamy tam bezpośrednie przyciski do menu Androida oraz pasek z dodatkowymi skrótami aplikacji, dostępny po przesunięciu dłonią od lewej strony ekranu.
Pasek powiadomień w dalszym ciągu daje bezpośredni podgląd powiadomień, dostęp do panelu zarządzania ustawieniami łączności bezprzewodowej, parametrów ekranu czy dźwięku. Oprócz tego nie zabrakło wyszukiwarki treści – „S Szukacza”, a także przycisku szybkiego łączenia z znajdującymi się w zasięgu urządzeniami – odbiornikami TV, smartfonami, tabletami czy komputerami PC.
Tablet wyposażono w modem LTE, zatem dlaczego by nie miała się znaleźć funkcjonalność telefonu i wykonywania połączeń głosowych? Można, owszem. Są po temu dwie aplikacje systemowe – dialer i wiadomości. O ile w tym drugim przypadku jest to możliwe, to konia z rzędem temu, kto zdecyduje się telefonować z 10,5-calową „patelnią” przy uchu… ;)
W menu nie doszukacie się zmian. Podzielone na zakładki odpowiadające poszczególnym ustawieniom, jest – trzeba przyznać – przejrzyste. Niestety… Potężna moc procesora typu „octa”, Samsunga Exynos 5420 (po 4 rdzenie: Cortex-A15 1,9 GHz + Cortex-A7 1,3 GHz), w połączeniu z układem graficznym Mali T628 MP6 i 3 GB pamięci operacyjnej okazują się wciąż niewystarczające aby ujarzmić nieokiełznaną od chwili stworzenia nakładkę TouchWiz. Choć wyraźnie widać, że działa to lepiej niż chociażby w modelach Pro czy Galaxy Tab S 8.4 (być może pojawiła się w międzyczasie jakaś łatka), to wciąż interfejs potrafi przyciąć nawet w chwili przesuwania ekranu z pulpitu do ekranu kafelkowego. Wciąż potrafi się zamyślić podczas tak banalnej czynności jaką jest wejście do menu. Raz aplikacje uruchamiają się zanim zdążymy puścić ekran po naciśnięciu ikony, aby za chwilę pokazać kółeczko krzyczące „Chwila! Jeszcze chwila!”. Zastanawia mnie przy tym jedno. Nakładkę, rozbudowaną na podobnym poziomie, stosuje w swoich urządzeniach choćby firma LG. Tam nic się nie tnie, nic nie „zamula”. Można? Można! Zatem, Panowie Deweloperzy i Inżynierowie z Samsunga: do roboty!
Skoro o działaniu, warto powiedzieć jak sprawują się poszczególne elementy wyposażenia czy sfery programowej. Co do tej ostatniej, poza wspomnianymi w poprzednim akapicie przycięciami nie ma do czego się doczepić. Potężny układ SoC gwarantuje płynną rozgrywką nawet w najbardziej wymagających grach. W połączeniu z rewelacyjnym ekranem (ach…, znów ten lukier… ;) ) stanowi wymarzone narzędzie do wirtualnej rozrywki. I to nie tylko w kwestii mobilnego grania, ale i oglądania zdjęć, filmów czy odsłuchu muzyki. Pod tym kątem to nieomal tablet idealny. Tym bardziej, że radzi sobie wyśmienicie z praktycznie każdym formatem wideo. Każdym, poza .mp4. Wideo w rozdzielczości 4K obsługuje za to bez jakichkolwiek przycięć.
Nie można nic złego powiedzieć w kwestii modemów łączności bezprzewodowej. Zarówno Wi-Fi, jak i LTE działają wyśmienicie. Połączenie zostaje nawiązane zanim zdążycie dobrze wpisać hasło logowania do sieci domowej czy kod PIN karty SIM ;). Nie uświadczycie spadków zasięgu czy nagłych, nieoczekiwanych zerwań połączeń.
Bateria. To kolejny element, za który należy pochwalić producenta. Co można wycisnąć z ogniwa o pojemności 7900 mAh? Zakładam, że to użytkowanie jest typowe, więc: non stop włączone Wi-Fi i LTE (co oczywiste, aktywny przesył danych), synchronizacja trzech kont pocztowych i surfowanie w Internecie (również YouTube) spowodowało, że po 8 godzinach poziom naładowania baterii spadł ze 100 do 53%. Śmiem twierdzić, że to bardzo dobry wynik.
Kolejnym elementem do sprawdzenia jest wbudowany aparat:
W menu aparatu mamy dostęp do sporego asortymentu ustawień,a także opcji dodatkowych, które mają bezpośredni wpływ na jakość i formę wykonywanego zdjęcia. Cieszyć może obecność coraz bardziej popularnego trybu HDR, który ma wydatnie wpływać na jakość wykonywanych fotografii. A jak to wygląda w rzeczywistości? Oto próbki wykonane przy oświetleniu dziennym, sztucznym i z wykorzystaniem lampy błyskowej:
Jest dobrze. Oczywiście, do standfardów z typowych aparatów wciąż jeszcze daleko, jednak zdjęcia są już wyraźne, mają naturalne kolory, nie cechuje ich zbytnia ziarnistość czy rozmycie. W oświetleniu dziennym, na zewnątrz, aparat dobrze radzi sobie z przejściami tonalnymi. W przypadku oświetlenia sztucznego jest już nieco gorzej, choć wciąż są to zdjęcia co najmniej przyzwoite. Znacznie gorzej jest w przypadku fotografowania z wykorzystaniem wbudowanej diody LED. Oświetla ona plan punktowo, nierównomiernie, przez co mamy do czynienia z efektem, nazwijmy to umownie: „latarki”.
Czysto pro forma sprawdzamy Galaxy Taba S 10.5 w benchmarkach. Oto rezultaty:
Bez dwóch zdań to najwyższa półka wydajnościowa. Paradoksalnie jednak, nie można tego pominąć, pomimo świetnego rezultatu przeglądarki internetowej w teście SunSpider 1.0.2, w rzeczywistości nie wygląda to tak różowo. Znów kłania się „cudowny” interfejs, bo otwarcie kilku kart wbudowanej (systemowej) przeglądarki potrafi spowodować jej zamrożenia i zamulenia, a dodatkowo ładowanie stron nie odbywa się tak szybko jak można by tego oczekiwać.
Podsumowanie
Samsung Galaxy Tab S 10.5 to tablet, który można określić: super, super, ekstra. Ale… No właśnie. Wyśmienity, ale to w pełni tego słowa znaczeniu, wyśmienity ekran. Przypuszczam, że przez dłuższą chwilę pozostanie niedoścignionym wzorem dla innych producentów. Do tego świetna wydajność. Nie biorąca się znikąd, skoro na pokładzie znajduje się jeden z najpotężniejszych układów SoC na rynku. Do tego bardzo wydajna bateria, pozwalająca cieszyć się możliwością pracy przez dłuuuugie godziny. Całość uzupełniają bardzo dobre materiały i jakość wykonania ogólnie, wykonujący bardzo dobre fotografie aparat i nieco gorsza webkamerka.
Ale… Najpotężniejszy układ SoC, który nie jest w stanie załatać tego, w czym nie równa do szyku nakładka TouchWiz. Choć widać efekty prac włożonych przez inżynierów, to wciąż element nie przystający do tego, czego można by oczekiwać po parametrach sprzętu. To bardzo dobre materiały i jakość wykonania, które potrafią w przypadku tego producenta zmienić się w coś, co po krótkim nawet czasie będzie wyglądało nieestetycznie. To w końcu aparat, którego pracę psuje i zaniża ogólny poziom dioda LED, a także webkamerka, która pomimo ogólnie dobrej jakości przechwytywanego obrazu nosi ślady zbyt dużej ilości barw żółtej i czerwonej.
Zauważcie, że w zasadzie dwa trzy elementy nie zostały skontrowane w drugim akapicie podsumowania (wiem, teraz wracacie, aby jeszcze raz przeczytać drugi akapit ;) ). To przede wszystkim ekran, a poza tym bateria oraz wysokiej jakości głośniki. Dla mnie te trzy elementy, w połączeniu z ogólnym poziomem reprezentowanym przez Galaxy Taba S 10.5 wystarczający powód aby przyznać tabletowi logo Rekomendacji i Wydajności. Czy wystarczający dla Was? Mam nadzieję, że ten artykuł pomoże Wam w osądzie.
Samsung Galaxy Tab S 10.5
Nasza ocena 5,5/6
+ perfekcyjny wyświetlacz;
+ bardzo wysoka wydajność;
+ wydajna bateria;
+ bardzo dobra jakość materiałów i wykonania ogólnie;
+ głośniki emitujące dźwięk wysokiej jasności i o sporym natężeniu;
+ bardzo dobry aparat;
+ pełen przegląd interfejsów (w tym port IR);
+ większość niezbędnych modułów łączności bezprzewodowej (w tym modem LTE z obsługą Aero2);
+ wbudowany skaner odcisków palców;
– webkamerka byłaby świetna, gdyby nie przesyt barw żółtej i czerwonej;
– lagi i przycięcia interfejsu oraz aplikacji;
– często mozolnie pracująca przeglądarka;
– brak NFC.
Sprzęt do testów dostarczył: