Lenovo Tab S8-50L – test i recenzja
Lenovo Tab S8 to świeżutki, można powiedzieć gorący jeszcze produkt. Pomimo tego, głównie dzięki swoim parametrom zdążył już wzbudzić zainteresowanie sporej rzeszy internautów. Jak spisuje się Tab S8 w rzeczywistości? Co sobą reprezentuje? Dowiecie się tego z niniejszej recenzji. Zapraszamy do lektury!
Przeczytaj koniecznie >> IdeaPad A2109A – Lenovo kontratakuje
Zanim zaczniemy oględziny i testy, przyjrzyjmy się specyfikacji technicznej Lenovo Tab S8. Przypomnijmy, tablet ma kosztować 799 złotych za wersję Wi-Fi, zaś identyczną z tą, jaką miałem okazję testować, a więc wyposażoną w modem LTE, można zakupić już za kwotę 899 złotych. Co zatem otrzymamy za tę sumę? Oto dane techniczne Tab S8:
Sercem tabletu jest procesor Intel Atom Z3745 o taktowaniu 1,33 GHz, z możliwością jego automatycznego podtaktowania do prędkości 1,86 GHz. To identyczny SoC, z jakim mieliśmy do czynienia w przypadku tabletu Acer Aspire Switch 10. Do tego 2 GB pamięci operacyjnej, a także 16 GB przestrzeni na dane. To bardzo rozsądne parametry. Całość uzupełniają aparaty, moduły łączności bezprzewodowej (w tym, w naszym egzemplarzu modem LTE), a także port – tu plus – micro USB zgodny ze standardem 3.0. Urządzenie jest zasilanie przez baterię o pojemności 4290 mAh.
Tablet
Niewielkich rozmiarów, czarny kartonik zawiera podstawowe informacje na temat urządzenia. Wewnątrz, oprócz samego tabletu, odnajdziemy ładowarkę sieciową, przewód USB, instrukcję „Szybki start” wraz z kartą gwarancyjną oraz wykonaną z ekologicznego papieru podstawkę do tabletu.
Tablet jest niewielki. Jest dłuższy i szerszy od Nexusa 7 2013 o 10 mm, ale jest o milimetr cieńszy. Od LG G Pada jest mniejszy na każdym z wymiarów. Jego niewielkie wymiary jak na tablet 8-calowy uzmysławiamy sobie, kiedy łapiemy go w dłonie, gdzie jedną z powodzeniem możemy objąć go najkrótszym boku. Nie ma oczywiście mowy o obsłudze ekranu jedną ręką, ale grubość plus niewielka szerokość robią swoje. Sprzyja temu dobre zagospodarowanie panelu frontowego, gdzie odnajdziemy okolony stosunkowo wąskimi, niesymetrycznymi ramkami ekran o wielkości 8 cali. Matryca IPS jaką tu zastosowano oferuje rozdzielczość 1920 x 1200 pikseli co daje nam zagęszczenie na poziomie 283 PPI. Połączenie tego z bardzo wysoką wysoką jasnością, znakomitym kontrastem i świetnym odwzorowaniem barw stanowi o tym, że mamy do czynienia z ekranem z najwyższej półki. Na prezentowane przezeń obrazy patrzy się po prostu z niezaprzeczalną przyjemnością. Jeśli dodam do tego świetnie działające funkcje dotykowe, mogę z czystym sumieniem mówić o jednym z najlepszych wyświetlaczy z jakim miałem do czynienia w testowanych tabletach. Brawo. Nie ma rzeczy perfekcyjnych na świecie, więc i tutaj znalazłem pewne niedociągnięcia. Pierwsze to efekt tzw. „jeziorka”, czyli pojawiania się plam przy silniejszych naciśnięciach płaszczyzny ekranu (zwłaszcza przy jego krawędziach). Zabrakło mi również w Tab S8 czujnika oświetlenia. Gdyby producent zdecydował się na jego wykorzystanie, mogłoby to z pewnością wpłynąć na zużycie energii zgromadzonej w baterii tabletu.
Jak większość tabletów z ekranami o wielkości 8 cali, tak i w przypadku Lenovo Tab S8 domyślnym trybem użytkowania jest tryb portretowy. Stąd też logo producenta na jednym z krótszych boków. Tuż obok niego odnajdziemy oczko obiektywu kamery rozmów wideo. Jej jakość oceniam jako przeciętną. Nic szczególnego, ale też nic co powodowałoby nadmierne zmartwienia użytkownika. Ot, webkamerka pozwalająca na prowadzenie połączeń wideo, najlepiej w dobrym oświetleniu.
Na uwagę natomiast zasługuje coś, co znajdziemy na obydwu bokach, tuż przy krawędziach panelu frontowego. Ukryte pod perforowanymi maskownicami głośniki stereo za sam fakt znalezienia się z przodu tabletu odnotowują plus. Tym bardziej, ze ich natężenie nie jest zbyt duże, a takie ich zlokalizowanie ułatwia odbiór fonii. Kolejny plus Lenovo otrzymuje za jakość głośników. Choć jak zwykle w przypadku przetworników stosowanych w urządzeniach mobilnych nie można mówić o niskich częstotliwościach, czyli mówią po prostu basach, tak pozostałe aspekty zasługują na uznanie. Dźwięk jest, co tu dużo pisać, krystalicznej wręcz jakości. Zdecydowany i duży plus za jakość reprodukowanego dźwięku, którego dodatkowo nic nie zmąci, skoro przetworniki są skierowane wprost na uszy użytkownika.
Panel tylny Lenovo Tab S8 to lity blok tworzywa, nota bene bardzo wysokiej jakości. W dotyku przypomina nieco gumę i niestety dość łatwo łapie odciski palców. Sam panel jest praktycznie płaski, jedynie przy krawędziach urządzenia ulega delikatnemu zaokrągleniu. To ma sens, bo wszelkiego rodzaju zabiegi mające na celu optyczne wyszczuplenie korpusu są tu całkowicie zbędne. Tablet ma niecałe 8 mm grubości co sprawia, że jest on wizualnie i odczuwalnie bardzo płaski, a jednocześnie wygodny w uchwycie, również dzięki zastosowanemu tworzywu. Całość konstrukcji jest przy tym bardzo sztywna. Nie ma mowy o jakichkolwiek skrzypnięciach, niedopasowaniach elementów czy czymś podobnym. To najwyższa półka pod względem jakości wykonania i materiałów.
Poza oznaczeniami technicznymi, zgodności z normami, etc. poza logo producenta, na panelu tylnym odnajdziemy jedynie zlokalizowany w lewym, górnym narożniku obiektyw wbudowanego aparatu cyfrowego. Tuż pod nim dioda doświetlająca LED.
Lenovo nie rozpieściło nas w Tab S8 liczbą i wariacjami złącz. Na górnej krawędzi odnajdziemy gniazdo audio jack 3,5 mm.
Prawa krawędź to przyciski sterowania głośnością i zasilania. Są one stosunkowo wąskie, jednak wyraźnie wystają poza obrys korpusu, przez co są łatwo wyczuwalne. Mają średni skok i mało wyczuwalny klik. Ich krawędzie zostały zaopatrzone w grawer (podobnie jak w Xperiach), co zapobiega ześlizgiwaniu się palców.
Dół to port microUSB 3.0 oraz mikrofon, służący również jako „zbieracz” dźwięku w trakcie połączeń głosowych.
Ostatnim elementem, zlokalizowanym na lewym boku, jest klapka skrywająca sloty kart microSD oraz microSIM. To o tle istotne, iż Lenovo zadbało o pojawienie się w swoim Tab S8 modemu LTE.
System, oprogramowanie, działanie
Lenovo Tab S8 pracuje pod kontrolą Androida 4.4.2. To nie jest czysty system. Podobnie jak w większości swoich urządzeń z najnowszym systemem Google producent zastosował własną nakładkę Lenovo Launcher HD. Czy własną…?
Nakładka niewątpliwie jest dziełem Lenovo, jednak jej wygląd – ikony czy animacje kojarzą się bezsprzecznie z iOS. Choć może nie do końca, bo przyznać trzeba, że chiński potentat nie przyłożył się zbytnio do dopracowania graficznego i w moim odczuciu niektóre ikony są po prostu brzydkie i sprawiają wrażenie jakby chciano w każdej z nich zmieścić zbyt wiele. Oczywiście to rzecz gustu, a o tym się nie dyskutuje, zatem sprawę wyglądu pozostawiam każdemu z Czytelników. Dość wspomnieć, że sam system pracuje bardzo sprawnie. Warto tu też dodać, że podonie jak w MIUI nie mamy tu osobnego menu, a wszystkie skróty/ikony są rozmieszczone na pulpitach. Nie zmienia to faktu, że nakładka jest bardzo lekka, zatem nie ma mowy o jakichkolwiek lagach czy przycięciach. Aplikacje uruchamiają się bardzo sprawnie, co jest również zasługą wydajnego układu SoC.
A skoro o aplikacjach, to na pokładzie odnajdziemy pakiet programów autorskich w mniejszym lub większym stopniu. Wśród nich są takie, które producent określa jako DoIt, czyli SyncIt, CloneIt czy ShareIt, a także menedżer plików, sklep z grami czy czytnik e-Booków.
Tablet, czy raczej jego procesor jest wydajny. To nie ulega wątpliwości. Granie nawet w tak wymagające w tytuły jak Real Racing 3 nie powodują zadyszki układu, a grafika i animacje są przezeń renderowanie płynnie i bez jakichkolwiek przycięć. Dowodem na dobrą wydajność niech będą rezultaty z testów syntetycznych:
To zdecydowanie czołówka dotychczas testowanych urządzeń i ich chipów. Praca z tabletem to naprawdę czysta przyjemność. Tablet znakomicie radzi sobie z każdym materiałem wideo, bez względu na rozdzielczość. Nawet filmy 4K są odtwarzane poprawnie, choć w tym przypadku zdarzają się sporadyczne przycięcia, być może spowodowane samą kompresją materiałów. Skoro jesteśmy w temacie multimediów, nie możemy pominąć wbudowanego aparatu i tego co on oferuje użytkownikowi. Oto próbki zdjęć nim wykonanych:
Fotografie wykonane w warunkach naturalnego oświetlenia są dobrej jakości. Zarówno te wykonane na zewnątrz, jak i wewnątrz pomieszczenia. Nieco gorzej jest przy oświetleniu sztucznym. Choć jakość, ziarnistość czy ostrość nie daje nadmiernych powodów do narzekania, to niestety zdjęcia te są nienaturalnie przesycone żółtą barwą.
Nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń do działania modułów łączności bezprzewodowej. Zarówno GPS, który bardzo szybko łapie fix, jak i modemy Wi-Fi i LTE, które nie gubią zasięgu, spisują się znakomicie. Wi-Fi ma stosunkowo silną antenę, bo nawet o kilka pomieszczeń od routera, tablet, przedzielony kilkoma ścianami wskazuje ubytek co najwyżej jednej kreski siły sygnału.
Przy wszystkich peanach zachwytu… No, może nie zachwytu, ale zadowolenia z tak udanego urządzenia, słowa nagany należą się za baterię. Pojemność 4290 mAh niejednokrotnie okazywała się wystarczającą aby zapewnić dość długie działanie. Tutaj jednak, czy to z uwagi na wydajny procesor, czy na ekran o wysokiej rozdzielczości, ogniwo nie wypada najlepiej. 2,5 – 3 godziny intensywnego użytkowania to maksimum jakie udało się wycisnąć z baterii, choć 3 godziny to taki absolutny maks maksów. Mówimy o trybie maksymalna jasność, Wi-Fi/LTE 24/h, obsługa dwóch kont pocztowych i non stop oglądanie filmów na YouTube. Fakt, jeśli korzystacie z tabletu w bardziej zrównoważony sposób, czas ten może znacząco się wydłużyć jednak czy sięgnie 5 godzin, można się sprzeczać… Jako minus należy też poczytać dość istotne nagrzewanie się tylnego panelu tabletu w trakcie ładowania. Tworzywo robi się bardzo ciepłe. Może nie parzy, jednak jest wyraźnie wyczuwalne, a temperatura wzrasta, jeśli w trakcie ładowania używacie tabletu.
Podsumowanie
Lenovo Tab S8 to tablet, który ma się wpisać w coraz bardziej lukratywny segment rynku „dachówek”, obejmujący urządzenia z ekranami o wielkości 8 cali. Aby dostać się jednak do samej „czapy” nie wystarczy wyprodukować po prostu tablet. Czy S-Ósemka ma to „coś”?
Zdecydowanie tak. Świetna jakość materiałów i wykonania ogólnie. To wszystko przy designie nie do końca wpasowującym się w ogólny i nudny standard, a także wyraźnie mniejszych wymiarach. Do tego ekran o bardzo dobrych parametrach, oferujący jakość obrazu dalece bardziej niż zadowalającą w każdym aspekcie. Nie można również pominąć choć niezbyt głośnych to reprodukujących krystaliczny dźwięk głośnikach, wydajnego układu SoC, aż w końcu pełnego przeglądu modułów łączności bezprzewodowej czy portu microUSB zgodnego z standardem 3.0.
Nie ma tabletów idealnych. To truizm, który po raz kolejny potwierdza regułę. Jeśli na brak czujnika oświetlenia i efekt „jeziorkowania” ekranu można przymknąć oko, to obok niezbyt wydajnej baterii, z której niektórym producentom udaje się wycisnąć po prostu więcej, nie można przejść obojętnie. No i dokładka w postaci nagrzewającego się panelu tylnego, który choć może nie zmusi was do założenia silikonowych rękawiczek, to jest odczuwalne.
Co by nie pisać, biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw, za kwotę już 899 złotych (mowa o wersji z modemem LTE), testowany tablet może stać się hiciorem. Bez dwóch zdań. Na pewno też zasługuje na logo „Rekomendacji”, „Wydajności” i „Jakości”, które niniejszym otrzymuje.
Lenovo Tab S8
Nasza ocena: 5/6
+ ekran o świetnych parametrach (choć z efektem „jeziorkowania”),
+ świetne, umieszczone frontalnie głośniki (choć o nie najwyższym natężeniu);
+ bardzo dobra jakość materiałów;
+ bardzo wysoka jakość wykonania tabletu;
+ wysoka wydajność układu SoC „zasilającego” tablet;
+ świetnie działające moduły łączności bezprzewodowej;
+ modem LTE;
+ microUSB 3.0;
– brak czujnika oświetlenia;
– nagrzewanie się w trakcie ładowania;
– niezbyt wydajna bateria.
Sprzęt do testów dostarczył: