Goclever Insignia 550i – test i recenzja phabletu z 8-rdzeniowym SoC
Goclever, polska firma z Poznania, coraz odważniej poczyna sobie na rynku urządzeń mobilnych. Tablety, smartfony, phablety czy nawet zegarki inteligentne trafiające do oferty firmy świadczą o tym, że ta rozwija się coraz intensywniej. Nie tak dawno testowaliśmy budżetowy phablet Quantum 600, tym razem przyszedł czas na przedstawiciela półki nieco wyższej. Zapraszamy zatem do przeczytania recenzji phabletu Goclever Insignia 550i.
Przeczytaj koniecznie >> Recenzja phabletu Goclever Quantum 600
Phablety stały się na tyle popularnymi urządzeniami, że w zasadzie trudno wyobrazić sobie producenta, który takowego urządzenia w ofercie by nie miał. W tej materii inną nie jest polska firma Goclever, która również posiada kilka tego typu smartfonów w portfolio. Poprzednio testowany model Quantum 600 należy do półki średniej czy nawet niższej urządzeń. Ten, który jest obiektem testów to klasa nieco wyższa, skierowana nawet do sektora biznesowego. Oficjalna cena Goclever Insignia 550i wynosi 899 złotych. Można go jednak kupić już za kwotę 777 złotych. Co otrzymujemy za tę sumę? Oto pełna specyfikacja:
Jeśli porównać dane techniczne z jakimkolwiek innym phabletem, to są one w zasadzie identyczne z tymi, jakimi charakteryzuje się Xiaomi Redmi Note. Ośmiordzeniowy procesor MediaTek MTK6592 (ARM Cortex A7, 28-nm, 32 KB/1 MB pamięci L1/L2z) o taktowaniu 1,7 GHz i współpracujący z grafiką Mali 450 cechującą się zegarem 700 MHz. Te same ilości pamięci RAM i masowej – (odpowiednio) 2 i 8 GB, moduły 3G, Wi-Fi, Bluetooth i GPS oraz dwa sloty kart SIM, microUSB z trybem OTG. Co odróżnia obydwa tabletofony to pojemność baterii 2500 vs. 3100 mAh na korzyść Redmi oraz rozdzielczość matrycy aparatu cyfrowego – 8 vs. 13 Mpix na korzyść Insigni. No i nie można zapomnieć o różnicach w ekranach – w Xiaomi matryca o rozdzielczości HD, tu – Full HD.
Phablet
W pastelowym opakowaniu odnajdziemy wielojęzyczną instrukcję obsługi wraz z kartą gwarancyjną, przewód microUSB, ładowarkę, a także słuchawki stereo z mikrofonem i z trzema kompletami silikonowych nakładek. Słuchawki są pod względem jakości wykonania i wykorzystanych materiałów na dobrym poziomie, czego niestety nie można powiedzieć o jakości generowanego przez nie dźwięku. Sprawdzałem je na kilku różnych urządzeniach, różnych producentów i za każdym razem wypadały podobnie i jakość fonii klasyfikuję w okolicach przeciętnej lub nawet poniżej. Osoby wyczulone na dobrą jakość dźwięku, a nie mówię tu o tych, którzy mają zacięcie audiofilskie, będą zawiedzeni. Ot, można posłuchać film, porozmawiać przez telefon. Nic poza tym.
Frontowy panel został dobrze zagospodarowany. Oszczędności widoczne szczególnie na dłuższych bokach, a mówię o bardzo wąskich ramkach, nie tylko dobrze wyglądają, ale i wpływają na komfort obsługi dużego, 5,5-calowego wyświetlacza. Na dolnym pasku odnajdziemy trzy dotykowe, androidowe przyciski, w charakterystyczny dla Goclever sposób podświetlone na błękitny kolor.
Górny pasek, owszem – choć to już czepianie się – mógłby z powodzeniem zostać zwężony. Nie mniej na nim właśnie odnajdziemy oczko kamerki rozmów wideo, czujnik zbliżeniowy i oświetlenia, a także głośnik rozmów telefonicznych. Jakość dźwięku tego ostatniego oceniam bardzo wysoko. Choć z delikatnym, miękkim… posmakiem, to wyraźny i co najważniejsze – głośny. Momentami, prowadząc rozmowy zastanawiałem się po co właściwie komu w Insigni tryb głośnomówiący…?
Rzecz jasna najistotniejszym elementem tej części phabletu jest wyświetlacz. Ekran IPS o przekątnej 5,5 cala nie został pokryty szkłem hartowanym typu Gorilla Glass. Tego chyba nikt się nie spodziewa w urządzeniach z tej półki cenowej. Jest natomiast naklejona fabrycznie poliwęglanowa folia ochronna. Matryca oferuje rozdzielczość Full HD czyli 1080 x 1920 pikseli. Przy tej wielkości daje nam to zagęszczenie na poziomie 400 pikseli na cal. To bardzo dużo. Skutkuje to tym, że obraz jest niemiłosiernie wręcz ostry. Nawet jeśli użyjecie lupy, nie zauważycie pojedynczych pikseli. Na plus można zaliczyć też jasność, której poziom, oprócz tego że może być sterowany przez wbudowany czujnik oświetlenia, jest na tyle wysoki, że pozwala na swobodny odczyt zawartości ekranu nawet w bardzo słoneczne dni. Nie można zarzucić nic dotykowi, który działa bez żadnych zakłóceń, natomiast niewielkie uwagi mam do kontrastu, który sprawia, że obrazy wyglądają na nieco zbyt podbite bielą. Są po prostu mało soczyste. Generalnie ekran – na bardzo duży plus.
Tył Insigni to panel wykonany z czarnego plastiku typu „soft touch”, który w dotyku kojarzy się z gumą. Dzięki zaokrągleniom na dłuższych krawędziach telefon wydaje się szczuplejszy aniżeli wynikające ze specyfikacji 8 mm. Na pewno jednak, również dzięki tym zaobleniom wygodnie leży w dłoni. Samo tworzywo, choć dobrej jakości, łatwo łapie odciski palców.
Tylny panel jest bardzo stonowany w kwestii stylistyki. Znajdziemy tam sporych rozmiarów obiektyw wbudowanego aparatu z umiejscowioną nieco poniżej diodą doświetlającą, a mniej więcej w połowie wysokości wytłoczone logo producenta.
U dołu natomiast odnajdziemy siatkę otworów, która skrywa głośnik mediów. Jak z jego jakością? Jest naprawdę dobrze. Dźwięk jest bardzo czysty, choć – jak zwykle – na bas nie ma co liczyć. Niemniej poziom jakości dźwięku jest na bardzo dobrym poziomie. Standardowo zastrzeżenia można mieć również do jego maksymalnego natężenia, bo do ideału jeszcze trochę brakuje.
Panel jest demontowalny, co w dzisiejszych czasach nie jest takie oczywiste. Zdjęcie klapki ułatwia nam szczelina umieszczona na dolnej krawędzi, przy prawym narożniku.
Po zdjęciu panelu otrzymamy dostęp do wymiennej baterii, slotu kart microSD, a także dwóch gniazd kart SIM w formacie micro. Typowo jest to duet kart pracujących w tzw. „dual standby”, czyli generalnie obydwie są w zasięgu, natomiast jeśli jedną wykorzystujemy np. do przesyłu danych, druga jest wyłączana.
Muszę przyznać, że pod względem wyglądu dopracowano przyciski. Zostały one wykonane z połyskującego tworzywa, wyglądającego jak oksydowany metal. Pracują one bardzo sprawnie, choć w moim odczuciu zostały nieco zbyt głęboko osadzone w korpusie urządzenia, przez co ciężko jest je wyczuć palcami i utrudnione jest ich wciskanie. Zostały one rozmieszczone na dwóch krawędziach. Na lewej znalazł się klawisz sterowania głośnością…,
…, na prawej zaś przycisk zasilania.
Wszystkie interfejsy skupiono na górnej krawędzi phabletu. Nie ma ich wiele. To gniazdo audio jack 3,5 mm oraz port microUSB, oferujący tryb OTG. Jak w większości przypadków, tak i tutaj system nie rozpoznaje pamięci przenośnych sformatowanych w systemie plików NTFS. Myszki i pamięci z FAT32 działają bezproblemowo.
Jeśli miałbym opisać jakość materiałów wykorzystanych w konstrukcji, a także jakość wykonania phabletu ogólnie, to określiłbym ją nieco wyżej niż dobrą. Jest – może nieco subiektywne odczucie – nieco wyższa od jakości wykonania Quantum 600. Bynajmniej nie jest to sugerowanie się producenckim podziałem na półki obydwu urządzeń, bo choć obydwa phablety podobne do siebie są pod względem wykonania, to z wykończeniem jest już nieco inaczej. I tu szala przechyla się na korzyść Insigni 550i.
Oprogramowanie, multimedia, działanie
Phablet, co pewnie nikogo nie zdziwi, pracuje pod kontrolą systemu Android 4.4.2. To czysta wersja OS, bez śladów jakiejkolwiek ingerencji producenta. Żadnych nakładek, „poprawiaczy”, dodatków, ani tego typu rzeczy.
Wiele osób będzie z tego powodu usatysfakcjonowanych. Tym bardziej, że posiadając tak duży zapas mocy zapewnianej przez ośmiordzeniowy chip MediaTeka, każda część systemu, każda aplikacja i praktycznie każda gra działa płynnie, bez przycięć i bez zbędnego zastanawiania.
Na pokładzie znalazło się kilka aplikacji. To takie, które z powodzeniem możemy sami zainstalować ze sklepu Play, jednak są i takie, które producent dodaje od siebie.
To chociażby aplikacja do obsługi aktualizacji OTA (ang. Over The Air), czyli przekazywanych przez sieć i mogących być zainstalowanych przez użytkownika. Oprócz tego oczywiście nie zabrakło menadżera plików, odtwarzacza mediów, latarki czy radia FM.
W kwestii mediów warto wspomnieć o odtwarzaniu filmów. Goclever Insignia 550i wyśmienicie radzi sobie z obsługą klipów nawet o rozdzielczości FullHD. Owszem, nie wszystkie formaty plików są odtwarzane poprawnie. W takim przypadku wystarczy rzecz jasna doposażyć się w stosowny odtwarzacz. Jeśli zechcecie natomiast pooglądać filmy w jakości 4K, to uruchomią się tylko niektóre z nich i dodatku nie będą odtwarzane ze stuprocentową płynnością.
Skoro jesteśmy przy multimediach, nie sposób nie wspomnieć kilku słowami o zdjęciach jakie wykonuje wbudowany aparat cyfrowy. O ile wykonane w oświetleniu dziennym, na zewnątrz, są one do przyjęcia (są jednak rozmyte, o słabej ostrości), to w przypadku fotek robionych w pomieszczeniu jest już gorzej. Jeszcze mniej… wyraźnie jest w oświetleniu sztucznym. I niezbyt pomaga tu lampa czy tryb HDR.
Przyjrzyjmy się jeszcze wydajności układu SoC, która zmierzona została na podstawie wyników osiągniętych w aplikacjach syntetycznych. Oto rezultaty osiągnięte przez Insignię 550i:
Komentarze wydają się być zbędne. Wydajność MTK 8592 jest na tyle wysoka by ulokować testowaną Insignię w górnej grupie stawki. To zresztą widać i czuć w codziennym użytkowaniu, w korzystaniu z aplikacji i gier. Ciężko znaleźć się w sytuacji gdy telefon nam – mówiąc kolokwialnie – „zamuli”. Mnie się takie sytuacje nie przytrafiły przez blisko miesiąc testów.
Goclever Insignia 550i dobrze radzi sobie z zarządzaniem energią. Ogniwo o pojemności 2500 mAh – fakt – musi sobie poradzić z wysokorozdzielczym ekranem i wydajnym procesorem, jednak wychodzi z tego obronną ręką. Jeśli będziecie używać phabletu jako telefonu, z włączonym przesyłem danych/Wi-Fi 24h i synchronizacją Facebooka, bateria przetrwa z powodzeniem dwie doby. Uważam to za świetny wynik. Jeśli będziecie phablet wykorzystywać intensywnie – oglądanie wideo YouTube, granie w gry sieciowe, prowadzenie rozmów przez Facebooka czy Messengera, to z włączonym 24/h Wi-Fi i przesyłem danych telefon wytrzyma około doby. Ciekawa sytuacja miała jednak miejsce, gdy Insignię 550i wykorzystałem do testów Chronosa Eco. Zegarek wymaga włączonego non-stop połączenia Bluetooth. W połączeniu z intensywnym wykorzystaniem (opcja druga wymieniona w tym akapicie) spowodowało to spadek żywotności baterii do zaledwie około 8 godzin.
Podsumowanie
Goclever Insignia 550i to phablet bardzo ciekawy. Nie tylko ze względu na dobrą jakość wykonania i materiałów z jakich został zbudowany. To przede wszystkim świetny ekran, ale i również bardzo wysoka wydajność, dobre głośniki rozmów i mediów, przyzwoita bateria czy dobra cena, biorąc pod uwagę całokształt. To również system aktualizacji OTA, sprawny (dobrze zoptymalizowany) system, w dodatku w dość świeżej wersji i co doceni wielu – bez ingerencji ze strony producenta.
Insignia 550i, choć nie pozbawiona wad – tylko przeciętne aparaty czy nie najwyższych lotów jakość dźwięku na słuchawkach, przy cenie już 777 złotych może okazać się nie lada apetycznym kąskiem dla osoby poszukującej tego typu urządzenia. I dlatego też może otrzymać logo „Rekomendacji” naszego portalu.
Goclever Insignia 550i
Nasza ocena 5/6
+ bardzo wysokiej jakości ekran, (choć nieco mało nasycony barwami);
+ wysoka jakość materiałów i wykonania ogólnie;
+ dobra wydajność układu SoC;
+ cena!
+ dobrej jakości głośnik;
+ generalnie przyzwoicie wydajna bateria;
+ dobre pod względem wykonania…,
– ale słabe pod kątem jakości dźwięku słuchawki w zestawie;
– tylko przeciętne aparat i webkamerka;
– bateria niezbyt wydajna w przypadku częstego korzystania z Bluetooth.
Sprzęt do testów dostarczył: