Samsung Galaxy Tab A 9.7 to kolejny członek rodziny urządzeń mobilnych potentata rodem z Korei Południowej. Gigant nie pozwala nam odetchnąć, wprowadzając do swojego portfolio nowe smartfony i tablety raz za razem. Czy to dobrze jeśli producent bierze udział w gonitwie z samym sobą? Czy może mieć to wpływ na same produkty? Aby się o tym przekonać, zajrzyjcie do niniejszego artykułu.
Przeczytaj koniecznie >> Dell Venue 8 7840 – test i recenzja najcieńszego tabletu na świecie
Słowem wstępu
Serii Galaxy nie trzeba nikomu przedstawiać. Samsung, jako największy w Polsce i jeden z największych w Europie i na świecie producentów mobilnych sukcesywnie wzbogaca tę rodzinę. Jej nowi członkowie pojawiają się z częstotliwością jakiej nie powstydziłaby się fabryka cukierków na wagę. Nie ma co kryć, że południowokoreański gigant nie pozwala nam odpocząć i nacieszyć się kolejnymi produktami. Tym razem to tablet Galaxy Tab A 9.7. Spójrzmy na jego specyfikację:
W oczy bije już na wstępie wpis dotyczący ekranu: „Matryca TN 9,7 cala 1024 x 768 pikseli”. Kiedy pierwszy raz spojrzałem na dane Galaxy Tab A pomyślałem, że to pomyłka. Tablet kosztuje w sklepie około 1300 złotych polskich. W tej cenie matryca TN? W dodatku z rozdzielczością pamiętającą czasy bitwy pod Cedynią? Niewątpliwie przyjrzę się temu elementowi bardzo dokładnie. Na szczęście reszta podzespołów nie wygląda jak sprzed kilkunastu epok. Stosunkowo nowoczesny, 64-bitowy procesor Qualcomm Snapdragon 410 o taktowaniu 1,2 GHz jest wspomagany przez układ graficzny Adreno 306. W sukurs przychodzą im 2 GB pamięci operacyjnej oraz 16 GB pamięci masowej. Obie wartości powoli stają się standardem dla urządzeń mobilnych. Pozostałą część specyfikacji uzupełniają moduły łączności bezprzewodowej – w tym dwuzakresowe Wi-Fi w standardzie n, GPS z GLONASS i Beidou oraz – i to bardzo ważne – modem 4G/LTE, a także dwa aparaty i stosunkowo dużej pojemności (6000 mAh) ogniwo zasilające.
Tablet – budowa, materiały
Od pewnego czasu Samsung (również i inni producenci) stosują ekologiczne kartoniki z materiału pochodzącego z obróbki wtórnej. Nie są one kolorowe, nie zawierają zbyt wielu informacji nie są po prostu ciekawe. Również wyposażenie dostarczane z tabletem stało się pewnego rodzaju standardem – przewód microUSB oraz ładowarka sieciowa. I to wszystko. Tradycyjnie dla Samsunga wykonane z białych tworzyw, które jak to zwykle bywa w przypadku tego producenta, niekoniecznie korespondują z kolorystyką samego urządzenia.
Jeśli liczyliście na to, że tym razem będzie to tablet odróżniający się od tego, co zwykle serwuje nam Samsung, to muszę Was zawieść. Stety czy niestety, Galaxy Tab A 9.7 w swojej stylistyce nie odbiega od urządzeń mobilnych giganta. Zwłaszcza tych ostatnich. Szara i nieaktywna ramka okalająca ekran (o szerokości około 2 cm), na krawędziach została zaopatrzona w srebrną listwę ozdobną.
Galaxy Tab A 9.7 jest tabletem dedykowanym do pracy w pozycji portretowej, zatem na krótszych krawędziach panelu frontowego dzieje się najwięcej. U góry, oprócz srebrnego logo producenta, odnajdziemy oczko kamerki rozmów wideo a także czujnik oświetlenia. Dobrze, że Samsung pomyślał o wyposażeniu tabletu w ten ostatni. Co do kamerki, to choć dobrze radzi sobie ona z oświetleniem, prawidłowo prezentując obiekty nawet przy gwałtownych zmianach oświetlenia, to jednak obraz przez nią przechwytywany cechuje się sporą ziarnistością i niesamowicie laguje. Jeśli chcecie z kamerki korzystać w ruchu – zdecydowanie odradzam.
Dół to – a jakże – przyciski dotykowe powrotu i menu podręcznego oraz umiejscowiony pomiędzy nimi klawisz fizyczny ekranu startowego. Co do jakości ich pracy nie mam żadnych zastrzeżeń, jednak na minus odnotuję brak podświetlenia. W nocy, z względów oczywistych, ciężko jest w nie trafić.
Jeden z akapitów należy się ekranowi. Zrazu większość może się przestraszyć, widząc opis matrycy „TN”, który dodatkowo okraszony jest niską, w zasadzie niespotykaną już w dzisiejszych urządzeniach rozdzielczością. Zacznijmy od dotyku. Ten działa perfekcyjnie. Delikatne dotknięcie wystarczy żeby aktywować jakąkolwiek interakcję. Niewiele można również zarzucić jasności, a zwłaszcza jej wartości maksymalnej. Z powodzeniem, bez najmniejszych problemów odczytamy zawartość ekranu nawet przy dużym nasłonecznieniu. Teraz te złe cechy. Kąty patrzenia, choć w zasadzie można powiedzieć ze są pełne, to jednak przy nawet niewielkim odchyleniu następuje degradacja kolorów i pojawienie się mlecznej, niewielkiej mgiełki. Nie jest to może bardzo widoczne i nie powoduje przekłamania barw, niemniej wymaga odnotowania. Kolory reprodukowane przez matrycę Galaxy Tab z pewnością nie nazwiemy ładnymi. Nieco wyblakłe, jak cały ekran pokryte mgiełką, na pewno nie sprawią, że zachwycicie się obrazami tak, jak choćby miało to miejsce w Galaxy Tab S. Oczywiście do tego należy dodać bardzo niską rozdzielczość. 1024 x 768 pikseli to gęstość na poziomie 142 PPI. Cóż. Kilkukrotnie więcej oferują dzisiaj smartfony. Nawet te budżetowe.
Warto przy tym wspomnieć, że testowany model nie został wyposażony w digitizer umożliwiający współpracy z firmowym rysikiem S-Pen. To istotne dla osób, które chciałyby w to właśnie akcesorium doposażyć swojego Galaxy Tab A. To nie zadziała. Pozostaje zakup stylusa firmy trzeciej, który współpracuje z każdym rodzajem matrycy.
Panel tylny, czy raczej jego powłoka, ma kolor satyny i jest delikatnie chropowata. Choć w dotyku zbliżona nieco do tej z Galaxy Tab S, została pozbawiona perforacji i jakościowo wypada słabiej. Niemniej wciąż to materiał dobrej jakości. Warto jednak dodać, że pod kątem spasowania elementów Galaxy Tab A wypada słabiej od bardziej zaawansowanego Tab S.
Przy górnej krawędzi panelu tylnego umiejscowiono obiektyw aparatu głównego. Okolono go srebrną ramką. Całość wystaje ponad obrys korpusu, identycznie jak w Tab S.
W panelu tylnym odnajdziemy zaślepione zatrzaski, które umożliwią podłączenie dedykowanego etui, choćby takiego, jakie zalazło się w zestawie z Galaxy Tab S.
Jak to zwykle bywa w tabletach, na krawędziach zlokalizowano porty. Na dole zatem umieszczono gniazda microUSB i jack. Jeśli co do tego pierwszego nie mam uwag, to umiejscowienie portu słuchawek jest nieprzemyślane. Pozostaje nam jedynie odwrócić tablet „do góry nogami” po to, aby nie spowodować złamania styku słuchawek gdy przypadkowo oprzeć tablet na przykład na kolanach.
Przy narożnika z kolei umieszczono głośniki. Zakryte je metalowa siateczką, a jakość generowanego przez nie dźwięku jest co najwyżej przeciętna. Nieczysty, plastikowy i spłaszczony, a w dodatku choć stosunkowo głośny, to cechujący się brzydkimi zniekształceniami przy wyższym poziomie głośności, objawiającymi się charczeniem (od poziomu około 80%).
Na prawym boku zlokalizowane zostały mikrofon rozmów wideo oraz przyciski sterujące głośności i zasilaniem Galaxy Tab A. Co do ich działania nie mam zastrzeżeń. Mają wyraźny skok, zostały osadzone stabilnie i w taki sposób, aby być wyraźnie wyczuwalne pod palcami.
Na tej samej krawędzi, bliżej drugiego narożnika, odnajdziemy dwa sloty kart: microUSB oraz microSIM. W kwestii tego ostatniego warto dodać, że tablet wyposażono w modem 4G/LTE. Obydwa gniazda zaopatrzono w klapki zamocowane na gumowych uchwytach.
System, interfejs, wydajność, multimedia
Samsung Galaxy Tab A 9.7 pracuje pod kontrolą systemu Andriod 5.0.2. Wzbogacono go zmodernizowaną nakładką TouWiz. Czy jednak tylko zmodernizowaną? Już na pierwszy rzut oka, oczywiście pomijając niedokładności związane z niską rozdzielczością, nakładka sprawia wrażenie niezbyt… wyraźnej. Wiąże się z tym jednak niewątpliwa zaleta: po raz pierwszy chyba odkąd testuję smartfony i tablety Samsunga, interfejs nie laguje. Pomimo zastosowanych w funkcjach animacjach, nie widać, aby nakładka przycinała się, czy w którymkolwiek momencie trzeba było czekać na uruchomienie jakiejkolwiek funkcji.
Już tradycyjnie dla urządzeń Samsunga, do dyspozycji otrzymujemy ekran początkowy wraz z ekranem „briefing”, zawierającym informacje przekazywane przez Flipboard. Niestety nie sposób skonfigurować jako źródło podawanych informacji własny portal, to raz. Dwa, nie można tego pulpitu zlikwidować. Boleję nad tym tym bardziej, że z autopsji wiem, iż wraz ze wzrostem liczby pulpitów, rośnie zapotrzebowanie na energię urządzenia. Dlatego cały czas korzystam tylko z jednego ekranu początkowego.
Rzecz jasna wraz z zmianą numerka systemu, nie zmienił się sposób obsługi systemu. Wciąż to ten sam Android, z pulpitami i możliwością ich edycji, a także możliwością zmiany tapet, dodawania widżetów na pulpit, etc.
W Galaxy Tab A odnajdziemy znany doskonale pasek powiadomień, zawierający dodatki typu „S Szukacz” czy „Szybkie połączenia”. Efektem zastosowania czujnika oświetlenia jest dostępny w pasku ustawień stosowny suwak z możliwością wyboru automatycznego poziomu jasności.
Nic szczególnie odkrywczego nie znajdziemy również w pasku ostatnio otartych aplikacji, menu czy ustawieniach. Widoczny natomiast bardzo wyraźnie jest zabieg uproszczenia i spłaszczenia grafiki interfejsu użytkownika.
Jak przystało na urządzenie wyposażone w modem 4G/LTE, nie mogło zabraknąć aplikacji wykorzystujących ten podzespół. Mowa rzecz jasna o aplikacji wiadomości SMS i dialerze. Podobnie jak pozostałe programy, czy raczej ich interfejsy, są one czytelne, przejrzyste, a ich obsługa nie nastręcza problemów. Na plus zasługuje klawiatura ekranowa, w której Samsung przewidział dodatkowy pasek, z wprawdzie węższymi, ale jednak, klawiszami numerycznymi. To plus, który umożliwia pisanie tekstów zawierających litery i cyfry bez konieczności przełączania się pomiędzy trybami klawiatury.
Zestaw aplikacji jakie są dostarczane wraz z tabletem nie różni się od tego, co daje sam OS od Google. Z jedną, jedyną różnicą. „Z pudełka” otrzymujemy preinstalowany, podstawowy pakiet biurowy Microsoft Office. W jego skład wchodzą Word, PowerPoint, Excel, OneNote i Outlook. Czyli zestaw w zupełności wystarczający około 80 procentom użytkowników. Jednakowoż nie wszystko jest jak być powinno. Może inaczej. Dotychczas pojawiające się informacje zapewniały przyszłych właścicieli tabletów Galaxy Tab A, że na pokładzie odnajdą pakiet Microsoft Office 365. Niestety. Pakiet jaki odnajdziemy w rzeczywistości w Galaxy Tab A 9.7 to po prostu preinstalowane aplikacje, udostępnione przez Microsoft.
W kwestii działania ani systemowi, ani nakładce, ani też aplikacjom nie można nic zarzucić. Wszystko działa płynnie, bez zbędnych opóźnień. Niewątpliwy udział w tym ma w 2 GB pamięci operacyjnej, które z pewnością nie pozwoli się przytkać systemowi. Żeby w pełni zweryfikować wydajność procesora i układu graficznego, w jaki wyposażono tablet, poddałem je testom w aplikacjach syntetycznych oraz sprawdzeniu w „boju” czyli w grach, tych mniej i tych bardziej wymagających. Na początek rezultaty uzyskane przez Snapdragona 410 i Adreno 306 w benchmarkach:
Wyniki pod kątem mocy obliczeniowej są przeciętne, w okolicach środka stawki. Nie ma się czemu dziwić. Qualcomm Snapdragon 410, pomimo swojej 64-bitowej architektury, to procesor zaprojektowany z nastawieniem bardziej na energooszczędność, aniżeli na wydajność. Stąd tak stosunkowo niskie rezultaty. Oczywiście wciąż zapewnia moc obliczeniową, która powoduje, że w codziennym użytkowaniu nie zauważycie spadków szybkości działania tabletu. Będzie to można zauważyć natomiast w grach, zwłaszcza tych bardziej wymagających. Heartstone czy Real Racing nie będą działać całkiem płynnie. Nawet pomimo bardzo niskiej rozdzielczości ekranu.
Oczywiście, biorąc pod uwagę nowoczesny procesor, któremu nie straszne materiały wideo wszelakiej maści i wielkości, urządzenie bezproblemowo radzi sobie z wideo w jakości Full HD. Materiałów 4K niestety nie obejrzymy na Galaxy Tab A 9.7.
Jakiej jakości zdjęcia wykonuje wbudowany aparat, możecie przekonać się oglądając poniższe próbki:
Matryca i układ optyczny mają wyraźne problemy z przejściami tonalnymi. W przypadku gwałtownej zmiany oświetlenia obydwa elementy zdają się wariować nie odwzorowując poprawnie kadru. Przy zbliżeniach, gdzie oświetlenie ma znaczenie dla mniejszej powierzchni jest już lepiej. Nieco gorzej aparat wypada w przypadku wykonywania zdjęć przy sztucznym oświetleniu. Ogólnie – aparat bardzo, bardzo przeciętnie.
Kilka słów o baterii, która w tym tablecie jest najlepszym elementem. W przypadku ustawienia automatycznej jasności, przy włączonym przesyle danych (sieć 4G, 3G, HSDPA), z muzyką w tle, przetrwanie 8 godzin szperania w Internecie nie jest wyzwaniem. Po całodziennym wyjeździe z takimi parametrami, na „liczniku” zostało 46% baterii. Świetny wynik. Przy graniu wynik ten oczywiście ulegnie zmniejszeniu, natomiast wynik 5-6 godzin katowania tabletu bez przerwy w Heartstone to norma.
Nie mam zastrzeżeń do działań modułów Wi-Fi i GPS. Funkcjonują one bez zastrzeżeń. Nie podoba mi się natomiast działanie modemu LTE. Często, rzekłbym nawet zbyt często, następowały przerwy w „dostawie” sygnału sieci. Pomimo właściwych wskazań zasięgu i przesyłu danych strony www pozostawały niedostępne. Owszem, mogło to być związane z zasięgiem poszczególnych pasm. Niemniej nawet jeśli nie można było złapać zasięgu LTE, pozostawało 3G i wówczas urządzenie powinno działać poprawnie utrzymując dostęp do Internetu. Tak niestety nie było.
Podsumowanie
Samsung Galaxy Tab A 9.7 to urządzenie, które nie do końca wiadomo w jaki segment ma trafić. Dobra jakość wykonania, procesor i pozostałe parametry wskazują na półkę średnią. Bateria i jakość działania systemu Android 5.0.1), bardzo wydajna bateria, aż w końcu (choć nie do końca poprawnie działający) modem 4G/LTE plus dołączony pakiet Office, każą klasyfikować je w półce średniej wyższej. Ekran, a zwłaszcza jego rozdzielczość nakazują zakwalifikować testowanego Galaxy Tab A do półki niskiej (albo jeszcze niżej). Kompletnie jednak nie wiem na co ma wskazywać cena. Testowana wersja, wyposażona w modem 4G/LTE kosztuje nie mniej niż 1.300 PLN. W tej cenie, można przebierać wśród tabletów z lepszymi parametrami, a przede wszystkim ekranami, jak nie przymierzając – w ulęgałkach. Obawiam się, że cena jaką ustalił dla swojego produktu Samsung może być strzałem kontrolnym w kolano. Wystarczy jedno spojrzenie na parametry ekranu i karteczkę z ceną.
Samsung Galaxy Tab A 9.7
Nasza ocena: 4/6
+ dobra jakość materiałów i wykonania;
+ Android 5.0.1;
+ lekka, pozbawiona freezów i lagów nakładka;
+ wydajność pozwalająca na większość codziennych zastosowań;
+ pakiet Microsoft Office na pokładzie;
+ wydajna bateria;
– co najwyżej przeciętny ekran – głównie za sprawą rozdzielczości;
– problematyczny modem 4G/LTE;
– brak podświetlenia przycisków;
– głośniki reprodukujące dźwięk niskiej jakości;
– cena, cena i jeszcze raz cena!
sprzęt do testów dostarczył: