Sony Xperia X – test i recenzja

Sony Xperia X trafiła do sprzedaży w Polsce kilka tygodni temu i smartfon zawitał w naszym labie. Jak sprawuje się nowy telefon Sony i czego można się po nim spodziewać? Odpowiedź na to pytanie, jak i wiele innych znajdziecie w naszej recenzji.

Co prawda zmiany wyglądu smartfonów nastąpiły już wcześniej, w zasadzie wraz z pojawieniem się modeli Z4 i Z5, kiedy to Sony zerwało z dotychczasowym designem, kojarzącym się nieodmiennie z dwiema taflami szkła i łączącą je ramką. Xperia X to seria, która w moim odczuciu bardziej przypomina smartfony ze znanym skądinąd logo nadgryzionego „jabłka”, aniżeli z rasowym urządzeniem Sony. Czy to dobrze? Zdania naukowców są podzielone i choć mógłby to być pretekst do burzliwej dyskusji, kwestie wyglądu i podobania się lub nie, są kwestią gustu. A o tym się nie dyskutuje. Przejdźmy więc do bohatera niniejszego artykułu. Na początek dane techniczne. Oto ich zestawienie:

Warto tu wspomnieć, że cena telefonu wynosi nieco ponad 2,5 tysiąca złotych. Co za to dostajemy? 5-calowy ekran o rozdzielczości Full HD, z zaimplementowanymi technologiami Sony – X-Reality i Triluminos. Smartfon jest „napędzany” sześciordzeniowym układem Qualcomm Snapdragon 650, o taktowaniu 1,8 GHz. Przypomnijmy tylko, że procesor ten to połączenie dwóch rdzeni Cortex-A72 1,8 GHz i czterech Cortex-A53, taktowanych zegarem 1,2 GHz. Chip jest tu wspomagany przez dedykowany układ graficzny Adreno 510. W sukurs procesorom przychodzą 32 GB pamięci masowej (około 20 GB pozostaje do dyspozycji użytkownika) oraz 3 GB pamięci operacyjnej. Miłym dodatkiem jest pojawienie się slotu na karty microSD, z obsługą nośników o pojemności do 200 GB.

Pozostałą część specyfikacji uzupełniają moduły łączności bezprzewodowej, wśród których warto wspomnieć o NFC i Wi-Fi w standardzie ac, oraz aparaty. Te ostatnie elementy mogą pochwalić się matrycami o rozdzielczościach raczej niespotykanych w smartfonach: 13 i 23 Mpix. W testach sprawdzę, czy przekłada się to na jakość wykonywanych fotografii.

Całość, zamknięta w aluminiowej obudowie o wymiarach 143 x 69 x 7,9 mm i wadze 153 gramów, jest zasilana baterią o pojemności 2620 mAh.

Sony Xperia X – zestaw, budowa, jakość materiałów i wykonania

Dość niepozorne pudełko, które nabiera nieco kolorytu dzięki wewnętrznej części opakowania, którą pomalowano w kolorach spójnych z kompozycjami tematycznymi systemu, zawiera niewiele elementów. To oprócz dokumentacji, zasilacz sieciowy do ładowania ogniwa zasilającego smartfon, przewód microUSB oraz zestaw słuchawkowy stereo. Nie owijając nazbyt w bawełnę napiszę, że choć do jakości wykonania nie można mieć zastrzeżeń, to do jakości generowanego dźwięku, już i owszem. Krótko mówiąc – nie urywają pewnej części ciała. Tej, w której plecy tracą swoją szlachetną nazwę.

Front Xperii X, z jednej strony ciężko nazwać czymś odkrywczym, z drugiej zaś strony nie jest tak, jak „zwykle”. Wąskie ramki boczne mają szerokość około 2 – 3 mm i jest to rzeczywista szerokość, bo wraz z ich linią rozpoczyna się panel ekranu. Symetryczne: górna i dolna, co rzuca się w oczy, nie zawierają przycisków fizycznych, charakterystycznych dla urządzeń z Androidem.

Ekran, przypomnę, to matryca IPS zaopatrzona w technologie Sony: X-Reality i Triluminos, o przekątnej 5 cali i rozdzielczości 1080 x 1920 pikseli. Daje to zagęszczenie na poziomie 441 pikseli. Ta wartość nie pozwoli nawet malkontentom na znalezienie punktu zaczepienia. Dotyk, a w jego ramach myślę o przyciskach programowych, zlokalizowanych na dole ekranu, jest perfekcyjny i umożliwia rozróżnienie 10 punktów. Obraz jest wyraźny, barwy nasycone i zbliżone do naturalnych, kontrast odpowiedni. Nie mam również zastrzeżeń do poziomu jasności. Jego wartość minimalna nie będzie zbytnio irytująca w ciemnym pomieszczeniu, a z drugiej strony pozwoli na prawie w pełni komfortowe odczytywanie zawartości wyświetlacza nawet przy dużym nasłonecznieniu. Ekran to nie tylko największa zaleta Xperii X, ale i element sprawiający, że smartfona można plasować wśród urządzeń z najlepszymi ekranami na rynku.

Warto tu wspomnieć, że matrycę pokryto szkłem 2,5D, czyli zaokrąglonym na krawędziach. Sony nie chwali się czy Xperia X otrzymała warstwę ochronną, i choć w sieci można znaleźć informacje o pojawianiu się rys na powierzchni panelu, to w moim egzemplarzu, po blisko dwóch tygodniach testów, ekran pozostał nietknięty.

Na górze zlokalizowano szczelinę głośnika rozmów (i nie tylko). Tuż pod nim wciśnięto, chyba nieco na siłę (takie mam wrażenie), logo producenta. Co do jakości dźwięku w trakcie połączeń głosowych, nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Czysto i wyraźnie.

Po bokach przetwornika umieszczono czujniki (zbliżeniowy i natężenia oświetlenia) oraz kamerkę rozmów wideo. Pomimo zastosowania wysoko-rozdzielczej matrycy, nie można o niej napisać, że jest świetna. Jest dobra, może bardzo dobra, ale ma sporo mankamentów. Potrafi grymasić w zmiennych dynamicznie warunkach oświetleniowych. Poza tym zdjęcia nią wykonane wystarczają na potrzeby smartfonowe, natomiast po przeniesieniu do komputera, na większym ekranie, wychodzą na jaw niedoskonałości – problemy z ostrością, odwzorowaniem barw.

Dól panelu frontowego to – jak wspomniałem – brak fizycznych przycisków, ale w ich miejsce pojawił się kolejny głośnik multimediów. Dla mnie, i pewnie nie tylko, umiejscowienie głośników mediów na froncie to zdecydowanie pomysł godny pochwały. Dzięki temu wyraźnie słychać każde powiadomienie i nie ma ryzyka jego stłumienia, gdy głośnik (jak to zwykle ma miejsce) umiejscowiony jest na „pleckach”.

Przy tej okazji kilka uwag. Po pierwsze, rozumiem względy wyglądu i poczucia symetrii, ale szczelina o wielkości 1 x 15 mm na dolnej, tak dużej ramce, to jak dla mnie marnotrawstwo przestrzeni. Po drugie, i chyba najważniejsze, a tyczy się to zespołu głośniczków (dolnego i górnego), że niestety nie porywają jakością emitowanego dźwięku. Jest on nazbyt plastikowy, jakby nieco przysłonięty, pozbawiony basu i sopranu. Nazwałbym go nawet plastikowym. Nieco. Na plus jedynie można zaliczyć bardzo wyraźne odseparowanie kanałów – głośniki prezentują w tej kwestii prawdziwy efekt stereo.

Panel tylny smartfona Xperii X to lity kawałek aluminium. Zaokrąglone krawędzie sprawiają, że telefon świetnie wpasowuje się w dłoń i korzystanie z niego jest przyjemne. Jako niewielką wadę mogę wytknąć materiał, z jakiego wykonano panel tylny, a raczej strukturę jego powierzchni. Pomimo chropowatości, skądinąd tak bardzo modnej ostatnimi czasy wśród producentów smartfonów, obudowa jest stosunkowo śliska i nieuważne obchodzenie się z urządzeniem może w skrajnych przypadkach doprowadzić do wyślizgnięcia się go z dłoni.

Oprócz ulokowanego centralnie logo serii Xperia, w lewym narożniku umieszczono obiekty aparatu głównego i diodę LED, pełniącą funkcję lampy błyskowej. Choć optyka wystaje nieco poza obrys korpusu, to nie ma obawy o jej oraz ponieważ została ona okolona metalową ramką.

Sony Xperia X nie zszokuje ani pozytywnie, ani negatywnie pod względem asortymentu interfejsów w niej zastosowanych. Na dolnej krawędzi, obok mikrofonu połączeń głosowych, ukrytego w otworze, odnajdujemy więc złącze USB 2.0 z obsługą trybu OTG. Szkoda, że w tej cenie urządzenia, producent nie pokusił się o zastosowanie USB 3.0. Co więcej, szkoda, że nie wyposażono smartfona w port USB typu C.

Na górze smartfona ulokowano drugi mikrofon, tym razem przechwytujący dźwięk w trakcie rozmów wideo, a także gniazdo słuchawkowe typu jack 3,5 mm. Warto tu wspomnieć, że jeśli zaopatrzycie się w dobre słuchawki, Xperia X może cieszyć uszy dobrą jakością dźwięku, właśnie za pośrednictwem wspomnianego gniazda.

Na prawej krawędzi, od dołu, na pierwszym miejscu znajdujemy fizyczny przycisk aparatu. Pierwsze, długie naciśnięcie uruchamia aplikację, kolejne powodują przechwycenie obrazu. Działa on nawet wówczas, gdy smartfon jest uśpiony. Ten przycisk to cecha charakterystyczna urządzeń ze stajni Sony, ceniony przez wielu użytkowników.

Tuż nad nim, w mojej opinii, największa pomyłka w Xperia X. Przycisk regulacji głośności. Ulokowanie go w tym miejscu sprawia, że korzystanie z niego jest nieergonomiczne i po prostu niewygodne. Ech…

W okolicy środka wysokości odnajdziemy przycisk zasilania/wybudzania urządzenia. To jednak nie wszystko. jego powierzchnia to jednocześnie czytnik linii papilarnych. To ciekawa odmiana od czujników tego typu, zwykle umieszczanych z tyłu lub pod ekranem. Jakość działania czujnika z powodzeniem można uznać za bliską ideału. I to nie ze względu na zdarzające się błędy odczytu, bo tych jest jak na lekarstwo. Przycisk jest wklęsły i zagłębiony w obudowie. w dodatku jego skok jest ledwie wyczuwalny. Niestety, choć może taki był zamysł, aby nie generować przypadkowych wybudzeń, żeby odblokować urządzenie, nie wystarczy przycisnąć palec. Najpierw należy wcisnąć klawisz (wybudzić smartfona), dopiero wówczas zadziała czytnik, odblokowując urządzenie.

Lewa krawędź to miejsce, gdzie ulokowano gniazdo z tacką karty SIM i microSD. Oczywiście nie sposób się pomylić, bo tacka, czy raczej miejsca na nośniki, odpowiednio wyprofilowano. Ramkę wykonano z cienkiego kawałka plastiku, więc polecam ostrożność w trakcie jej wsuwania do gniazda – wydaje się być mało odporna na uszkodzenia fizyczne. Plusem natomiast jest dla mnie sposób montażu. Przywodzi mi to smartfony HTC, gdzie nie ma potrzeby korzystania z kluczyka do wysuwania tacki. Jest zaślepka, a pod nią gniazdo. Tu zaślepkę połączono z klapką, przy czym ta ostatnia jest zamocowana na tacce na miniaturowych zawiasach. Każdy kto miał do czynienia z mechaniką wie, że to lepsze połączenie niż spojenie takich elementów na „sztywno”. Lepsze dla żywotności i podatności na ewentualne uszkodzenia i sprawia, że Sony Xperia X może w tej kwestii służyć za wzór godny naśladowania.

Sony Xperia X – system, aplikacje, multimedia, wydajność

Sony Xperia X to smartfon pracujący pod kontrolą świeżutkiej wersji Androida, oznaczonej numerkiem 6.0.1, z nakładką producenta, która pod względem wyglądu interfejsu nieznacznie modyfikuje to, co niesie ze sobą Android Marshmallow. Jedno trzeba przyznać – system działa niesamowicie świeżo, jest bardzo responsywny i nie sposób oprzeć się wrażeniu, że jest bardzo lekki.

Modyfikacja systemu, czy raczej jego interfejsu, objęła przede wszystkim wygląd ikon i możliwości dostosowania wyglądu – kompozycje tematyczne, widżety, tapety.

Sony od lat słynie z wzorowych aplikacji do odtwarzania muzyki, filmów czy zdjęć. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Oprócz popisowych aplikacji, na pokładzie znajdziemy programy doskonale znane fanom serii, wśród których warto wymienić TrackID, Movie Creator, szkicownik, What’s New, Wiadomości, Lifelog, Lounge. Dobra wiadomość jest taka, że większość z nich można odinstalować. Z aplikacji firm zewnętrznych wspomnieć natomiast o Spotify czy AVG.

Istotną rolę odgrywać ma aparat fotograficzny, znajdujący się na pokładzie urządzenia. Aparat to również aplikacja nim sterująca, a ta – trzeba przyznać – jest rozbudowana. Oprócz możliwości wyboru trybów manualnego i automatycznego, do dyspozycji otrzymujemy paletę ustawień, nie tylko samej aplikacji, ale i elementów mających wpływ na wykonywanie zdjęć – ISO, balans bieli, etc.

Warto tu dodać, że to jedna z najsprawniejszych aplikacji obsługujących aparat, z jakimi się zetknąłem. W połączeniu z wspomnianym kilka akapitów wcześniej przyciskiem dedykowanym, może stanowić wymarzone narzędzie dla mobilnego fotografa.

Skoro dywagujemy na temat aspektów programowych, warto przyjrzeć się, jaki jest efekt finalny – zdjęcia wykonane smartfonem Sony Xperia X. Te, wyglądają tak:

Po raz kolejny w zetknięciu z aparatem, musi wybrzmieć słowo niestety. Fotografie wykonane aparatem głównym wyglądają świetnie, pod jednym warunkiem: są wyświetlane na ekranie smartfona. Wystarczy bowiem przenieść je do komputera PC i przyjrzeć się im na dużym ekranie, żeby zauważyć to, czego nie da się nie zauważyć. Aparat niezbyt dobrze radzi sobie z przejściami tonalnymi, zdjęcia noszą ślady zaziarnienia, które przy korzystaniu z powiększenia w trakcie wykonywania zdjęć, skutkuje obrazem zbliżonym w konstrukcji do obrazu namalowanego plakatówką na piasku. Brak stabilizacji obrazu skutkuje również brakiem ostrości konturów. Sytuacji nie poprawia tryb HDR, który dodatkowo powoduje, że aparat gubi kolory. Za aparat – spory minus.

Snapdragon 650, który jest sercem smartfona Xperia X, to układ wydajny. Nie są dla niego wyzwaniem nawet wymagające gry, a tym bardziej aplikacje. Potwierdzają to rzecz jasna wyniki osiągnięte w aplikacjach testujących:

Sony Xperia X – bateria, łączność, ogólne wrażenia z użytkowania

Czego nie można odmówić smartfonowi Xperia X, to przyjemności płynącej z korzystania. Pomimo dość dużej śliskości korpusu, o telefonie zapomina się, kiedy trzyma się go w ręku. A to dobrze świadczy o jego walorach ergonomicznych. I tylko ten nieszczęsny klawisz regulacji głośności…

Nie można nic zarzucić modułom łączności bezprzewodowej. Wszystkie, jak jeden mąż, działają w taki sposób, że nie ma mowy o zerwanych połączeniach, brakach zasięgu, etc.

Bateria, która zasila smartfona Sony, ma pojemność 2620 mAh. To niewiele, zwłaszcza jeśli porównamy to do baterii stosowanych w urządzeniach innych producentów. I to niewiele przekłada się na niewiele w rzeczywistości. Przy umiarkowanym użytkowaniu (włączone Wi-Fi, jasność automatyczna z poziomem minimalnym ustawionym w okolicach 50%, rozmowy, SMS, trochę przeglądania internetu), Xperia X nie przetrwa dłużej niż 1,5 dnia. Jeśli wykorzystujecie telefon bardzo intensywnie, 9 – 10 godzin to maksimum, jakie telefon jest w stanie przeżyć na jednym naładowaniu. In plus przy tym wszystkim jest obecność funkcji szybkiego ładowania, która sprawia, że ogniwo zapełnimy do pełna w niespełna półtorej godziny.

Sony Xperia X – podsumowanie

Sony Xperia X to jeden z członów nowej rodziny urządzeń Xperia X. Właściwie nie nowej, a starej, tyle tylko, że zmienionym oznaczeniem. Choć trzeba przyznać, że zmiana nazewnictwa nie wpłynęła znacząco na trendy, za którymi podąża potentat.

Cóż można powiedzieć o testowanym urządzeniu? Sony Xperia X to bardzo dobry smartfon, z pewnymi mankamentami. W zależności od potrzeb i celów, w jakich wykorzystujecie smartfony, doskwierać Wam mogą aparaty: główny i rozmów wideo, które nie są tak dobrymi, jakich można by spodziewać się w urządzeniu tej klasy. Bateria, która plasuje się gdzieś w okolicach średniej czy przycisk głośności w miejscu, w którym nikt nie chciałby go widzieć, to w zasadzie najpoważniejsze wady Xperii X. Poza nimi, o telefonie można wypowiadać się w zasadzie w samych superlatywach. Jest tylko jedno ale…

Tym „ale” jest sugerowana cena. Sony Xperia X kosztuje bowiem około 2500 PLN. To bardzo wysoka cena, zwłaszcza, że Xperia X nie jest urządzeniem flagowym. Nie szukając daleko – Xiaomi Redmi Note 3 Pro, oferujący i jakość, i parametry, i wydajność oraz funkcjonalność porównywalną do smartfona Sony – można kupić w cenie stanowiącej 1/4 ceny Xperii X. Pytanie więc, jak dużo czasu zajmie, zanim rynek, a raczej konsumenci, zweryfikują poglądy Sony na taki koszt nabycia testowanego telefonu. Wydaje mi się, że niewiele…

Nasza ocena: 4,5/6

+ wzorowa jakość materiałów i wykonania,
+ świetny wyświetlacz,
+ wysoka wydajność układu SoC i GPU, a także wbudowanych chipów pamięci,
+ pełen przegląd modułów łączności bezprzewodowej
+ świetnie działający czytnik linii papilarnych,
+ dobra jakość dźwięku (na gnieździe słuchawkowym),
+ praktyczny sposób montażu tacki kart: SIM i pamięci,

– bateria i aparaty poniżej oczekiwań,
– nie najwyższych lotów głośniki multimediów,
– umiejscowienie przycisku sterowania głośnością,
– brak portu USB typu C lub microUSB 3.0,
– cena!

Sprzęt do testów dostarczył:

Maciej Rosiński: Jestem miłośnikiem gadżetów i nowoczesnych technologii, fanem Xiaomi i MIUI. Lubię język polski i choć nie jestem absolwentem dziennikarstwa, staram się poprawnie wysławiać i pisać po polsku, a piętnować wszelkie przejawy niepoprawności językowej. Od kilkunastu lat udzielam się w dziennikarstwie, od kilku, jako "naczelny recenzent" ;) portalu Tablety.pl.
Powiązane wpisy
Disqus Comments Loading...

W serwisie wykorzystywane są pliki cookies. Stosujemy je w celach zapewnienia maksymalnej wygody użytkownika oraz do zbierania informacji statystycznych. Jeżeli nie wyrażasz zgody - zmień ustawienia swojej przeglądarki.