Lenovo Moto G5 to następca bardzo popularnego w kraju Moto G3. Smartfon jest już dostępny w polskiej sprzedaży i możecie go m.in. nabyć w naszym sklepie. Lenovo Moto G5 kosztuje 899 złotych, ale czy w tej półce cenowej rzeczywiście jest dobrą propozycją? O tym przekonacie się po lekturze naszego testu i recenzji.
Lenovo Moto G5 – opakowanie, materiały, budowa, ekran
Niepozorne, niewielkie, pomalowane na zielony kolor opakowanie, zawiera instrukcje, ładowarkę sieciową i przewód microUSB. Tym samym należy zaznaczyć, że producent usłyszał wołanie użytkowników i nie powielił błędu związanego z Moto Z, gdzie do zestawu dołączono zasilacz z podłączonym na stałe przewodem, uniemożliwiając tym samym użytkownikom podłączenie telefonu do komputera. Oczywiście to trochę przesadzone, bo tego typu kable można zakupić już za kilka złotych, jednak taki przewód bezwzględnie powinien być dostarczany z telefonem. Zanim przyjrzymy się „Motce”, spójrzmy na jej specyfikację:
Lenovo Moto G5 ma ekran o wielkości 5 cali i rozdzielczości 1080 x 1920 pikseli. Tym razem, w odróżnieniu do Moto Z Play, miast matrycy AMOLED, zastosowano wyświetlacz typu IPS. Sercem smartfona jest ośmiordzeniowy układ Qualcomm Snapdragon 430 z zegarem 1,4 GHz i układem graficznym Adreno 505. Do dyspozycji mamy ponadto 3 GB pamięci operacyjnej (LPDDR3) oraz 16 GB pamięci masowej, z możliwością jej poszerzenia o kolejne 128 GB za pomocą karty microSD. Testowany egzemplarz okazał się być modelem dual SIM, z obsługą dwóch kart formatu nanoSIM (dual standby).
Lenovo Moto G5 otrzymał również dwa aparaty: 5-megapikselową webkamerkę i aparat główny z matrycą 13 Mpix. Za zasilanie smartfona odpowiada ogniwo litowo – polimerowe o pojemności 2800 mAh. Jest też funkcja szybkiego ładowania.
Panel frontowy urządzenia to w większości wyświetlacz, jak przystało na urządzenie z ekranem dotykowym. Jego wielkość – 5 cali – nieco odstaje od coraz popularnych formatów 5,15 czy 5,2 cala. Pomimo faktu przynależności do segmentu urządzeń budżetowych, rażą w oczy niezagospodarowane przestrzenie wokół ekranu. Ramki na dłuższych bokach można by zwęzić. Również górną i dolną można zmniejszyć na tyle, aby zmieścić wszystkie obecne elementy, a spowodować zmniejszenie gabarytów smartfona. Na całe szczęście Lenovo Moto G5 ma zaokrąglone narożniki oraz krawędzie panelu frontowego i tylnego, dzięki czemu urządzenie wygodnie leży w dłoni.
Panel frontowy okolono ozdobną ramką, która dodatkowo wystaje nieco ponad powierzchnię szkła, którym – warto wspomnieć – jest Corning Gorilla Glass 3. generacji. Ramka ta, to dodatkowa ochrona, choćby w przypadku odkładania smartfona ekranem do dołu.
Górna część frontu Lenovo Moto G5 to czujnik zbliżeniowy, jasności otoczenia oraz webkamerka. Ta ostatnia świetnie radzi sobie nawet w trudnych warunkach oświetleniowych, nawet wówczas, gdy przy sztucznym oświetleniu przechwytujemy obiekt będący na tle źródła światła. Duży plus.
Niestety na minus należy zaliczyć głośnik. Rozpakowując Lenovo Moto G5, było to pierwszym celem poszukiwań i producent nie zawiódł mnie. Pojawił się efekt deja vu. Głośnik rozmów zintegrowano z głośnikiem mediów – to jeden i ten sam przetwornik. Choć pod względem jakości emitowanych dźwięków jest minimalnie lepiej niż miało to miejsce w Moto Z, to wciąż zastanawiam się, jaki cel przyświecał inżynierom Lenovo, bo do poziomu choćby przyzwoitego jeszcze daleka droga.
Ekran zastosowany w testowanym urządzeniu, to – przypomnę – matryca IPS. Jakości obrazu przez nią wyświetlanego nie można absolutnie nic zarzucić. Pełne kąty patrzenia, świetny kontrast, odwzorowanie kolorów, wystarczające poziomy jasności minimalnej i maksymalnej. Ten ekran z powodzeniem można by zastosować w telefonach z wyższej półki. No i jeszcze dotyk, co do działania również nie miałem żadnych zastrzeżeń. Plus za wyświetlacz.
Dół, czyli pasek pod ekranem, to otwór skrywający mikrofon i umieszczony centralnie czujnik odcisków palców. Ponownie Lenovo spisało się w tym względzie, decydując się na wykorzystanie przetwornika aktywnego, pozwalającego nie tylko na blokadę telefonu czy dostępu do aplikacji, ale i na wybudzanie oraz usypianie telefonu z jego wykorzystanie, No i – nic dodać, nic ująć – działa on wyśmienicie. Wspomnę tylko, że tutaj jest on również przyciskiem dotykowym (nie mechanicznym).
Standardowy zestaw portów w Lenovo Moto G5 zaczynamy od gniazd jack 3,5 mm oraz microUSB. Na prawym boku znalazły się przyciski zasilania i głośności. Jedynym zarzutem co do nich jest zbyt duża miękkość działania. Choć przyznać należy, że skok jest wyczuwalny, a skuteczności działania nie można nic zarzucić.
Panel tylny to ulokowany w górnej części panelu obiektyw aparatu głównego z diodą doświetlającą LED, nieco poniżej grawerowane logo producenta, aż w końcu paski u dołu i u góry. I nie byłoby w tym ostatnim zestawie elementów nic dziwnego gdyby nie fakt, że to atrapy.
Lenovo Moto G5 to bowiem krok w tył, a właściwie w przód. Dlaczego? Już chyba na palcach jednej ręki można policzyć producentów, którzy stosują w swoich telefonach zdejmowane klapki, dające dostęp do slotów kart SIM i pamięci. Co więcej, umożliwiają wymianę baterii. Tak, ogniwo Moto G5 jest w pełni wymienne. Myślę, że tym rozwiązaniem Lenovo zaskarbi sobie sporą rzeszę zadowolonych użytkowników.
Warto przy tej okazji zauważyć, że klapka została bardzo dobrze spasowana z korpusem. Nawet silne uciśnięcia nie spowodują skrzypienia czy deformacji plastiku. I gdyby nie niewielka szczelina na dolnej krawędzi, łatwo można przypuścić, że telefon to jednolita konstrukcja unibody. Niestety, co z pewnością zauważy wielu użytkowników, 1-centymetrowa grubość urządzenia z 5-calowym ekranem to sporo za dużo jak na dzisiejsze czasy. Ogólnie rzecz ujmując, co do jakości wykonania telefonu nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. To naprawdę świetnie wykonane urządzenie, z wysokim poziomem materiałów i ich spasowania.
Lenovo Moto G5 – system, wydajność, multimedia, działanie
Lenovo MOto G5 to smartfon, który „z pudełka” otrzymujemy z systemem Android 7.0. Podobnie jak w przypadku Lenovo Moto Z, nie został skażony żadną nakładką czy ingerencją producenta w oprogramowanie jako takie.
Na uwagę, zwłaszcza do wcześniejszych wersji systemu Google, zasługuje na uwagę zmiana dotychczasowego menu z aplikacjami i skrótami w coś, co jest opcją pośrednią pomiędzy typowym menu a ikonami umieszczanymi wprost na pulpitach, jak choćby w iOS. Tutaj ikony i skróty są ulokowane na szufladzie, wysuwanej od dołu urządzenia. I choć nie jestem zwolennikiem czystego „Andka”, przyznam, że to bardzo wygodne rozwiązanie. Producent, od siebie, dodał jedynie aplikację będącą swego rodzaju asystentem, który pozwala zarządzać aplikacjami, ale i pozwala na modyfikowanie zachowań – powiadomień, gestów, etc.
Interfejs został bardzo spłaszczony i posiada widocznie mniej zaokrągleń, co jako wieloletniego użytkownika telefonów Xiaomi napawa mnie… niesmakiem. Brakuje mi jednocześnie spójności w choćby ikonach systemowych – jedne są okrągłe, inne kwadratowe. Jedne rozmieszczono na planie koła, inne mają jakieś… fikuśne kształty.
Dla miłośników czystego systemu natomiast bardziej istotnym będzie to, że oprogramowanie działa po prostu świetnie. Ośmiordzeniowy Snapdragon 430 to wbrew pozorom całkiem żwawy chip, pozwalający na całkiem sporo. Jak wiele? Przyjrzyjmy się na początku kilku wynikom w aplikacjach benchmarkowych:
Wyniki nie tylko nie powalają, ale nawet świadczą o niskiej wydajności. Należy pamiętać, że Snapdragon 430 to układ SoC mający zachowywać równowagę pomiędzy wydajnością a energooszczędnością, przy czym z naciskiem na tę ostatnią cechę. W przypadku Moto G5 wyniki testów syntetycznych są dla mnie nieco zaskakujące. Dlaczego? Wystarczy bowiem uruchomić grę czy aplikację wymagającą sporych nakładów mocy obliczeniowej CPU i GPU, choćby nieśmiertelny Real Racing 3, aby przekonać się, że rzeczywiste osiągi Moto G5 i jej układu są zgoła inne. Rozgrywka na tym telefonie jest – pomimo „zaledwie” 5-calowego ekranu – przyjemnością. Trudno, naprawdę trudno, doszukać się jakichkolwiek przycięć czy spowolnień. Podobnie rzecz ma się w codziennym, normalnym użytkowaniu. System pracuje ochoczo, żwawo i bez zbędnych opóźnień. Identycznie sytuacja wygląda z uruchamianiem aplikacji.
Telefon doskonale radzi sobie z multimediami. Filmy Full HD nie stanowią problemu – są odtwarzane płynnie. Oczywiście należy się zastanowić nad celowością ich oglądania na ekranie tej wielkości. Niestety z materiałami wideo 4K – czy to z powodu rozdzielczości, czy to z powodu formatów plików – telefon nie poradził sobie, dumnie prezentując statyczne, czarne tło. Pozytywnie zostaniemy natomiast zaskoczeni zdjęciami wykonywanymi przez aparat główny Lenovo Moto G5. Kilka z nich poniżej.
Zdjęcia wykonane na zewnątrz, w oświetleniu dziennym, są naprawdę przyzwoitej jakości. Nieznaczna degradacja jakości następuje w pomieszczeniach, gdy fotografujemy obiekty w sztucznym oświetleniu, lub przy jego braku. Nie mniej i tak aparat należy uznać za udany.
Na pochwałę zasługuje bateria zastosowana w urządzeniu. Oczywiście niewątpliwy udział w tym ma 5-calowy ekran. Ogniwo, przypomnę – o pojemności 2800 mAh – pozwala na przynajmniej 2 dni użytkowania telefonu uznawanego za „zwykłe”. Włączony 24/7 przesył danych lub Wi-Fi, korzystanie z Messengera, Facebooka, trochę Internetu, SMS-y, rozmowy. To rozsądny wynik, zważywszy, ze nawet przy nieco bardziej wymagających czynnościach, energia nie wycieka z baterii tak szybko, jak moglibyśmy przypuszczać.
Nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń do działania modułów łączności bezprzewodowej. Zarówno modemy obsługujące karty SIM, jak i moduły Wi-Fi czy Bluetooth z Lenovo Moto G5 działają bez zakłóceń.
Lenovo Moto G5 – podsumowanie
Lenowo nie dało długo czekać na kolejnego przedstawiciela legendarnych Motek. Tym razem postawiło znowu na model bardziej budżetowy. Czy faktycznie taki był zamiar – trudno to określić. Faktem jest, że dzięki temu otrzymaliśmy urządzenie o bardzo przyzwoitej wydajności, o dobrej jakości materiałów i wykonania ogólnie, z dobrą baterią i aparatami. Niewielkie niedociągnięcia – głośnik mediów i rozmów zintegrowany w jednym przetworniku czy nie przystająca do dzisiejszych standardów grubość urządzenia – nie wpływają znacząco na pozytywny odbiór smartfona.
Lenovo Moto G5 to z pewnością dobry telefon, który mógłby stać się niesamowitym hitem na rynku. Jeśli jednak pod uwagę weźmiemy cenę na poziomie 899 złotych, to już nie jest tak różowo. Owszem, nie jest to kwota wygórowana, jednak nie za urządzenie o tych parametrach (u konkurencji dostaniemy urządzenia choćby z pamięcią 3/32 GB). W każdym razie jednak, telefon wart jest zdecydowanie polecenia i rekomendacji. Lenovo Moto G5 z pewnością was nie zawiedzie i w tej półce cenowej stanowi naprawdę świetną propozycję. Tak, jak to było z legendarną już Motką G3.
Nasza ocena: 5/6
+ bardzo wysoka jakość materiałów, spasowania i wykonania ogólnie,
+ wbrew pozorom, wysoka wydajność urządzenia,
+ dobrej jakości ekran IPS,
+ dobre aparaty,
+ przyzwoicie wydajna i wymienna bateria,
+ pełen asortyment interfejsów łączności bezprzewodowej,
+ bardzo dobra cena,
– jakość głośnika poniżej przeciętnej,
– co za tym idzie, jakość rozmów i dźwięków daleko od oczekiwań.