W lidze NBA w najlepsze trwają play-offs. W związku z tym, że mecze rozgrywane są nocą polskiego czasu, a transmisje w Polsce przeprowadzają ciężko dostępne stacje – Orange Sport i Canal+ Sport – szukałem niedawno dla siebie sposobu na bycie na czasie. I znalazłem, w iTunes: NBA Game Time. Nie mogę się oderwać, przestałem czytać o NBA w internecie. Dlaczego?
Aplikacja dostępna jest w dwóch opcjach: darmowa, NBA Game Time Courtside, oraz płatna, NBA Game Time. Koszt to 2,39 euro – niewiele jak na to, że w wersji premium zawiera zarówno skróty z meczów, wybrane rankingi (Top 10, Top 5), filmy wideo poświęcone konkretnym graczom, omówienia, relacje z meczów na żywo (płatne dodatkowo), filmy z konferencji prasowych, zdjęcia i newsy. W zasadzie ten jednorazowy, niewysoki wydatek sprawia, że kiedy budzę się rano, mam komplet świetnie opracowanych informacji, z których nie wszystkie są dostępne na oficjalnym kanale ligi na YouTube czy nba.com.
Wczoraj na przykład oglądałem kilkudziesięciominutowy skrót meczu, który ledwo się skończył, równolegle dostępna była retransmisja. Jestem zachwycony. Wideo jest świetnej jakości, cały interfejs – bardzo wygodny.
W wersji darmowej nie ma tak wielu materiałów wideo: z każdego meczu jest tylko skrót, ale radzę i tak ją ściągnąć, żeby zobaczyć, żeby się przekonać, jak będzie wyglądała przyszłość takich aplikacji.
Teraz marzę o tym, aby za NBA poszły inne ligi, w tym Ekstraklasa. Choć, niestety, obawiam się że Polacy będą tu mocno opóźnieni.