W zeszłym tygodniu zapadł wyrok w sprawie jednej z największych spraw związanych z naruszeniem patentów. Ława przysięgłych uznała, że Koreańczycy powinni wypłacić firmie z Cupertino łącznie 123,6 milionów dolarów. Samsung jednak nie zgadza się z tym wyrokiem i zamierza wnieść apelację o całkowite zniesienie kary finansowej. Podstawą apelacji ma być orzeczenie niepoparte dowodami. Co ciekawe, przewodniczący ławy przysięgłych stwierdził, że celem ataku powinno być w rzeczywistości Google, a nie Samsung. Co dalej?
Przeczytaj koniecznie >> Chiński rynek tabletów. Jak w rzeczywistości wygląda i kto tam jest liderem?
Kolejna, duża rozprawa pomiędzy Apple i Samsungiem rozpoczęła się 31 marca tego roku. Po nieco ponad miesiącu, w zeszły piątek, ława przysięgłych wydała wyrok. Koreańczycy zostali uznani winnymi o naruszenie kilku z pięciu patentów Apple i ukarani wypłatą odszkodowania w wysokości 119,6 milionów dolarów, która wczoraj została powiększona o dodatkowe 4 miliony dolarów, gdyż prawnicy firmy z Cupertino doszukali się błędu (związanego z pominięciem Galaxy S2).
Nie jest to mała kwota, choć i tak dużo niższa od tej, którą chciało Apple. Gwoli przypomnienia, firma z Cupertino żądała od koreańskiego giganta łącznie aż 2,181 miliarda dolarów! Otrzymali jednak tylko nieco ponad 5% tej sumy.
Mimo wszystko Samsung nie zamierza łatwo się poddać i będzie walczyć dalej. Koreańczycy planują wnieść apelację od wyroku wydanego w piątek. Bloomberg raportuje, że Samsung zamierza poprosić sędzię Lucy Koh o zredukowanie kwoty, którą ma wypłacić Apple do… zera! Podstawą apelacji ma być orzeczenie niepoparte odpowiednimi dowodami.
Po wydaniu wyroku, przewodniczący ławy przysięgłych – Thomas Dunham powiedział, że orzeczenie było sprawiedliwe i zasłużone. Niemniej, z jego ust padły również słowa, iż prawdziwym celem sporu sądowego powinno być tak naprawdę Google i jego system operacyjny Android, a nie Samsung. Ława przysięgłych mimo to wydała wyrok niekorzystny dla Koreańczyków. Warto dodać, że Dunham ma doświadczenie w patentach, gdyż pracuje w firmie IBM, gdzie ma z nimi styczność.
Warto dodać, że Google poniekąd odgrywało w tym procesie pewną rolę. W trakcie przebiegu rozprawy Samsung wezwał na świadków kilku pracowników firmy z Mountain View, którzy mieli za zadanie udowodnić niewinność Samsunga. Ponadto koreański gigant i Google mają podpisanie porozumienie, z którego wynika, że druga z firm pokryje część kary finansowej zasądzonej przez sąd.
Co dalej? Pozostaje nam czekać na ruch Samsunga, który zapewne w niedługim czasie odwoła się od wyroku i jeśli roszczenia będą słuszne, to obie firmy ponownie spotkają się w sądzie, gdzie będzie dyskutowane podważenie wyroku wydanego w zeszły piątek. Jest oczywiście mało prawdopodobnym, że Apple będzie chciało „przepychać” się w sądzie z Google o Androida. To się raczej nie wydarzy.
Gwoli przypomnienia, to już drugi, duży spór patentowy pomiędzy Apple i Samsungiem, który (być może) dobiegł już końca. Przegrana Koreańczyków z zeszłego roku zakończyła się karą finansową w wysokości 929 mln dolarów, którą koreański gigant musiał przekazać firmie z Cupertino. Natomiast w obecnym sporze Samsung żądał od Apple wypłaty odszkodowania w wysokości 6,2 miliona dolarów. Sąd orzekł, że Apple rzeczywiście spełnia kryteria związane z naruszeniem jednego patentu Koreańczyków, ale musi wypłacić konkurentowi „tylko” 158400 dolarów.
Źródło: Bloomberg