Po kilku miesiącach poszukiwań dwóch 14-latków znaleziono w końcu wywróconą łódź, a w niej iPhone’a jednego z chłopców. Czy Apple będzie w stanie pomóc rozwikłać zagadkę zaginięcia?
24 lipca minionego roku dwóch 14-latków wyruszyło w niewielkiej łodzi w otwarte morze. Od tamtej pory nikt ich nie widział. Perry Cohen oraz Austin Stephanos zaginęli i przypuszcza się, że, niestety, nie udało im się przeżyć. Wywróconą łódź chłopców znaleziono ponad 160 km od brzegu Bermudów dopiero 18 marca tego roku. Informacje o przyczynie zaginięcia i, bardzo prawdopodobne, śmierci nastolatków, mogą być zawarte w iPhonie zaginionego znalezionym w łodzi.
Tuż przed zaginięciem Austin wysłał z iPhone’a wiadomość do swojej mamy, informując ją, że jego iPad właśnie się rozładował. Co więcej, część z przyjaciół chłopców twierdzi, że wysłali oni wiadomość z pomocą Snapchata pokazując zbliżającą się burzę, z podpisem „mamy przerąbane”. Jak jednak wiadomo, wiadomości z pomocą aplikacji Snapchat kasują się zaraz po ich odtworzeniu.
Rodziny chłopców nie zgadzały się ze sobą w sprawie telefonu, więc sprawa wylądowała w sądzie. Sędzia Gregory Keyser z Palm Beach zadecydował, że iPhone zostanie wysłany do Apple, które sprawdzi, czy z telefonu faktycznie można jeszcze odzyskać chociażby wiadomości czy zdjęcia niezbędne do wyjaśnienia sprawy. Kontrowersje dotyczą przełącznika akumulatora łodzi, który był ustawiony na tryb wyłączony. Według specjalistów raczej nie jest możliwym, aby przełącznik ten przełączył się sam lub w wyniku burzy. Ktoś zatem najprawdopodobniej sam wyłączył akumulator. Matka Perry’ego twierdzi, że pewnie była to forma obrzydliwej zabawy, więc chce dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat korzystając z iPhone’a Austina. Oczywiście, telefon jest w bardzo marnym stanie, jako że przez miesiące był zanurzony w wodzie. Apple ma zatem bardzo ciężki orzech do zgryzienia. Zanim jednak będą w stanie powiedzieć cokolwiek, co mogłoby pomóc, mogą minąć tygodnie, a nawet miesiące.
Źródło: PhoneArena