Apple sprytnie ukrywa przed sprzedawcami swoje nowości
Byli pracownicy Apple Store potwierdzają, że Apple sprytnie ukryło przed nimi nowe złącza Lightning. Największy problem sprawiali im jednak użytkownicy.
Byli pracownicy Apple Store potwierdzają, że Apple sprytnie ukryło przed nimi nowe złącza Lightning. Największy problem sprawiali im jednak użytkownicy.
Apple bardzo dba o to, by użytkownicy nie dowiedzieli się niczego na temat najnowszych iPhone’ów czy iPadów przed ich oficjalnymi zapowiedziami. Dlatego też firma staje na głowie, by jednak nikt o nowościach się nie dowiedział, choć nie zawsze im to wychodzi (jak w przypadku iPhone’a 7). Swoje urządzenia ukrywa nawet przed zatrudnionymi w sklepach. Wspomina o tym trzech byłych pracowników Apple Store, którzy w wywiadzie dla Thrillist przyznają, co gigant z Cupertino zrobił, gdy wprowadzał złącze Lightning.
Byli pracownicy wspomnianych sklepów potwierdzili, że jeszcze przed premierą iPhone’a 5 do ich placówek trafiły kable ze wspomnianym złączem. Ich końcówki były jednak wetknięte w przejściówki ze złącza Lightning na złącze 30-stykowe. Kiedy Apple ujawniło nowego smartfona, dopiero wtedy pracownikom kazano usunąć przejściówki.
To jednak nie koniec opowieści byłych pracowników sklepów Apple’a. Potwierdzili również, że mieli wiele problemów z samymi użytkownikami tych sprzętów. Jeden z nich przykładowo starał się wmówić specjalistom, iż płyn, który znajduje się w jego urządzeniu, to tak naprawdę ciecz pochodząca od stworzeń podobnych do ET. Jak twierdził, został on porwany, a podczas podniebnych wycieczek jego telefon uległ uszkodzeniu.
Inny użytkownik natomiast przyniósł jedynie części iPhone’a w plastikowej torbie. Stwierdził, że tak bardzo denerwowało go, jak działał jego smartfon, że postanowił strzelić do niego ze strzelby. Domagał się otrzymania nowego urządzenia. Tego jednak nie pokrywało ubezpieczenie.
Na drodze specjalistów pojawiali się także oszuści. Jeden z byłych pracowników Apple Store wspomina, że kiedyś do sklepu, gdzie pracował przyszedł pewien pan ze spalonym iPhone’em. Kiedy go jednak otworzono, w środku znaleziono płyn. Zakłopotany użytkownik stwierdził, że telefon nagle stanął sam w płomieniach, więc wrzucił go do wody. Uszkodzenia wskazywały jednak na to, że smartfon najpierw został zalany wodą, a dopiero później podpalony. Najprawdopodobniej zatem wpadł do wody, a następnie został „wysuszony” w mikrofalówce.
Ze wspomnień pracowników wynika też, że wielu z nich sprytnie wymieniało starszy sprzęt na nowy w ramach gwarancji. Wystarczyło znać wady danego telefonu czy tabletu, by model został wymieniony. Przykładem może być iPhone 6, w którym występowały sporadyczne problemy z aparatem. Jeśli użytkownik skupił się na tym problemie w rozmowie ze specjalistami w Apple Store, najprawdopodobniej jego telefon zostałby wymieniony. Jeśli natomiast rzuciłby smartfona na ziemię, by jego ekran pękł, wtedy musiałby zapłacić za wymianę.
Co skłoniło wspomniane osoby do opuszczenia progów sklepu Apple? Wcale nie warunki panujące w firmie, które, zdaniem wspomnianych trzech pracowników, nie były złe. Mieli oni po prostu dość słuchania o tych samych problemach od użytkowników urządzeń z logiem nadgryzionego jabłka.
Na poniższym filmie obejrzysz nowości z aplikacji Wiadomości z iOS 10:
Źródło: Thrillist