Dziś również zacznę od tego, że nie zamierzam narzucać wam sposobu w jaki korzystacie z filtrów. To, co robicie ma się podobać wam – przy okazji innym i mogą oni tylko docenić wasz wyjątkowy styl. To tylko parę prostych porad dotyczących tego co zrobić, żeby nasze zdjęcia poprzez filtry wyglądały lepiej, a nie gorzej. Jak więc używać filtrów, a czego nie warto z nimi robić? Odpowiedź znajdziecie poniżej.
Przeczytaj koniecznie >> Przygotowujemy sprzęt do robienia zdjęć i używamy akcesoriów
Kiedyś w fotografii filtry kojarzone były tylko z nakładkami na obiektyw, które pomagały w redukowaniu niedoskonałości zdjęcia i fotografowania w trudnych warunkach.
Dziś natomiast – filtry najprościej mówiąc to efekty, które zmieniają nam kolory/kontrast i inne parametry zdjęcia, za pomocą specjalnie do tego przystosowanych aplikacji. Niektóre smartfony posiadają kilka swoich fabrycznych filtrów, ale nie zadowala ani ich liczba, ani nie sprawiają one, że zdjęcie wygląda lepiej – czasem w ten sposób można osiągnąć gorszy wynik. Mało kto umieszcza na swoim Instagramowym lub innym koncie zdjęcia tzw. „no filter”, czyli po prostu bez jakiegokolwiek efektu. Przy dzisiejszym asortymencie w kategorii aplikacji z różnymi filtrami nie sposób nie dodać naszemu zdjęciu niepowtarzalnego klimatu. Odpowiedniego stosowania filtrów również trzeba się nauczyć i nie każdy posiada zmysł, który mówi mu: „Coś Ty najlepszego z tym zdjęciem zrobił?”, czy „Nie to jednak nie to, zrób z tym coś innego!” a więc…
CZEGO NIE NALEŻY ROBIĆ?
Przede wszystkim nie nakładajmy wszystkiego naraz, niech nie będzie to bezmyślna mieszanka różnokolorowych efektów! Uważajmy, aby po dodaniu mocnego kontrastowego filtru zdjęcie nie było prześwietlone, lub całe w jednym kolorze – bez widocznego zarysowania drzew, nieba itp.
W przypadku ostrości (czy też w innych wyżej wymienionych) nie przesadzajmy z intensywnością, żeby zdjęcie nie przestało wyglądać naturalnie. Ograniczajmy się w dodawaniu ramek. Nigdy nie byłam ich zwolenniczką. Moim zdaniem są one zupełnie niepotrzebne (a już na pewno w naszych kwadratowych zdjęciach na Instagramie). Szczęście – często nie spotykam zdjęć udekorowanych w ten sposób.
CO NALEŻY ROBIĆ?
Kiedy używamy gotowych filtrów nie zapomnijmy o ustawieniach manualnych. Sami według własnego upodobania możemy zarządzać takimi opcjami jak kontrast, ekspozycja, temperatura barw, saturacja oraz ostrość. Róbmy to wszystko z wyczuciem, a kiedy nie macie pewności – kombinujcie, zapisujcie zdjęcia z pojedynczymi filtrami i róbcie selekcje, a z czasem na pewno dojdziecie do wprawy i przerabianie zdjęcia zajmie wam na pewno mniej czasu niż na początku.
Po przerobieniu zdjęcia, które w końcu ucieszy nasze oczy warto pamiętać, aby zapisać je w najwyższej rozdzielczości, oczywiście jeśli aplikacja daje nam taki wybór.
Pewnie nie raz spotkaliście się z przyciskiem na kształt różdżki. Najczęściej jest to tzw. autokorekta, która ma automatycznie wyrównać nam ekspozycje, coś jak ubogi HDR.
Mamy aplikacje, które pozwalają nam używać filtrów z podglądem LIVE, a więc widzimy jak będzie wyglądało zdjęcie z efektem, przed jego zrobieniem. W ten sposób możemy wcześniej dobrać kolory które przypasują idealnie. Sam Instagram posiadał na początku swego istnienia wybranie efektów live (z możliwością wyłączenia), co było całkiem ciekawe i nie mam pojęcia dlaczego twórcy pozbyli się tego ustawienia.
Jeśli już dodajecie zdjęcie na portale społecznościowe tagujcie je nazwą aplikacji, w której zostało zrobione/przerobione – jest szansa, że autor doceni waszą pomysłowość oraz wykorzystanie filtrów i opublikuje na swojej stronie.
Osobiście polecam VSCOcam, mogę się nazwać wielką fanką tej aplikacji, jest fenomenem i widnieje na początkowym ekranie mojego smartfona. Aplikacja posiada wiele gotowych filtrów + ciekawe opcje manualne. Więcej na jej temat w jednym z następnych artykułów. Postaram się dokładnie wyjaśnić o co chodzi w słynnym VSCO, pokazać wam jej dodatkowe funkcje oraz zachęcić do używania!