Foodstagramming. Co to jest i skąd się wzięło?
Foodstagramming, czyli połączenie słowa „food” (z ang. jedzenie) oraz Instagram. Termin ten określa trend, który polega na fotografowaniu posiłków oraz szybkim zamieszczaniu ich w serwisach typu Facebook, Twitter i Instagram. Nierzadko kończy się to nie tylko na przestrzeni czterech ścian mieszkania, czy domu fotografującego, a przenosi do miejsc, które odwiedza, między innymi restauracji oraz pubów. Skąd to się wzięło?
Foodstagramming, czyli połączenie słowa „food” (z ang. jedzenie) oraz Instagram. Termin ten określa trend, który polega na fotografowaniu posiłków oraz szybkim zamieszczaniu ich w serwisach typu Facebook, Twitter i Instagram. Nierzadko kończy się to nie tylko na przestrzeni czterech ścian mieszkania, czy domu fotografującego, a przenosi do miejsc, które odwiedza, między innymi restauracji oraz pubów. Skąd to się wzięło?
Zobacz koniecznie >> Dział Foto w serwisie Tablety.pl
Wyobraźcie sobie piątkowy wieczór, czyli czas imprez i spotkań towarzyskich. Ludzie dookoła Was umawiają się w knajpach, restauracjach, dyskotekach, a Wy, zmęczeni całym tygodniem w pracy, zasiadacie wygodnie w fotelu ze swoim smartfonem i zaczynacie nadrabiać to, co ominęło Was w ciągu ostatnich pięciu dni. Facebook, Twitter czy Instagram, czyli najdoskonalsze źródła wiedzy z zakresu okresowych zmian, zachodzących w życiu naszych znajomych. Na pewno, prędzej niż na tekst, zwracacie uwagę na zdjęcia. Fotografia czasami potrafi wyrazić o wiele więcej, niż same słowa i zdecydowanie szybciej przykuwa naszą uwagę. Zwróćcie teraz uwagę na tematykę przedstawionych. Zdjęcie z imprezy, selfie, nowa profilówka, a gdzieś, w stercie tych obrazków, kilka, zamkniętych w pliku JPG, potraw.
Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, skąd wzięła się moda na uwiecznianie jedzenia? Jak wyjaśnić to zjawisko i czym kierujemy się, podążając za nią? Można pokusić się o podanie czterech, podstawowych przyczyn zaistnienia takiej potrzeby w życiu przeciętnego użytkownika internetu.
Przede wszystkim, zwykła, ludzka potrzeba wykazania się jakąś umiejętnością, talentem i nie chodzi nawet o talent kulinarny, godny mistrza kuchni najlepszej restauracji, bo i tak nikt, poza fotografującym, nie spróbuje potrawy, ale możliwość pokazania innym osobom tego, co utworzyliśmy własnymi rękoma, nawet jeśli podstawową zaletą jest sam wygląd.
W ten sposób przechodzimy do drugiej możliwości, jaką jest chęć uwiecznienia jedzenia, jako elementu życia, któremu można nadać artystyczny wyraz przez figury, kolory, symetrię, nietypowe połączenia, bo naturalną potrzebą jest chęć obcowania z pięknem. To oraz odpowiedni kadr tworzą często dość niezwykłe ujęcia, ponieważ rzadko spodziewamy się, że zwyczajna jajecznica, czy pomidory z przydomowego ogródka, są nie tylko smaczne, ale niezwykle fotogeniczne.
Fotogeniczność jednak podnosi również łączenie jedzenia z jakimś wydarzeniem, okolicznością. Ślub, urodziny, święta. Okazje takie jak te, trwale związane są z ucztowaniem, czyli spożywaniem, a z racji swojego charakteru, wkładamy w przygotowania większy wysiłek, niż w czasie przyrządzania codziennych posiłków. Włożona praca przy samym gotowaniu, jak i dekoracji, wyzwalać może potrzebę pochwalenia się swoim dziełem innym osobom, przy czym wracamy do pierwszej tezy, czyli potrzeby bycia podziwianym lub chwalonym.
Ostatnią poruszoną przeze mnie kwestią, bo z pewnością nie ostatnim, istniejącym powodem, może być brak atrakcyjniejszych wydarzeń w życiu typowego Kowalskiego, który z racji braku ciekawych zajęć i pasji, które byłby w stanie uwiecznić czy, po prostu, niewielkiej ilości znajomych, może jedynie przeglądać zdjęcia innych osób. To smutny scenariusz, lecz niewykluczone, że w świecie, gdzie zaciera się granica między życiem wirtualnym a realnym, w którym ludzie zamiast towarzyskiego wypadu wybierają internet, większość ze znanych nam foodstagrammingerów, pozostających naszymi znajomymi, zasila tę grupę.