W rozmowie z Forbes szef Take-Two odniósł się do ciepło przyjętej gry Grand Theft Auto: Chinatown Wars, która z uwagi na cenę, za jaką jest sprzedawana na iPhone, nie jest dla firmy istotna z ekonomicznego punktu widzenia (standardowa cena wynosi 7,99 euro, w okresie promocyjnym można ją kupić za 3,99 euro). Zelnick chciałby sprzedawać produkcje swojej firmy milionom graczy za duże pieniądze, a nie inwestować znacznych kwot w zrobienie czegoś, co kupi mała liczba osób za niską cenę. Rozumowanie troszkę pokrętne, bo w końcu tańsza gra powinna sprzedać się w większej ilości egzemplarzy…
Jednocześnie podkreśla on, że tablety są świetną platformą dla gier, mają odpowiednio duży ekran, a korzystanie z nich jest wciągającym doświadczeniem. Z kolei gry na iPhone mają zapewniać szybką, krótką rozgrywkę – korzysta się z nich przez pięć minut, a nie przez długie godziny. Dlatego też (zdaniem Zelnicka) gry na telefon mogą kosztować mniej niż gry na tablety – to po prostu inna forma rozrywki. I nie ma powodów, aby produkcje na większe urządzenia nie mogły być sprzedawane nawet za 40 dolarów.
Czy czeka nas koniec gier za kilka dolarów? W najbliższej przyszłości raczej nie, przynajmniej dopóki gry na tablety nie będą równie długie i wciągające co gry PeCetowe lub konsolowe, a wielcy wydawcy nie zaczną tworzyć dużych, wysokobudżetowych produkcji dedykowanych urządzeniom mobilnym.