Rozpoczynając kampanię dla jednego gracza mamy wrażenie, że gra da nam chociaż odrobinę swobody. Pogląd ten jest weryfikowany już po kilku sekundach. Przez cały czas jesteśmy prowadzeni po sznurku od punktu A do punktu B, nie mając praktycznie rzecz biorąc żadnej możliwości zejścia z wytyczonej przez twórców gry drogi. Nie jest to według mnie zbyt wielki minus, ale trzeba mieć świadomość takiego stanu rzeczy.
Rozrywka polega w praktyce na dotarciu do określonego miejsca, do czego konieczna jest eliminacja zastępów przeciwników przy pomocy dość bogatego arsenału. Sterowanie zostało wykonane poprawnie i po kilku minutach praktyki gracz nie powinien mieć z nim większych problemów. Bardzo pomocnym i efektownym dodatkiem jest tryb spowolnienia czasu, w którym można wyeliminować znaczną większość przeciwników bez odnoszenia poważniejszych ran. Irytujące są natomiast liczne mini-gry, które w większości są po prostu głupawe – na szczególną uwagę zasługuje scena pościgu, która jest praktycznie w całości złożona z QTE (Quick Time Events), nijak mających się do tego, co w danym momencie robi (czy raczej powinien robić) nasz bohater. Na szczęście mini-gierki są stosunkowo proste, więc bez problemów można przez nie przebrnąć.
Gra na standardowym poziomie trudności jest dość prosta. Nie ma również większych problemów z celowaniem, łatwo pozbywać się wrogów za pomocą headshotów, z których te najefektowniejsze okraszane są najazdem kamery. Niestety, animacje postaci stoją na co najwyżej przeciętnym poziomie – czasem nie wiadomo czy wróg właśnie umiera czy też ma zamiar uciekać. Zachowanie przeciwników też bywa zaskakujące – niektórzy stoją bez ruchu, inni natomiast po prostu biegną całą grupą w kierunku naszego bohatera, wystawiając się na strzały (co ciekawe, można pozbyć się nawet trzech wrogów używając tylko jednej kuli). Zdarza się im również wejść w ścianę, lewitować albo wykonać nienaturalnie szybki ruch.
Jak już wspomniałem, animacje postaci są przeciętne. Natomiast całość oprawy graficznej gry stoi na całkiem przyzwoitym poziomie, jeśli oczywiście weźmiemy poprawkę na to, na jakich urządzeniach tytuł ten może działać. Niestety, w zbliżeniach nie wygląda już to tak różowo – tekstury mogłyby być wyższej jakości, a modele nieco dokładniejsze. Oprawa dźwiękowa została zrobiona całkiem nieźle, aczkolwiek ścieżka dźwiękowa zupełnie nie trafia w mój gust muzyczny.
Kampania dla jednego gracza składa się z dwunastu „misji”, które nie powinny nam zająć więcej niż 4 godziny czasu. To krótko. Przez cały czas zbieramy wirtualną walutę, za którą możemy kupować dodatkowe uzbrojenie, możliwe do wykorzystania również w trybie multiplayer. Oczywiście militarne zabawki możemy również zbierać z ulicy, przetrzepując zwłoki wyeliminowanych wrogów. Po każdej z misji na ekranie wyświetlane są statystyki, które mówią co nieco o naszej skuteczności, oraz zdobyte osiągnięcia.
Tryb multiplayer nie powala. Oferuje dwa tryby rozgrywki – Free For All (deathmatch) i Cops 'n’ Gangstas (team deathmatch). Grać można przez Internet lub lokalną sieć bezprzewodową (do 12 graczy), a także przez Bluetooth (we dwójkę). Niestety, gra przez globalną sieć nie jest stabilna – połączenie lubi się zerwać, często też widoczne są lagi. Na domiar złego gra nie ułatwia rozgrywki – często postać odradza się wprost przed przeciwnikiem albo w samym centrum strzelaniny, co w większości przypadków kończy się szybką śmiercią. Poza tym w chwili obecnej w grę nie gra już zbyt wiele osób, tak więc może być ciężko znaleźć odpowiednią liczbę przeciwników (jeśli chcemy pograć z przypadkowymi osobami, a nie grupą znajomych).
Na wstępnie napisałem, że 9mm to klon GTA. Po spędzeniu z tą grą kilku godzin muszę zweryfikować ten pogląd – to niestety co najwyżej klon Saints Row.
OCENA: 6/10
PLUSY:
+ Niezła oprawa graficzna i dźwiękowa
MINUSY:
– Krótka i mało wciągająca kampania
– Mało atrakcyjny tryb multiplayer
– Okazjonalne błędy w zachowaniu przeciwników (kampania) i respawnach (multiplayer)