Gry na urządzenia mobilne już dawno przestały być uważane za wyłącznie mały, nic nie znaczący fragment całej cyfrowej rozrywki. I choć większość z nich charakteryzuje wyraźna infantylność i czasami aż przesadzona prostota rozgrywki, to są na szczęście jeszcze produkcje, które nijak nie wpasowują się w te ramy. Obok studiów wypuszczających kolejne klony kolorowych i przyjemnych, ale jednak nużących „Angry Birds” i „Temple Run”, są jeszcze twórcy pragnący wyciągnąć z naszych tabletów trochę więcej niż kilka minut na zabicie codziennej nudy. Przykładem niech będą autorzy „Archangel”, którzy udowadniają, iż gry mobilne potrafią zaskoczyć i wciągnąć tak, że nie będziemy mogli oderwać palców od ekranu naszego tabletu.
Przeczytaj koniecznie >> Recenzje gier na tablety
Motywem przewodnim opisywanego dziecka Unity Games jest zemsta. Zemsta, której tytułowy Archanioł pragnie dokonać na swoich przeciwnikach. Zgładzony przez nich setki lat temu wraca na starą ścieżkę, aby zregenerować siły i jeszcze raz stawić czoła wrogom. Historia brzmi dosyć standardowo i niestety – przez większość gry raczej nic nas nie zaskoczy. Ot, po prostu z każdym kolejnym poziomem protagonista serwuje nam krótką gadkę o tym, kto go tym razem wkurzył i komu będziemy musieli spuścić soczyste manto. Fabuła nie powala, zwłaszcza jeżeli w swojej karierze gracza zetknęliśmy się już z klasycznymi pozycjami w tym stylu. Chociaż z drugiej strony to właśnie ta znajomość schematów jest bodaj jedną z największych zalet gry. Podczas mojej przygody co rusz zauważałem rozwiązania żywcem wyciągnięte z innych tytułów. W „Archangel” pełno nawiązań choćby do „Dragon Age”, czy Black & White (nie, to nie pomyłka, ale o tym za chwilę), no i oczywiście – „Diablo”, które gra po prostu całościowo naśladuje. Czy to źle? Według mnie nie. Bo jeśli kopiować, to od najlepszych, a Unity ten zabieg wyszedł wyjątkowo dobrze.
Rozgrywka wita nas bardzo dobrze znanym wszystkim fanom pozycji hack and slash rzutem izometrycznym oraz, a jakże, centralnie umieszczoną postacią. Do poruszania się wystarczy wskazanie palcem pożądanego miejsca podróży, co można dodatkowo przyspieszyć dzięki umiejętności teleportacji głównego bohatera (podwójne „tapnięcie”). Ataki są równie proste, przynajmniej na początku. Do wypuszczenia magicznej ognistej kuli wystarczy bowiem dotknięcie konkretnego przeciwnika. Prawdziwa zabawa zaczyna się jednak dopiero po kilku ukończonych poziomach. Z czasem nasz Archanioł zdobywa coraz to nowsze umiejętności, wśród których można wyróżnić na przykład szarżę z tarczą (przeciągnięcie po ekranie), utworzenie płonącej bariery raniącej wrogów (ten sam ruch, ale w osi prostopadłej do poprzedniego), czy wskrzeszanie pokonanych wrogów (narysowanie okręgu wokół pożądanego ciała), aby pomagali nam w walce. Mi do gustu przypadła szczególnie właśnie nekromancja, chociaż specjalnych zaklęć jest jeszcze kilka. Ich poznawanie i „rysowanie” sprawia ogromną frajdę, którą u mnie dodatkowo potęgowało wspomniane wcześniej skojarzenie z innym klasykiem z PC, czyli „Black & White”.
W grze nie zabrakło także elementów RPG, chociaż odpowiednio utemperowanych. Tablet to nie jest w końcu urządzenie optymalne do długiego, żmudnego zdobywania doświadczenia i w opisywanym tytule jak najbardziej to widać. Rozrysowywanie drzewek umiejętności znane z komputerów zostało tu całkowicie zastąpione zbieraniem waluty i usprawnianiem ekwipunku. Po jakimś czasie sam z nieukrywanym zaskoczeniem złapałem się na tym, że nie mogłem doczekać się sprawdzenia statystyk nowo zdobytych przedmiotów i przetestowania ich użyteczności w noszonym przez moją postać zestawie.
Co nieco należy wspomnieć również o oprawie graficznej, jaką prezentuje „Archangel”. No cóż, w tej kwestii, co pewnie widać na załączonych zrzutach ekranu, jest bardzo dobrze. Chociaż wrażenie po obejrzeniu nieruchomych obrazków może być nieco złudne. Najważniejsze bowiem jest to, że gra wyśmienicie prezentuje się w ruchu, co jakiś czas racząc nas dodatkowo zróżnicowanym stylem artystycznym nowych lokacji. Mimo tych zmieniających się realiów i czasem naprawdę pokaźnej liczby przeciwników na ekranie, nie zaobserwowałem nigdy żadnych poważnych problemów z animacją. Fakt, gdy wokół zaczyna robić się rzeczywiście gorąco, a my korzystamy ze wszystkich możliwych sposobów na przetrwanie, gra wyświetla o kilka klatek na sekundę mniej niż zwykle, a protagonista lubi na przykład niespodziewanie spaść poza mapę. Ale to szczegóły, których większość graczy pewnie i tak nie doświadczy. Zwłaszcza, że opisywany tytuł całościowo pod względem grafiki prezentuje naprawdę wysoki poziom, więc spokojnie można mu wybaczyć takie drobne niedociągnięcia.
Jako recenzent swoje teksty w podsumowaniu zawsze próbuję określić pod jednym, głównym aspektem. Mianowicie – „czy warto?” I, uwierzcie mi, nie potrafię zliczyć przypadków, kiedy to przez dobre kilkadziesiąt minut głowiłem się nad odpowiedzią na to pytanie. Ale w tym wypadku raczej nie mam tego problemu. Więc odpowiadam: tak, warto kupić „Archangel”. Gra oferuje znajomy typ rozgrywki, który jednak jest na tyle unowocześniony i przystosowany do dotykowych ekranów tabletów, że ani trochę nie można tutaj mówić o jakiejkolwiek „zrzynie”. Pozycja najzwyczajniej w świecie sprawia dużo radochy, umiejętnie ekscytując i stopniując przyjemność. To nie jest tytuł do ukończenia w jeden wieczór (chyba, że bardzo długi), ale jednocześnie nic nie stoi na przeszkodzie, aby uruchomić go „z doskoku”, bo system podsumowywanych oceną gwiazdkową poziomów jak najbardziej na to pozwala. Tak więc, podsumowując: polecam. Zwłaszcza, że obecna cena (ok. 6 zł) jest wyjątkowo zachęcająca.
Ocena: 5,0/6
Plusy:
+ emocjonująca rozgrywka
+ sprawne przeniesienie klasycznego schematu na tablet
+ oprawa wizualna
Minusy:
– sporadyczne błędy
– zbyt płytka fabuła
– momentami nieprecyzyjne sterowanie