Udostępnij
Tweetnij

Recenzja gry Evolve: Hunters Quest

Evolve: Hunters Quest

Już jutro na pecetach i konsolach zadebiutuje Evolve. Kilka dni temu w cieniu „wielkiego brata” pojawiło się mobilne Evolve: Hunters Quest, które, choć fabularnie całkiem zbliżone do oryginału, w niczym nie przypomina pełnoprawnego odpowiednika.

Spieszę z wyjaśnieniami dla tych mniej zorientowanych w temacie – zarówno duże, jak i przenośne Evolve wysyła gracza w ogarniętą przez potwory przyszłość. W pojedynczej misji udział brać będzie pięciu użytkowników – czterech z nich wcieli się w myśliwych, piąty zaś pokieruje bestią. Założenia obu gier są całkiem zbliżone – czwórka zwartych w boju żołdaków, z których każdy posiada oddzielne umiejętności, trafia na potwornych przeciwników. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Szczerze mówiąc, fabuła w Hunters Quest to taka kurtuazja. Niby gdzieś tam się tli w oddali, ale kto by tam na nią zwracał uwagę. Generalnie chodzi o to, by uganiać się za potworami.

img_2

Gameplay’owo Evolve: Hunters Quest bardzo różni się od swojego dużego brata. Sama gra garściami czerpie z Puzzle & Dragons, czyli znanego i lubianego „match-3”. Plansza w grze podzielona jest na dwie połowy. Na górnej obejrzymy, jak nasi żołnierze łoją skórę bestiom, dolna zaś składa się z gemów. Każde połączenie trzech gemów o takim samym kolorze (lub ikonie, jeśli gracz ma problemy z odróżnianiem barw) uruchamia atak o stosunkowo małej sile. Dobranie do siebie więcej niż trzech gemów odpali mocniejszy atak o intensywności zależnej od ilości połączonych ze sobą „kafelków”, od czasu do czasu uruchamiając również dodatkowe zdolności naszych bohaterów. Każdy kolor przypisany jest osobnemu myśliwemu, więc dobranie trzech lub więcej czerwonych gemów odpali atak czerwonego bohatera, itd. Jedynym odstępstwem jest medyk, który dodatkowo potrafi leczyć inne postacie na planszy.

img_3

img_4

To jednak nie koniec. Każda z postaci posiada osobne umiejętności, a także zestaw dodatkowej broni odblokowywanej w ramach postępu w rozgrywce. Poprzez efektywne ataki na potwory ładujemy dodatkowo paski dla naszych giwer. Wykorzystane w grze dają wiele frajdy i często sieją spustoszenie wśród przeciwników. Najskuteczniejszy jest jednak atak odblokowywany poprzez złączenie ze sobą trzech nabojów. Wtedy do boju wysyłamy czterech myśliwych jednocześnie.

img_6

W grze możemy również zbierać kości poszczególnych bestii, ale, szczerze powiedziawszy, po całkiem sporej ilości godzin spędzonych przy Hunters Quest, nie udało mi się skompletować ani jednego szkieletu.

Taka mnogość opcji i ilość ataków nieco mota użytkownikowi w głowie, ale szybko można się do niej przyzwyczaić. Na każdą decyzję odnośnie następnego ruchu gracz dostaje tyle czasu, ile potrzebuje. Nie ma tu zatem miejsca na pośpiech i nieprzemyślane decyzje. Liczą się za to umiejętności taktyczne i strategiczne rozwijane wraz z postępem rozgrywki. Podsumowując – trzeba ruszyć kopułą, inaczej stajemy się paszą dla potwora. Te nie pozostają jednak bez obrony. Po kilku ruchach oberwiemy porządnie od każdego z obecnych na planszy potworów. A że każda pojedyncza bitwa podzielona jest dodatkowo na kilka rund, tych ciosów zbiera się sporo. Dodatkowo do gry dochodzą gemy potworów. Ich połączenie kumuluje atak bestii. Po trzech takich błędach użytkownika stwór użyje swojego specjalnego ataku.

img_7

Cała gra jest całkiem przyjemna jeśli chodzi o gameplay, jednak nie obyło się bez kilku podnoszących ciśnienie mankamentów. I, jak łatwo się domyślić, chodzi tu o mikrotransakcje. Z początku gra daje nam fory i możemy bezproblemowo przeć do przodu bez większych szkód w dodatkowej walucie z gry. I choć na ten przykład dodanie do gry gemów potworów jest opcją nieco ożywiającą rozgrywkę, przy piątej czy szóstej rundzie ominięcie takich połączeń graniczy z cudem. Można je eliminować. Z pomocą dodatkowej waluty, oczywiście. Ogólnie w grze zapłacimy za wszystko – od dodatkowych ataków (często niezbędnych do wygrania bitwy), po doładowanie bohatera.

img_8

Evolve: Hunters Quest nie ruszy na pierwszych iPadach, iPhonie 4 czy iPodach Touch 4 generacji – każde nowsze urządzenie jest obsługiwane, ale z płynnością może być różnie. Od użytkowników Androida wymaga się za to systemu w wersji 4.0.3 lub nowszej. Sama grę testowałam na tablecie Nvidia Shield (z Androidem 5.0), gdzie wszystko działało płynnie i gra nie sprawiała żadnych problemów. Na oprawę wizualną nie ma co narzekać, choć z drugiej strony animacje mogłyby być nieco bardziej zróżnicowane. Dźwięki w grze wołały za to o pomstę do nieba. Z początku okrzyki myśliwych jeszcze jakoś dało się przeżyć, jednak ich monotonność przyprawiała później o ból głowy.

img_10

Podsumowując, Evolve: Hunters Quest to naprawdę dobra i wciągająca gra, na której korzyść przemawia jeszcze jeden aspekt – zdobywane w niej punkty doświadczenia, będzie można przetransferować do „dużego” Evolve. Przyciąga mnogością opcji, choć potrafi zniechęcić użytkownika kilkoma zbędnymi dodatkami i mikrotransakcjami, które znacznie spowalniają rozgrywkę. Jeśli jednak macie złożony już pre-order na Evolve to Hunters Quest musi znaleźć się w Waszych mobilnych sprzętach.

Ocena: 4/6

Plusy:

+ zmusza do myślenia
+ mnogość opcji
+ wciągająca rozgrywka
+ spora ilość poziomów
+ transfer punktów doświadczenia do Evolve na konsolach / PC

Minusy:

– irytujące dźwięki
– zbyt często zmusza do mikrotransakcji
– monotonne animacje

appstore

playstore

Gry cyfrowe w sklepie gram.pl

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij