Rynek karcianek rozkwitł wraz z wielkim sukcesem Hearthstone. Nic dziwnego zatem, że znalazło się wielu chętnych na powielenie tego pomysłu. Ale czy Earthcore: Shattered Elements od wrocławskiego studia Tequila Games będzie w stanie dotrzymać kroku mistrzowi wśród karcianek?
Earthcore: Shattered Elements, ze względu na charakter tej produkcji, mogę spokojnie nazwać miksem gier. To połączenie wspomnianej wcześniej karcianki oraz popularnego, podwórkowego „Kamień, nożyce, papier”. Z tą różnicą, że w grze spotykamy się z żywiołami. Mechanika rozgrywki jest do bólu prosta – ziemia zatrzymuje wodę, woda gasi ogień, a ogień trawi ziemię. Jeżeli zapamiętamy tę krótką regułkę, jesteśmy w stanie wygrać grę na każdym poziomie.
Po skompletowaniu swojej talii w zestaw 25 kart i wybraniu frakcji spośród Magów, Łotrzyków i Wojowników (w teorii ma to mieć później przełożenie na rozgrywkę, w rzeczywistości natomiast wybranie frakcji niczego nie zmienia) możemy przystąpić do bitwy. Gra losuje, kto rozpoczyna pojedynek. Przeciwnik, podobnie jak my, może wystawić do gry jedynie trzy z dostępnych czterech kart. Karty mają tzw. punkty ryzyka. Jest to liczba punktów, które zadajemy przeciwnikowi, jeśli jedna z naszych kart wygra pojedynek. Nie mniej jednak liczba ta nie ma znaczenia, jeśli przykładowo wystawimy kartę z żywiołem wody o ryzyku równym 2 przeciwko ognistej karcie o wysokim ryzyku. I tak wygrywamy my i to my zadajemy obrażenia. Wszystko w myśl zasad z „kamień, nożyce, papier”. Twórcy tutaj popisali się znaczną inwencją. Jeśli bowiem posiadamy bohatera o sporej liczbie punktów ryzyka, a przeciwnik skontruje naszą kartę żywiołem, który nas pokona, obrażenia z naszej karty zostaną zadane nam. Należy zatem bardzo uważać na to, gdzie stawia się mocne karty. Jeśli nasza karta zwycięży, wraca ponownie do talii i może być wystawiona drugi raz.
Podczas rozgrywki korzystamy również ze zdolności kart. Możemy wykorzystać taką zdolność jedynie raz w ciągu rundy, chyba że zdolność poszczególnej karty odblokuje możliwość ponownego użycia zdolności innych kart. Zdolności pozwalają między innymi na obniżenie ryzyka kart przeciwnika, zmianę ich żywiołu, kopiowanie zdolności manualnych czy zmianę poszczególnych kart w pył (w ten sposób karta traci swoje możliwości żywiołu). Opcji jest naprawdę sporo, a znacznie wzbogaca to rozgrywkę. Nie każda takowa karta posiada jednak swoją zdolność. Istnieją również karty herosów, które posiadają kilka zdolności. W późniejszym czasie odblokowujemy też możliwość tworzenia własnych kart poprzez łączenie ich zdolności. Karta taka posiada jedną narzuconą zdolność, dwie kolejne możemy wybrać sami. Tutaj możliwości jest niesamowicie dużo, a sami twórcy zarzekają się, że kombinacji jest ponad 500 tysięcy. Jest zatem w czym przebierać.
Kampania dla pojedynczego gracza została podzielona na pięć ksiąg. Każdy etap ma, oczywiście, zwiększony poziom trudności. Oznacza to w większości przypadków, że przeciwnik ma w talii mocniejsze karty. Każdy z dostępnych poziomów możemy powtórzyć. Gra nagradza nas również za każdą z trzech gwiazdek zdobytych za przejście poziomu. Warto je zaliczyć chociażby po to, by przygotować się do bitwy z przeciwnikami online. Te dodają grze smaczku, bo nigdy nie wiadomo, na jakiego przeciwnika trafimy. Dodatkowo musimy się zmieścić w danym limicie czasowym. Poza tym rozgrywka niewiele różni się od poziomów dostępnych w kampanii dla pojedynczego gracza.
Wielkie brawa należą się Tequila Games za oprawę audiowizualną, która mnie osobiście zachwyciła. Świetnie wykonane karty, ciekawie stworzone postacie, miła dla oka grafika. Nic jednak nie przebije polskiej wersji językowej. W grze możemy bowiem usłyszeć głos Franka Kimono. I choć osobiście zawsze wybieram wersje anglojęzyczne gier, Piotr Fronczewski urzekł mnie swoim głosem.
Podczas samej rozgrywki nie używamy mikropłatności. Waluta w grze, jak również klejnoty, potrzebne są do zakupu nowych pakietów kart, a także do przyspieszania czasu rozwoju naszych bohaterów, jednak Earthcore nie wyciąga chciwie ręki po pieniądze i można swobodnie grać bez konieczności wydawania chociażby złotówki.
Problemem potrafi być stabilność gry. Tak, wiem, iPad 2 nie jest specjalną nowością na rynku, nie mniej jednak gra nie ma aż tak wysokich wymagań, by sprawiać tyle problemów. Pierwsze uruchomienie gry było jednak ciężkie i trwało ponad 10 minut, kolejne nie wymagało aż tyle czasu, jednak ładowanie etapów przypominało pamiętną windę z pierwszego Mass Effect. Niejednokrotnie również zdarzało się, że gra się gdzieś przycięła. Tylko raz jednak wyrzuciło mnie z gry, co ogólnie sobie cenię, gdyż grałam w Earthcore dość intensywnie w ciągu ostatnich kilku dni.
Wrocławianie kolejny raz udowodnili, że można zrobić dobrą grę, bez konieczności wyciągania od gracza masy kasy. Earthcore: Shattered Elements to świetna, świeża produkcja. Jest niezwykle prosta do opanowania, więc warto po nią sięgnąć, nawet jeśli wcześniej nie mieliście styczności z karciankami. Całość dodatkowo podsyca doskonała oprawa audiowizualna. Nie obyło się bez kilku potknięć, ale gubią się one gdzieś pomiędzy kartami.
Ocena – 5/6
Plusy:
+ Oprawa audiowizualna
+ Wciągająca rozgrywka
+ Mało uciążliwy system mikrotransakcji
+ Prosta do opanowania
+ Ciekawy system craftingu
Minusy
– Niekiedy się przycina