Czy zwiększanie rozdzielczości ekranów tabletów ma sens?
Ostatnio mamy do czynienia z wyścigiem na liczbę pikseli oferowanych przez wyświetlacze tabletów internetowych. Producenci starają się prześcigać jak tylko mogą oferując coraz większą gęstość pikseli. Dziś już nikogo nie dziwi dla przykładu taka Retina o rozdzielczości 2048 x 1536 pikseli, ale czy dalsze zwiększanie tego parametru matryc w tabletach ma sens…?
Ostatnio mamy do czynienia z wyścigiem na liczbę pikseli oferowanych przez wyświetlacze tabletów internetowych. Producenci starają się prześcigać jak tylko mogą oferując coraz większą gęstość pikseli. Dziś już nikogo nie dziwi dla przykładu taka Retina o rozdzielczości 2048 x 1536 pikseli, ale czy dalsze zwiększanie tego parametru matryc w tabletach ma sens…?
Przeczytaj koniecznie >> Kupujemy tani tablet. Na co zwracać uwagę?
Nie ukrywajmy, ale technologia ciągle idzie do przodu. To dotyczy oczywiście prężnie rozwijającego się rynku tabletów internetowych. Mamy do czynienia z coraz lepszymi wyświetlaczami dotykowymi, które mają nam uprzyjemniać doznania wzrokowe podczas pracy z tego typu urządzeniami. W ostatnim roku naprawdę wiele się wydarzyło pod tym kątem.
Najpierw małej rewolucji, na początku tego roku próbowali dokonać producenci tabletów ze wschodu. Na targach CES 2012 poznaliśmy pierwsze tablety internetowe z Androidem wyposażone w 10,1-calowe wyświetlacze oferujące rozdzielczość full HD (1920 x 1080 lub 1920 x 1200 pikseli). Był to naprawdę spory skok jakościowy względem dostępnych wcześniej jedynie tabletów z matrycami o rozdzielczości 1280 x 800 pikseli. W rzeczywistości rewolucję przeprowadziło jednak dwa miesiące później Apple prezentując w marcu tego roku iPada 3. generacji z wyświetlaczem Retina o niesamowitej rozdzielczości 2048 x 1536 pikseli. W rzeczywistości jednak jest to rozdzielczość skalowana (w dół) i odpowiada powierzchni oferowanej przez obszar roboczy o rozmiarze 1024 x 768 pikseli. I rzeczywiście, ikonki na ekranie domowym iPada nagle nie stały się dwa razy mniejsze. Zastąpienie jednak jednego punktu czteroma zaowocowało znacznie lepszym polepszeniem obrazu.
Apple tym samym zapoczątkowało rewolucję w polepszaniu jakości obrazu bez zmiany obszaru roboczego. W ślady firmy z Cupertino poszły inne firmy produkujące tablety z Androidem. Ostatnim tego typu wynalazkiem jest Nexus 10 od Samsunga, który posiada 10,1-calowy wyświetlacz o rozdzielczości aż 2560 x 1600 pikseli (299 ppi). Jak na razie jest to rekordzista pod względem ppi.
Czy jednak na tym się skończy…? Niedawno pojawiły się plotki, że kolejna generacja iPada mini oferować ma wyświetlacz o przekątnej 7,9 cali i rozdzielczości jak Retina. Co stanie się więc z większym iPadem? Czy nagle dojdzie do tego, że doczekamy się w tym tablecie wyświetlacza oferującego na przykład rozdzielczość 4096 x 3072 pikseli? Wyobrażacie to sobie?
Rodzi się pytanie czy to ma sens. Retina już oferuje niesamowitą rozdzielczość i świetnej jakości obraz. Dalsze zwiększanie rozdzielczości zdaje się mijać z celem. Poza tym pojawia się problem. Oprogramowanie musi być przystosowywane pod kątem nowych wymagań stawianych przez ekrany. Proces ten ma jednak efekt uboczny. Aplikacje bardzo przybywają na wadze, przez co pobieramy coraz więcej megabajtów.
Znając jednak szczęście, to producenci sprzętu nie wiele sobie z tego robią i całkiem możliwe, że już w przyszłym roku doczekamy się pierwszych tabletów z Androidem, które zaoferują rozdzielczość obrazu na poziomie 4K (skalowaną oczywiście w dół), która to będzie odpowiadać obszarowi roboczemu w matrycach full HD. A programy staną się cięższe… i po co?
Jakie macie na ten temat zdanie?