Podatek od piractwa na tablety i smartfony? To już niemal pewne!
Zdaje się, że opłata reprograficzna, czyli tak zwany potocznie podatek od piractwa dla smartfonów i tabletów jest już niemal pewny. Objęcia nią urządzeń mobilnych żąda Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a pomysł dyskutowano w tym tygodniu w Sejmie. Czy pomysł ten rzeczywiście przejdzie? A może skończy się, jak w przypadku aparatów fotograficznych, które jednak nie objęto podatkiem od piractwa?
Zdaje się, że opłata reprograficzna, czyli tak zwany potocznie podatek od piractwa dla smartfonów i tabletów jest już niemal pewny. Objęcia nią urządzeń mobilnych żąda Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a pomysł dyskutowano w tym tygodniu w Sejmie. Czy pomysł ten rzeczywiście przejdzie? A może skończy się, jak w przypadku aparatów fotograficznych, które jednak nie objęto podatkiem od piractwa?
Przeczytaj koniecznie >> Rząd wyda 1,5 mln złotych na nowe iPady dla posłów. A co ze starymi tabletami?
W zeszłym roku dosyć głośno było na temat tak zwanej opłaty reprograficznej, którą miały być objęte aparaty fotograficzne. Dla niewtajemniczonych, opłata ta (zwana także podatkiem od piractwa lub opłatą CL) jest zadośćuczynieniem dla twórców za kopiowanie ich dzieł. Niemniej, pieniądze te i tak nie trafiają w ręce twórców, a do takich organizacji jak ZAiKS. Za ich wysokość w Polsce odpowiada Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Warto zauważyć, że są one cyklicznie wzmacniane.
W zeszłym roku ZAiKS i inne podobne organizacje poprosiły Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego o nałożenie podatku od piractwa również na smartfony i tablety internetowe, które według nich również mogą być wykorzystywane do kopiowania. Przez ostatnie miesiące dyskutowano nad tym, często za zamknięty drzwiami, a w zeszły czwartek odbyło się to na posiedzeniu dwóch komisji sejmowych: Komisji Kultury i Środków Przekazu (KSP) oraz Komisji Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii (INT). Wiceminister kultury Andrzej Wyrobiec powiedział następujące słowa: „Jest uzgodnienie dotyczące listy czystych nośników i wysokości opłat od tych czystych nośników (…) Do końca września daliśmy sobie jeszcze czas na wpisanie w słupki (…) uzgodnionych przez strony kwot (…) odsetek od czystych nośników. Wydaje się, że jest bardzo blisko tego porozumienia, po to byśmy – po pierwsze – wyeliminowali z listy czystych nośników te urządzenia, które po prostu już nie są… są nieaktualne, typu np. kasety magnetofonowe, a wprowadzili urządzenia najbardziej w tej chwili powszechne, popularne, które między innymi z tego powodu są nabywane, że umożliwiają kopiowanie czy korzystanie z utworów… to jest mówię o tabletach i smartfonach.”
Czyżby więc podatek od piractwa na smartfony i tablety był już w zasadzie przesądzony? Ze słów przekazanych przez wiceministra kultury wynika, że chyba tak. Czy to jednak słuszny krok? Trudno się z tym zgodzić. Wszak smartfon (lub tablet) służą przede wszystkim do wykonywania rozmów telefonicznych, wysyłania wiadomości tekstowych oraz pracy z aplikacjami mobilnymi. Niemniej, pozwalają także robić zdjęcia i je wysyłać. I właśnie to stanowi główny punkt zaczepienia związany z objęciem tych urządzeń nowym podatkiem. Pamiętajmy jednak, że w przypadku aparatów fotograficznych pomysł ten nie wypalił. Wiele osób zgłosiło swój sprzeciw, a pomysł zbojkotowano. W konsekwencji aparaty nie zostały objęte opłatą reprograficzną. Tak więc w rzeczywistości być może nie mamy czego się obawiać i smartfony oraz tablety nie zostaną objęte podatkiem od piractwa. Jeśli tak się jednak stanie, to powinniśmy spodziewać się wyższych cen na urządzenia mobilne. Na poziomie co najmniej kilku procent. Jedno jest pewne, pomysł Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z pewnością niewielu się spodoba.
Źródło: Dziennik Internautów