Allview Wi7 to najtańszy na polskim rynku tablet z systemem operacyjnym Windows 8.1. Czy za te pieniądze można zbudować urządzenie, które będzie warte uwagi? Czy może tablet Allview to zbiór kompromisów? Sprawdźcie sami!
Przeczytaj koniecznie >> Recenzja Acera Aspire Switch 10
Rumuńska firma Allview jest marką praktycznie nie znaną poza rodzimym rynkiem. Również u nas pojawiła się ona stosunkowo niedawno. Producent zaczyna z wysokiego „C”, wprowadzając na rynek najtańszy tablet, pracujący pod kontrolą okienek. Początkowo, w przedsprzedaży, Wi7 można było nabyć za kwotę 299 złotych. Teraz urządzenie kosztuje 349 złotych. Co za to otrzymujemy? Oto specyfikacja:
Sercem urządzenia jest czterordzeniowy procesor Intel Atom architektury Bay Trail, wykonany w 22-nanometrowym procesie technologicznym. Umożliwia on obsługę instrukcji 64-bitowych i charakteryzuje się mocą 2,2 W (przy SDP). Tu pracuje on z prędkością 1,33 GHz, a wspomaga go zintegrowany układ graficzny Intel HD. To procesor, który będzie zbliżony wydajnością do tych, jakie odnajdziemy choćby w tabletach Toshiba Encore czy Goclever Insignia 1010 Business. W tabelce specyfikacji już widać pierwsze oszczędności. Nie znajdziemy tu matrycy IPS, a jedynie TN. Bateria ma pojemność mniejszą, niż zwykle oferowane są w zestawach z nowoczesnymi smartfonami. 1 GB pamięci RAM i zatrważająco niewiele, bo tylko 16 GB przestrzeni dyskowej.
Tablet
W niepozornym, niebieskim kartoniku odnajdziemy jedynie podstawowe akcesoria:
Ładowarka ścienna, przewód microUSB oraz karta gwarancyjna i instrukcja obsługi (również po polsku).
Allview Wi7 niespecjalnie odróżnia się od innych, 7-calowych tabletów. Jego kanciastość – poprowadzone pod kątem prostym narożniki – rozbija nieco tafla szkła przykrywającego ekran, która ma zaokrąglone narożniki. Oczywiście przy tym budżecie nie ma mowy o czymś, co przypominałoby chociażby Gorilla Glass, nie mniej po tygodniu testów nie zauważyłem żadnych uszczerbków na powierzchni ekranu. Co więcej, powłoka niespecjalnie zaprzyjaźnia się z odciskami palców, co z ulgą przywitają pedanci.
W lewym, dolnym narożniku odnajdziemy kamerkę rozmów wideo. Jej matryca o rozdzielczości 0,3 Mpix nie pozwoli na zbyt wiele w dziennym oświetleniu, a co dopiero w gorszych warunkach. Dodatkowo kłopoty sprawia jej lokalizacja, bo trzymając tablet w położeniu pejzażowym, może zdarzyć się zasłonić kciukiem jej obiektyw.
Niesymetryczna, nieaktywna ramka okala ekran o wielkości 7 cali. Używając na co dzień phabletu Xiaomi stwierdzam, że Wi7 jest wzrokowo niewiele większy. Oczywiście to złudzenie, choć tablet z pewnością do największych nie należy. Z powodzeniem można go natomiast chwycić jedną ręką za dłuższe krawędzie, natomiast o obsłudze jednorącz rzecz jasna nie ma mowy.
Ekran jaki zastosowano w Alview Wi7 to matryca TN. Czym to skutkuje? Na pierwszym miejscu lądują kąty patrzenia, które są po prostu tragiczne. Wystarczy niewielkie odchylenie względem oczu aby zaczęły zanikać barwy i pojawił się efekt negatywu. Do tego dodajmy niską rozdzielczość. Może nie dramatycznie niska jeśli rozpatrujemy ekran o wielkości 7 cali, zwłaszcza w tablecie budżetowym, jednak w zestawieniu z kątami patrzenia stanowi to o tym, że wyświetlacz jest po prostu kiepski. Co gorsza, o ile taka szczegółowość jest to do zniesienia w trybie Modern UI, to już w trybie pulpitu jest ciężkie do przełknięcia. Zwłaszcza rozdzielczość. Na domiar złego, nie najwyższych lotów są kontrast i jasność, co dodatkowo pogłębia frustrację użytkownika korzystającego z tabletu. Jedyny plus to poprawnie działający dotyk, co do precyzji i sprawności którego nie miałem żadnych zastrzeżeń.
Tył tabletu to lity korpus, z łagodnie zaokrąglonymi ku dołowi krawędziami, wykonany z delikatnie chropowatego tworzywa. Jest ono dość dobrej jakości. Całej konstrukcji Allview Wi7 nie można nic zarzucić. Nic tu nie skrzypi, nie trzeszczy. Poszczególne elementy są dobrze spasowane. Oczywiście jak w 99% tabletów korpus jest nierozbieralny i nie mamy dostępu do podzespołów, choćby do baterii.
U dołu, z lewej strony panelu tylnego odnajdziemy szczeliny skrywające głośnik. Ten, oferuje dźwięk o jedynie przeciętnej jakości, o nie najwyższym poziomie natężenia.
Na przeciwległym brzegu, również u dołu, umieszczono obiektyw wbudowanego aparatu cyfrowego. Ta lokalizacja, podobnie jak w przypadku przedniej kamerki, będzie powodowała przypadkowe zakrycie optyki palcami trzymającymi tablet.
Spójrzmy co w kwestii interfejsów przygotował Allview, Na górnej krawędzi odnajdujemy położone blisko siebie dwa klawisze – zasilania i regulacji głośności. Mają one zaoblone, ładnie wyprofilowane kształty, zaś do samego ich działania nie mam żadnych uwag. Skok jest średni i miękki, z ledwie wyczuwalnym klikiem.
Lewa krawędź to z kolei złącza. Od góry są to slot kart pamięci microSD, port microUSB (służy tylko do ładowania, nie podłączymy tabletu do komputera PC, działał podłączony tu dysk zewnętrzny WD 500GB) oraz gniazdo słuchawkowe jack 3,5 mm. Jest jeszcze jeden element. Zapewne zwróciliście uwagę, że na froncie nie odnajdziemy tak charakterystycznego dla windowsowych tabletów, dotykowego przycisku logo Windows, które przenosi nas do trybu Modern UI. Tutaj producent zdecydował się na usunięcie go z frontu i przeniesienie na krawędź, w postaci zwykłego przycisku fizycznego.
System – multimedia, wydajność
Allview Wi7 pracuje pod kontrolą 32-bitowej wersji systemu Windows 8.1. Jak to działa?
Do tego dodajmy dobry wynik w teście SunSpider na poziomie 479,1 punktu i otrzymujemy obraz przeciętnej wydajności, której do czołówki niewiele tak naprawdę brakuje. W rzeczywistości tablet pracuje bardzo sprawnie. Wszystkie aplikacje uruchamiają się wystarczająco szybko, nie ma problemów z freezami czy nadmiernymi spowolnieniami. Nawet przeglądarka Firefox z kilkoma czy kilkunastoma otwartymi zakładkami nie powoduje zbytniej zadyszki urządzenia. Warto tu dodać, że system jest pełną wersją „okienek”, zatem z powodzeniem zainstalujemy dowolną aplikację, z dowolnego źródła.
Nie pojawiły się w tym miejscu wykresy z testów PC Mark i 3D Mark. Stało się tak z bardzo prozaicznego powodu. Aplikacje udało się wrzucić na dysk, natomiast nie starczyło już miejsca na ich zainstalowanie. Tu warto wspomnieć, że z 16 GB nominalnej przestrzeni dyskowej, do dyspozycji użytkownika pozostaje 9,45 GB. Z tego na nasze dane pozostaje zaledwie 4,97 GB. To dramatycznie mało. Wystarczy na jakieś proste, nierozbudowane i nie zajmujące wiele miejsca aplikacje i nic więcej.
To pełnoprawny system Windows, zatem nie ma co dywagować na temat tego, czy tablet poradzi sobie z jakimiś formatami wideo czy audio. Jeśli nawet nie, wystarczy doinstalować kodeki. Dodam, że z powodzeniem odtworzymy filmy również w rozdzielczości Full HD. Przy tym wyświetlaczu to i tak nie ma sensu, natomiast sam układ SoC radzi sobie z nimi bez problemów.
Wiemy już, że kamerka rozmów wideo nie powala na kolana. Jak ma się sprawa z aparatem? Oto próbki zdjęć:
O ile w oświetleniu dziennym można powiedzieć o miernej jakości, to już przy w gorszych warunkach – w pomieszczeniu czy przy oświetleniu sztucznym, możemy mówić o dramacie.
Nie ma problemu w zasadzie z jedynym modułem łączności bezprzewodowej – Wi-Fi. Radzi on sobie nad podziw dobrze, potrafiąc nawet w oddalonym o dwa pomieszczenia pokoju nie uronić kreski z zasięgu. Połączenie jest stabilne, nie ulega przypadkowym zerwaniom.
Na pochwałę natomiast zasługuje bateria zastosowana w Allview Wi7. Nie jako taka, bo skoro producent zdecydował się na zastosowanie ogniwa o tak małej pojemności, to nie można od niego wymagać kilkunastogodzinnej wydajności. Nie mniej jak na 2400 mAh naprawdę nie jest źle. Stwierdzam tak po tym, jak udało się filmy na YouTube oglądać przez nieco ponad 3 godziny. Plus.
Podsumowanie
Allview Wi7 to niewątpliwie urządzenie budżetowe. Jeśli nawet sama jakość materiałów i wykonania nie budzi większych zastrzeżeń, a wydajność jest na poziomie w zupełności wystarczającej do codziennego użytkowania, to już elementy składowe czyli podzespoły świadczą o tym dobitnie. Ekran o parametrach, które determinują go do określenia jako kiepski, a którego w zasadzie jedynym plusem jest sprawnie działający dotyk. Bateria, która choć wydajna jak na swoja pojemność, nie przystaje do dzisiejszych standardów, w których niejednokrotnie smartfony posiadają ogniwa nawet dwukrotnie pojemniejsze. Już tylko „ukoronowaniem” mogą być słabiutkie aparaty, a także nie najwyższych lotów głośnik, które przekreślają nieomal Wi7 jako tablet multimedialny.
Allview Wi7 to składanka kompromisów, która kosztuje zaledwie 349 złotych. W tej cenie otrzymujemy „dachówkę” z systemem Windows 8.1 i roczną subskrypcją pakietu biurowego Microsoft Office 365. Kwota w rzeczy samej jest godna zainteresowania, jednak tablet, czy takim obiektem pożądania się stanie, zależy tylko i wyłącznie od preferencji potencjalnego użytkownika.
Wi7 to taki „pierwszy kot” czy „pierwsza jaskółka”, która może nie wyląduje „za płotem”, ani „nie uczyni wiosny”, jednak może spowodować, że producenci budżetowych tabletów zaczną chętniej sięgać po systemy Microsoftu. Oczywiście to również w interesie potentata od „okienek” i temu właśnie ma też służyć bezpłatne udostępnienie licencji na Windows, a także zmniejszenie wymogów stawianych tabletom pracującym w oparciu o te systemy. Bo to prędzej czy później spowoduje silniejsze zjawisko konkurencji w tym segmencie, a w konsekwencji korzyści dla nas, klientów i użytkowników, pod postacią dobrych i tanich tabletów z Windows.
Allview Wi7
Nasza ocena: 4/6
+ ogólnie dobra jakość materiałów i wykonania tabletu;
+ dobra wydajność procesora zasilającego tablet;
+ dość wydajna (jak na niewielką pojemność) bateria;
+ Office 365 w cenie;
+ cena.
– słabej jakości wyświetlacz;
– zaledwie przeciętny głośnik o niewielkim natężeniu dźwięku;
– zbyt mało przestrzeni na dane;
– słabiutkie web kamerka i aparat, w dodatku z nieprzemyślanym ich umieszczeniem.
Sprzęt do testów dostarczył: