Asus Transformer Book T100TAM – test i recenzja
To kolejny tablet z serii Transformer Book T100, jaki trafił na testy do naszej redakcji. Najważniejsze zmiany? Obudowa, teraz wykonana z aluminium, a także serce urządzenia – procesor. Czy jednak tylko to zmieniło się w kolejnej odsłonie hybrydy Asusa? Sprawdźcie to, zagłębiając się w wersy niniejszej recenzji.
To kolejny tablet z serii Transformer Book T100, jaki trafił na testy do naszej redakcji. Najważniejsze zmiany? Obudowa, teraz wykonana z aluminium, a także serce urządzenia – procesor. Czy jednak tylko to zmieniło się w kolejnej odsłonie hybrydy Asusa? Sprawdźcie to, zagłębiając się w wersy niniejszej recenzji.
Przeczytaj koniecznie >> Goclever Insignia 1010 WIN – test tabletu z klawiaturą
Zanim przystąpimy do „obdukcji”, przyjrzyjmy się specyfikacji by stwierdzić, na ile zmieniła się w stosunku do uprzednio testowanego modelu T100:
Jeśli porównamy model T100 z obecnie testowanym T100TAM, łatwo zauważymy, że zmieniło się niewiele. Co zweryfikuję przy okazji oględzin – zmieniono obudowę urządzenia – teraz to aluminium. Nietrudno również zauważyć, że wymieniono procesor. W poprzedniku był to Intel Atom Z3740 o taktowaniu 1,33 GHz. Tu jest to chip Intel Atom Bay Trail-T Z3775. Jest to czterordzeniowy (czterowątkowy) układ, wykonany w technologii 22 nanometrów, pracujący z prędkością 1,46 GHz (2,39 GHz w trybie Turbo). Współpracuje tutaj z układem graficznym Intel HD taktowanym z zegarem 311 MHz (778 MHz w trybie Turbo). Warto przy tym zauważyć, że to procesor obsługujący instrukcje 64-bitowe. Testowana wersja hybrydy posiada 32 GB pamięci eMMC wbudowanej w tablet, a dodatkowo dysk HDD o pojemności 500 GB wbudowany w stację dokującą – klawiaturę. Całością zarządza 32-bitowy system Microsoft Windows 8.1. Warto zauważyć, że nie uległa zmianie pojemność baterii zasilającej całość urządzenia, natomiast niewielkiemu zwiększeniu uległa waga – zarówno tabletu, jak i stacji dokującej.
Tablet
Zestaw z jakim dostarczany jest Transformer Book T199 jest raczej ubogi. W zasadzie nie odnajdziemy nic, poza ładowarką sieciową z wtykiem microUSB oraz wymienną końcówką do gniazdka w standardzie europejskim.
Panel frontowy tabletu to matryca oraz okalająca ją czarna, dwucentymetrowa, nieaktywna ramka. W jej górnej części umiejscowiono kamerkę rozmów wideo. Jest ona mizernej jakości. Ściślej rzecz biorąc, obraz przez nią przechwytywany i przekazywany jest bardzo niskiej jakości. Duże zaziarnienie, brak szczegółowości i ostrości, problemy z doświetlaniem obiektów, zwłaszcza przy słabym oświetleniu. To o tyle niedobrze, że kamerka na panelu frontowym to jedyny aparat w tablecie Asusa.
Ekranowi tabletu Asusa niewiele można zarzucić. Owszem, rozdzielczość 1366 x 768 pikseli nie robi dzisiaj na nikim wrażenia, jednak w przypadku urządzenia z systemem Windows, jest to dość wygodne, zwłaszcza jeśli mamy pracować w trybie pulpitu. Trafianie w określone elementy, tym bardziej jeśli nie korzystamy z myszki, jest znacznie wygodniejsze przy tej rozdzielczości. Nie można wiele zarzucić ekranowi T100TAM. Praktycznie pełne kąty patrzenia, świetnie działający dotyk, dobre odwzorowanie kolorów. Niestety nie poprawiono maksymalnego poziomu jasności w stosunku do T100. Również w testowanym modelu, jeśli będziecie z tabletu korzystać na dworze, może się okazać, że odczytywanie zawartości panelu przyjdzie z trudnością. I nie pomoże z pewnością błyszcząca powłoka panelu frontowego.
W stosunku do modelu T100, w testowanym urządzeniu zabrakło jeszcze jednej rzeczy – dotykowego przycisku Windows, tak charakterystycznego dla tabletów z systemem operacyjnym potentata z Redmond. Dlaczego? Najwidoczniej inżynierowie Asusa doszli do wniosku, że używanie przycisku, zwłaszcza w trybie pracy laptopa, nie jest niezbędne. W dodatku cokolwiek niewygodne, stąd zapewne pomysł usunięcia go z ramki panelu frontowego.
Niewątpliwym plusem testowanej hybrydy jest korpus wykonany z aluminium. Choć w poprzedniku tworzywa były wysokiej jakości i niewiele można byto im zarzucić, to jednak metal zawsze pozostaje metalem. W dodatku jeśli mówimy o szczotkowanym aluminium, w grę wchodzi nie tylko zwiększona odporność obudowy na urazy, ale i stylowy, mogący się podobać wygląd. Warto wspomnieć, że konstrukcja jest na tyle dopracowana, że nie uświadczymy tu niepoprawnego spasowania elementów, skrzypienia, etc. Dodatkowo, cała powierzchnia metalu została polakierowania, co zwiększa atrakcyjność wyglądu bryły urządzenia.
W korpusie zamocowano wykonane z tworzywa klawisze. I tak, na lewej krawędzi, u góry znalazły się przyciski regulacji głośności i ekranu startowego, przenoszący nas od interfejsu Metro. To rozwiązanie znamy zresztą z Asusa Transformer Booka T100.
Na przyległym narożniku, na górnej krawędzi umiejscowiono przycisk zasilania, a tuż obok mikrofon. Co do działania przycisków nie mam żadnych zastrzeżeń. Z miękkim, acz wyraźnym skokiem, zakończonym charakterystycznym klikiem. Działają bez zarzutu.
Na prawej krawędzi ulokowano slot kart microSD.
Wyżej z kolei, odnajdziemy dwa porty 0 microHDMI oraz microUSB. Ten ostatni służy do ładowania baterii T100TAM. Nieco ponad nimi znalazło się gniazdo słuchawkowe typu jack 3,5 mm.
Identycznie jak w poprzedniku rozmieszczono stereofoniczne głośniki. W połowie wysokości, po obydwu stronach panelu tylnego, skryte pod perforacją obudowy. Ich jakość określam na dobrą. Generują dźwięk nie zniekształcony, stosunkowo czysty. Na pewno jednak nie są głośne. Wręcz przeciwnie. Nawet przy maksymalnym położeniu suwaka głośności, urządzenie może zostać bez trudu zagłuszone.
Klawiatura
W tej samej „tonacji”zostało wykonane akcesorium dostarczane wraz z tabletem – klawiatura. Szczotkowane aluminium stanowi zdecydowaną większość budulca stacji dokującej.
Pięć rzędów klawiszy wzbogacono o dodatkowy pas przycisków funkcyjnych. Wśród nich nie zabrakło powiększonych klawiszy Enter, Shift, Tab, BackSpace czy CapsLock. Klawisze zostały wykonane w układzie chiclet. Ich wielkość oraz rozstaw pomiędzy nimi są co najmniej wystarczająca do wygodnego pisania. Nawet dla mnie, który raczej nie toleruje pracy na klawiaturze notebooka.
Z lewej strony klawiatury, identycznie jak w modelu T100, odnajdziemy pełnowymiarowy port USB zgodny ze standardem 3.0.
W stacji nie zabrakło touchpada z przyciskami lewo- i prawokliku. Muszę przyznać, że tu, w przeciwieństwie do gładzika z T100, nie mam do jego jakości działania żadnych zastrzeżeń. Warto przy tej okazji wspomnieć o wspomagającym go, autorskim oprogramowaniu. Smart Gesture to autorska aplikacja Asusa, dzięki której touchpad umożliwi wykonywanie określonych funkcji poprzez wskazanie ich stosownymi gestami. Przełączanie pomiędzy aplikacjami, wysunięcie paska, przewijanie stron czy minimalizacja wszystkich okien i pokazanie pulpitu to tylko niektóre przykłady. Dość wspomnieć, że aplikacja pozwala nam na dostosowanie funkcji do określonych zachowań.
Spód klawiatury to zdecydowanie tworzywo. Dobrej jakości, o nieco chropowatej powierzchni. Płaszczyznę zaopatrzono w spore, gumowe stopki.
W centralnej części, u góry, znalazł się umocowany na obrotowych zawiasach uchwyt, do którego przymocowuje się tablet. Patent doskonale znany z poprzedniego modelu. Niestety. Asus nie posłuchał uwag co do modelu T100. Podstawa na uchwycie posiada paski, wystające poza obrys uchwytu. To one powodują, że po połączeniu obydwu elementów i otwarciu całości, urządzenie po prostu jeździ po płaszczyźnie biurka czy stołu.
Samo połączenie tabletu z klawiaturą jest bardzo mocne i stabilne. Zaczepy nie pozwolą oddzielić obydwu elementów nawet jeśli podniesiecie trzymając całość za ekran. Rozdzielić obydwie części pozwoli dopiero naciśnięcie stosownego przycisku, który zwolni zaczepy.
Niestety. Przy okazji testów okazało się, że nie wyeliminowano również kolejnego problemu. Zetkniemy się z nim po połączeniu tabletu z klawiaturą. Mowa o złym ulokowaniu środka ciężkości całego urządzenia. Dopóki otwarcie nie przekroczy 90 stopni, wszystko jest w porządku. Powyżej tej wartości notebook przestaje być stabilny. Wystarczy wówczas trącić ekran, aby całość przewróciła się na tablet. Minus.
Działanie
Asusa Transformer Booka T100TAM otrzymujemy z preinstalowanym, 32-bitowym systemem Windows 8.1. „Mózgiem” tabletu jest procesor architektury Bay Trait T, Intel Atom Z3775, połączony z układem graficznym Intel HD. Jak to się sprawuje? Nietrudno domyśleć się, że bez większych zastrzeżeń. Testowany T100TAM nie odstaje od poprzednika, a nawet go przewyższa. Typowa praca biurowa to nie jest rzecz jasna żadne wyzwanie. Nawet rozgrywka w „World of Warcraft” czy Heartstone nie powoduje zadyszki u chipów „zasilających” urządzenie, choć wbrew pozorom są to gry potrafiące zmusić procesory do szybszej pracy.
W starciu z grami bardziej wymagającymi T100TAM, podobnie zresztą jak poprzednikowi, może zabraknąć mocy.
Spójrzmy jeszcze na wykresy osiągów Transformer Booka w aplikacjach syntetycznych:
Wyniki wskazują wyraźnie wyższe rezultaty od dotychczas testowanych tabletów z systemem Windows. Nie są to jednak różnice drastyczne ale świadczące o wyższej wydajności układów tabletu, a co za tym idzie większej frajdzie, zwłaszcza dla miłośników wirtualnych rozgrywek.
Skoro bateria w T100 miała pojemność 8060 mAh, a w tym modelu jest ona identycznej wielkości, nie ma co liczyć na to, że w inny sposób będzie ubywało zgromadzonej weń energii. Wynik około 7,5 godziny intensywnego użytkowania jest zdecydowanie w zasięgu tabletu. Warto przy tym zauważyć, że zdecydowanie poprawiono szybkość ładowania baterii. Wcześniej 6 godzin, obecnie zajmuje to około 4 godzin.
Paradoksalnie, skoro korpus wykonano z aluminium, można przypuszczać słabsze wychwytywanie sygnału przez antenę Wi-Fi. Nic bardziej mylnego. Nie sprawowała się ona gorzej aniżeli w modelu T100. W odległości kilku metrów od routera, oddzielony od niego dwiema ścianami, zasięg oscylował w okolicach trzeciej, czwartej kreski.
Podsumowanie
ASUS Transformer Book T100TAM to stosunkowo świeży produkt. Świeży w odniesieniu do chwili, kiedy trafił na rodzimy rynek urządzeń mobilnych. Czy rzeczywiście przyniósł ze sobą powiew świeżości?
Budowa urządzenia zmieniła się jedynie w aspekcie wykorzystania materiałów, z jakich wykonano korpus. Miast tworzywa pojawiło się aluminium. To oczywiście zabieg w dobrym kierunku. Aluminium to atrybut produktów premium, a za taki miałby uchodzić T100TAM. Poza materiałami, w urządzeniu zmienił się również procesor. Choć niewiele, jednak wydajniejszy z różnicą na poziomie wartym odnotowania. Oczywiście wciąż nie jest to produkt gamingowy – co to, to nie. Nie mniej w zupełności wystarcza do większości codziennych zastosowań, a nawet nieco więcej. Co poza tym?
Niestety raczej wady czy brak poprawy w stosunku do poprzednika. Niewielka ilość pamięci wbudowanej w jednostkę centralną jest w pewien sposób niwelowana przez dysk znajdujący się w stacji dokującej. Pamiętajmy jednak, że T100 również dostępny był w opcji z klawiaturą wyposażoną w dysk twardy. Dalej. Asus, w sumie nie wiedzieć dlaczego, nawet nie pokusił się o dodanie elementów brakujących w T100 – aparatu i modułu GPS. Dlaczego? Pewnie to pytanie pozostanie bez odpowiedzi. Wreszcie aspekt konstrukcyjny. Niestabilność hybrydy przy odchyleniu ekranu do pozycji – wydawałoby się – naturalnej przy pracy i pozostawiony bez echa problem ślizgania się urządzenia po otwarciu matrycy.
Jedno jest pewne. ASUS Transformer Book T100TAM to produkt bardzo dobry. Nie mam co do tego wątpliwości. Niestety. Dokonanie kosmetycznych zmian, bez wyeliminowania błędów poprzedniej generacji, a także w sumie niekoniecznie atrakcyjna cena – zwłaszcza w dobie coraz większej liczby tanich i dobrych tabletów na rynku, z pewnością skłonią do bardzo głębokiego zastanowienia się nad jego zakupem. Na pewno głębszego niż nad zakupem modelu T100. Tym bardziej, że w ciągu roku od premiery T100 zmienił się nie tylko rynek. Zmieniły się również nasze wymagania i to, co oferuje się nam w modelu T100TAM, już może nie wystarczyć.
ASUS Transformer Book T100TAM
Nasza ocena: 5/6
+ bardzo wysoka jakość materiałów i wykonania;
+ dobry wyświetlacz, choć jasność mogłaby być wyższa;
+ wydajna bateria;
+ dodatkowy dysk o pojemności 500 GB w stacji dokującej;
+ przyzwoitej jakości głośniki…
– o bardzo niskiej głośności;
– niewielka ilość pamięci flash;
– niestabilny przy połączeniu tabletu z klawiaturą;
– brak aparatu;
– brak modułu GPS.
sprzęt do testów dostarczył: