Edge 1083 to kolejny przykład na to, jak bardzo firma Kruger&Matz zaczyna wpisywać się w polski „krajobraz” rynku urządzeń multimedialnych. W ofercie firmy co raz pojawiają się nowsze, ulepszane modele nie tylko smartfonów, ale i tabletów. Taki najświeższy model trafił do naszej redakcji, a niniejszy artykuł, do którego przeczytania zapraszam, jest efektem blisko dwutygodniowej pracy z urządzeniem. Zapraszam do lektury!
Przeczytaj koniecznie >> Kruger&Matz Eagle 1065G – test i recenzja
Tym razem na testy trafił nie tylko tablet, który zgodnie z obietnicami producenta ma być urządzeniem uwzględniającym poprawienie dotychczas pojawiających się niedociągnięć. Na moim biurku wylądował wraz z dedykowaną klawiaturą, którą otrzymujemy w zestawie z tabletem, a także akcesoria nie dołączane do „dachówki” – stację dokującą i modem 3G. Zanim zaczniemy oględziny, przyjrzyjmy się najpierw danym technicznym tabletu:
Właściwie nie można testowanego tabletu w żaden sposób odnieść do poprzednio recenzowanego modelu Eagle 1065G. Głównie z powodu systemu operacyjnego pod kontrolą którego pracuje tablet. Poprzednik to Android, bohater dzisiejszego artykułu to Windows 8.1.
Sercem Edge 1083 jest czterordzeniowy Intel Atom Z3735F o taktowaniu 1,3 GHz (1,86 GHz w trybie Turbo), wspomagany przez układ graficzny Intel HD. Edge 1083 to również 2 GB pamięci RAM DDR3, a także dysk o pojemności 32 GB. To, w przeciwieństwie do większości niedrogich tabletów z Windows, wartość przyzwoita, pozwalająca na komfortową pracę z urządzeniem, bez konieczności oglądania się na zapełnienie każdego kolejnego megabajta przestrzeni na dane. Tym bardziej, że do dyspozycji użytkownika pozostaje około 20 GB miejsca.
Kruger&Matz Edge 1083 to pełen przegląd portów. Od microUSB, poprzez pełnowymiarowe złącze USB, aż do mini HDMI czy slotu modemu GSM. Tablet mierzy 256 x 173 x 12 mm i waży 647 gramów. Grubość i waga, co logiczne, zwiększy się po podpięciu dedykowanej klawiatury. Za zasilanie całości odpowiada ogniwo o pojemności 7800 mAh.
Tablet – materiały, budowa, ekran
Edge 1083 dotarł do mnie w słusznych rozmiarów pudełku. Wykonane z dobrej jakości papieru, zawiera opis podstawowych funkcji urządzenia.
Po zdjęciu okazałego wieczka, czy raczej wieka, w środku odnajdziemy „papierologię” w postaci instrukcji „Szybki start”, karty gwarancyjnej oraz dokumentacji związanej z dodanym do tabletu pakietem Office 365. Ponadto w dodatkowym, mniejszym kartoniku znajdziemy dedykowaną ładowarkę sieciową oraz przejściówkę USB do microUSB.
Jeśli spodziewaliście się jakiegoś „boom”, to z pewnością się przeliczycie. Wygląd Edge 1083 jest do bólu… zwyczajny, niewyróżniający go od innych, podobnych mu urządzeń dostępnych na rynku. Czarna, nieaktywna ramka o szerokości około 2 cm okala ekran.
W górnej części umiejscowiono centralnie położoną kamerkę rozmów wideo. Na jakość przechwytywanego przez nią obrazu spuśćmy zasłonę milczenia. Dół tabletu to logo Windows, służące jako przycisk Start. Niestety nie otrzymał on podświetlenia.
Ekran zastosowany w Edge 1083 to matryca IPS o przekątnej 10,1 cala i rozdzielczości 1280 x 800 pikseli. To może niezbyt wiele w epoce wszędobylskiej Retiny i ekranów 4K, jednak w zupełności wystarczy do komfortowego przeglądania wyświetlanych treści. Nie pomaga w tym ostatnim natomiast dość niska wartość jasności maksymalnej, a także powłoka typu „lustro”, generująca sporo odblasków. Fabrycznie na powierzchni ekranu znalazła się folia ochronna. To oznacza, że nie ma co oczekiwać, że matryca jest chroniona szkłem typu Gorilla Glass. Folia ma delikatnie chropowatą strukturę. Nie byłoby w tym nic zdrożnego gdyby nie to, że dotyk w Edge 1083, choć generalnie nie można mu wiele zarzucić, potrafi czasem być kapryśny i nieprecyzyjny. Na szczęście odchyłki od normy zdarzają się sporadycznie. Warto tu też zauważyć, że pomiędzy szkłem a matrycą znajduje się pusta przestrzeń, co daje efekt w postaci pojawiania się „jeziorek” przy mocniejszym nacisku. Generalnie, głównie dzięki dość dobremu odwzorowaniu kolorów i praktycznie pełnym kątom patrzenia, ekran można uznać tylko za przeciętny.
Panel tylny to budowa charakterystyczna dla tabletów Kruger&Matz: korpus i dwa paski przy krótszych krawędziach. Jedna z tych – jak się okazuje – klapek, nie pojawiła się tu bez powodu. Po jej zsunięciu (mowa o tej na lewej stronie panelu tylnego) zyskujemy dostęp do slotu, w który można zamontować modem 3G. Akcesorium to, jak wspomniałem na wstępie, nie znajduje się w zestawie z tabletem i należy je dokupić oddzielnie Jego koszt to według producenta 159 złotych. Warto tu dodać, że do zsunięcia klapki trzeba użyć sporo siły. Wręcz na granicy uszkodzenia elementu. Choć montaż modemu nie będzie odbywał się zbyt często, to jednak zastanawiam się, jak będzie wyglądało spasowanie klapki z korpusem na przykład po roku użytkowania tabletu. Dwa tygodnie zabawy z tabletem wprawdzie nie ujawniły tendencji tworzywa do wytracania swoich właściwości, ale to zbyt krótki okres aby się w tej kwestii wypowiedzieć.
Cały tył tabletu, a wraz z nim zaokrąglone, zachodzące aż na panel frontowy boczki otrzymały warstwę gumy. Przyjemna w dotyku, przyzwoicie odporna na otarcia i odciski palców sprawia, że tablet – pomimo sporej wagi – trzyma się komfortowo i bez obawy o ewentualne wyślizgnięcie się go z dłoni.
W centralnej, górnej części panelu tylnego umiejscowiono obiektyw aparatu głównego. Na górnej krawędzi odnajdziemy dwie szczeliny skrywające głośniki tabletu. Jakość dźwięku generowanego przez przetworniki nie jest najwyższa. Wyraźne poczucie plastikowości i spłaszczenie, choć w granicach przyzwoitości. Dołóżmy dość wysoki poziom głośności, i otrzymujemy tandem przeciętnych, może trochę lepiej głośników.
Jak wspomniałem wcześniej, Kruger&Matz – i za to należy się pochwała – wyposażył Edge 1083 w pełen przegląd interfejsów. Trochę szkoda jednak, ze wzorem „chińskich” producentów, producent trzyma się uparcie dedykowanych ładowarek, a nie wprowadzi ładowania za pośrednictwem portu microUSB. Na szczególną uwagę zasługuje to pojawienie się dwóch złącz USB – micro- i pełnowymiarowego, choć szkoda, że to ostatnie to nie standard 3.0.
Listę portów znajdujących się an krótszej krawędzi zamyka fizyczny przycisk zasilania, który mógłby być nieco bardziej wysunięty z korpusu. Ale to już czepianie się…
Ostatnimi z elementów interfejsu fizycznego są znajdujące się na przyległej, dłuższej krawędzi klawisze, a raczej klawisz regulacji głośności. Co do jego jakości działania nie mam zastrzeżeń. No, może ponownie, poza ciut zbyt głębokim osadzeniem w obudowie.
Elementem o którym nie można zapomnieć jest również system połączeniowy z klawiaturą – dwa otwory oraz złącze składające się z pięciu pinów. O nich poniżej, w sekcji dotyczącej klawiatury.
Klawiatura
To akcesorium znajdziemy w zestawie z tabletem. Początkowo, wypakowując je z kartonika pomyślałem, że to powtórka z rozrywki, mając na myśli nie tak dawne zetknięcie z klawiaturą dołączaną do testowanego Asusa T100TAM. Okazuje się jednak, że obydwa urządzenia tylko pozornie są do siebie podobne.
Cały korpus klawiatury, poza przyciskami i gładzikiem, pokryto warstwą gumy. Identycznie jak w samym tablecie. Na powyższym zdjęciu widać odchylaną łapę, w którą mocujemy ekran. Dwa rozmieszczone po bokach metalowe haki, w chwili rozłączania elementów są zwalniane za pomocą umieszczonego centralnie suwaka. To akurat patent podobny do tego z Asusa. Muszę jednak przyznać, że Kruger&Matz przedobrzył próbując wykonać suwak po swojemu. Suwak nie dość, że współpracuje z silną sprężyną, to dodatkowo przesunięcie go jest utrudnione przez karby o zbyt małej wysokości, nie pozwalające na porządne oparcie na nich palca. Myślę, że z powodzeniem można by tu zrobić po prostu wystający język, który przesuwałoby się dwoma palcami. Byłoby to zdecydowanie wygodniejsze i praktyczniejsze.
Na plus mogę zaliczyć jakość połączenia tabletu z klawiaturą. Nawet trzymając za ekran, nie ma ryzyka rozłączenia się elementów, a całość jest bardzo stabilnie spięta.
Klawiaturę wyposażono w przyciski typu chiclet. Są one płaskie i stosunkowo wysokie, przez co skok jest również wyższy, choćby w porównaniu do klawiatury z Asusa T100TAM. Wciąż jest jednak niski, tak jak w klawiaturach niskoprofilowych. Klawiatura posiada pięć rzędów klawiszy głównych plus rząd funkcyjnych. Z racji powierzchni do wykorzystania nie odnajdziemy tu bloku numerycznego. Klawisze funkcyjne, podobnie jak w notebookach, dzięki przyciskowi Fn mają zdublowane funkcje. Warto zauważyć, że producent nie zapomniał o dodaniu emitujących białe światło diod informujących o aktywowaniu funkcji CapsLock czy NumLock.
Na klawiaturze, również dzięki stosunkowo dużym przestrzeniom pomiędzy klawiszami, pisze się bardzo komfortowo. Zamocowanie klawiszy jest stabilne, nie uświadczymy tzw. efektu „klekotu”.
Niezbyt pochlebnie można natomiast wypowiadać się na temat gładzika. Jest, i owszem, jednak jego precyzja jest daleka od ideału. I ma tu wpływ głównie nieprecyzyjny podział lub też niewłaściwe rozmieszczenie mikrostyków prawo- i lewokliku. Wybranie niewłaściwej opcji jest tu niestety częste, zwłaszcza jeśli obsługujemy klawiaturę nie patrząc na nią.
Na pochwałę zasługuje pojawienie się na prawej krawędzi dodatkowego, pełnowymiarowego portu USB. Oczywiście staje się on aktywny po połączeniu klawiatury z tabletem.
Na spodzie umieszczono cztery wykonane z gumy stopki. O ile ich liczba ma sens w przypadku zamknięcia połączonych urządzeń, to w przypadku otwarcia te, położone z tyłu przestają mieć rację istnienia. Plusem natomiast, choć muszę zaznaczyć – to jeszcze nie to – jest wspominana warstwa gumy. Pojawiła się ona nie tylko na korpusie tabletu i klawiatury, ale i na łapie trzymającej tablet. Dzięki temu w dużej mierze zniwelowani efekt ślizgania się urządzenia po jego otwarciu. Choć do ideału jeszcze nieco brakuje, ale już nie ma ryzyka, że dotykając touchpad spowodujecie, że całość odjedzie spod dłoni na śliskiej powierzchni biurka.
Stacja dokująca
Stację zapakowano w karton identyczny w swoim projekcie z tym, w jakim sprzedawany jest tablet.
W środku odnajdziemy oczywiście stację dokującą, a ponadto „szybką” instrukcję oraz zasilacz sieciowy.
Stacja jaka jest – każdy widzi. Identycznie jak tablet i klawiaturę, pokryto ją warstwą czarnej i matowej gumy. Pochylony korpus, sprawiający że tablet stoi pod kątem około 60* w stosunku do podłoża uzbrojono w dwie łapy, po obydwu stronach. Początkowo, starając się ostrożnie podchodzić do prób podłączania, spinania, rozłączania, etc., zastanawiałem się jak wsadzić tablet pomiędzy dwa uchwyty, skoro ich rozstaw jest mniejszy niż szerokość tabletu? Z góry nie można ich wsunąć, bo w lewym uchwycie zamocowano złącze USB i wtyk zasilający, które na pewno muszą znaleźć się w odpowiednich miejscach w tablecie…
Okazuje się, że łapy zamocowano w korpusie na paskach dość elastycznej blachy. Dzięki temu, wystarczy wsunąć lewą krawędź tabletu tak, aby umieścić złącza stacji w portach tabletu, po czym delikatnie odgiąć prawą łapę, aby umieścić tam tablet. Pomysłowe i praktyczne. Plus.
Uchwyt jest stabilny i na tyle silny, że nie ma powodów do obaw, że tablet wypadnie nawet podczas przenoszenia całości. Warto zauważyć, że aby zapobiec wysunięciu się „dachówki”, prowadnice w łapach zostały od dołu zaślepione.
W podstawce znajdziemy kolejny pakiet portów. Obok suwakowego włącznika i gniazda zasilania, odnajdziemy tu kolejne cztery porty USB (z HUB) oraz – i tu ciekawostka – port Ethernet. W stacji pojawił się również przewód zakończony jackiem stereo 3,5 mm.
Uchwyt z tyłu pozwoli zagospodarować przewody „walające się” wokół tabletu. Przewód z wtyczką natomiast podłączamy do gniazda słuchawkowego tabletu. Dlaczego? Stacja posiada wbudowany układ głośników wraz z wzmacniaczem. Jakość emitowanego przez nie dźwięku może nie jest w pełnej zgodzie z uszami audiofilskimi, jednak stoi na dobrym poziomie, a co najważniejsze, jest bardzo, ale to bardzo głośno. I co istotne – czysto, nawet przy maksymalnej głośności.
Warto też wspomnieć, że spód stacji dokującej uzbrojono w cztery wykonane z grubych kawałków gumy stopki, dzięki czemu całość stoi na podłożu stabilnie, a ponadto nie ma ryzyka niekontrolowanego przesuwania się urządzeń po powierzchni.
Moduły łączności bezprzewodowej, bateria
Nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń do działania zarówno Bluetooth, jak i Wi-Fi. Zwłaszcza ten ostatni, jako najczęściej używany, przez cały okres testów nie zawiódł ani nie dał powodów do narzekania. Połączenie z siecią (po rozłączeniu) następowało w ciągu kilku sekund. Nie doświadczyłem sytuacji, w których połączenie byłoby niestabilne czy dochodziło do utrat połączenia. Nie mam również uwag do modemu 3G. Jego instalacja jest bardzo prosta. Po zdjęciu klapki z obudowy tabletu, co jak wspominałem może okazać się najtrudniejszym elementem operacji, naszym oczom ukazuje się slot. Modem, z zainstalowaną weń kartą SIM, po prostu wsuwamy do gniazda, instalujemy oprogramowanie (sterowniki) i gotowe. Również i ten element nie sprawił zawodu, choć szkoda, że na liście obsługiwanych przezeń standardów nie znalazło się LTE. W tej cenie tabletu, moim skromnym zdaniem, mogłoby.
Bateria zainstalowana w Edge 1083, przypomnę, cechuje się pojemnością 7800 mAh. Na ile to pozwala? Jak pokazuje życie, cyferki to nie wszystko. Bateria pojemna o zaledwie kilkadziesiąt mAh od ogniwa umieszczonego w Asusie T100 (8060 mAh), którego uważam za urządzenie porównywalne parametrami, stacza na sporo mniej – przy dość intensywnym użytkowaniu, tablet wytrzyma co najwyżej 5 godzin. Jeśli Edge będzie wykorzystywany w sposób tylko i wyłącznie biurowy, życie baterii możemy przedłużyć do około 6,5 godziny. W porywach. To sporo poniżej oczekiwań nie tylko względem pojemności, ale i tego, co na zbliżonych wartościach udało się osiągnąć Asusowi.
System – działanie, wydajność
Kiedy otrzymałem tablet do testów, pracował on pod kontrolą systemu operacyjnego Windows 8.1. Już przy pierwszym uruchomieniu pojawiła się informacja o możliwości aktualizacji „okienek” do najnowszej wersji. Po niespełna dwóch godzinach, na Edge 1083 „hulał” Windows 10. Jak to działa?
Nie ma co kryć. Sercem urządzenia jest Intel Atom z oznaczeniem „F”, który nie należy do chipów oferujących najwyższą wydajność. I to widać. Nawet w codziennym użytkowaniu. Tablet działa, ale widać momentami „ociąganie” się uruchamianych aplikacji. Edge 1083 nie jest demonem prędkości, nie ma co do tego złudzeń. Zresztą nawet wyniki testów w benchmarkach to wyraźnie potwierdzają:
Układ zasilający jest wydajny na tyle, aby mocy starczyło do codziennego i raczej biurowo – internetowego użytkowania. To na pewno nie jest urządzenie do gier, nawet tych niekoniecznie bardzo wymagających.
Owszem, filmy w jakości HD, bo tak naprawdę na takie pozwala zastosowana w Edge 1083 matryca, odtwarzane są poprawnie i bez przycięć czy spowolnieć. W przypadku materiałów w jakości Full HD jest podobnie, choć zdarzają się przycięcia, a uruchomienie każdego filmu zajmuje dłuższą chwilę.
Multimedia to nie tylko filmy i muzyka. To również obrazy, a jeśli tak, to aparat. Oto próbki wykonane wbudowanym aparatem:
Komentarz wydaje się być zbędny.
Podsumowanie
Edge 1083 to pierwszy tablet Kruger&Matz z Windows jaki przyszło mi testować. To jednocześnie nie pierwsze urządzenie tego producenta, które do mnie trafiło. W odniesieniu do poprzednich modeli, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że zmiana materiałów korpusu zdecydowanie poprawiła wizerunek tabletów, który – nie ma co kryć – w swojej budowie nie różnią się od siebie nadto. Poprawiła się dzięki temu zabiegowi również ergonomia użytkowania tabletu. W moim odczuciu, gumowana warstwa i ze względów użytkowych, i z czysto estetycznych, jest po prostu bardziej praktyczna. Na plus można zaliczyć również pojawienie się klawiatury, i to naprawdę udanej klawiatury w zestawie. Jedynym mankamentem tej ostatniej jest nie do końca przemyślany sposób wypinania tabletu. Jako, ze tej czynności nie wykonuje się nazbyt często, jest to wada do przebolenia. Niewątpliwą zaletą jest też obecność pełnego pakietu interfejsów, a w szczególności aż dwóch (po jednym w korpusie tabletu i w klawiaturze) pełnowymiarowych złączy USB, choć szkoda że nie są one zgodne z standardem 3.0. Plusem, w dodatku potężnym, mogłyby być stacja dokująca i modem, gdyby znalazły się w zestawie z tabletem. A tak? Osoby mające ochotę na te akcesoria, muszą wyłożyć dodatkowe kwoty pieniędzy. Choć swoją drogą, za ich pojawienie się, nawet jako opcjonalnych dodatków, należy pochwalić firmę Kruger&Matz. Inni producenci, zwłaszcza z tego segmentu, a nawet i wyższego, nie przewidzieli takich urządzeń dedykowanych. Nie można również zapomnieć o dodatku programowym w postaci pakietu Office 365 z roczną licencją. Do prac biurowych – jak znalazł.
Na tym niestety kończy się dobra część. Jeśli brak GPS, co w tanich tabletach z Windows jest raczej normą, a także nędznej jakości aparaty, można przeżyć, to już niska wydajność ogólna urządzenia oraz wydajność baterii poniżej oczekiwań opartych na dość dużej pojemności ogniwa mogą być ciężkie do zaakceptowania. Nie poprawiają tego odczucia zdarzające się „wyskoki” funkcji dotykowych czy niska jasność maksymalna ekranu.
Dla kogo przeznaczono Edge 1083? Na pewno nie dla osób, które poszukują szybkiego tabletu. Tym bardziej dla osób, które szukają tabletu do gier. Edge 1083 z pewnością spełni oczekiwania osób niewymagających zbyt wiele w odniesieniu do zastosowań biurowych, surfowania w Internecie czy słuchania muzyki lub oglądania filmów. W tego typu zadaniach tablet Kruger&Matz sprawdzi się bez dwóch zdań.
Natomiast to, czy to co oferuje, jest adekwatne do ceny, wynoszącej na chwilę obecną nieco powyżej 900 złotych, pozostawiam osądowi każdego czytelnika, który musi sam zdecydować czy dla niego równowaga pomiędzy przywarami a zaletami została w jego mniemaniu zachowana.
Kruger&Matz Edge 1083
Nasza ocena: 4/6
+ dobra jakość materiałów i wykonania tabletu i akcesoriów;
+ gumowana powłoka na obudowie tabletu i akcesoriów;
+ dobra klawiatura w zestawie z tabletem;
+ Office 365 w zestawie;
+ przyzwoita pojemność wbudowanej pamięci;
+ 2 pełnowymiarowe porty USB;
+ świetnie wyposażona stacja dokująca;
+ w sumie dość dobry ekran…,
– choć z kapryśnymi funkcjami dotykowymi i zbyt niską jasnością ekranu;
– niska wydajność tabletu;
– brak GPS;
– bateria sporo poniżej oczekiwań;
– dramatycznej jakości webkamerka i aparat;
– nieprecyzyjny touchpad;
– niekomfortowy mechanizm zwalniania zaczepów w klawiaturze.
Tablet do testów dostarczył: