Odświeżony Panasonic Toughpad FZ-G1 – test i recenzja
Panasonic, przewijał się przez łamy naszego vortalu niejednokrotnie. Również tablet Toughpad FZ-G1 miał już okazję gościć w naszym laboratorium. Dzisiaj chcemy przedstawić nieco porównawczą recenzję odświeżonego modelu FZ-G1. Czy Panasonic postawił na zmiany? Sprawdźcie to, zaglądając do niniejszego artykułu.
Przeczytaj koniecznie >> Panasonic Toughpad FZ-E1 – test i recenzja
Panasonic ToughPad FZ-G1, uściślając model drugiej generacji, to ponownie tablet spełniający militarne normy odporności na wilgoć, kurz, urazy i temperatury – MIL-STD-810G i IP65. Tak wygląda odświeżona wersja nowego Toughpada:
Matryca zastosowana w zmodernizowanym FZ-G1 to panel IPS o rozdzielczości FullHD 1920 x 1200 pikseli. Pokryto ją warstwą niwelującą promienie słoneczne i wyposażono w digitizer.
Tablet jest „zasilany” procesorem Intel Core-i5 piątej już generacji. Chip ten jest układem wykonanym w 14 nanometrach i posiada 3 MB pamięci podręcznej. Dwurdzeniowa jednostka obsługuje instrukcje 64-bitowe, 4 wątki i pracuje z prędkością 2,3 GHz. W trybie turbo procesor może zostać automatycznie podtaktowany do częstotliwości 2,9 GHz. Wspomaga go zintegrowany układ graficzny Intel HD 5500 o taktowaniu 300 MHz (900 MHz z Trybie Turbo). Dodatkowo na pokładzie znalazło się 4 GB pamięci DDR3 i dysk SSD o pojemności 128 GB. W zależności od opcji wyposażeniowej, może się tu znaleźć 8 GB RAM i dysk SSD 256 GB.
Warto zauważyć, że na pokładzie pojawił się modem Wi-Fi z zakresem ac, a także pełnowymiarowy port USB 3.0 i gniazdo HDMI. Dodatkowo, jak przystało na modularny tablet, FZ-G1 możemy wyposażyć w moduł GPS/GLONASS i/lub modem 4G/LTE.
Za zasilanie urządzenia, i to nie zmieniło się w stosunku do poprzednika, odpowiada Litowo-Jonowe ogniwo o pojemności 4400 mAh, mające zapewnić 13 godzin pracy. W opcji jest ponadto bateria o podwójnej pojemności, zapewniająca podwojony czas działania tabletu.
Tablet – zestaw, budowa, wykonanie
Panasonic zapakował ponownie, można rzec tradycyjnie, w szary kartonik. Wewnątrz pojawił się jedynie zasilacz, ponownie podobny temu, jakie dostarczane są z notebookami.
Przyglądając się testowanemu urządzeniu, nietrudno odróżnić tablety z serii Toughpad od innych tabletów na rynku. Choćby z racji masy i budowy. Srebrny korpus wykonano z magnezu. Jego odporność na urazy została wzmocniona gumowanymi nakładkami, w zasadzie na każdej krawędzi tabletu. Dodatkowo otulono miękkim tworzywem narożniki, które w każdej „dachówce” są najbardziej newralgicznymi miejscami, najbardziej czułymi na urazy.
Matryca zastosowana w odświeżonym FZ-G1 jest… świetna. Składa się na to nie tylko rozdzielczość, zapewniająca więcej niż zadowalającą ostrość. Reprodukcja kolorów i kontrast są również na najwyższym poziomie. Jasność natomiast, czy właściwie jej poziom maksymalny, umożliwia w pełni komfortowe przeglądanie zawartości ekranu nawet przy pełnym słońcu. Czytelność wyświetlacza poprawia zmatowiona warstwa antyodblaskowa. Również dotykowi nie można nic zarzucić, choć przy takiej przekątnej, w połączeniu z taką rozdzielczością i systemem od Microsoftu, schody zaczynają się w chwili, kiedy np. trzeba zamknąć okno aplikacji krzyżykiem. Nie jest to jednak wina tabletu – żeby nie było wątpliwości.
Na górnej części ramki ulokowano kamerkę rozmów wideo, a obok niej mikrofon i czujnik oświetlenia. O ile do tych ostatnich nie mam zastrzeżeń, to webkamerka oferuje zaledwie przeciętną jakość przechwytywanego obrazu. W tej kwestii niv nie uległo poprawie w stosunku do poprzednika.
W dolnej części tabletu ulokowano przyciski fizyczne – dwa klawisze konfigurowalne (domyślnie przypisano do nich funkcje: A1 – wywołanie menu zarządzania tabletem, A2 – uruchomienie czytnika kodów kreskowych), dwa przyciski regulacji głośności, oraz klawisze: z logo Windows (obowiązkowy w urządzeniach z systemem Microsoftu) i blokady funkcji automatycznej zmiany orientacji ekranu.
Nie zapomniano o ikonkach z diodami LED, sygnalizujących poziom naładowania baterii i jej ładowanie, a także status pracy dysku twardego i działania tabletu.
Panel tylny tabletu, w odróżnieniu od typowych urządzeń, to miejsce, w którym sporo się dzieje. Sam panel jest chroniony przed bezpośrednią stycznością z podłożem przez wystające narożniki, tworzące swego rodzaju stopki. Umieszczono w nich uchwyty do „pajączka”, czyli odpinanych szelek uchwytu ułatwiającego trzymanie urządzenia.
Wspomniane narożniki to również element ułatwiający cyrkulację powietrza w tablecie. Podobnie jak poprzednik, tak i odświeżony model FZ-G1, został wyposażony w aktywne chłodzenie wentylatorowe. Wlot powietrza znajduje się właśnie na spodzie tabletu.
Z tyłu znalazł się wbudowany aparat, wspomagany potrójną diodą LED doświetlającą fotografowane obiekty.
Połowa panelu tylnego to wymienialna bateria. Została ona zabezpieczona podwójnym mechanizmem tak, aby nie nastąpiło jej przypadkowe wypięcie.
Pod ogniwem umiejscowiono głośnik tabletu. To przetwornik o przeciętnej jakości, jednak o dość sporej głośności. Dodatkowo nie jest on zakrywany nawet w przypadku położenia tabletu na płaskiej powierzchni, dzięki wspomnianym powyżej stopkom. Zapobiega to tłumieniu dźwięku.
W dwóch narożnikach (stopkach) ulokowano: gniazdo ładowania i złącze Kensington.
Jednym z ważnych punktów wyposażenia Toughpada FZ-G1 jest rysik. Ułatwa on obsługę tabletu z wyświetlaczem o wysokiej rozdzielczości. Po skalibrowaniu go, oprócz typowych funkcji dotykowych, rysik pozwala na np. rozwijanie menu kontekstowych (choćby w witrynach www) poprzez zbliżenie ryska do powierzchni matrycy.
Warto tu wspomnieć, że podobnie jak w poprzedniku, wskutek nie do końca idealnego dopasowania folii zabezpieczającej ekran, pomiędzy nią a ramką powstała szczelina dookoła ekranu, w którą łatwo „wpaść” czubkiem rysika.
W kwestii interfejsów FZ-G1 posiada ten sam zestaw co protoplasta. Wielopinowy port umożliwia podłączenie tabletu do dedykowanej stacji dokującej.
Na pokładzie znajdziemy również modularny skaner kodów kreskowych. Można go wymontować i umieścić tam dowolny moduł, znajdujący się na liście dedykowanych akcesoriów, dostępnych w ofercie producenta.
Tuż obok znajdują się kratki, którymi uchodzi powietrze z układu chłodzącego tablet (wentylatora). Warto dodać, że w trakcie pracy w tych okolicach jest dość ciepło.
Ostatnim miejscem jest zamknięty uszczelnioną klapką panel, na którym umiejscowiono złącza USB 3.0 i HDMI oraz gniazdo słuchawkowe jack 3,5 mm. Dość istotne jest to, że w momencie wpięcia w gniazdo USB pamięci przenośnej, musimy uważać chwytając tablet, aby przypadkowo nie wyłamać pendrive, a tym samym gniazda USB.
System, aplikacje, działanie
Panasonic Toughpad FZ-G1 pracuje pod kontrolą systemu Microsoft Windows 8.1, przy czym natychmiast po pierwszym uruchomieniu i skonfigurowaniu konta, jesteśmy informowani o możliwości aktualizacji OS do wersji 10 „okienek”. Pod kontrolą tej ostatniej właśnie pracował tablet w trakcie testów. System Windows został zaopatrzony przez Panasonica w kilka dodatkowych aplikacji, które pozwalają na zarządzanie modułami podpinanymi do tabletu…,
a także podstawowymi ustawieniami urządzenia i jego elementów wyposażenia.
Sercem tabletu, przypomnę, jest układ Intel Core i5-5300U (w poprzedniku Intel Core i5-3437U). Pozwala on na bardzo komfortową pracę na urządzeniu. Nie doświadczymy tu spowolnień, przycięć, nawet przy zaawansowanych działaniach. Wydajność typowo obliczeniowa nie przekłada się jednak na wydajność w aplikacjach 3D. Myślę tu głównie o grach. O ile te mniej wymagające będą działać płynnie, o tyle z tymi z średnimi wymaganiami czy wysokimi będzie już gorzej. Pokazują to wyniki osiągnięte przez chip w testach syntetycznych:
Dodać do tego należy wynik 15.227 punktów w 3DMark 11 (test zwykły, nie udało się uruchomić testu Extreme ani Unlimited) i jawi się nam obraz urządzenia wydajnego, ale w określonym zakresie. I nie poczytuję tego jako wadę, bo to tablet, który nie jest dedykowany graczom, a osobom potrzebującym mocy w codziennych wykorzystaniach. I w tym odświeżony FZ-G1 sprawdzi się bez zarzutu.
W kwestii multimediów, tablet wyśmienicie radzi sobie z każdym materiałem wideo – w końcu to system Windows, zatem wystarczy zainstalować odpowiedni odtwarzacz (o ile nie wystarczy nam wbudowany w system) i po sprawie. W zakresie multimediów pozostaje również aparat cyfrowy. W odniesieniu do niego podkreślić należy – po pierwsze – poprawioną pod kątem optymalizacji działania aplikację aparatu:
Działa ona teraz szybko i sprawnie, zapewniając użytkownikowi szereg najbardziej potrzebnych ustawień. W stosunku do poprzednika nastąpiła również znacząca poprawa w kwestii hardware. 3-megapikselową matrycę zastąpiono przetwornikiem o rozdzielczości 8 Mpix. Zabieg ten nie jest bez znaczenia.
Efekt tego widać gołym okiem. Jeśli porównać zdjęcia wykonane poprzednikiem z tymi, pstrykniętymi testowanym obecnie modelem, różnica jest kolosalna. Oczywiście na korzyść. Aparat robi zdjęcia naprawdę przyzwoitej jakości, nawet przy oświetleniu sztucznym czy – ogólnie – przy gorszych warunkach oświetleniowych. Jego wadą, niestety, jest mozolnie działający układ autofokusa. Im warunki oświetleniowe są gorsze, tym ostrzenie trwa dłużej. Układ optyczny potrafi ustawiać ostrość nawet 5 – 6 sekund.
W kwestii działania modułów łączności bezprzewodowej, zarówno Wi-Fi, jak i Bluetooth działają wyśmienicie. Zasięg, stabilność połączenia, podłączanie się do sieci po uruchomieniu czy wybudzeniu, przebiegają błyskawicznie.
Bez zmian pozostał czas działania tabletu. Choć nie zmieniono ogniwa zasilającego urządzenia, i pomimo pojawienia się wydajniejszego procesora, można stwierdzić pokrótce, cytując mojego znajomego – „bez uchwytnych zmian”. Przy włączonej automatycznej jasności, połączeniu z Wi-Fi 24/h – bateria pozwoli na około 8 godzin surfowania w Internecie czy innych tego typu działań, przy założeniu ze sporadycznie pooglądamy filmy czy zagramy w niewymagającą graficznie grę.
Podsumowanie
Panasonic ToughPad FZ-G1 trafił do mnie po raz drugi. To była pierwsza myśl po jego odebraniu z rąk kuriera. Nawet myślałem o tym, że przecież nie ma sensu testować tego samego po raz drugi. Okazuje się, że byłem w błędzie.
Panasonic postawił na zmiany. Może nie rewolucyjne, bo trudno oczekiwać rewolucji w – było nie było – dobrym sprzęcie. To raczej ewolucja, która w tym wypadku potoczyła się ku lepszemu. O ile nie uległy zmianie materiały wykorzystane do budowy urządzenia czy konstrukcja sama w sobie, to zdecydowanych korzyści przysporzyła wymiana procesora zasilającego tablet. Urządzenie jest sprawniejsze, szybsze i wbrew pozorom wcale nie wykazuje większego zapotrzebowania na energię.
Największe zmiany objęły aparat. Matryca o rozdzielczości 8 Mpix miast 3 Mpix robi całkiem niezłą robotę, choć wadą jest autofokus. Teraz tabletem można zrobić naprawdę dobre fotografie, bez względu na to gdzie i o jakiej porze dnia się znajdujemy.
Wspomniałem, że nie ma rewolucji… Jednak jest. Zapomniałbym mianowicie o najważniejszej zmianie – cenie tabletu. Panasonic wycenił bowiem Toughpada FZ-g1 na kwotę 9.900 PLN. Przypomnę, poprzednika można było kupić za sumę blisko 14.000 złotych. To blisko 30 % mniej. Czy to nie rewolucja?
Za niespełna 10.000 PLN (wiem, to wciąż kwota zawrotna dla przeciętnego Kowalskiego) otrzymujemy tablet modularny, wszystkoodporny, szybki, z dobrym aparatem i wydajny nadto do biznesowych zastosowań. Powiecie – drogo!. Może i tak, jednak dla porównania cenowego (nie porównuję tu parametrów i tabletów jako takich, bo nie można ich porównać) tylko i wyłącznie, Apple iPad 4 kosztuje blisko 3.000 PLN, zaś iPad Air 2 – blisko 3.400 PLN. A mimo to ludzie je kupują…
Panasonic Toughpad FZ-G1
Nasza ocena: 5,5/6
+ bardzo wysoka jakość materiałów i wykonania;
+ dobra wydajność, choć tylko w „biurowych” zastosowaniach;
+ odporność na wodę, urazy i temperatury;
+ świetnie działające moduły łączności bezprzewodowych;
+ bardzo dobra bateria;
+ przyzwoity aparat główny, nieporównywalnie lepszy niż w poprzedniku;
– wciąż słabej jakości webkamerka.
Sprzęt do testów dostarczył: